sobota, 28 lutego 2015

36.

Michael

 Usiadłem przy stoliku, udając, że nie zauważam, jak większość osób, które siedziały w stołówce, wpatruje się we mnie z uwagą. Tak samo jak było przez ostatnie kilka dni, odkąd grupa Ivy dowiedziała się o naszym związku, nie trudno było się domyślić, że ta informacja pójdzie dalej. Niektórzy zaczęli mówić mi cześć na korytarzu, choć nie miałem pojęcia kim są, a parę osób nawet zagadywało do mnie, jakbyśmy się dobrze znali, ale szybko rezygnowali z rozmowy, gdy posyłałem im nieprzyjemne spojrzenie.
 Nie podobało mi się to wszystko ani trochę, za to Calum był zachwycony. Skoro ludzie często widzieli mnie z nim i Lukiem, to i na nich zwracali więcej uwagi, czego Calum zawsze chciał. Jak tylko często się dało łaził za Ivy, jakby chciał, żeby ludzie zobaczyli, że się się kumplują albo rozmawiał z jakimiś ludźmi, którzy wcześniej nigdy nie zamieniliby z nim ani słowa.
 Luke przeważnie unikał tego wszystkiego, ale w odróżnieniu ode mnie odpowiadał ludziom, jeśli coś do niego powiedzieli lub posyłał im przyjazne uśmiechy. Dziwiłem się, że cała szkoła nie wie jeszcze o tym, że chodził z Ashtonem, bo wtedy na pewno to głównie na nim skupiałaby się ich uwaga. Niekoniecznie dobra.
 Właściwie byłem zaskoczony tym, że wszyscy zaczęli mnie traktować, jakbym nagle stał się o wiele fajniejszy. Spodziewałem się raczej zupełnie odwrotnej reakcji.
 - Calum, dobrze się czujesz? - spytał Luke.
 Spojrzałem na Caluma, ale wyglądał normalnie, więc nie miałem pojęcia, o co mu chodziło, póki nie zobaczyłem przed nim otwartego pojemnika. Zmarszczyłem brwi, przyglądając się przez chwilę jego zawartości i zastanawiając się, czy ktoś podmienił mu jedzenie.
 - Świetnie - odpowiedział mu Calum ze zdziwieniem. - Dlaczego pytasz?
 - Co to jest? - spytałem i kiwnąłem głową w jego kierunku.
 - Sałatka, idioto. Na co Ci to wygląda?
 Calum przewrócił oczami, a Luke i ja spojrzeliśmy na siebie znacząco, jakbyśmy próbowali bez słów coś sobie przekazać. Calum całkiem już zwariował.
 - Dlaczego jesz sałatkę? - spytał Luke, po czym wziął gryza swojej pizzy.
 - Nie jem już mięsa.
 Luke wypluł kawałek, który właśnie gryzł i wylądowało to dość blisko mnie, na co skrzywiłem się i posłałem mu niezadowolone spojrzenie.
 - Sory - mruknął.
 Podczas gdy Luke wyciągnął z plecaka chusteczki i sprzątnął ze stołu, Calum zaczął jeść swoją sałatkę, podśpiewując coś pod nosem.
 - Calum, mam ważne pytanie - powiedziałem, a on uniósł pytająco brwi, czekając, aż dodam coś więcej. - Czy Alex nie je mięsa?
 Calum wpakował sobie kawałek sałaty do ust i wzruszył ramionami.
 - Może... tak.
 Zaśmiałem się lekko, kiwając głową i dopiero teraz ugryzłem mój kawałek pizzy.
 - Co? - spytał Calum, mrużąc na mnie oczy.
 - To było łatwe do domyślenia się, że nie jesz mięsa dlatego, żeby jej zaimponować - odpowiedziałem.
 - To nie dlatego - odpowiedział Calum i skrzywił się lekko.
 - Jasne - mruknął Luke pod nosem, na co Calum uderzył go w ramię. - Michaela nie uderzyłeś!
 - Nie robię tego, żeby jej zaimponować, Alex po prostu uświadomiła mi parę rzeczy.
 Nie do końca chciało mi się w to wierzyć, ale widząc minę Caluma, postanowiłem dać mu już spokój. Jutro pewnie o wszystkim już zapomni.
 - Ok, a nie mogłeś po prostu zjeść pizzę? - spytałem, machając kawałkiem, który miałem w dłoni, po czym odłożyłem go na papierowy talerzyk przede mną.
 - Jest z szynką - odpowiedział, patrząc na mnie jak na idiotę.
 Ivy usiadła nagle na miejscu obok i oparła się łokciami o stół, a na dłoniach oparła głowę.
 - To najgorszy dzień kiedykolwiek...
 - Dlaczego? - spytał szybko Calum, zanim zdążyłem się odezwać.
