sobota, 25 kwietnia 2015

46.

Michael

 Nadszedł wreszcie ten okropny dzień. Bal maturalny. Najchętniej zamknąłbym się w pokoju i grał na playstation, nie wychodząc stamtąd przez najbliższe 12 godzin. Niestety nie mogłem tego zrobić, nawet jeśli bardzo tego chciałem. Ivy od samego rana do mnie wypisywała, aż w końcu wyłączyłem dźwięki w telefonie i wróciłem do snu. Jeśli już miałem tam pójść, to przynajmniej chciałem się najpierw wyspać.
 Zasnąłem może na 15 minut, po czym ten głupi pies zaczął szczekać pod moim łóżkiem i musiałem go wyprowadzić. Gdy po powrocie, chciałem znowu rzucić się na łóżko, mama zaczęła marudzić, że jeśli chciałem jej pomocy przy pofarbowaniu włosów, to mogła zrobić to tylko teraz.
 Po tym czasie odechciało mi się spać całkowicie, dlatego zjadłem śniadanie, a później wziąłem ze sobą telefon i usiadłem na kanapie. Skrzywiłem się, widząc nie tylko mnóstwo nowych wiadomości od Ivy, ale też od Caluma i kilka od Luke'a. Zignorowałem pozostałą dwójkę i powierzchownie przesunąłem wzrokiem po tym, co napisała moja dziewczyna.

 Do: Ivy
 Wow, super.

