sobota, 14 marca 2015

38.

Michael

 - Naprawdę nie kupiłeś jeszcze Ivy prezentu, chociaż jej urodziny są dzisiaj?
 Spojrzałem na Caluma z niezadowoleniem i trochę już żałowałem, że zgodziłem się, żeby ze mną poszedł. Chociaż na pewno mógł mi się przydać, to już zaczynał mnie drażnić swoim gadaniem.
 - Nie, oczywiście, że mam już jej prezent, a teraz bez żadnego większego celu chodzimy po sklepach - odpowiedziałem mu z ironią.
 Calum westchnął głośno i pokazał na sklep z ubraniami obok nas, po czym wszedł do środka, nie czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony. Gdy uświadomiłem sobie, że to ostatnia chwila, żeby kupić Ivy prezent, akurat napisał do mnie Calum (co w sumie nie było dziwne, bo ostatnio wysyłał mi jakieś 50 wiadomości dziennie), był bardzo oburzony, że nie miałem jeszcze nic kupionego. Zaproponował pójść ze mną do miasta, więc pomyślałem, że mogłem go ze sobą zabrać, a on wybierze coś za mnie.
 - Co, mam jej kupić jakieś ubrania? - spytałem, krzywiąc się lekko, gdy zatrzymałem się obok Caluma, który właśnie przeglądał damskie bluzki.
 - Nie wiem, może - powiedział niepewnie, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 Schowałem ręce do kieszeni, przyglądając się Calumowi, a samemu nawet nie zwracając uwagi na nic, co było w sklepie. To nie był zbyt dobry pomysł.
 - Stary, a może kupisz jej seksowną bieliznę? - zaproponował nagle Calum i brzmiał na naprawdę dumnego z siebie.
 Zamrugałem parę razy, patrząc na niego z niedowierzaniem, ale widząc, że mówił poważnie, uderzyłem go w tył głowy. To byłby prezent dla mnie, a nie dla niej.
 - Wow, ok, to jakie Ty masz pomysły?
 Calum skrzyżował przed sobą ramiona i uniósł brew, patrząc na mnie z oczekiwaniem. Nie miałem żadnych pomysłów, skąd miałem wiedzieć, co dziewczyny chciały dostawać na urodziny?
 Po tym Calum zaciągnął mnie do jeszcze kilku sklepów z ubraniami, ale żaden z nas nie znalazł tam nic odpowiedniego na prezent dla Ivy. Musiałem przypomnieć Calumowi, że nie mamy tak dużo czasu, żeby chodzić po każdym sklepie, który mieliśmy po drodze. Tym bardziej, że Ivy chciała, żebym przyszedł do niej trochę wcześniej. Całe szczęście, że teraz Luke i Ashton byli u niej, żeby jej pomóc, bo inaczej miałbym przechlapane.
 - Ok, już wiem, chodź.
 Znowu zanim zdążyłem zareagować, Calum już wyszedł ze sklepu, choć ledwo co do niego weszliśmy. Poszedłem za nim do drogerii, która była kilka pomieszczeń dalej i pierwsze co zrobiłem, to skierowałem się na dział farb do włosów. Może Calum mógł poszukać prezentu, gdy ja szybko rozejrzałbym się w tym miejscu. Dopiero niedawno pofarbowałem włosy, ale zawsze mogłem sobie już kupić farbę na następny raz.
 - Co robisz? - spytał Calum, łapiąc mnie za ramię i ciągnąc za sobą. - Idziemy na perfumy.
 Zatrzymaliśmy się przed długą półką wyłożoną przeróżnymi buteleczkami, po czym oboje spojrzeliśmy na siebie z krzywymi minami.
 - Um, ok... więc zacznijmy je sprawdzać.
 - Zadzwoń do Alex - powiedziałem ze zrezygnowaniem, nawet nie sięgając po żadną z buteleczek, bo wydawało mi się to bezsensowne. - Chujowa z Ciebie pomoc, Cal, zadzwoń do niej.
 Calum otworzył usta i zamknął kilka razy, jakby zastanawiał się, w jaki sposób powinien mi dogadać, po tym jak właściwie go obraziłem, ale w końcu zrezygnował i wyciągnął telefon. Pewnie najlepszym wyjściem z całej tej sytuacji byłoby, jakbym poszedł z Ashtonem po prezent, ale było to raczej niemożliwe, biorąc pod uwagę naszą niechęć do siebie. On pewnie kupił jej jakiś świetny prezent, cholera.
 - Co 18-letnia dziewczyna chciałaby dostać na urodziny? - spytał od razu Calum, nawet się z nią nie witając.
 Wyciągnąłem komórkę z kieszeni, chcąc w międzyczasie się czymś zająć, póki Calum nie skończy swojej rozmowy. Wcześniej wyłączyłem dźwięki w telefonie, więc teraz trochę się zdziwiłem, widząc 2 nieodebrane połączenia i 3 nowe wiadomości. Za to od razu wiedziałem, że skoro Calum był ze mną, to została tylko jedna osoba, która mogła chcieć się ze mną skontaktować.