 - Mam po prostu naprawdę zły humor, a do tego spóźniłam się na pierwszą lekcję, bo w ostatniej chwili okazało się, że muszę pojechać autobusem i... - Ivy podniosła mój kawałek pizzy, biorąc z niej dużego gryza, na co skrzywiłem się, a Luke zaśmiał cicho. - Nie wiem, wszystko jest takie... ugh.
 - Wow, to naprawdę straszne - zakpiłem.
Zabrałem od niej moją pizzę, a Ivy uderzyła mnie dość mocno w ramię, przez co prawie ją upuściłem.
 - Może trochę wsparcia dla swojej dziewczyny? - spytała.
 Przyglądałem się jej przez chwilę, widząc jej niezadowolone spojrzenie i zaciśnięte w linię usta, po czym dotarło do mnie, dlaczego miała dziś taki zły humor.
 - Och, masz okres.
 Calum wciągnął ze świstem powietrze, jakbym zrobił właśnie najgorszą z możliwych rzeczy, a Ivy zmrużyła na mnie oczy, patrząc na mnie wzrokiem, który mówił, że dzięki mnie jej dzień stał się o wiele gorszy.
 - Przynajmniej wiesz, że nie jesteś w ciąży - powiedziałem, myśląc, że ją tym rozbawię.
 Ok, zdecydowanie nie wyglądała, jakby ją to rozśmieszyło. Calum za to zaczął kaszleć szaleńczo, po czym głośno spytał:
 - Spaliście już ze sobą?!
 - Calum, zamknij się... - jęknął Luke, zasłaniając twarz dłonią.
 - Właściwie powinienem był się domyślić po tym, jak wszedłem wtedy do pokoju i...
 - Po prostu przestań mówić - przerwał mu Luke.
 Normalnie Ivy pewnie zaczęłaby się śmiać z tego wszystkiego, ale teraz tylko uśmiechnęła się nieznacznie i zaczęła poprawiać coś ze swoją bluzką, a przynajmniej tak mi się wydawało.
 - Oczywiście - powiedziała w końcu. - Oczywiście, że do tego wszystkiego musiał mi wyjść drut ze stanika.
 - Katastrofa za katastrofą - mruknąłem pod nosem.
 Calum kopnął mnie mocno w nogę, na co od razu odwdzięczyłem się mu tym samym.
 - Cal, jak sprawy z Alex? - spytała Ivy.
 - Świetnie - odpowiedział od razu, brzmiąc na podekscytowanego tym, że go o to spytała. - Praktycznie jesteśmy już parą.
 - Jesteście dla siebie idealni naprawdę.
 Calum uśmiechnął się szeroko na jej słowa i widziałem już, że chciał zacząć swój codzienny monolog o tym, jaka to Alex jest wspaniała, ale zanim mógł to zrobić, powiedziałem:
 - Dokładnie, oboje nie jecie mięsa.
 Ivy wyglądała na zagubioną, gdy Luke zaśmiał się cicho, a Calum posłał mi nieprzyjemne spojrzenie.
 - Pierdol się, Michael, powiedziałem Ci, że to nie po to, by jej zaimponować.
 - Ugh, cholera, nie mogę - mruknęła Ivy z niezadowoleniem, ciągnąc za bok swojej bluzki (i prawdopodobnie stanik).
 - Idź go ściągnąć - powiedziałem, wzruszając ramionami.
 Caluma oczy rozszerzyły się lekko, gdy spojrzał na Ivy bluzkę, jakby próbował ocenić, jak będzie to wtedy wyglądać, więc kolejny raz kopnąłem go w nogę.
 - Nie - odpowiedziała Ivy, kręcąc głową i skrzywiła się lekko.
 Luke chwilę temu wyciągnął już telefon, zapewne pisząc do Ashtona, żeby mógł uniknąć tej niekomfortowej rozmowy o staniku Ivy. Nie dziwiłem mu się ani trochę.
 - Czuję, jakbym miała dziurę w cycku.
 Zaśmiałem się cicho, bo wiedziałem, że Ivy przesadzała i na pewno nie było tak źle, jak mówiła.
 - Idę do łazienki - dodała, wstając od stołu.
 - Ściągnąć stanik? - spytał szybko Calum, wytrzeszczając na nią oczy.
 - Nie, wyciągnąć drut - odpowiedziała, spoglądając na niego z rozbawieniem, po czym odwróciła się w moją stronę. - Mikey, zobaczymy się na przystanku?
 Pokiwałem głową, a ona uśmiechnęła się do mnie lekko i pocałowała mnie w policzek, zanim zaczęła iść w stronę wyjścia ze stołówki. Spojrzenia wszystkich w pomieszczeniu znowu były skierowane na mnie. I choć nie podobało mi się to ani trochę, chyba musiałem się do tego przyzwyczaić.