 Przez następne kilka godzin grałem na playstation, starając się nie zwracać uwagi na biegającego wokół Smasha, który gryzł mnie po stopach. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile czasu minęło, póki mama nie weszła do pokoju i zawołała z oburzeniem:
 - Michael, jeszcze nie zacząłeś się szykować!
 - Hm? - mruknąłem, nie odrywając wzroku od ekranu.
 - Jest 17:33, a to zaczyna się o 18, prawda?
 Pokiwałem głową, a ona podeszła bliżej i zasłoniła mi telewizor.
 - Mamo! - krzyknąłem i przechyliłem się w bok, próbując coś zobaczyć.
 - Mówiłeś, że przyjadą po Ciebie kwadrans przed 18, zostało Ci 12 minut, a Ty nie jesteś ani trochę gotowy - powiedziała z niezadowoleniem.
 - Przecież ubiorę się w 2 minu... kurwa mać, zabili mnie!
 Prawie rzuciłem padem o podłogę, a mama skrzyżowała przed sobą ręce, obrzucając mnie morderczym spojrzeniem.
 - To znaczy kurcze - mruknąłem i dodałem ze zrezygnowaniem: - Ok, ogarnę się już.
 Dalej wyglądała, jakby miała się zaraz na mnie wydrzeć za moje przekleństwo, ale po tym co powiedziałem, pokiwała nieznacznie głową i wyszła z pokoju bez słowa. Westchnąłem głośno, ale w końcu niechętnie podniosłem się z kanapy, wyłączyłem playstation i podszedłem do szafy.
 Choć mama bardzo chciała kupić mi garnitur, akurat na to nie dałem się namówić, nie było takiej opcji, żebym w tym poszedł. Dlatego kupiła mi tylko buty i białą koszulę, którą teraz na siebie ubrałem, a rękawy podwinąłem do łokci. Wciągnąłem na nogi czarne rurki, po czym poszedłem do łazienki, żeby umyć zęby.
 - Pośpiesz się!
 Przewróciłem oczami i przejrzałem się w lustrze, przyglądając się moim świeżo pofarbowanym włosom. Przesunąłem po nich dłońmi, żeby bardziej odstawały i gdy byłem już zadowolony z ich wyglądu, wróciłem do pokoju. Zabrałem telefon (na którym oczywiście miałem pełno nowych wiadomości) i sprawdziłem godzinę, zostało mi jeszcze kilka minut. Smash zaczął na mnie szczekać, więc warknąłem na niego, na co on wybiegł z pokoju.
 - Michael, co znowu mu zrobiłeś! - usłyszałem zaraz głos mojej mamy.
 - Oczywiście, że poszedł się poskarżyć - mruknąłem pod nosem i wyszedłem do przedpokoju.
 Ubrałem moje nowe, niewyglądające na znoszone buty i zmarszczyłem nos z niezadowoleniem. Były zbyt... czyste. Mama wyszła z salonu, trzymając Smasha na rękach i przyjrzała mi się dokładnie.
 - Jeszcze Cię tam nie wpuszczą, bo nie masz garnituru.
 Nie rozpaczałbym z tego powodu... W przeciwieństwie do Ivy. Wzruszyłem ramionami i pożegnałem się z mamą, szybko wychodząc z mieszkania, zanim mogła coś powiedzieć. Na pewno kazałaby mi porobić jakieś zdjęcia, skoro nie spełniło się jej marzenie i nie mogła sama ich zrobić przed naszym wyjściem.
 Samochód Ashtona już stał pod moją klatką, gdy zszedłem na dół, dlatego od razu wsiadłem do tyłu, zajmując miejsce obok Ivy. Luke siedział z przodu i uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak byłem ubrany. On i Ashton wystroili się o wiele bardziej niż ja, czyli wyglądali tak, jak powinno się wyglądać na taką okazję.
 - Michael - powiedziała z zaskoczeniem Ivy i przesunęła palcami przez moje włosy. - Pofarbowałeś je.
 - Zdaję sobie z tego sprawę - powiedziałem, kiwając lekko głową.
 Zaczęliśmy jechać, para z przodu rozmawiała między sobą, nie zwracając na nas uwagi, a Ivy zaśmiała się cicho.
 - Ok, ale nie spodziewałam się takiego koloru - dodała, łapiąc moją dłoń i splatając nasze palce razem. - Dopiero co miałeś fioletowe włosy, a wcześniej czerwone i nie pomyślałabym, że zrobisz sobie teraz taki zwyczajny kolor.
 Wzruszyłem ramionami, zachowując się, jakbym wcale nie zrobił tego z konkretnego powodu. Miałem wyjebane na to, co sądzili o mnie Ci wszyscy idioci z naszej szkoły, ale jedną z rzeczy, o której zawsze najbardziej gadali na mój temat, były moje włosy. Dlatego pomyślałem, że ze względu na Ivy na ten dzień przefarbuję je na jakiś naturalny kolor. Żebym wyglądał bardziej normalnie.
 - Pasują Ci jasnobrązowe włosy - rzuciła Ivy po chwili, uśmiechając się do mnie wesoło. - Ale przyzwyczaiłam się do tego, że są kolorowe.
 - Są teraz pod kolor Ivy - dodał nagle Luke, choć myślałem, że nie słuchali, o czym mówiliśmy.
 Rzuciłem mu najpierw spojrzenie, które mówiło: "jesteś idiotą", a później wróciłem wzrokiem do Ivy. Miała na sobie tę sukienkę, którą wtedy kupiła, a jej brązowe włosy były spięte, odsłaniając twarz i szyję. Oczy miała podkreślone złotymi i brązowymi kolorami, więc właściwie rozumiałem, o co chodziło Luke'owi. Miałem tylko nadzieję, że nikt więcej tak nie pomyśli.
 - Wyglądasz świetnie - mruknąłem, nachylając się w jej stronę.