 Od: Ivy
 Mikeeeey, zostaw playstation i odbierz telefon

 Chciałbym w tym momencie grać na playstation...

 Od: Ivy
 Luke powiedział, że przyjdziesz dopiero później, co robisz? musiałeś jednak pójść do pracy?

 Obawiałem się, że Luke powie jej, że razem z Calumem szukaliśmy dla niej prezentu, co oczywiście zostawiłem na ostatnią chwilę, mimo tego, że miałem na to ponad tydzień. Wyglądało jednak na to, że tym razem Luke'owi udało się nie wygadać czegoś przypadkiem.

 Od: Ivy
 Lashton jest taki słodki, że przez nich tęsknię za Tobą jeszcze bardziej :(

 Zaśmiałem się pod nosem, widząc, że napisała "Lashton", a nie "Luke i Ashton". Miałem już jej odpisać, gdy Calum szturchnął mnie w bok, zwracając na siebie moją uwagę. Nie słyszałem ani słowa z jego rozmowy z Alex, bo za bardzo byłem skupiony na moim własnym telefonie.
 - Alex mówi, że Ivy na pewno spodobałaby się jakaś bransoletka.
 - Taa, pewnie tak, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy my dwaj wiedzieli, jaka bransoletka jest ładna - powiedziałem z powątpiewaniem.
 Właściwie Ivy powiedziała, że nie muszę jej nic kupować i może powinienem był właśnie tak zrobić, widząc, jak opornie szło nam szukanie tego głupiego prezentu.
 - Chyba sobie żartujesz - rzucił Calum z udawanym oburzeniem. - Może Ty nie, ale ja mam dobry gust.
 Obrzuciłem spojrzeniem całą jego sylwetkę i zmarszczyłem nos z niezadowoleniem, chcąc mu zrobić na złość. Calum wymamrotał pod nosem coś, co brzmiało jak: "dlaczego ja się dalej z Tobą przyjaźnię", po czym ruszył w stronę wyjścia ze sklepu.
 - Jubiler jest tu niedaleko.
 - Nie mam przy sobie, aż tak dużo kasy - powiedziałem, chowając dłonie do kieszeni mojego płaszcza.
 - Spokojnie, wybierzemy coś taniego - zapewnił mnie Calum.
 Musieliśmy przejść kawałek, a Calum oczywiście nadawał przez całą drogę, ciesząc się z dzisiejszej imprezy i jak będzie świetnie, bo tym razem będzie tam ze swoją dziewczyną. Słuchałem tylko w połowie tego, co mówił, od czasu do czasu kiwając głową. Tak naprawdę zastanawiałem się nad tym, jak dużo pieniędzy będę musiał wydać i ile godzin więcej będę musiał przesiedzieć w pracy.
 - Michael! - krzyknął nagle Calum, zatrzymując się w miejscu.
 Spojrzałem na niego ze niedziwieniem, nie mając pojęcia, o co mu chodzi, a on tak jak nagle się zatrzymał, teraz zaczął szybko iść przed siebie. Poszedłem za nim, póki nie stanął przed wielkim kartonem wypełnionym szczeniakami. Och, oczywiście.
 - O Boże - pisnął Calum i kucnął przed nimi. - Są takie słodkie, nie mogę.
 - Jeśli chcesz jednego, to masz go za darmo - powiedział mężczyzna, który stał obok.
 - Och, nie wydaje mi się, żebym mógł... - mruknął Calum ze smutkiem.
 Obserwowałem, jak wziął jednego psa na ręce i podrapał go za uchem, uśmiechając się przy tym szeroko. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widziałem go, aż tak ucieszonego.
 - Popatrz, Mike, jaki on jest uroczy.
 Calum wyciągnął psa w moją stronę, ustawiając go zaraz przed moją twarzą. Szczeniak ziewnął i przymknął oczy, jakby nie mogło go mniej obchodzić, że właśnie wisiał w powietrzu. Wyglądał jak mała, czarna, kudłata kulka.
 - Aha, super, Cal, ale musimy iść dalej.
 Kiwnąłem głową w stronę jubilera, którego było już widać blisko nas, a Calum wysunął do przodu dolną wargę, robiąc smutną minę. Przewróciłem oczami, a on przytulił szczeniaka do siebie jeszcze raz, ale w końcu odłożył go do kartonu. Zamiast się podnieść, zaczął głaskać po głowie pozostałe psy, jakby się z nimi żegnał.
 - Czekaj, mam pomysł... - powiedziałem wolno.
 Zawsze myślałem o tym, jak bardzo Calum i Ivy byli do siebie podobni z charakteru, a teraz obserwując, jak bardzo cieszył się, widząc psy, mogłem doskonale sobie wyobrazić, że Ivy zrobiłaby to samo. Poza tym wiedziałem, że zawsze była sama w domu i to był jeden z powodów, dla których tak dużo czasu spędzała u mnie. Bo czuła się samotna, siedząc w tym wielkim, pustym domu.
 - Ja wezmę jednego - powiedziałem do mężczyzny obok nas i wyciągnąłem portfel z kieszeni.
 - Nie musisz płacić, po prostu muszę je porozdawać - zapewnił mnie z uśmiechem.
 Calum patrzył na mnie ze zdziwieniem, a w końcu niepewnie podniósł się do pozycji stojącej, najpierw biorąc z powrotem tego samego psa w swoje ramiona.
 - Co robisz, Mike?
 Spojrzałem na szczeniaka, który ułożył głowę na jego ręce i od razu zasnął, nie zwracając uwagi na nic wokół niego. Podziękowałem właścicielowi psów i pożegnaliśmy się z nim, po czym uśmiechnąłem się z zadowoleniem do Caluma.
 - Właśnie pomogłeś mi znaleźć idealny prezent.