*

 Usłyszałem krótki dzwonek mojego telefonu, co znaczyło, że dostałem nową wiadomość. Podniosłem komórkę z umywalki, żeby to sprawdzić i w ogóle nie zdziwiło mnie, gdy zobaczyłem kolejnego SMSa od Caluma.
 - Calum ostatnio ciągle do mnie pisze. Nie mam pojęcia, o co mu chodzi.
 - Może po prostu chce trochę więcej z Tobą pogadać - odpowiedziała Ivy, przesuwając dłoniami przez moje włosy.
 Minęły już prawie dwa miesiące, odkąd pofarbowałem włosy na czerwono, więc postanowiłem, że to czas na nowy kolor. Ivy jak zwykle siedziała u mnie i sama zaproponowała, że może mi pomóc. Rozjaśniła już moje włosy, a teraz kończyła nakładać kolorową farbę i sprawdzała, czy nie opuściła żadnego miejsca.
 - Ale normalnie nigdy ze sobą nie piszemy, chyba, że chcemy od siebie coś konkretnego... - powiedziałem, po czym zmarszczyłem nieznacznie brwi, gdy sobie coś uświadomiłem. - Ivy... Co mu powiedziałaś?
 - Co? - spytała, udając, że nie wie, o czym mówię.
 - Rozmawiałaś z Calumem, wtedy jak się z nim pokłóciłem. Co mu powiedziałaś?
 - Um, nie wiem, nie pamiętam.
 Przewróciłem oczami, wiedząc, że kłamie i odwróciłem się przodem do niej, gdy zapewniła mnie, że nałożyła już farbę wszędzie.
 - W czerwonych włosach wyglądałeś naprawdę, naprawdę gorąco... - powiedziała, patrząc na czubek mojej głowy. - Nie wiem, czy to możliwe, żebyś wyglądał w tym kolorze lepiej...
 - Za jakąś godzinę będziesz mówić, że to najlepszy kolor włosów, jaki miałem - odpowiedziałem, a ona podciągnęła się na pralkę, gdzie usiadła i zaczęła machać nogami.
 - Mooooże - mruknęła i uśmiechnęła się szeroko w moją stronę.
 Spędziliśmy w łazience kolejne 20 minut, a wtedy Ivy przypomniała mi, że powinienem już spłukać farbę. A gdy to zrobiłem, zacząłem pocierać włosy ręcznikiem, dzięki czemu moje włosy nie były już takie mokre. Nie chciało mi się ich teraz suszyć, ale Ivy nalegała, żebym to zrobił, bo chciała zobaczyć, jak będą wtedy wyglądały.
 Westchnąłem głośno i podłączyłem suszarkę do kontaktu, a gdy włączyłem ją, skierowałem ją prosto na twarz Ivy, która pisnęła i odepchnęła od siebie moją rękę.
 - Michael, to cholernie gorące! - zawołała z oburzeniem.
 Zaśmiałem się pod nosem i zabrałem się do suszenia moich włosów, co jakiś czas przesuwając przez nie palcami i obserwując moje odbicie w lustrze. Moim zdaniem wyszło całkiem nieźle i widząc, jak Ivy przygryzała wargę, nie spuszczając ze mnie wzroku, wnioskowałem, że jej też się podobało.
 Odłączyłem suszarkę i potrząsnąłem głową, a włosy praktycznie weszły mi do oczu, odgarnąłem je dłonią na bok i powiedziałem z niezadowoleniem:
 - Muszę podciąć włosy.
 - Nie, nie, nie - powiedziała szybko Ivy i zeskoczyła na ziemię, po czym podeszła do mnie. - Nie możesz ich obciąć, wyglądasz... wow, kto by pomyślał, że fioletowy będzie wyglądał nawet lepiej od czerwonego.