 - Ty też - odpowiedziała i przesunęła wzrokiem po całej mojej sylwetce. - Nawet nie łudziłam się, że mógłbyś naprawdę założyć garnitur, ale tak bardzo mi się podobasz.
 Ivy przygryzła wargę, przez co naprawdę miałem ochotę ją pocałować, gdyby nie nasze towarzystwo. W końcu zdecydowałem się po prostu położyć dłoń na jej odkrytym kolanie, a ledwo to zrobiłem, Ashton zawołał:
 - Żadnego seksu w moim samochodzie!
 Przewróciłem oczami na jego słowa, a Ivy zaśmiała się cicho i ścisnęła moją dłoń. Gdy dojechaliśmy pod szkołę, wypuściłem ze świstem powietrze, psychicznie przygotowując się na tę mękę, jaką będzie siedzenie kilka godzin w sali wypełnionej tymi wszystkimi idiotami.
 Ivy wyglądała za to, jakby zaraz miała się posikać z podekscytowania i złapała mnie za rękę, ciągnąc za sobą w stronę wejścia. Luke wydawał się podenerwowany, ale szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy Ashton przerzucił mu rękę przez ramiona.
 - Nie będzie źle, zobaczysz - zapewniła mnie Ivy, spoglądając w moją stronę. - A później wrócimy do Ciebie i będziemy robić, co tylko chcesz.
 - Ok - powiedziałem ochoczo. - W takim razie posiedźmy tu godzinę i idźmy.
 Ivy posłała mi rozbawione spojrzenie i pokręciła głową, co jedynie znaczyło, że mogę o tym zapomnieć. Zaraz po wejściu na salę gimnastyczną rozstawiony był fotograf, którego szybko wyminąłem, przyśpieszając kroku i tym razem to ja ciągnąłem Ivy za sobą. Ona nic na to nie powiedziała, pewnie spodziewając się, że właśnie tak się zachowam.
 - Widzisz gdzieś Caluma?
 - Nie, chyba go jeszcze nie ma - odpowiedziała, rozglądając się dookoła. - Usiądźmy tutaj.
 Zajęliśmy miejsca przy stoliku bardziej w kącie pomieszczenia, były rozstawione po prawie całej sali, zostawiając trochę miejsca to tańczenia i małą scenę, gdzie znajdował sie sprzęt muzyczny. Luke i Ashton dołączyli do nas po chwili, siadając obok Ivy, więc gdy zaczęli rozmawiać w trójkę, wyciągnąłem telefon i włączyłem grę.
 Na jakiś czas miałem spokój, nawet Ivy mnie o nic nie męczyła, nie starając się wciągnąć mnie w rozmowę i jedynie opierała się dłonią o moją nogę. Poczułem, jak ktoś klepnął mnie w ramię i Calum opadł na miejsce obok mnie, a po drugiej jego stronie usiadła Alex, uśmiechając się do nas wesoło.
 Najpierw nie było tak źle jak myślałem, bo po prostu siedzieliśmy przy stole i jedliśmy, i moi znajomi nie denerwowali mnie nawet tak bardzo, jak zazwyczaj to robili. W końcu Calum i Alex poszli potańczyć, spodziewałem się, że nie zobaczę ich już do końca tego dnia, Ashton z Ivy postanowili zrobić to samo i zostałem przy stole tylko z Lukiem. On od razu przesiadł się na krzesło blisko mnie, więc odłożyłem telefon na stół, wiedząc, że będzie chciał ze mną pogadać.
 - W skali od 1 do 10 jak bardzo się tu męczysz? - spytał z lekkim uśmiechem.
 Zastanowiłem się nad tym przez chwilę, skupiając wzrok na Ivy, którą Ashton właśnie okręcał, a ona śmiała się lekko. Mimo tego, że byli tutaj wszyscy ludzie ze szkoły, ledwo zauważyłem ich obecność, dlatego w końcu powiedziałem:
 - 8.
 - Wow - rzucił Luke z rozbawieniem. - Myślałem raczej, że powiesz 100.
 - Jeśli spytałbyś mnie później, to na pewno tak bym odpowiedział - mruknąłem, odchylając się bardziej na krześle i nie odrywając wzroku od Ivy.
 Jakiś koleś podszedł do niej, zapewne pytając, czy z nim zatańczy, ale Ashton przyciągnął ją bardziej do siebie, a ona pokręciła głową z uśmiechem. Luke westchnął głośno, więc spojrzałem z powrotem na niego, ale jego spojrzenie było utkwione w tym samym miejscu, co moje jeszcze kilka sekund wcześniej.
 - Chciałbym zatańczyć z Ashem, ale się stresuję.
 - Czemu? - spytałem, marszcząc brwi z niezrozumieniem.
 - Popatrz na parkiet - powiedział, jakby miało mi to wszystko wyjaśnić.
 Spojrzałem w tamtą stronę, przesuwając spojrzeniem po wszystkich. Było kilka grupek dziewczyn, które tańczyły ze sobą i były pary złożone z chłopaka i dziewczyny. Nie było dwóch kolesi tańczących razem.
 - Jebać to - rzuciłem, rozumiejąc już, o co mu chodziło. - Idź i z nim zatańcz, tak jak mówiłem Ci już wcześniej, w razie czego Ashton im wpierdoli.
 Luke zaśmiał się lekko i pokiwał głową, po czym powoli podniósł się z krzesła.
 - Pójdziesz ze mną? Odbijesz Ivy, a ja Ashtona.
 - Co? Nie - powiedziałem od razu, robiąc niezadowoloną minę. - Nie będę tańczył, powiedz jej, żeby tu przyszła.
 Nie widziałem w tym nic złego, ale Luke spojrzał na mnie z niedowierzaniem i zaczął ciągnąć mnie za rękę, próbując zmusić do tego, żebym wstał.
 - Chyba sobie żartujesz, nie zrobię tego, chodź ze mną.
 - Nie.
 - Proszę, Mike.
