Ivy
Ledwo weszłam do szkoły, od razu podeszła do mnie jakaś dziewczyna (za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć jej imienia) i mimo tego, że ledwo co ją kojarzyłam, wcale nie było to dla mnie dziwne. Codziennie mnie ktoś zaczepiał, tyle, że przez ostatni tydzień za każdym razem mówili do mnie tylko o jednej konkretnej sprawie.
- Ty i Twój chłopak jesteście razem naprawdę słodcy.
Nie byłam już nawet zdziwiona, słysząc te słowa z jej ust, bo słyszałam to kilkanaście razy od różnych osób ze szkoły.
- Och, dzięki - powiedziałam, uśmiechając się do niej nieznacznie.
- Naprawdę, po prostu... wow, chciałabym mieć kiedyś taki związek.
Michael i ja siedzieliśmy razem w stołówce (razem z Lukiem i Calumem) i rozmawialiśmy czasem na korytarzu, ale nie robiliśmy nic takiego, żeby ktoś mógł marzyć o związku jak nasz. Wiedziałam, że mówiła to tylko po to, żeby mi się podlizać, ale nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludziom, aż tak może zależeć na mojej aprobacie.
- Mikey jest super, dobrze wybrałaś.
Przygryzłam wargę, próbując nie skrzywić się, gdy usłyszałam, jak go nazwała. Mikey. To było coś, co tylko ja robiłam. To była tylko nasza rzecz, bo on nie znosił, jak ktokolwiek go tak nazywał, ale uwielbiał, gdy ja tak na niego mówiłam.
Wydawało mi się, jakby wszyscy nagle zaczęli lubić Michaela, tylko dlatego, że wiedzieli, że jest moim chłopakiem. Jeszcze kilka dni temu nazywali go "dziwakiem", a teraz mówili mi, jaki jest świetny, mimo tego, że ledwo co o nim wiedzieli. Trudno mi było to wszystko zrozumieć, ale właściwie nie miałam powodu do narzekania, skoro wyglądało na to, że wszyscy nas uwielbiają.
- Tak, jest naprawdę wspaniały - odpowiedziałam, kiwając głową.
Zatrzymałam się przed moją szafką i ściągnęłam kurtkę, a ona stanęła obok mnie, choć myślałam, że już sobie pójdzie. Czego jeszcze mogła ode mnie chcieć?
- Czy jego kolega jest wolny? - spytała.
Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, bo tego pytania akurat jeszcze od nikogo nie słyszałam. Otworzyłam szafkę i powiesiłam kurtkę w środku, a później spojrzałam w jej stronę.
- Który?
To nie robiło dużej różnicy, bo oboje byli zajęci, skoro Calum wreszcie spytał Alex, czy zostanie jego dziewczyną, a ona się zgodziła. Byłam jednak ciekawa, czy chodziło jej o niego czy o Luke'a.
- Obojętnie - powiedziała, wzruszając ramionami i zaśmiała się cicho. - Skoro Ty się z nimi trzymasz, to na pewno muszą być fajni.
Nie wiedziałam nawet, co powinnam na to odpowiedzieć. Czy ona pytała mnie, czy któryś z nich jest wolny, tylko dlatego, że widziała mnie razem z nimi? Teraz chyba już nawet to by mnie nie zdziwiło.
- Tak czy siak... oboje są zajęci.
- Och, szkoda - odpowiedziała przesłodzonym głosem, wysuwając do przodu dolną wargę.
Posłałam jej wymuszony uśmiech i zaczęłam sprawdzać, czy mam w plecaku to, czego potrzebuję na kilka pierwszych lekcji, żebym nie musiała co chwilę biegać do mojej szafki.
- Hej, chciałabym porozmawiać z Ivy na osobności, więc mogłabyś...
Podniosłam szybko głowę, słysząc głos Katie, a moja dotychczasowa towarzyszka pomachała mi na pożegnanie i odeszła, zostawiając mnie z moją koleżanką. Nie wiedziałam, czy mogłam ją tak dalej nazwać po tym, jak ostatnim razem powiedziałam im parę niemiłych słów. Właściwie jak teraz sobie przypomnę to Katie była jedyną osobą, która nic wtedy nie powiedziała. Zawsze miałam z nią najlepsze kontakty z całej grupy, potrafiła być miła, ale za bardzo zależało jej na opinii reszty.