 Ivy zrobiła dokładnie to, co powiedziałem wcześniej, bo teraz zachwycała się moimi włosami, powtarzając co chwilę, że to najlepszy kolor jaki miałem. Na koniec przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała mocno, łapiąc się moich ramion, gdy musiała stanąć na palcach.
 - Mhm, rozumiem, że bardzo Ci się podobają moje włosy - powiedziałem, po tym jak odsunęła się lekko ode mnie.
 - Nawet sobie nie wyobrażasz. Czekaj, muszę...
 Obserwowałem, jak wyciągnęła telefon z kieszeni i nie miałem pojęcia, co robi, póki nie podniosła go wysoko, trzymając go naprzeciwko mnie.
 - Robisz mi zdjęcie? - spytałem z niezadowoleniem.
 - Tak, ustawię sobie na tapetę - odpowiedziała, szczerząc się w moją stronę.
 Pokazałem środkowy palec do aparatu, a Ivy pokręciła głową z rozbawioną miną i schowała komórkę z powrotem do kieszeni swoich spodni.
 Gdy ogarnęliśmy wszystko w łazience, wróciliśmy do mojego pokoju, gdzie od razu włączyłem playstation i opadłem na kanapę.
 - Mikey... - zaczęła Ivy niepewnie, dzięki czemu już wiedziałem, że nie spodoba mi się to, co zaraz powie. - Co do mojej rozmowy z Calumem... powiedział mi coś, nad czym się zastanawiałam od tego czasu, jeśli nie chcesz nie musisz mi nic o tym mówić, po prostu...
 - Co? Co powiedział?
 Ivy usiadła obok mnie i złapała za moją dłoń, splatając nasze palce razem. 
 - O Twoim tacie...
 Czułem, jakby serce podeszło mi do gardła i nagle w pokoju zrobiło się trochę za duszno, gdy te słowa wyszły z jej ust. Zabrałem moją rękę, a Ivy spojrzała na mnie wielkimi oczami, gdy podniosłem się z mojego miejsca.
 - Co do cholery, dlaczego o nim rozmawialiście? - spytałem ze złością.
 - Po prostu...
 - Co Calum Ci powiedział? - przerwałem jej, zakładając ręce na pierś. - Nie powinienem mówić o moich sprawach komukolwiek.
 - Komukolwiek? - powtórzyła po mnie.
 - Nie to miałem na myśli - odpowiedziałem szybko.
 Wiedziałem, że Ivy była moją dziewczyną i powinienem mówić jej o wszystkim, a przynajmniej wiedzieć, że zawszę mogą z nią pogadać, jeśli coś mnie dręczyło. To jednak był temat, na który nigdy nie chciałem z nikim rozmawiać.
 - Calum powiedział mi, że najpierw przyjaźniliście się tylko wy dwoje, a później Twój tato odszedł i zacząłeś od siebie wszystkich odpychać...
 - Calum ma za bardzo wybujałą wyobraźnię - powiedziałem, krzywiąc się lekko. - To nie ma z tym nic wspólnego.
 - Na pewno? - spytała i widziałem, że mi nie uwierzyła.
 I miała rację, bo to nie była prawda. Wzruszyłem ramionami, starając się zachować obojętną minę i unikałem spojrzenia jej w oczy.
 - Powiesz mi, co dokładnie się stało? Nie musisz mi tego mówić, ale...
 - To nic takiego - powiedziałem, kolejny raz wzruszając ramionami.
 Usiadłem z powrotem obok niej, a Ivy wyglądała, jakby chciała złapać mnie za rękę, ale w końcu stwierdziła, że to niezbyt dobry pomysł. Przez chwilę żadne z nas nic nie powiedziało, gdy Ivy wpatrywała się we mnie, czekając, aż się odezwę.
