Ivy
- Naprawdę nie mogłaś poradzić sobie beze mnie?
Odwróciłam się w stronę Michaela, który miał obładowane ręce sukienkami i posłałam mu niezadowolone spojrzenie.
- Zwichnąłeś mi nadgarstek, Michael.
Spojrzałam znacząco na moją prawą rękę, która była unieruchomiona przy mojej piersi. Bandaż cały był zapełniony głupimi rysunkami, które zapewnili mi Michael i Calum w drodze tutaj, bo tak bardzo im się nudziło i nie mieli lepszego zajęcia. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, widząc mnóstwo narysowanych penisów, co akurat było dziełem Caluma i jego zdaniem powinno mi się bardzo podobać.
- Mówisz, jakbym zrobił to specjalnie - mruknął i przewrócił oczami.
- To nie była niczyja wina, ale jeśli musiałabym powiedzieć, kto bardziej się do tego przyczynił, to...
- Dobra, skończ - powiedział z niezadowoleniem.
Do balu maturalnego zostały tylko trzy tygodnie, a ja dalej nie miałam sukienki ani butów. Nie miałam niczego. Co było dość dziwne jak na mnie. Nie byłam pewna, jak to się stało, że nie załatwiłam tego wcześniej, żeby mieć pewność, że będę miała wszystko, czego potrzebuję na czas. Chyba byłam zbyt zajęta Michaelem, żeby nawet o tym myśleć.
Gdy zadzwoniła do mnie Alex (byłam naprawdę tym zdziwiona, bo właściwie nigdy nie rozmawiałyśmy zbyt dużo, a na pewno nie same) i spytała mnie, czy poszłabym z nią do sklepu rozejrzeć się za czymś, uświadomiłam sobie, że sama niczego jeszcze nie kupiłam. Powiedziałam jej, że zabiorę ze sobą Michaela, biorąc pod uwagę, że moja prawa ręka nie była zbyt sprawna, a wtedy ona zaproponowała, że zaprosi też Caluma. On w przeciwieństwie do Michaela był zadziwiająco chętny, żeby pooglądać sukienki. Mój chłopak za to ciągle marudził, a byliśmy dopiero w pierwszym sklepie.
- Michael! - krzyknął z oburzeniem Calum i uderzył go w tył głowy.
Zaśmiałam się cicho i uśmiechnęłam do Caluma, za to Michael posłał mu mordercze spojrzenie i wyglądał, jakby przeżywał najgorsze momenty swojego życia. Naprawdę nie zmuszałabym go do tego, żeby tutaj był, gdyby nie moja unieruchomiona ręka. Zabrałabym ze sobą Ashtona, ale wiedziałam, że spędzał dzisiaj dzień z Lukiem (zresztą jak praktycznie każdy inny), więc mało prawdopodobne było, żeby zgodził się pomóc mi w zakupach.
- Ok, obejrzałam już chyba wszystko - powiedziałam wolno, rozglądając się jeszcze raz dla pewności dookoła.
- Ja też mam już te, które chciałam - dodała Alex.
Poszliśmy w stronę przebieralni, a Michael ciągle mamrotał coś, co brzmiało jak: "zabijcie mnie" albo "za jakie kurwa grzechy" i w ogóle mnie to nie dziwiło. Przekonanie go do tego, żeby tutaj przyszedł było naprawdę ciężkim zadaniem, ale gdy przypomniałam mu o mojej ręce i tym, że to tak właściwie przez niego wylądowałam na podłodze, niechętnie się zgodził.
- Mikey, musisz mi pomóc je przymierzyć - rzuciłam, gdy powiesił w jednej z przymierzalni sukienki, które wybrałam.
Michael wyglądał, jakby nie był pewien czy powinien być z tego powodu załamany czy szczęśliwy. Calum zrobił wielkie oczy i odwrócił się w stronę Alex, pytając szybko:
- Ty też potrzebujesz pomocy?
Alex uniosła wysoko brwi, przez długą chwilę tylko na niego patrząc, aż Calum uśmiechnął się niewinnie i usiadł na kanapie przed przymierzalniami.
- Ok, ja tu sobie poczekam - powiedział, kiwając lekko głową.