*

 Zmrużyłem oczy, obserwując jak czarna, kudłata kulka biegała wokół mnie, zataczając już kolejne kółko. A jeszcze jakąś godzinę temu leżał w ramionach Caluma, wyglądając na najbardziej leniwego psa na świecie. Ledwo co przyszliśmy do mojego domu, zaczął biegać jak nienormalny, co jakiś czas szczekając na meble. Calum chichotał głośno ze swojego miejsca na podłodze, nie mogąc przestać śmiać się z tego, co robił pies.
 Westchnąłem głośno i spojrzałem na telefon w moich dłoniach, gdzie na ekranie było widać wiadomość, którą wysłałem kilka minut temu.

 Do: Ivy
 Poproś Ashtona, żeby Cię tu przywiózł, a później z powrotem razem będziemy mogli pojechać do Ciebie

 Ivy dalej mi nie odpisała i zacząłem się zastanawiać, czy czasem nie była zbyt zajęta ogarnianiem wszystkiego w domu, żeby sprawdzić teraz swój telefon. Wcześniej to ona wysłała mi kilka SMS-ów, ale teraz gdy próbowałem się z nią skontaktować, jak na złość to ona się nie odzywała.
 Pies dalej biegał koło mnie, nie wiadomo z jakiego powodu, a Calum cieszył się jak idiota, nie spuszczając z niego wzroku. Westchnąłem głośno i potarłem palcami skronie, zastanawiając się nad tym, co zrobię, jeśli Ivy zaraz tu nie przyjedzie.
 Wiedziałem, że nie mogę zabrać psa od razu do niej, skoro miała mieć imprezę, to nie był zbyt dobry pomysł. Dlatego na tę jedną noc miał zostać u mnie w domu i mama obiecała, że się nim zajmie. Chciałem jednak pokazać go Ivy, zanim pomyśli, że nie mam dla niej żadnego prezentu.
 Telefon zawibrował w mojej dłoni i odetchnąłem z ulgą, widząc, że Ivy napisała mi, że zaraz będą.
 - Jak myślisz, jakie imię do niego pasuje? - spytał Calum, opierając się łokciami o podłogę.
 - Mały pojeb.
 Calum spojrzał na mnie z tak bardzo urażoną miną, jak nigdy wcześniej, co dużo mówiło, skoro znaliśmy się tyle lat.
 - Może mój komentarz tyczył się Ciebie, a nie imienia dla psa - dodałem, na co Calum posłał mi mordercze spojrzenie.
 - Powiem Ivy - rzucił, jakby to kończyło naszą rozmowę.
 - Co? - spytałem i zaśmiałem się cicho. - Myślisz, że boję się Ivy? Ona nie może mi nic zrobić.
 - Ale może pozbawić Cię seksu na miesiąc - odpowiedział, unosząc brwi.
 Nie odpowiedziałem mu na to nic i usiadłem na kanapie, a Calum zaśmiał się lekko, wiedząc, że ze mną wygrał. Jednak widząc jego zadowoloną z siebie minę, nie mogłem się powstrzymać, żeby nie dodać:
 - Alex też może pozbawić Cię seksu na miesiąc, och, czekaj, przecież wy nie...
 - Zamknij się, Michael - burknął Calum i zrobił się cały czerwony na twarzy.
 Zaśmiałem się pod nosem, a Calum zawołał psa do siebie, który od razu wesoło do niego podbiegł, po drodze wywalając się dwa razy. Zacząłem bawić się moim telefonem, przerzucając go z ręki do ręki i Calum wybuchnął głośnym śmiechem, gdy przypadkiem upuściłem go na podłogę.
 Zgromiłem go wzrokiem i już miałem sięgnąć po komórkę, gdy ta mała kulka podbiegła do niej i zaczęła ją gryźć.
 - Nie, niedobry pies! - zawołałem, starając się zabrać mu telefon, na co ten zaczął gryźć mnie po palcach. - Ty mała cholero...
 W tym momencie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili głos Ivy.