 - Wcześniej nigdy nie pomyślałbym, że jest tutaj nieszczęśliwy albo, że chce odejść - powiedziałem, siląc się na obojętny ton.
 Ivy pokiwała głową, zachęcając mnie, żebym kontynuował i mimo tego, że naprawdę nie chciałem o tym mówić, uznałem, że lepiej będzie, jeśli będę już miał to wszystko za sobą. I tak kiedyś w końcu musiałbym jej o tym powiedzieć.
 - Mama pracowała w nocy, a ja obudziłem się, bo słyszałem jakieś hałasy z ich sypialni. Gdy tam przyszedłem, zobaczyłem, że tato się pakował, ale nie miałem pojęcia dlaczego. Teraz jak o tym pomyślę, to był dość spanikowany, gdy mnie zauważył, wtedy jednak nie zwróciłem na to uwagi. Powiedział mi, że to wyjazd z pracy i skoro już się obudziłem, to może pomogę mu się spakować. Oczywiście zgodziłem się, dlaczego miałbym nie chcieć pomóc swojemu tacie... Byłem głupi, młody i zbyt naiwny, żeby zauważyć, że nie pakujemy tylko kilku jego rzeczy, ale wszystkie. A później wyszedł w środku nocy, zostawiając mnie samego w domu i każąc mi iść do łóżka. Na koniec powiedział do mnie: "zobaczymy się za kilka dni", po czym nie zobaczyłem go już nigdy więcej.
 Ivy miała łzy w oczach i złapała moją dłoń, ściskając ją lekko, jakby chciała mi w ten sposób dodać otuchy.
 - Nieważne, mam to gdzieś - dodałem głosem pozbawionym emocji.
 - Mikey...
 - Naprawdę, może wtedy bardzo to przeżywałem, ale teraz jest mi już wszystko jedno. Mój kochany tata nauczył mnie jednej ważnej rzeczy, wiesz? Że nie każdemu mogę ufać i w każdej chwili ktoś może się mną znudzić, dać sobie spokój z tym wszystkim i po prostu odejść.
 W tym momencie Ivy chyba już sobie uświadomiła, że Calum miał rację i to właśnie z tego powodu odpychałem od siebie ludzi, bojąc się, że zrobią to samo co mój ojciec. Właściwie może to i dobrze, że jej o tym powiedziałem, Ivy zaczynała znaczyć dla mnie o wiele więcej niż kiedykolwiek mógłbym przypuszczać i stała się ważną częścią mojego życia. Nie chciałem z nikim rozmawiać o takich rzeczach, ale może ona mogła być tym wyjątkiem.
 Jej dłonie znalazły się na moich policzkach, gdy przysunęła się bliżej mnie i spojrzała mi w oczy.
 - Nie wiem, jak ktokolwiek mógłby Cię zostawić. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło zabraknąć Cię w moim życiu, żebym mogła nie widzieć Cię codziennie, nie rozmawiać z Tobą o głupotach, nie całować Cię i nie widzieć, jak grasz na playstation. Jesteś dla mnie najważniejszy, Mikey.
 Nie wiedziałem, co jej na to odpowiedzieć, ale nie musiałem nawet nic powiedzieć, bo jej usta wylądowały na moich. W przeciwieństwie do większości naszych pocałunków ten był delikatny i bardziej uczuciowy, jakby Ivy w ten sposób chciała mi pokazać, że naprawdę miała na myśli to, co właśnie powiedziała.
 I cholera w tym momencie byłem całkiem pewien, że zakochałem się w najpopularniejszej dziewczynie z mojej szkoły, której jeszcze kilka miesięcy temu tak bardzo nie znosiłem.