- O co chodzi? - spytałam obojętnym tonem.
- Ivy... - zaczęła, patrząc na mnie swoimi wielkimi, smutnymi oczami. - Jeśli myślisz, że Cię nie lubimy, to nie jest prawda. Nikt z nas nie ma Ci niczego za złe, tęsknimy za Tobą. Wiem, że Deb przesadziła, ale teraz tego żałuje, przysięgam Ci.
Założyłam ręce na pierś, przyglądając się jej z twarzą pozbawioną emocji. Nie byłam nigdy osobą, która trzymałaby długo urazę i zawsze łatwo wybaczałam ludziom. Taka już byłam, ale nie byłam pewna, czy warto było zrobić to tym razem. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, jak fałszywa była cała ta grupa, a najbardziej Deb i na pewno nie chciałam już trzymać się z nimi tak bardzo jak kiedyś.
Ale Katie nie była taka zła, lubiłam czasem z nią porozmawiać albo pośmiać się z jej wiecznych kłótni z Mattem. Jego też zawsze lubiłam bardziej niż resztę, ale później była ta cała sprawa z pobiciem Caluma, przez co moja sympatia do niego zdecydowanie się zmniejszyła. Przynajmniej zachowywał się później jakby tego żałował i było mu głupio z tego powodu.
- Matt jest na nią naprawdę zły - powiedziała Katie, jakby doskonale wiedziała, o czym właśnie myślałam. - Po prostu chciałabym wiedzieć, że jest między nami ok?
- Ok - powiedziałam w końcu, wzruszając ramionami. - Nie zrobiłaś mi nic złego, Matt też nie, właściwie to tylko Deb. Jeśli nie będziecie więcej obrażać Michaela i jego przyjaciół, to nie będę miała powodu, żeby się na was złościć.
Nie znaczyło to oczywiście, że nasze kontakty wrócą do tych sprzed kilku miesięcy. Nie miałam zamiaru nigdzie z nimi wychodzić, czy siedzieć przy jednym stole w stołówce. Od czasu do czasu mogłam zamienić z nimi kilka słów na lekcjach lub korytarzu albo spotkać się na jakiejś imprezie, ale to tyle. Może tylko z Katie mogłabym pogadać czasem trochę więcej. Ona była niegroźna w przeciwieństwie do Deb.
- Jasne, żadne z nas nigdy nie powinno było tego robić, to było głupie. Tak naprawdę w ogóle ich nie znam i nie mam pojęcia, jacy są.
Katie uśmiechnęła się do mnie niepewnie, jakby nie była pewna, czy może to zrobić. Odpowiedziałam jej lekkim uśmiechem, na co ona objęła moją szyję ramionami, ściskając mnie mocno.
- Och, Ivy, naprawdę stęskniłam się za Tobą. Czułam się tak źle z tą całą sytuacją...
- Ok, już jest w porządku - powiedziałam, obejmując ją ramieniem.
Nie spodziewałam się, aż takiej reakcji z jej strony i miałam nadzieję, że nie będę żałować tego, że się z nią pogodziłam.
- Zaraz zacznie się lekcja - mruknęłam, a ona się ode mnie odsunęła.
- Mamy teraz razem angielski! - zawołała z rozbawieniem, po czym mniej wesołym głosem dodała: - Och i Calum ma go z nami... może... może będziemy mieć trochę luzu na lekcji, to będziemy mogły z nim porozmawiać.
Miałam ochotę zaśmiać się, widząc, jak niepewnie to mówiła, jakby bała się, że na nią krzyknę, że nie miała prawa z nim rozmawiać. Katie powiedziała na nich parę niemiłych rzeczy, ale właściwie to pamiętam, że kiedyś wspomniała, że Calum nie jest taki zły. Jeśli on będzie chciał z nią rozmawiać, to ja nie miałam nic przeciwko temu, w końcu nie mogłam decydować za kogoś innego.
- Ok, jasne, lepiej się już zbierajmy - odpowiedziałam.
Zamknęłam szafkę, założyłam pasek od plecaka na ramię i zaczęłyśmy iść w stronę klasy od języka angielskiego.