 Luke zrobił wielkie oczy, patrząc na mnie błagalnie, a ja warknąłem pod nosem i wreszcie niechętnie się podniosłem. On prawie się wtedy wywrócił, bo dalej ciągnął za moją rękę, ale szybko odzyskał równowagę i uśmiechnął do mnie z zadowoleniem, widząc że udało mu się mnie namówić.
 Gdy podeszliśmy do Ashtona i Ivy, po prostu objąłem ją ramieniem od tyłu, odciągając w bok, a ona pisnęła głośno. Luke zmarszczył lekko brwi, patrząc w moją stronę, bo na pewno nie wyobrażał sobie tego właśnie w taki sposób, ale w końcu odwrócił się do Ashtona. Okręciłem Ivy tak, że stała teraz przodem do mnie, a ona zaśmiała się wesoło.
 - Luke chciał zatańczyć z Ashtonem - powiedziałem, opierając dłonie na jej biodrach.
 Ivy objęła ramionami moją szyję i przysunęła się jeszcze bliżej mnie. Dzięki swoim wysokim butom nie musiałem nachylać się, aż tak bardzo, żeby ją pocałować.
 - A Ty chciałeś zatańczyć ze mną? - spytała i uniosła brew.
 - Nie - odpowiedziałem wolno, na co zmarszczyła nos z niezadowoleniem. - Musiałbym się upić, żeby tańczyć.
 - Ok - powiedziała po chwili. - Potańczę z kimś innym.
 Wzruszyłem ramionami, myśląc, że nie mówiła poważnie, ale gdy odsunęła się ode mnie, przyciągnąłem ją z powrotem. Ivy zaśmiała się cicho i pocałowała mnie w policzek.
 - Żartowałam, wolę posiedzieć z Tobą przy stole.
 Następną godzinę spędziliśmy, śmiejąc się z ruchów tanecznych naszych przyjaciół, póki nie wrócili do stolika, gdy na chwilę przestano puszczać muzykę, a wicedyrektor wyszedł na scenę i zaczął jakąś nudną przemowę. Żadne z nas nie bardzo zwracało uwagę na to, co mówił, póki nie zeszło na temat królowej i króla balu.
 Ivy wyprostowała się bardziej na swoim miejscu, stukając obcasem o podłogę z podekscytowaniem. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu tak bardzo cieszyło ją zdobycie jakieś głupiego tytułu i kawałek plastiku, który będzie mogła założyć na głowę.
 - Możesz już wstać i zacząć iść w tamtą stronę - powiedział do niej Ashton.
 - Może ktoś inny wygra...
 - Ivy, serio? - zakpiłem. - To wiadome, że Ty wygrasz.
 Ivy przygryzła wargę, powstrzymując się od szerokiego uśmiechu i została na swoim miejscu, choć sama na pewno zdawała sobie sprawę z tego, że nikt inny nie mógł wygrać.
 - Królową balu zostaje... Ivy Foster.
 Calum wydał z siebie głośny okrzyk radości, na co Ivy zaśmiała się lekko i podniosła się z krzesła. Posłała szeroki uśmiech w moją stronę, więc pokazałem jej uniesione kciuki i dopiero wtedy zaczęła iść w stronę sceny. Wszyscy zaczęli klaskać, ale umilkli, gdy wicedyrektor odchrząknął i spojrzał znowu na kartkę, którą trzymał.
 - A królem balu zostaje... - na chwilę umilkł, marszcząc brwi ze zdezorientowaniem. - Michael Clifford?
 Na sali zapanowała kompletna cisza, a spojrzenia wszystkich zwróciły się w moją stronę. Zamrugałem parę razy, zastanawiając się, co do cholery się dzieje.
 - Mike, idź tam - powiedział po chwili Calum.
 Pokręciłem przecząco głową i zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, jakim cudem to się stało. Nie byłem w ogóle nominowany, więc dlaczego wicedyrektor przeczytał moje imię i nazwisko? To musiał być jakiś głupi żart tych idiotów ze szkoły.
 - To nie... to żart - mruknąłem.
 - Wszyscy na Ciebie patrzą, chyba... chyba musisz tam pójść - dodał niepewnie Luke.
 Zazgrzytałem zębami, patrząc w stronę Ivy, która stała już na scenie i spoglądała w moją stronę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Calum szturchnął mnie w ramię, więc w końcu niechętnie podniosłem się z mojego miejsca. Ok, pójdę tam i pokażę, że mam na to wyjebane. To chyba był lepszy pomysł niż po prostu wyjście stąd, czego pewnie się po mnie spodziewali.
 Schowałem ręce w kieszenie spodni i stanąłem obok Ivy, której właśnie założono plastikową tiarę na głowę. Wziąłem do ręki kawałek plastiku, zanim zdążyli włożyć mi go we włosy i skrzywiłem się lekko w wymuszonym uśmiechu.
 A wtedy poczułem coś lepkiego i zimnego na głowie, kilka sekund później na twarzy i ramionach, na co automatycznie zamknąłem oczy. Po sali rozległ się cichy śmiech kilkunastu osób, większość jednak została cicho, chyba byli za bardzo w szoku, żeby cokolwiek zrobić. Zresztą ja też. Otarłem dłonią twarz i wolno otworzyłem oczy, a później spojrzałem na moją ubrudzoną koszulę. Wytarłem o nią rękę, by pozbyć się klejącej, słodkiej mazi i spojrzałem w górę na sufit. Do jednego z metalowych umocnień było zamocowane wiadro prosto nad moją głową. Oczywiście. Mogłem się domyślić, że chodziło właśnie o coś takiego.
 Nie patrząc na nikogo, nachyliłem się nad mikrofonem i z ironią powiedziałem:
 - Bardzo dziękuję.