 - Mikey?!
 Podniosłem wreszcie komórkę, wstałem szybko z kanapy i prawie wywaliłem się, próbując uniknąć nadepnięcia na psa. Calum zaśmiał się kolejny raz, a ja wyszedłem szybko z salonu i uśmiechnąłem się nieznacznie do Ivy, która ściągała właśnie buty. Luke i Ashton stali obok niej i nawet nie dziwiło mnie, że weszli tutaj razem z nią.
 - O co chodzi? Czemu chciałeś, żebym tu przyjechała? - spytała Ivy, podchodząc do mnie i uniosła pytająco brwi.
 Luke wyminął nas i wszedł do salonu, ciągnąc za sobą Ashtona, bo zobaczył, że właśnie tam przed chwilą byłem. Miałem tylko nadzieję, że któryś z nich nie krzyknie zaraz czegoś w stylu: "Michael, kupiłeś sobie psa?!".
 - Mam dla Ciebie prezent urodzinowy - powiedziałem i złapałem jej rękę, splatając razem nasze palce.
 - Och... nie mogłeś po prostu wziąć go ze sobą?
 Pokręciłem przecząco głową, a ona zaśmiała się cicho.
 - Czy to coś seksualnego?
 - Nie... dlaczego pomyślałaś, że... nieważne, chodź.
 Zaprowadziłem ją za sobą do pokoju i oczywiście cała trójka zebrana była wokół psa, który teraz kręcił się w kółko. Ivy najpierw wydawała się zdezorientowana, patrząc na scenę przed sobą, ale po chwili jej oczy się rozszerzyły i pisnęła cicho.
 - O mój Boże! - zawołała z podekscytowaniem.
 Szybko puściła moją rękę i podbiegła do nich, po czym usiadła na podłodze, uśmiechając się szeroko. Pies od razu zaczął wąchać jej nogę, zainteresowany kolejną nową osobą, a Ivy pogłaskała go po głowie, wyglądając na tak samo ucieszoną jak wcześniej Calum.
 - Jest taki słodki!
 Dokładnie takiej reakcji się spodziewałem. Usiadłem na kanapie, przyglądając się temu wszystkiemu z pewnej odległości. Ivy wzięła szczeniaka na ręce, przytulając go lekko. Obserwując jej rozpromienioną twarz, wiedziałem, że nie mogłem kupić jej lepszego prezentu.
 Przez kilka, jeśli nie kilkanaście minut Ivy skupiła całą swoją uwagę na psie i zacząłem się zastanawiać, czy zapomniała o swojej imprezie, bo wyglądała, jakby nie miała zamiaru się stąd ruszyć. Wreszcie podniosła się ze swojego miejsca, podała szczeniaka Calumowi i podeszła do mnie.
 Nie spodziewałem się jednak, że usiądzie mi na kolanach, opierając nogi po obu stronach mojego ciała i pocałuje mnie mocno. Całowaliśmy się już tyle razy, że było to dla mnie automatyczne, że od razu odpowiadałem na jej pocałunek. Na chwilę zapomniałem, że w pokoju był ktoś oprócz nas i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, opierając dłonie na dolnej części jej pleców.
 Gdy ktoś odchrząknął znacząco, Ivy zaśmiała się cicho i szybko ze mnie zeszła.
 - Ok, musimy się już zbierać - powiedziałem, udając, że nie zauważam głupkowatego uśmiechu Caluma i morderczego wzroku Ashtona.
 - Czekaj! - zawołał Calum. - Ivy, jak go nazwiesz?
 Ivy spojrzała na psa, który teraz rozwalony był na nogach Luke'a i popatrzyła na mnie, jakby czekała, aż podam jej jakieś imię. Wzruszyłem ramionami, bo nie miałem żadnych pomysłów, a na pewno nie spodobałaby się jej moja wcześniejsza propozycja, którą powiedziałem Calumowi.
 - Um, nie mam pojęcia, wymyślę mu imię później - powiedziała w końcu.