Uśmiechnęłam się z rozbawieniem i zamknęłam za sobą drzwi, odwracając się z powrotem w stronę Michaela, który zdążył już usiąść i oparł głowę o ścianę.
- Zmęczyłeś się? - spytałam z ironią.
- Chodzenie po sklepach jest cholernie męczące - odpowiedział i skrzywił się lekko. - Tęsknię za moim playstation.
- To dopiero pierwszy sklep, Mikey...
Zaczęłam odwijać bandaż na tyle, żebym mogła zdjąć go z szyi i ostrożnie opuściłam rękę, starając się robić nią jak najmniej ruchów.
- Dokładnie, to już o jeden za dużo - burknął pod nosem, na co zaśmiałam się cicho.
- Jeśli mi pomożesz, to wszystko pójdzie o wiele sprawniej - zaczęłam mówić i lewą dłonią złapałam za koniec mojej koszulki, ciągnąc ją w górę, ale nie potrafiłam jej przeciągnąć przez ramiona. Musiałam albo pomóc sobie drugą ręką, co byłoby dość bolesne i niewskazane albo Michael mógł wreszcie ruszyć tyłek. - I wtedy szybciej wrócisz do swojej wielkiej miłości.
Michael uśmiechnął się nieznacznie na mój dobór słów i wreszcie podszedł do mnie, pomógł mi zdjąć koszulkę i jeansy, po czym ściągnął sukienkę numer jeden z wieszaka.
Przejrzałam się w lustrze, gdy wreszcie miałam ją na sobie, a Michaelowi tylko raz udało się uderzyć w mój nadgarstek. Zmarszczyłam nos z niezadowoleniem na widok mojego odbicia.
- Jest świetnie, bierz ją i idziemy - rzucił Michael, na co pokręciłam głową i podniosłam ręce do góry.
- Wyglądam okropnie, ściągaj.
- Zaczynam się zastanawiać, czy po prostu nie traktujesz tej ręki jako wymówkę, żeby się mną wyręczać - powiedział, ale zrobił to, o co go poprosiłam.
Odwróciłam się przodem do niego, a jego spojrzenie praktycznie od razu skierowało się na mój biust.
- Lekarz mówił mi, żebym jak najmniej ruszała nadgarstkiem przez dwa tygodnie, a ciężko mi robić wszystko lewą ręką - przypomniałam mu, a później pstryknęłam palcami zdrowej ręki przed jego twarzą. - Hej, oczy do góry.
Michael westchnął głośno i sięgnął po kolejną sukienkę, ale ta też nie bardzo przypadła mi do gustu. Tak samo zresztą jak następne dwie. Wiedziałam, że od razu w pierwszym sklepie nie znajdę tej, którą kupię, ale Michael chyba właśnie to liczył, bo przy każdej sukience powtarzał mi: "kup ją, jest super", nawet jeśli była na mnie za mała tak, że ledwo co mogłam oddychać albo za duża i zwisała ze mnie tak, że widać było mój stanik.
- Siedzieliście tam chyba dobre 15 minut, już myślałem, że zaczęliście się jebać i zwichnąłeś Ivy drugi nadgarstek - powiedział Calum, gdy tylko wyszliśmy z przymierzalni.
- Spierdalaj albo zaraz Tobie coś zwichnę - odpowiedział mu na to Michael, wyglądając na naprawdę poirytowanego, że wszyscy ciągle o tym wspominali.
- Nie, dzięki, jestem zajęty, a Ty nie jesteś w moim typie.
Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zacząć się śmiać po słowach Caluma, Alex zresztą też była rozbawiona i jedynie Michael wyglądał, jakby przeżywał właśnie najgorszy dzień swojego życia.
- Mogę już iść do domu? - spytał, odwracając się tyłem do Caluma i patrząc na mnie błagalnie.
- Nie. - pokręciłam głową i wyminęłam go, a po chwili dodałam: - A Ty Calum przestań dokuczać mojemu chłopakowi.
Calum wiedział, że nie mówiłam poważnie i oczywiście przez następne 10 minut jedyne co słyszałam, to jak próbowali sobie nawzajem dogryźć. Dlatego razem z Alex zostawiłyśmy ich bardziej w tyle tak, że już nie mogłyśmy ich słyszeć i zaczęłyśmy rozmawiać między sobą.