 Rzuciłem koronę na podłogę i szybko zszedłem ze sceny, odgarniając dłonią włosy, które przykleiły mi się do twarzy. Wszyscy odsuwali się ode mnie, gdy przechodziłem, bojąc się, że się choć trochę ubrudzą. Minąłem stolik przy którym siedzieli moi znajomi, nie zwracając uwagi na to, że Calum coś do mnie mówił i wyszedłem z sali.
 Wiedziałem, żeby tutaj kurwa nie przychodzić, wiedziałem. Poszedłem do łazienki i przemyłem twarz wodą, nie było nawet sensu, żebym robił teraz cokolwiek z moimi włosami albo ubraniem. Wyglądałem jak jedno wielkie nieszczęście, nie mówiąc już o tym, jaki dziwny zapach miała ta maź.
 Usłyszałem, jak drzwi łazienki się otworzyły i spojrzałem w tamtą stronę, spodziewając się zobaczyć Ivy. Ale to wcale nie była ona, tylko ta jej głupia znajoma Katie. Uśmiechnęła się pod nosem, przesuwając wzrokiem po całej mojej sylwetce i zaśmiała się lekko.
 - Czego chcesz? - spytałem z poirytowaniem.
 - Ivy poświęciła na Ciebie naprawdę dużo czasu - powiedziała, ignorując moje pytanie. - Ale jak widać się opłacało.
 Zmarszczyłem brwi, nie mając pojęcia, o czym mówi.
 - Jeszcze nie zrozumiałeś? - spytała, śmiejąc się cicho. - To był zakład, Clifford. Ivy miała rozkochać Cię w sobie, a na koniec upokorzyć Cię na balu maturalnym.
 - Myślisz, że Ci uwierzę? - zakpiłem i prychnąłem głośno. - Jesteś strasznie głupia.
 Katie uniosła brwi i założyła ręce na pierś, obrzucając mnie niezadowolonym spojrzeniem.
 - Naprawdę? Więc sam chciałeś tutaj przyjść, a Ivy wcale Cię do tego nie namówiła? A wcześniej wcale nie nalegała, żebyście ujawnili się przed szkołą?
 Nie odpowiedziałem na to w żaden sposób, bo akurat z tym miała rację. Nie zmieniało to jednak tego, że wszystko to zmyślała.
 - Skończ, wymyśliłaś to z całą resztą swojej głupiej paczki, a po wszystkim co się między wami wydarzyło, jestem pewien, że Ivy ich nie znosi.
 - Wcale nie powiedziałam, że to był zakład między nami wszystkimi - odpowiedziała na to Katie od razu, kręcąc głową. - Tak, Ivy już się z nimi nie zadaje, ale jak wiesz ciągle zadaje się ze mną. To od początku był zakład tylko między naszą dwójką, teraz wiszę jej sporo kasy. Nie myślałam, że będziesz, aż tak naiwny, ups.
 Gdyby to była Debbie nie miałbym wątpliwości, że kłamała, biorąc pod uwagę, jaką była osobą. Ale Katie była dość głupia i niewinna, była też jedyną z tej całej grupy, którą Ivy ciągle lubiła i z którą ciągle rozmawiała.
 - Kłamiesz - powiedziałem, na co ona się zaśmiała.
 - Naprawdę myślałeś, że mogłaby poczuć coś do takiego frajera jak Ty? To była tylko gra przez ten cały czas. Ivy jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole, Ty największym dziwakiem. Chyba nie łudziłeś się, że mógłbyś wyrwać taką laskę?
 Zacisnąłem mocno szczękę na jej słowa, bo było to dokładnie wszystko to, o czym myślałem od samego początku. Jak Ivy nagle zaczęła do mnie gadać i nie chciała dać mi spokoju, a ja nie miałem pojęcia, dlaczego to robiła. I byłem wtedy przekonany, że musiał to być jakiś zakład z jej znajomymi. Na dodatek przypomniałem sobie jeszcze, co powiedziała do mnie, gdy namawiała mnie, żebym tutaj przyszedł. 
 "Cal mógłby zostać królem balu, ale myślę, że Ty byłbyś lepszym."
 - Nie obchodzisz jej, gdyby tak było, to właśnie by tu była, a nigdzie jej nie widzę. Została w środku - skończyła Katie, otwierając drzwi łazienki i robiąc krok na zewnątrz. - Ale skoro jesteś tak naiwny i nie chcesz w to uwierzyć.
 Wzruszyła ramionami i trzasnęła za sobą drzwiami, a ja przez chwilę jeszcze stałem w tym samym miejscu, wpatrując się w punkt, gdzie przed chwilą stała. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, chcąc coś sprawdzić, ale nie było tam ani jednej nowej wiadomości albo połączenia od Ivy.
 Spojrzałem na moje odbicie w lustrze i skrzywiłem się lekko, widząc moje posklejane włosy i brudną koszulę. Wyszedłem na pusty korytarz, a później na zewnątrz, nigdzie nie było jednak widać Ivy. Czyli naprawdę musiała zostać w środku.
 Sprawdziłem komórkę kolejny raz dla pewności i schowałem ją w powrotem, po czym zacisnąłem mocno pięści. To było dla mnie wystarczającym znakiem, że na samym początku miałem rację. Powinienem był być bardziej ostrożny, powinienem wiedzieć, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ktoś taki jak ona nie mógł poczuć czegoś do mnie, a nawet jeśli by tak było, na pewno odpuściłaby sobie już dawno przez moje zachowanie. Starałem się odepchnąć ją od siebie, ale jej to nie ruszało i teraz już wiedziałem dlaczego. Nic z tego nie było prawdziwe.
 To rzeczywiście było dla Ivy jedną wielką grą, a ja pozwoliłem się jej ograć.