- Ivy! - krzyknęła nagle Katie, łapiąc mnie za ramię. - Przecież masz urodziny w następnym tygodniu!
- Dzięki, że mi powiedziałaś, bo nie miałam pojęcia - rzuciłam z ironią.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała, uśmiechając się do mnie szeroko. - Będziesz miała znowu imprezę urodzinową? Robiłaś je co roku.
Nawet się wcześniej nad tym nie zastanawiałam, ale rzeczywiście robiłam je za każdym razem i pewnie wszyscy oczekiwali, że i tak będzie w tym roku. Właściwie to nic mi nie szkodziło, żeby kontynuować tę tradycję. Skoro wszyscy wiedzieli o moim związku, to mogłam spokojnie większość imprezy spędzić w towarzystwie Michaela, jeśli nie całą. Wiedziałam, że on nie będzie zadowolony z pomysłu imprezy, ale w końcu to były moje urodziny, więc tym razem to on mógł pójść na kompromis i mogliśmy robić to, co ja chciałam. Tylko czy naprawdę chciałam świętować moje urodziny z tymi wszystkimi ludźmi z mojej szkoły?
Zdążyłyśmy wejść do klasy, gdzie siedziało już kilku uczniów w tym Calum. Katie pomachała w jego stronę, a on wytrzeszczył na nią oczy i po chwili odmachał jej niepewnie.
- To jak z tą imprezą, Ivy? - spytała Katie, po tym jak dalej jej nie odpowiedziałam.
Próbowałam szybko przemyśleć wszystkie za i przeciw, gdy Katie patrzyła na mnie z nadzieją. W końcu działając pod wpływem impulsu, odpowiedziałam:
- Skoro robiłam je co roku, to... czemu nie.
*
- Mikey, możesz zostawić to playstation? - spytałam kolejny raz.
Michael wreszcie spojrzał na mnie przez ramię i uniósł brew, jakby pytał mnie w ten sposób, dlaczego dokładnie miałby to zrobić.
Uświadomiłam sobie dzisiaj, że jeśli za kilka miesięcy chcemy skończyć liceum, musimy najpierw napisać i zdać egzaminy. Ostatnio były one ostatnią rzeczą, o której mogłabym myśleć, nie skupiałam się w ogóle na szkole, nie wspominając już o jakiejkolwiek nauce. Wiedziałam, że u Michaela było tak samo. Dlatego postanowiłam, że powinniśmy zacząć przygotowywać się do egzaminów. W końcu żadne z nas nie chciało zostać w tej szkole jeszcze rok dłużej.
- Chodź tu - powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie na łóżku.
Wiedziałam, że jeśli wspomnę, że chodzi o naukę, to Michael na pewno nie przestanie grać. Dlatego przygryzłam dolną wargę i powoli ją puściłam, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Tak jak myślałam, od razu wyłączył grę i wskoczył na łóżko, tak że podskoczyłam na materacu.
- Czekaj, czekaj - powiedziałam, odpychając go lekko od siebie, gdy nachylił się w moją stronę. - Dzisiaj zrobimy coś innego...
Podniosłam się z łóżka i kucnęłam przy moim plecaku, a Michael podparł się na łokciach, przyglądając mi się uważnie.
- Co tam masz? - spytał z zaciekawieniem. - Kajdanki? A może... to książka z angielskiego.
Zaśmiałam się cicho, widząc jego zawiedzioną minę i usiadłam z powrotem obok niego.
- Dokładnie, powinniśmy się trochę pouczyć, skoro zbliżają się egzaminy.
- To dopiero za jakieś 3 miesiące - powiedział Michael, krzywiąc się i patrząc na książkę, jakby zrobiła mu coś złego.
- To wcale nie jest dużo czasu, Mikey - odpowiedziałam i zaczęłam przeglądać podręcznik, póki nie natknęłam się na kilka stron z różnymi definicjami i pojęciami, a wtedy położyłam ją przed nami na łóżku.
- Myślałem, że miałaś coś zupełnie innego na myśli, mówiąc, żebym tu przyszedł...
- Wiem, że tak pomyślałeś - rzuciłam z rozbawieniem i pocałowałam go szybko w policzek. - Poczytamy to kilka razy, a później się przepytamy?