Cztery sklepy później wreszcie znalazłam odpowiednią sukienkę, obejrzałam się dokładnie z każdej strony w lustrze i uśmiechnęłam się z zadowoleniem. To była prosta sukienka, może zbyt zwyczajna na taką okazję, ale podobała mi się najbardziej. Była w beżowym kolorze i na górze przylegała idealnie do mojego ciała, a od pasa rozszerzała się i kończyła w połowie moich ud.
- Co o tej myślisz? - spytałam Michaela, a on oparł brodę o moją głowę, powodując, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Wyglądasz gorąco - mruknął, po czym dodał: - Zresztą jak zawsze, ale ta naprawdę mi się podoba i nie mówię tego tylko dlatego, żeby wreszcie wrócić do domu.
Wiedziałam, że tym razem mówił poważnie, zresztą po samej jego minie mogłam wywnioskować, że podobało mu się, jak w niej wyglądałam.
Alex znalazła sukienkę już we wcześniejszym sklepie, więc obie miałyśmy to już z głowy, z czego najbardziej cieszył się Michael, który od razu chciał wrócić do domu. Przypomniałam mu, że muszę jeszcze kupić buty, ale zaproponowałam, żeby razem z Calumem poszedł coś zjeść, gdy my z Alex pójdziemy do kolejnych sklepów. Może w międzyczasie się nie pozabijają.
Szukanie butów zajęło nam o wiele mniej czasu, bo już za drugim podejściem znalazłam jasne obcasy, które idealnie nadawały się do mojej sukienki.
- To będzie Twój drugi bal maturalny? - spytałam Alex, gdy chodziłam wkoło niej, sprawdzając moje buty, a ona przymierzała kolejną parę.
- Nie, nie byłam na swoim - odpowiedziała, na co ja od razu się zatrzymałam i wytrzeszczyłam na nią oczy.
Alex zaśmiała się lekko z mojej zaskoczonej miny i wzruszyła ramionami, po czym podniosła się z pufy.
- Uważałam, że to głupie i nie chciałam tam pójść.
- Nie żałowałaś później? - zajęłam jej wcześniejsze miejsce i ściągnęłam obcasy, co do których byłam już pewna, że kupię. - Ja bym sobie nie wybaczyła, gdybym nie poszła na swój.
- Nie, podobno było beznadziejnie - powiedziała, chodząc w tę i z powrotem, a ja wsunęłam na stopy moje buty. - Ale chętnie pójdę na wasz, z Calumem nie będę się nudzić.
- To na pewno - rzuciłam z rozbawieniem.
Już mogłam sobie wyobrazić, jak Calum będzie wyciągał ją na parkiet i pewnie ledwo co ich zobaczymy przy naszym stoliku.
- Michael chyba nie bardzo chce pójść - dodała, spoglądając w moją stronę.
- Taa, to mało powiedziane...
Alex uśmiechnęła się wesoło i usiadła obok mnie, po czym ściągnęła koturny, które przymierzała.
- Biorę je.
Michael był bardzo zaskoczony, ale jednocześnie zadowolony, że tak szybko nam to poszło. Calum za to chciał posiedzieć w czwórkę jeszcze dłużej, mówiąc, że to praktycznie podwójna randka, na co Michael spojrzał na niego jak na idiotę. Wzięłam od niego kilka frytek, rozmawiając jeszcze przez chwilę z Alex, póki nie skończyli swojego jedzenia.
- Hej Michael, nasze laski się kumplują, ale fajnie - rzucił Calum.
Uśmiechnęłam się w jego stronę i miałam już coś odpowiedzieć, ale Michael wstał ze swojego miejsca, wziął moje torby, a wolną ręką złapał moją dłoń.
- Ta, nara - mruknął i zaczął ciągnąć mnie za sobą.
- Hej! - zawołałam za sobą, postanawiając już go nie zatrzymywać i po prostu z nim pójść.
Spojrzałam na niego kątem oka i przygryzłam wargę, by nie uśmiechnąć się szeroko. Michael był straszną marudą, nie odzywał się zbyt miło do większości osób i wiedziałam, że przez cały bal maturalny nie będzie w ogóle chciał odejść od stołu. Ale nie przeszkadzało mi to ani trochę, uwielbiałam go właśnie takiego, jakim był.