*

jeśli ktoś sobie myśli 'wtf, dlaczego Michael jej uwierzył?'
pamiętajcie, że przez to, że jego ojciec go zostawił ma problem z tym, żeby zaufać ludziom i wydaje mu się, że łatwo mogą go zostawić/naprawdę im na nim nie zależy. a co do Ivy miał wielkie wątpliwości na początku.

boję się, że zapomniałam napisać coś ważnego w tym rozdziale... mam nadzieję, że to miało sens.

następny prawdopodobnie w środę!

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #pawff, żebym mogła to zobaczyć ;)

13 komentarzy:

  1. O matko.. Nie spodziewałam się czegoś takiego 😲 szok, serio!
    Chuje wylali na niego coś!
    I jeszcze to z Ivy.. Nie wiem, czy to byl zakład czy nie, shippuje ich dalej razem. Może po prostu ktos jej zabrał telefon, ale w sumie to by za nim pobiegła.. Nie wiem co myśleć hahah. Widzisz co wyprawiasz z ludźmi! 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawdze Cie za toooooooooo :(((((((

    OdpowiedzUsuń
  3. jak codziennie Mikey, tylko playstation i ty XD
    awwww, nie wiem czemu, ale przeczytałam "moja dziewczyna" i zrobiłam się nagle bardzo uczuciowa i awwwm naprawdę awwww. znowu mam ochotę się zachwycać, jak ogromna zmiana zaszła w nim od początku, kiedy dopiero zaczynał z Ivy <3
    "Do: Ivy Wow, super." buhahaha, ależ on wylewny. sikam z tego
    Mama Michaela to moja ulubiona mama na całym świecie XD moja by mnie zajebała za takie przekleństwa, ale mama Michaela, to mama Michaela. (ps. zapraszam do klubu MAMA MICHAELA TEAM)
    Czy ty ... czy ty właśnie warknąłeś na psa? XDDDD "Oczywiście, że poszedł się poskarżyć" O FUCK, płacze ze śmiechu. dopiero początek, a ja już nie mogę XD
    OK TWOJA STYLÓWKA MIKEY JEST NAPRAWDĘ HOTHOTHOT … (szkoda, że nie masz czapki z daszkiem hhehehe)
    "ze względu na Ivy na ten dzień przefarbuję je na jakiś naturalny kolor" przed chwilą się śmiałam, a teraz płacze ze wzruszenia. Michael jesteś wredny i masz wszystko gdzieś, ale farbujesz włosy na inny kolor, żeby ludzie się nie czepiali, bo chcesz, żeby twoja dziewczyna dobrze się bawiła, mimo iż samo wolałbyś być teraz w domu … to jak zachowujesz się dla Ivy to nabdvadaktfwqtfbnc ... przez ciebie mam mniejsze szanse na podryw mojego słoneczka :/ no, ale skoro ja nie mogę z nią być, to tylko i wyłącznie tobie na to pozwolę, ech.
    ahahaha, Ashton <3 chciałeś powiedzieć, żadnego seksu oprócz twojego z Lukiem, w tym samochodzie?
    ta różnica między Mivy, kiedy Michael ma ochotę się zrzygać a Ivy jest podekscytowana ... idealna para XD mwehhehe MIVY AF
    łehahagsp LASHTON na balu maturalnym razem :* (odczuwam bardzo skrajne emocje w tym momencie … chyba potrzebuje pogotowia)
    GDZIE JEST CALUM. akurat na niego czekam z największym podekscytowaniem i niecierpliwością!
    łiii, jest. CALEX <3
    "moi znajomi nie denerwowali mnie nawet tak bardzo, jak zazwyczaj to robili" kurwa przepraszam, ale Michael to mistrz ... rozpierdala mnie na każdym kroku XD
    "- Chciałbym zatańczyć z Ashem, ale się stresuję." jejku, Lukey, moje kochanie <3 jesteś taki uroczy, że zaraz pęknie mi serce. TO JEST JESZCZE LEPSZE NIŻ TO O CZYM ROZMAWIAŁYŚMY WCZORAJ NAPRAWDĘ … (pewnie dlatego, że Luke się WSTYDZI, a wiesz jak to na mnie działa …)
    tak, zgadzam się z Michaelem, jebać to! mądrze mówisz, bejb! Jak ma ochotę zadensić z chłopakiem to niech densi, a jak ktoś ma z tym problem to zapraszam do mnie, wyjaśnimy sobie tą kwestie.
    chlip chlip, Lashton ...oni tańczą....JAHSSGA dlaczego... nie, to nie wodospad, to moje łzy
    nie wiem dlaczego, ale po tym rozdziale to ja już nie wiem z kogo mam odbić czy Ivy czy Michaela... moja miłość do tej dwójki przekracza wszystkie granice...
    "- A Ty chciałeś zatańczyć ze mną? - Nie" PŁACZE. takie to romantyczne hahahahha <3 idealny bal maturalny XD
    IVY! IVY! IVY! *kibicuje* masz mój głos, girl. nie martw się, nie ma w tej szkole lepszej laski od ciebie. *czyta dalej* ok, nie jestem zaskoczona, że wygrała, wiec .. no XD
    COOOOOOOO JAKIM CUDEM. co ty taam robisz Michael? czy ty w ogóle byłeś nominowany ? ... mam mętlik w głowie i nie wiem co się dzieje... (ps. beka z wicedyrektora XD)
    Ok, jeżeli to jakieś jaja, to przysięgam, że rozpierdole tą szkołę i każdego po kolei ... Boję się czytać dalej ... nie chce, nie każ mi …
    .......................................................................………………….. serio?
    KURWAJAPIERDOLECHUJEGŁUPIE ... ktokolwiek to zrobił ... nienawidzę tych ludzi, nienawidzę tego liceum .… potrzebuje chwili, żeby się uspokoić …