 - Chyba nie zabieramy go z nami na imprezę? - spytał Luke, unosząc brew.
 Calum zaśmiał się pod nosem, pewnie wyobrażając sobie imprezującego z nami psa. Co za idiota.
 - Nie, na razie zostanie tutaj - odpowiedziałem i pokazałem ręką na drzwi, chcąc ich pośpieszyć.
 - Ta, Ivy chyba o czymś zapomniałaś - powiedział do niej Ashton, gdy nachyliła się nad psem i podrapała go za uchem. - Twoi rodzice nigdy się na to nie zgodzą.
 Mina Ivy od razu zrzedła, gdy musiała uświadomić sobie, że Ashton miał rację.
 - Rzeczywiście, od zawsze zabraniali mi kupienia jakiegoś zwierzaka...
 Kurwa, dlaczego wcześniej nie pomyślałem o takiej możliwości.
 - Mi też! - zawołał na to Calum z oburzeniem i wyciągnął w jej stronę dłoń. - Piątka!
 Ivy uśmiechnęła się z rozbawieniem, ale przybiła mu piątkę, a ja podszedłem bliżej nich.
 - Twoich rodziców nigdy nie ma w domu, nie muszą nawet o nim wiedzieć - powiedziałem szybko, mając nadzieję, że się ze mną zgodzi.
 Ten najlepszy prezent na świecie szybko mógł zamienić się w najgorszy, jeśli okaże się, że Ivy naprawdę nie będzie mogła go zatrzymać.
 - Może i mogłabym go przed nimi ukrywać... przez jakiś czas, ale w końcu musieliby go zauważyć - rzuciła z niepewną miną, spoglądając w górę na mnie. - Nie mówiąc już o tym, że nie miałby się kto nim zająć, jak będę w szkole.
 - Nie możecie się go pozbyć! - zawołał szybko Calum, zgarniając psa w swoje ramiona. - On już jest częścią naszej rodziny.
 Luke i Ashton zaśmiali się lekko, na co Calum uderzył Luke'a w ramię (pewnie bał się zrobić to samo Ashtonowi), a wtedy ten schował się za swoim chłopakiem.
 - Spokojnie, Cal, na pewno coś wymyślimy - zapewniła go Ivy.
 Powiedziałem im kolejny raz, że powinniśmy już pójść i wreszcie Luke się ze mną zgodził, więc skoro on wyszedł z pokoju, Ashton od razu poszedł za nim. Calumowi oczywiście ciężko było pożegnać się z psem i po tym jak powtórzył mu kilka razy, że jeszcze się zobaczą, wreszcie dał mu spokój.
 - Jesteś najsłodszy na całym świecie, wiesz?
 Przewróciłem oczami, widząc, że Ivy gadała do szczeniaka, którego wzięła na ręce i pocałowała w głowę.
 - Właściwie chętnie bym z nim tu teraz została - powiedziała do mnie, wysuwając do przodu dolną wargę.
 - Spokojnie, moja mama z nim zostanie, jest w swoim pokoju.
 Po kolejnych kilku minutach żegnania się Ivy z jej nowym ulubieńcem (nawet trudniej było ją od niego odciągnąć niż Caluma), wreszcie udało nam się wyjść z mojego domu i wpakować się do samochodu Ashtona.
 Całą drogę Calum i Ivy gadali o psie, a ja niestety siedziałem pomiędzy nimi, więc co chwilę któreś z nich darło mi się do ucha. Luke i Ashton jak zawsze byli w swoim świecie, nie interesując się zbytnio niczym poza sobą, dlatego nie miałem w nich żadnej pomocy. 
 Wreszcie zatrzymaliśmy się przed domem Ivy, Calum praktycznie wyskoczył z samochodu i głośno krzyknął:
 - Łuhu! Imprezę czas zacząć!
 Gdy wszyscy wyszliśmy na zewnątrz, a Ashton miał już zamknąć auto, Calum nagle się zawrócił, a my obserwowaliśmy ze zdziwieniem, jak podszedł z powrotem do samochodu.
 - Ta, Ash, zapomniałem, musimy pojechać po Alex.