- Co? - spytał, zauważając, że na niego patrzę.
- Nic - odpowiedziałam z uśmiechem. - Po prostu cieszę się, że pójdziemy razem na bal maturalny.
Zaczęłam mówić więcej na temat, a Michael wyglądał, jakby naprawdę żałował, że w ogóle o cokolwiek mnie spytał.
*
Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, gdy znalazłam w pokoju torebkę, która pasowała do reszty mojego stroju. Wcześniej prawie o niej zapomniałam i nie miałam pojęcia, gdzie ją zostawiłam, więc znalezienie jej zajęło mi trochę czasu, ale całe szczęście okazało się, że ciągle tutaj była.
Tym razem położyłam ją w miejscu, o którym na pewno nie zapomnę i odłożyłam tam też pudełko z butami i torbę z sukienką. Była dość wczesna godzina i normalnie teraz siedziałabym u Michaela, ale musiałam się trochę pouczyć, biorąc pod uwagę, jak blisko było do egzaminów. Rozłożyłam książki na łóżku i usiadłam na środku materaca, po czym zabrałam telefon z komody. Wyślę tylko jedną wiadomość, a wtedy naprawdę zabiorę za czytanie...
Napisałam Ashtonowi o tym, że miałam już wszystko kupione, a teraz uczyłam się w domu i spytałam go, co robił. Nie spodziewałam się, że odpisze mi praktycznie od razu i zaproponuje, że do mnie przyjdzie, bo Luke wrócił do siebie chwilę temu. Przygryzłam wargę, zastanawiając się nad tym, co mu odpisać. Powiedziałam Michaelowi, że muszę zostać u siebie, żeby się pouczyć, dlatego do niego nie przyjdę. Ale Ashton miał tak blisko, że mógł wpaść tutaj tylko na krótką chwilę, zresztą ostatnio tak mało czasu spędzaliśmy we dwójkę. Posiedzi tutaj może godzinę, a później wygonię go do siebie i wtedy już poważnie zabiorę za naukę. Dlatego w końcu odpisałam mu, żeby przyszedł i po prostu sam wszedł do środka, a on napisał, że już wychodzi z domu.
Położyłam się na poduszkach, ale zbyt ciężko było mi wtedy trzymać telefon nad twarzą i jednocześnie cokolwiek na nim zrobić, nie używając prawej ręki. Tym sposobem komórka spadła mi prosto na nos, a ja jęknęłam z bólu. Jeszcze tego mi brakowało, żeby znowu coś sobie zrobić.
Kilka minut później uniosłam się lekko, słysząc jak drzwi mojego pokoju się otworzyły i mój przyjaciel rzucił się na moje łóżko, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Hej, Ash - powiedziałam wesoło. - Myślałam, że spędzisz dzisiaj cały dzień z Lukiem.
- Poszedł się uczyć - odpowiedział, zerkając w stronę książek rozłożonych wokół.
- To tak jak ja - powiedziałam poważnie, na co Ashton zaśmiał się cicho.
- Więc mówisz, że siedzi właśnie z Calumem i się obijają?
- Możliwe...
- A Michael pewnie gra na playstation?
Ashton podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał po pokoju, a gdy spojrzał na mnie z powrotem, pokiwałam lekko głową. Michael na pewno nie zabrałby się do nauki z własnej woli, więc nie miałam wątpliwości, że jak zwykle w coś grał.
Zmarszczyłam nieznacznie brwi, widząc, że Ashton wstał z łóżka, ale szybko zrozumiałam, co robił, gdy podniósł papierową torbę z moim dzisiejszym zakupem.
- To Twoja sukienka?
Usiadłam prosto i kolejny raz pokiwałam głową, tym razem o wiele energiczniej i uśmiechnęłam się szeroko. Ponagliłam Ashtona, żeby ją wyciągnął, na co on zaśmiał się lekko, widząc moje podekscytowanie i wyciągnął wreszcie sukienkę. Nie byłam pewna, jak zinterpretować jego minę, więc spytałam w końcu:
- Co myślisz?
- Myślałem, że kupisz coś bardziej wymyślonego, ale dobrze, że wzięłaś taką, jest prosta, podoba mi się - powiedział wolno, przyglądając się sukience z każdej strony.
- Dzięki, znawco mody - odpowiedziałam, na co przewrócił oczami.
Drzwi mojego pokoju uchyliły się lekko i spojrzałam ze zdziwieniem na mamę, która zajrzała do środka. Myślałam, że nawet nie ma jej w domu.
- Hej, Ashton - powiedziała, a on od razu się z nią przywitał, posyłając jej przyjazny uśmiech. - Och, to Twoja sukienka na bal maturalny, Ivy?
Pokiwałam głową, a ona uśmiechnęła się w moją stronę.
- Jest idealna. Idziecie tam razem?
Wymieniliśmy z Ashtonem między sobą znaczące spojrzenia, po czym spojrzałam na mamę z poirytowaniem i odpowiedziałam:
- Idę z Michaelem, no wiesz moim chłopakiem..
- Yhym... - mruknęła, nie wyglądając już na zadowoloną jak jeszcze chwilę wcześniej. - Jesteś pewna, że chcesz pójść z nim, a nie z Ashtonem? No wiesz, te zdjęcia zostają na wieczność i później musiałabyś oglądać na nich swojego byłego chłopaka.
Ashton odchrząknął i poruszył się na swoim miejscu niezręcznie, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Żartujesz sobie?! Wiem, że dużo związków z liceum się rozpada, ale to nie znaczy, że z nami będzie tak samo.
Mama westchnęła cicho i pokręciła głową, jakby nie mogła uwierzyć, że dalej do mnie nie docierało to, że miała rację. Ale nie miała jej w ogóle, nie miała pojęcia, o czym mówiła.
- Ivy, to nie jest chłopak dla Ciebie. Powinnaś być z kimś ambitniejszym, z kimś kto dostanie się na dobry uniwersytet i będzie miał zapewnioną jakąś przyszłość, ale on...
- Przestań mówić - syknęłam, przerywając jej.
Nie wydawała się zbytnio urażona tym, jak niemiło się do niej zwróciłam, a Ashton wyglądał, jakby nie był pewien, co powinien zrobić.
- Wiesz kto byłby odpowiednim chłopakiem dla Ciebie? Ten twój kolega Matt, zawsze go lubiłam...
- Wyjdź stąd! - krzyknęłam. - Wyjdź stąd, po prostu wyjdź!
- Ivy! - zawołała z oburzeniem i popatrzyła szybko w stronę Ashtona, po czym obrzuciła mnie karcącym spojrzeniem. - Porozmawiamy później.
Moja pierś unosiła się i opadała szybko, gdy zaczęłam niespokojnie oddychać i zamknęłam oczy. Już wcześniej rodzice narzekali na Michaela, z czego nie byłam ani trochę zadowolona, ale tym razem przesadziła z tym, co powiedziała. Mimo tego, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co zdarzyło się z Mattem.
- Ivy... dobrze się czujesz? - spytał cicho Ashton i usłyszałam jego kroki bliżej łóżka. - Nie przejmuj się nią.
Nie odpowiedziałam mu nic i pokiwałam tylko lekko głową, dając mu znak, że było ze mną ok. Tęskniłam już za Michaelem, mimo tego, że niedawno się z nim widziałam. Chciałam być teraz w jego pokoju, leżeć na łóżku ze Smashem i Michael mógł nawet nie zwracać na mnie uwagi, wystarczyłoby mi tylko, że był na wyciągnięcie ręki.
- Myślę, że Michael i Ty jesteście świetną parą - powiedział po chwili Ashton, na co od razu otworzyłam oczy i spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Taa, nie lubię go zbytnio, ale... pasujecie do siebie, widzę, że naprawdę go lubisz, a on naprawdę lubi Ciebie i nie wyobrażam sobie, żebyś mogła być z kimś innym.
Uśmiechnęłam się na jego słowa, bo Ashton zawsze narzekał na Michaela i nigdy nie miał nic dobrego do powiedzenia na jego temat. Pamiętałam doskonale, jak musiałam przekonywać Ashtona, że Michael mnie lubił, mimo tego jak się zachowywał w stosunku do mnie. Mój przyjaciel w ogóle nie chciał mi wierzyć, więc po usłyszeniu tego, co teraz powiedział, na chwilę zapomniałam o mojej mamie.
- Dzięki - mruknęłam i gdy usiadł obok mnie, przytuliłam go mocno moją zdrową ręką. - Nigdy na nikim mi nie zależało tak bardzo jak na nim... kocham go, Ash.
Ashton przez chwilę się nie odzywał i wiedziałam, że był zaskoczony moim wyznaniem, po czym wreszcie spytał:
- Powiedziałaś mu to?
- Nie - odpowiedziałam od razu i odsunęłam się od niego, by móc spojrzeć na jego twarz. - Michael pewnie kompletnie by ześwirował.
Ashton uśmiechnął się nieznacznie i podparł rękami o materac, odchylając się lekko do tyłu.
- Myślę, że powinnaś mu powiedzieć, może on też czuje to samo, ale przecież wiesz, że nie powiedziałby tego pierwszy.
Pokiwałam nieznacznie głową, zastanawiając się, czy Ashton miał rację. Michael na pewno nie powiedziałby mi tego pierwszy, ale nie byłam pewna, czy czuł już to samo co ja. Wolałam poczekać jeszcze trochę, żeby mieć pewność, że nie wystraszę go moim wyznaniem.
Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, uświadamiając sobie, kiedy dokładnie mogłam to zrobić. Bal maturalny.
*
ok, mam kilka spraw:
1. szykujcie się, bo zostało już tylko 5 rozdziałów + epilog!
2. nie mogę się zdecydować, co zacząć pisać jak skończę to, mam pomysły na ff z każdym z 5sos w roli głównej, ale aktualnie waham się między ff z Ashtonem, a kolejnym z Michaelem. więc doradźcie mi, Ashton czy znowu Michael?
3. zostałam poproszona, żeby wspomnieć tu o kontach rp na twitterze dla tego ff, więc jeśli ktoś chce takie założyć, to droga wolna ;D (Mivy jest już zajęte)
jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #pawff, żebym mogła to zobaczyć ;)
I tak przeczytam obojętnie z którym chłopakiem. Cudny rozdział i tez żarty Caluma.
OdpowiedzUsuńDobre fanfiction z Michaelem to rzadkość, a Ty piszesz dobrze i ciekawie, więc błagam, pisz kolejne z Michaelem! :) Ilość powtórzeń w mojej wypowiedzi jest zatrważająca, ale co tam xd
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny, a ff z Michaelem jest malutko, a ja bardzo lubię jak o nim piszesz, pisz z Michaelem :)
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Oh, zdecydowanie Michael. Wątpię, bym spotkała się z lepszym ff o nim :D
OdpowiedzUsuńPenisy na opatrunku namalowane przez Caluma ... MARZENIE *.*
OdpowiedzUsuńBiedny Michael, wiem co czuje, zakupy to najgorsza rzecz na świecie. No chyba, że jesteś w księgarni, wtedy jest fajnie.
"Zabrałabym ze sobą Ashtona, ale wiedziałam, że spędzał dzisiaj dzień z Lukiem" jedno kurwa zdanie ... a ja już wyglądam jak pedofil, kiedy tak szczerzę się do ekranu XD
Buhahhaha, Calum XD trzeba było złamać Alex rękę, wtedy może to by przeszło XD kocham go <3
" Siedzieliście tam chyba dobre 15 minut, już myślałem, że zaczęliście się jebać i zwichnąłeś Ivy drugi nadgarstek " AHAHAHAHAHAHA, STOPSTOP XDDD O MÓJ ... ŚMIEJE SIĘ TAK BARDZO, Calum wygrałeś to!