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie sorry, dalej ich nienawidzę … PIEPRZONE POPULARNE DZIECIAKI Z KASĄ I DROGIMI SAMOCHODAMI JESTEŚCIE NAJWIĘKSZYMI FRAJERAMI NA ŚWIECIE I TAK NA PRAWDĘ ŻADEN Z WAS NIGDY NIE POZNA PRAWDZIWEJ PRZYJAŹNI, BO JESTEŚCIE TAK ZAKŁAMANI WE WSZYSTKIM CO ROBICIE, ŻE NIC DOBREGO WAS NIE CZEKA, A KARMA ODPŁACI WAM SIĘ PODWÓJNIE ZA BYCIE DWULICOWYMI ŻMIJAMI
      ok, chyba trochę ze mnie zeszło napięcie...
      jest mi tak cholernie przykro z powodu Michaela, że sama nie wiem co mogłabym napisać... żal mi go, bo to jest cudowny i kochany chłopak i przez takich frajerów zamyka się w sobie i oddala od ludzi…
      o nie … o nie … o nie … czuje, że nie będzie miło …
      WIEDZIAŁAM ŻE TA KATIE SIĘ NAPATOCZY .... NIENIENIE WYŁAŹ Z TEJ ŁĄZIENKI MAŁY SZATANIE NIE WAŻ SIĘ PODCHODZIĆ DO MICHAELA TY DIABELSKIE NASIENIE COKOLWIEK KOMBINUJESZ ....
      nie wierze .... zabije ją, przysięgam, że ją uduszę i powyrywam wszystkie włosy i porozrzucam jej narządy po całym boisku szkolnym, żeby można było nimi zagrać w piłkę nożną …
      IVY TO JEST SŁONECZKO I CUDOWNA OSOBA PRZESTAŃ GŁUPIO GADAĆ TY MAŁPO
      JA NIE MOGĘ ZA DUŻO EMOCJI JESTEM WKURWIONA NIE MOHĘ NIE MOHĘ USHYAUGS PO PROSTU KURWA PRZESTAŃ JĄ OCZERNIAĆ BO CI PRZYWALE W TĄ ZAKŁAMANĄ TWARZ
      "o była tylko gra przez ten cały czas. Ivy jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole, Ty największym dziwakiem. Chyba nie łudziłeś się, że mógłbyś wyrwać taką laskę?" przestań tak mówić, proszę ... ten fragment mnie zniszczył, płacze jak nienormalna. Mikey nie zasłużył sobie na coś takiego ... kurwa … jak jeszcze pomyśle sobie o tej całej sytuacji z jego ojcem … teraz to w ogóle zamknie się w sobie
      Nie :((( Michael wiesz, że to wszystko jest kłamstwem, nie nakręcaj się. Chodź, usiądź, ja ci wytłumaczę wszytko ok? Słuchaj, Ivy jest moim słoneczkiem i bardzo cię kocha i nie zrobiłaby ci tego i ja wiem, że teraz się czujesz upokorzony i jest ci smutno, choć udajesz, ze tak nie jest. Ale idź teraz do swojej dziewczyny, spędźcie miło czas, a ja pójdę na tą salę gimnastyczną i wyjaśnię całą sytuacje ... oj, wyjaśnię :)
      FML IVY DLACZEGO NIC NIE ROBISZ? czyżby ta mała *&%^!#$ zrobiła ci coś? boje się, wytłumaczcie mi co się dzieje… gdzie są wszyscy, kiedy Michael jest smutny no japierdole!