Michael nie wyglądał na zbytnio zachęconego tą propozycją, ale w końcu westchnął głośno i zabraliśmy się za czytanie. Oczywiście Michael narzekał co jakiś czas, mówił nawet, że wolałby już sprzątać niż robić właśnie to.
- Rozmawiałam dzisiaj z Katie - powiedziałam, gdy zrobiliśmy sobie przerwę po jakże ciężkich 15 minutach nauki.
- Czego chciała?
- Pogodzić się ze mną - odpowiedziałam, przyglądając się Michaelowi, by zobaczyć jego reakcję na moje słowa.
Leżeliśmy teraz na plecach obok siebie i Michael miał złożone ręce pod głową, a jego oczy były zamknięte. Zaśmiał się pod nosem, gdy usłyszał, co powiedziałam i spytał:
- Jak ją spławiłaś?
- Um, nie zrobiłam tego - odpowiedziałam niepewnie.
Michael obrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Wow, serio?
- Ona nie jest taka zła... to nie znaczy, że będę się z nią umawiać na piwo czy coś, po prostu nie mam jej nic do zarzucenia - wytłumaczyłam.
- Jesteś za miła - skomentował to Michael, przewracając oczami.
- Ja jestem za miła, Ty jesteś zbyt niemiły - powiedziałam i pstryknęłam go w nos. - Idealnie się dobraliśmy.
- To teraz możemy się trochę poobściskiwać? - spytał Michael z nadzieją, na co zaśmiałam się cicho.
Nachyliłam się w jego stronę i musnęłam lekko jego usta moimi, a on od razu objął mnie ramieniem w pasie, przyciągając mnie bardziej do siebie, tak że praktycznie na nim leżałam. Michael pogłębił pocałunek, a ja przechyliłam lekko głowę w bok i wsunęłam palce w jego włosy.
W ten sposób nasza przerwa od nauki zdecydowanie się przedłużyła, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Wiedziałam, że powinniśmy się pouczyć, ale całowanie Michaela było zbyt przyjemne, bym mogła tak po prostu przerwać to, co robiliśmy i wrócić do nauki.
Nie byłam pewna, ile czasu minęło, ale na pewno o wiele za dużo, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
- Musimy wrócić do nauki - przypomniałam mu, biorąc duży oddech.
- Musimy? - spytał. - Ty sobie wymyśliłaś, że będziemy się teraz uczyć, ale wcale nie musimy tego robić...
Ściągnęłam z siebie jego ręce i uniosłam się do pozycji siedzącej, na co on jęknął z niezadowoleniem.
- Mówię serio, Mikey.
- Ja też mówię serio, całujmy się dalej - odpowiedział na to, ciągnąc mnie za rękę, żebym z powrotem się położyła.
- Michael - powiedziałam, na co od razu mnie puścił.
Zaśmiałam się cicho, bo kiedyś chciał, żebym tylko tak się do niego zwracała, teraz zachowywał się, jakbym go przeklęła, bo użyłam jego całego imienia. Wzięłam książkę do ręki, a wolną dłonią poklepałam go po kolanie i w końcu udało mi się zmusić go do tego, żeby usiadł obok mnie.
- Chyba muszę to przeczytać jeszcze kilka razy, nie do końca zrozumiałam tę część - powiedziałam, pokazując palcem na tekst.
- Ja też - mruknął Michael z niezadowoleniem i oparł brodę na moim ramieniu.
Przez następne kilka minut w pokoju panowała cisza, gdy oboje zajęci byliśmy czytaniem, ale trudno było mi w pełni skupić się na tym, co dokładnie czytałam, gdy Michael był tak blisko mnie.
Mimo wszystko później, gdy zaczęliśmy się przepytywać, okazało się, że zapamiętałam większość rzeczy, za to Michael umiał wszystko, co cholernie mnie zaskoczyło. Z tego powodu, gdy spytał, czy skończyliśmy już z "tą głupią nauką o głupich rzeczach", zgodziłam się, że na dzisiaj mogliśmy już dać sobie spokój. Choć ledwo co zrobiliśmy. Wychodziło na to, że jednak w czymś byliśmy do siebie podobni: naszej niechęci do nauki.
- Och, zapomniałabym, w przyszłym tygodniu robię imprezę urodzinową - powiedziałam z podekscytowaniem.
- Dla kogo? - spytał, marszcząc ze zdziwieniem brwi.
Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, że nigdy wcześniej nie wspomniałam Michaelowi, kiedy mam urodziny. To była jedna z tych rzeczy, które powinno się wiedzieć o osobie, z którą jest się już prawie 2 miesiące.
- Dla mnie - odpowiedziałam z rozbawieniem.
- Co?! - zawołał, wytrzeszczając na mnie oczy. - Twoje urodziny są w przyszłym tygodniu?
Pokiwałam głową, przyglądając mu się, jak podniósł się niepewnie z podłogi (tak, Michael zdążył już wrócić do swojego playstation i właśnie wybierał jakąś nową grę) i podszedł z powrotem bliżej łóżka.
- Cholera, Ivy, powinnaś mówić mi o takich rzeczach wcześniej - powiedział z niezadowoloną miną.
- Właściwie co to robi za różnice? - spytałam i wzruszyłam ramionami.
- Miałbym czas, żeby przygotować się psychicznie na tę mękę, którą będzie kupowanie Ci prezentu.
- Nie musisz mi nic kupować - powiedziałam od razu, po czym uśmiechnęłam się słodko i dodałam: - Ty jesteś moim prezentem.
Michael zmarszczył zabawnie nos, jakby właśnie usłyszał coś naprawdę okropnego i założył ręce na pierś.
- To była chyba najbardziej tandetna rzecz, jaką mogłaś powiedzieć.
- Ciii - powiedziałam, śmiejąc się cicho. - Ciesz się, że nie wymagam od Ciebie, żebyś wydał na mnie kupę kasy.
Naprawdę nie zależało mi na tym, żeby Michael mi coś kupił, tym bardziej, że podejrzewałam, że jego prezent byłby czymś, co mi w ogóle by się nie przydało i ostatecznie znalazłoby to swoje stałe miejsce w jego pokoju.
- Czekaj... powiedziałaś, że robisz imprezę? - spytał i usiadł obok mnie.
- Yhym, tak jak robiłam to co roku, mam nadzieję, że tym razem się tam pojawisz.
- Tym razem? Nigdy nie zapraszałaś mnie na swoje urodziny - mruknął Michael, po czym prychnął pod nosem.
- Każdy z naszego rocznika mógł przyjść - powiedziałam i położyłam dłoń na jego kolanie. - Nie mów tego Calumowi, bo się załamie.
Michael zaśmiał się na to cicho i przez chwilę żadne z nas się nie odzywało. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej podobał mi się pomysł zrobienia imprezy urodzinowej. Mimo tego, że moi dotychczasowi znajomi okazali się osobami, z którymi nie chciałam mieć nic wspólnego, a połowa naszej szkoły była fałszywa i prawdopodobnie nawet nie lubili mnie tak bardzo, jak to pokazywali, lubiłam być w centrum uwagi. Dlatego nie potrafiłam zrezygnować z hucznego obchodzenia moich urodzin.
- I zaprosisz tę swoją całą ekipę? Po tym wszystkim? - spytał Michael, krzywiąc się lekko.
- To nie jest już moja ekipa - poprawiłam go i westchnęłam cicho. - Nie zabronię im przyjść, ale może nawet nie będą chcieli tego zrobić? W końcu dalej z nimi nie rozmawiam, oprócz Katie... Nie będzie tak źle, Mikey. Obiecuję Ci.
Michael wymamrotał pod nosem coś, co brzmiało jak: "za jakie grzechy mnie to spotyka" i pokiwał wolno głową. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym pocałowałam go w policzek i przytuliłam się do niego mocno. Przymknęłam oczy i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, mogłabym tak siedzieć godzinami, ale Michael najwyraźniej miał inne plany, bo spytał:
- A teraz możemy znowu się poobściskiwać?
*
wybaczcie, że rozdział tak późno, ale jestem dzisiaj nie do życia
ale jest przed 24, to najważniejsze!
jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #pawff, żebym mogła to zobaczyć ;)
Kurde, jak ja nienawidze takich osób co się podlizują ughh i jeszcze jak powiedziała 'Mikey' to po prostu nie mogłam xDD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszyscy są teraz neutralni do siebie nastawieni ♥
Tak bardzo uwielbiam relacje Mivy fuefbuewbfioew ♥
Michael w tym ff >>>>>>>>>>>>> chce takiego chłopaka po prostu bfuioebfouiewbfoiuew
Straszna przylepa się zrobiła z tego Michaela XD
OdpowiedzUsuńbtw czy tylko ja mam wrażenie, że na tej imprezie zdarzy się coś niedobrego?