Jeeeej, nie wiem czemu cieszy mnie, że Ivy i Alex idą razem i rozmawiają ... Ale zawsze chciałam, żeby zostały przyjaciółkami, więc hihihi, fajnieee
"a on oparł brodę o moją głowę" MIVY <3 to jest awwwwwwww. i chyba wiem, co cię zainspirowało mweheheheh ]:->
Ok, czy mogę przez cały komentarz zachwycać się Calumem? On jest taki słodki puppy, że ja nie wiem czy to zniosę <3 Po pierwsze "podwójna randka" bejbi ... po drugie "Hej Michael, nasze laski się kumplują, ale fajnie" ajsdhajhdajgdaj przestań chłopaku, przestań bo umrę <3 XD
Ivy to ja za każdym razem kiedy miałam się uczyć. Tylko zamiast Ashtona był internet ...
"Tym sposobem komórka spadła mi prosto na nos" ZNAM TO. NAJGORSZE UCZUCIE EVER, nic tak nie boli jak pierdolnięcie komórką w twarz. No, ale to nie zmienia faktu, że .... buhahahha Ivy ty sieroto XD coraz bardziej cię kocham, choć myślałam, że to niemożliwe
JA PIER ... przepraszam bardzo, ale nienawidzę mamy Ivy ... jak możesz tak mówić o Michaelu ty wredna, paskudna, bezduszna kobieto? On jest piękny i każdy chciałby mieć z nim zdjęcie z balu maturalnego do cholery!
TAK IVY TAK ... bałam się, że będzie coś w stylu 'ok mamo, masz rację', ale Ivy nigdy mnie nie zawodzi <3 good girl
"Myślę, że Michael i Ty jesteście świetną parą" przepraszam, że co? Chyba się przesłyszałam. Ashton czy możesz powtórzyć? A może nie jesteś prawdziwym Ashtonem ... tak to bardzo prawdopodobne. *kilka sekund później* "Taa, nie lubię go zbytnio" Dobra, jednak jesteś prawdziwym Ashem.
DŻIZAS KOCHASZ GO *płacze* Chodź Ivy, bejbiku, przytul się. JESTEM PEWNA ŻE ON TEŻ CIĘ KOCHA, CIEBIE NIE DA SIĘ NIE KOCHAĆ IVY JENY JA CIE KOCHAM ... (ok, może mam trochę obsesję na punkcie Ivy, ups)
1. nie przypominaj mi, bo będę płakać ... :(
2. ygh, to zbyt trudne. ale ja uwielbiam wszystko co piszesz, więc nie ma to większego znaczenia <3
3. nie nadaje się do tego, ale wiem, kto byłby świetnym Lukiem ... XD
<3
Jakie 5 rozdziałów?! Zabrakło ci chyba dodać zera do tej piątki. Mama Ivy kompletnie nie wie, co się dzieje w życiu jej córki. Mogła by z nią porozmawiać, tak na spokojnie, posłuchać, co ma jej jedyna pociecha do powiedzenia. Tylko po co marnować czas, prawda...? Praca jest ważniejsza niż własne dziecko. Naprawdę współczuje Ivy. Mam nadzieję, że po szkole średniej wraz z Michaelem założą szczęśliwą rodzinę.
OdpowiedzUsuńświetne czekam na next a co dotyczy następnego ff to z michaelem :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ♥ Błagam zakończ opowiadanie Happy Endem i tak nie mogę się pogodzić ,że kończysz więc zrób tylko to :*
OdpowiedzUsuńA co kolejnego Michael.Cudownie piszesz i wgl pasuje mi jakoś.Nie wiele jest fajnych ff z Mikey ♥
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńA co kolejnego ff to... MICHAEL! Uwielbiam czytać twoje prace z Michaelem.
Czekam na następny <3
Ojejkujejkujejkujejku! Podoba mi się, że Ivy przyznała się KOMUŚ, że kocha Mike'a :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę fenomenalnie piszesz i już nie mogę się doczekać nowego rozdziału, i, choć kocham tę historię, to nowego ff :)
Mimo mojej przeogromnej miłości do Michaela, to chyba chciałabym przeczytać o Ashtonie. Ale tak naprawdę to nie ma dla mnie większego znaczenia.
Pozdrawiam cieplutko
Szczurzynka <3
Nie chce zeby to sie kończyło :( rozdział cudowny i ta rozmowa Ivy i Asha 💕
OdpowiedzUsuńCUDO!
OdpowiedzUsuńKolejne ff z Ashtonem bo już w 2 twoich ff jest Mike, ciekawa jestem takiego z Ash'em