*

taki dość malumowy rozdział
chyba większość z was spodziewała się tu dramy, a jest... nie wiem nawet, co to jest XD

macie jakieś pomysły na imię dla psa Ivy?

na jakieś 50% dodam kolejny rozdział w środę!

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #pawff, żebym mogła to zobaczyć ;)

10 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się, że rozdział już parę minutek po północy :) Jest świetnie, i przyznam, że na prawdę spodziewałam się dramy, ale może to i dobrze, że owej nie było. :) Pozdrawiam!! :D xx
    #Mivy

    OdpowiedzUsuń
  2. Prezent idealny. :D Nie mam żadnego pomysłu na imię. :/
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem kiepska w wymyślaniu imion, więc niestety nie pomogę w sprawie pieska. Zastanawiałam się, co Mikey kupi Ivy na urodziny, jednak tym szczeniaczkiem kompletnie mnie zaskoczył.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny <3. Calum jest słodki :), tak samo jak Ivy i Mikey. Lashton jak zwykle w swoim świecie :D. Pewnie masz już wymyślone imie dla szczeniaczka, ale tak na wszelki wypadek to proponuje Shaggy (Szagi) albo Lucky (Laki). Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah, jak Cal dojebał z tą bielizną, lmao
    i to podniecenie Caluma i Ivy z prezentu, nie moge *_*
    Mieky jest taki uroczy bfuwivbuiwevbfuiwe <3
    przeczuwam że ta impreza będzie niezła ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuties było by idealnym imieniem dla psa! <3 a rozdział jest cudny

    OdpowiedzUsuń
  7. imie dla pieska proponuje: Jack

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje psy nazywają się Łobuz, Puszek i Pajac, wiec jak widzisz nie jestem dość dobra w wymyślaniu nazw, chodź pochodzą one od ich zachowań, może po tym uda ci się jakieś wymyślić. Rozdział jak zawsze świetny ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja miłość do Caluma rośnie z każdym nowym rozdziałem, chlip chlip. Najlepszy chłopak/przyjaciel/człowiek <3 Śmiałam się z niego praktycznie cały czas, cokolwiek by nie powiedział XD A apogeum miałam w momencie "Calum zaśmiał się pod nosem, pewnie wyobrażając sobie imprezującego z nami psa." Kurwa umieram, mój ulubiony fragment ever XDDD
    "Nie mam przy sobie, aż tak dużo kasy - powiedziałem" Michael, same! To jestem ja, kiedy próbuje kupić komuś fajny prezent. Ale ostatecznie wyszło tak słoooodko <3 Cieszyłam się jak głupia, kiedy okazało się, że wybiorą jej tego psa kadhjsdjka superrr prezent. Hm, nie wiem jak by można go nazwać. Odradzam mały pojeb, może coś bardziej grzecznego XD Idk nazwij go Potwór czy coś (tak, jestem chujowa w wymyślaniu wszelkich imion).
    "Od: Ivy Lashton jest taki słodki, że przez nich tęsknię za Tobą jeszcze bardziej :(" JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ! Czytam ten fragment i .... *łzy w oczach* *przyspieszone tętno* *ok, chyba płacze* *nie mam powodu, żeby się tym jakoś bardzo przejmować, ale to robię* *cieszę się do telefonu* *znów łzy*, a potem jakby moich emocji było mało czytam : "i wreszcie Luke się ze mną zgodził, więc skoro on wyszedł z pokoju, Ashton od razu poszedł za nim. " CZY TYLKO JA SIĘ TAK BARDZO TYM JARAM. LUKE TY PRINCESSKO :* *płacze*
    Ps. Końcówka ...... HAHAHHAHA CALUM PLZ XDDDD <3

    OdpowiedzUsuń