      nie ogarniam tego rozdziału, dalej nie dociera do mnie co się stało. wybacz za tak emocjonalny komentarz, ale sama rozumiesz …. muszę się najebać ….
      co do notki, to dla mnie wszystko jest dobrze wyjaśnione i rozumiem dlaczego Michael tak zareagował (chlip chlip, bejbi). mam nadzieję, że Ivy ogarnie sytuacje, a Katie zajmę się ja …
      jest mi mega smutno jak jeszcze po żadnym rozdziale, więc lepiej skończę, bo już dosyć bezsensów nawypisywałam …
      czekam na kolejny, buźka!

      Usuń
    2. najlepszy konentarz do tego rozdziału opisuje wszystkie moje odczucia i myśli po prostu dzięki sama lepiej bym tego nie ujeła ��

      Usuń
  4. Nic nie rozumiem.. ani z tego rozdziału, ani z twojej notki.. Czekam na następny i myślę, że to całe nieporozumienie i sytuacja z Ivy, balem, ich związkiem i ogólnie ze wszystkim się wyjaśni. Jeżeli to prawda (Ivy, nie pozwól mi tak myśleć).. załamię się za Michaela. Naprawdę nie chcę, żeby to chodziło o zakład Ivy.. To byłoby straszne. Proszę, dodaj szybko następny, bo nie wytrzymam w tej niewiedzy.

    OdpowiedzUsuń
  5. boski czekam na next :0 mam nadzieje że następny też ędzie taki zajebisty jak ten :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, po głębszym przemyśleniu tego rozdziału stwierdzam, że rozgryzłam cię cholero jasna! Ekhem... Katie to pieprzona suka próbująca zniszczyć związek Ivy i Michaela, który z koleji wcale nie jest taki punk-rockowy bo tak naprawdę kocha Teletubisie. Ivy to kosmitka, której misją jest zapłodnić mężczyznę poprzez wylanie na niego okropnej, słodkiej mazi. Calum tak naprawdę to lesbijka która przeszła operację zmiany płci, dlatego od dziś będę go (ją?) nazywać Calumka. Alex jest tajniakiem, 60 letnią babką pracującą w wydziale uzależnień od internetu i gier. Ashton to tak naprawdę Wade, który po imprezie u Nory uwięził Asha w piwnicy, po czym przeszedł szereg operacji plastycznych, dlatego wygląda w 100% jak Ashton. Skoro Wade to Ash to Luke oddał swoje dziewictwo Wade'owi, Luke zaszedł w ciąże i już niedługo na świecie pojawi się potomek tego psychola. Debbie nie ma bo ukrywa swoją ciąże z Ashtonem (tym prawdziwym) lub Nickiem... Lub całą szkołą, na usg pokazano, że będą to 20-storaczki. Nick okaże się bezpłodny i skrycie zakochanym w Mattcie (idk czy dobrze napisałam, lol), zaś Matt, po tym jak zmieni płeć, zostanie zakonnicą.
    Skończyłam, możecie bić brawa bo rozgryzłam autorkę! Buźki x

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział, a katie to taka suka ugh
    o boże tak bardzo chcę już nn hkhgksdhg
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Popłakałam się :'( Cudowny rozdział i biedny Mike !
    Tak mi go teraz szkoda ,przeczytałam rozdział z 3 razy ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie nie nie nie nie nie nie nie nie Katie kłamie jest głupia sucza i kłamie. Ivy go kocha rozumiecie KOCHA nie skrzywdziła by go tak bardzo 😭😭😭😭😭😭 do następnego nje pisze nc wiecie bo sie porycze 😭😭

    OdpowiedzUsuń
  10. OKEJ
    (Dzieki za dwie nieprzespane noce z rzedu, nie moglam sie oderwac od tego fanfiction, a to rzadko sie zdarza)
    Albo Ivy zrobil cos ten Matt, albo Deb, albo nie wiem jakie gowno, ale wiem, ze Ivy zatrztymano w jakis sposob, zeby nie mogla sie skontaktowac z Michaelem. Przykro mi, ze Mike tak latwo uwierzyl Katie (wiem, ze byl zraniony, ale jednak), ale przeczytalam jeszcze raz prolog i chce mi sie plakac, bo tam wychodzi na to, ze Ivy rzeczywiscie sie nim bawila! A bylam pewna, ze go kocha, przeciez nawet przyznala sie Ashtonowi.
    W kazdym razie bardzo sie ciesze, ze nadrobilam zaleglosci (47 postow) i wreszcie w srode bedzie nowy rozdzial :))
    P.s. Kiedys pisalam ffs, ale po Twoim chyba sie nie pozbieram hahah. Zycze duzo weny! <3

    OdpowiedzUsuń