Dobra... Dzisiaj było słoooooodko, bez żadnej dramy więc jestem 100% pewna że im to spieprzysz w następnym rozdziale...
OdpowiedzUsuń" - A teraz możemy znowu się poobściskiwać?" Mikey aka napalona przylepa HAHAHAHA XD UGH WKURZYŁA MNIE TA LASIA AKA PIEPRZONY-LIZIDUP ._. JA CI DAM MIKEY TY PATAFIANIE TY! OGÓLNIE TO CIERPIE PRZEZ BRAK CALEX I LASHTONA :(( </3 CZEKAM NA NOWY, BO ZNAM CIĘ NA TYLE DOBRZE, BY WIEDZIEĆ, ŻE ZROBISZ DRAMA TIME WSZECHCZASÓW XD JEŚLI TO IVY CAŁUJĄCA SIĘ Z CALUMEM TO USMAŻYSZ SIĘ W PIEKLE HAHAHHA :*
Kocham czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńHa ha ha Michael jaki całuśny xd. Super rozdział czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńświetny xx
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
mogę jebnąć tej lasce bez imienia? jakim prawem używasz słowa 'Mikey'?!?!?! i nara od Caluma i Luke'a, nie zasługujesz żeby być ich dziewczyną. (ok, może jestem trochę zazdrosna, dlatego mnie to wkurzyło XD) po raz kolejny muszę napisać jak bardzo kocham Ivy <3 wcześniej jakoś tego nie zauważałam (przez Lashtona wszystko), ale ona jest kurwa zajebista, serio i nawet nie mogę dokładnie określić dlaczego, ale po prostu jej charakter. no lofki :*
OdpowiedzUsuńNo, a Michael mnie rozwalił XD ale jak sobie pomyślę, jakim kutasem był dla niej kiedyś, a jaki jest teraz to .... awwwwww Mivy <3333333
Co za dziwna dziewczyna i w dodatku trochę nietaktowna. Pytać Ivy, czy przyjaciele Michaela są wolni, bo teraz są 'fajni' i ona mogłaby z którymś być? No litości! Katie przychodzi do przyjaciółki z przeprosinami. Powinna przeprosić Michaela! W końcu to on był cały czas nazywany przez elitę "dziwakiem" i nawet nie chcę wiedzieć, co jeszcze o nim myśleli. Btw czekam na imprezę, bo zapewne coś się wydarzy.
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńKurde. Przeczytałam ten rozdział w 5 minut. Tak dłużyło mi się czekanie.. :D "-Możemy się znowu obściskiwać?,, Czemu Michael jest taki niewyżyty?! :p "-Co tam masz? Kajdanki czy...,, W tamtym momencie umarłam. Tak. Umarłam. Kocham tego ff, kocham wszystkie twoje ff. :(
OdpowiedzUsuńKurde. Przeczytałam ten rozdział w 5 minut. Tak dłużyło mi się czekanie.. :D "-Możemy się znowu obściskiwać?,, Czemu Michael jest taki niewyżyty?! :p "-Co tam masz? Kajdanki czy...,, W tamtym momencie umarłam. Tak. Umarłam. Kocham tego ff, kocham wszystkie twoje ff. :(
OdpowiedzUsuń+ Prooooosze o nowy rozdział na Muke ff :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff! Zawsze czekam na następny i następny i następny rozdział bo po prostu kocham to czytać, ale gdy sobie przypominam prolog tego opowiadania to łamie mi się serce :'(. Wygląda na to, że Ivy złamie Michaelowi serduszko i ich cudowna miłość przepadnie. Nadal nie dopuszczam takiej myśli, że właśnie tak będzie wyglądał koniec mojego ulubionego ff, ale to ty jesteś autorką i nic nie da się zrobić. Ja i tak nadal będe je czytała bo jak już wspomniałam kocham je <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu ;*
Jestem ciekawa co Michael kupi Ivy. :3
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział boski. :)
Życzę weny. :*