*

ugh, nie wiem, co myśleć o w tym rozdziale. planowałam to od samego początku, ale chyba nie wyszło do końca tak jak chciałam

10 punktów dla tej osoby, która pamięta scenę, gdy Ivy znalazła u Michaela w pokoju jego zdjęcie z rodzicami, a on skłamał, że to na projekt do szkoły!

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #pawff, żebym mogła to zobaczyć ;)

16 komentarzy:

  1. Omg to jest takie dobre @majkruchacz

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo... Witaj morzu łez... Tonę.
    Wiedziałam że w poprzednim było zbyt dobrze by teraz też mogło być. Cholera naprawdę płacze... Dzięki.
    Jestem w stanie załamania psychiczego... I to nie tylko przez dzisiejszy dzień, ale też przez ten rozdział. Jebnąć barana w ściane tylko. Ugh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Btw jeśli Calum znowu zakocha się w Ivy (chodzi o stanik, toalete, Ivy i reakcję tego Azjaty x) to zginiesz Marnie, bo Mivy i Calex są idealni a Civy (witaj szybka nazwoo..) i nie możesz ich zniszczyć..

      Usuń
  3. Ja jeszcze tę elegię napiszę, słowo!

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział jfdag jlakfeaghg
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak niezręczne rozmowy przy drugim śniadaniu :) Cieszę się z tego, co Ivy wyznała mu na końcu. To będzie miało dla niego ogromne ważne oparcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja kocham to opowiadanie ♥ W trakcie czytania myślałam ,że to Mike pomoże Ivy z tym drutem ,już się napaliłam a tu nic :/
    Łezka mi się w oku zakręciła,to nie sprawiedliwe ,że piszesz tak cudownie ♥ Michael taki słodki ♥ Mam 10 punktów hahaha co wygrywam ?? Błagam dodaj szybko kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kocham kooocha to ff <3 <3 <3
    Popłakałam się pod koniec <3
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę....Muszę napisać, że jednak wzruszyła mnie scena z opowieścią Michaela. Nie wiem tylko co myśleć o tym czy była to dobra decyzja, ale jednak wydaje mi się, że tak. A w tym miejscu,przyznaję się szczerze, że scenę z ramką mam w głowie za mgłą i z przebłyskami, chociaż wydaje mi się, że i tak wszystkie fakty pomyliłam! :) Rozdział świetny! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow świetny rozdział :) tak jak zawsze czekam na nexta I życzę weny :****

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Mike :'( Ivy to cudowna dziewczyna. Rozdział bardzo wzruszajacy na końcu ale ogólnie <3

    OdpowiedzUsuń
  11. MY FEELS........... fml, Michael ... płacze ... aż nie wiem co napisać. tak bardzo mi go szkoda. ugh dobra, wiedziałam o co chodzi z tym jego ojcem, ale i tak czytając to miałam zatrzymaną akcje serca i bóle w klatce piersiowej. serio, zabija mnie fakt, że on odpycha od siebie ludzi, bo tak naprawdę jest uczuciowy i boi się porzucenia ... (znów atak płaczu) ale IVY DZIEWCZYNO JESTEŚ WSPANIAŁA ŻE TO POWIEDZIAŁAŚ MIVY MOJE OTP WIELKIE LOVE DLA WAS. "i nie widzieć, jak grasz na playstation" ahhahah sikam XD
    I ZNOWU BEKA Z CALUMA XD ale ok, cieszę się, ze ma nowych znajomych i ludzie na niego zwracają uwagę, w końcu jego marzenia się spełniły. I WEGETARIANIN ? TAK CALUM TAK, Calex - soul mates
    No także bardzo uczuciowy rozdział i mnóstwo płaczu przy nim, ale to znaczy że był zajebisty XD

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko, Cal jak zwykle rozwala system, lmao
    haha, i ten zły dzień Ivy i drut ze stanika >>>>>>>>>
    jejciu, ta opowieść Michaela i jego tacie ;cccc
    ostatnie zdanie >>>>>>>>>
    moje feelsy Bożeee, co to ff ze mna robi ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Aww Calum :D Uwielbiam go. xd
    Podoba mi się opowieść Michaela o jego tacie. Chociaż jest smutna.
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. To opowiadanie zawsze poprawia mi humor! :D *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wczoraj przez przypadek znalazłam twoje FanFiction i od razu się w nim zakochałam ♥Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień z przerwami na siku i jedzenie :) KOCHAM MIVY! To jest chyba najlepsze FF jakie kiedykolwiek czytałam (a uwierz że było ich bardzo wiele) Piszesz tak składnie, opisujesz te wszystkie momenty tak idealnie....Dosłownie czue się, jakbym stała obok nich i ich obserwowała =3
    Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo kocham twoje Fanfiction! Najlepsze o 5SOS ♥ Powinnaś to wydać jako książkę. Masz ogromny talent do pisania i napewno nie tylko ja tak myślę :*
    Z niecierpliwością czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń