Michael
Czułem na sobie nieprzyjemne spojrzenie kobiety, której kasowałem zakupy w dość powolnym tempie. Nikt nie stał za nią w kolejce, więc nie musiałem się śpieszyć, a na dodatek byłem cholernie niewyspany, skoro wcześnie rano musiałem wstać, żeby pójść do pracy.
Gdy wreszcie skończyłem, uniosłem na nią wzrok i podałem jej kwotę do zapłacenia. Jej oczy utkwione były w moich czerwonych włosach, a na jej twarzy widać było grymas wyrażający oburzenie. Odchrząknąłem znacząco i uśmiechnąłem się do niej sztucznie, a ona wyglądała, jakby zobaczyła właśnie seryjnego mordercę. Podała mi szybko pieniądze, po czym ruszyła do wyjścia, nie czekając, aż oddam jej resztę. Jej strata.
Podparłem się łokciami o blat i westchnąłem głośno, obserwując jak drzwi za nią się zamykają, ale zanim zdążyły uderzyć o framugę, ktoś z powrotem popchnął je do środka i ku mojemu zdziwieniu tą osobą był Calum.
Prędzej spodziewałbym się zobaczyć tutaj nawet Ashtona, który wciąż mnie nie znosił, ale na pewno nie Caluma. Minęły już prawie dwa tygodnie, odkąd rozmawialiśmy ze sobą ostatni raz i myślałem, że już nigdy się do mnie nie odezwie. Wiele razy zastanawiałem się, czy nie powinienem pierwszy do niego zagadać, ale zawsze gdy tylko przechodziłem obok, on i Luke odwracali głowy w drugą stronę. Już od dawna byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi, więc musiało nie robić im to różnicy, jeśli mnie z nimi nie było. I tak zawsze byłem dla nich chamski i wredny.
- Hej - powiedział, podchodząc bliżej lady.
Nie mogłem wyczytać nic z jego twarzy, więc nie wiedziałem, czego dokładnie chciał.
- Hej - odpowiedziałem niepewnie.
Calum spoglądał na mnie oczekująco i założył ręce na pierś, jakby czekał, aż coś powiem. Zapadła między nami niezręczna cisza, gdy żadne z nas się nie odzywało.
- Co tutaj robisz? - spytałem w końcu.
On nic mi na to nie odpowiedział, wciąż wpatrując się we mnie uparcie. Początkowo nie miałem pojęcia, o co mu chodzi, póki nie uświadomiłem sobie na co konkretnie czekał. I mimo tego, że zawsze cholernie trudno było mi to z siebie wydusić, powiedziałem:
- Przepraszam.
- Za co? - spytał, unosząc brwi.
Gdyby sytuacja była inna, uderzyłbym go w tym momencie, ale że to wszystko było moją winą i choć nie przyznałbym mu się do tego, naprawdę stęskniłem się za moim przyjacielem, odpowiedziałem na jego pytanie.
- Za to, że Cię okłamywałem i ukrywałem to wszystko tak długo przed Tobą.
- I? - dodał.
Zmrużyłem na niego oczy, zastanawiając się, co do cholery jeszcze chciał, żebym powiedział.
- Za to, że zabrałem Ci Ivy? - powiedziałem, nie widziałem innego powodu, o jaki mogło mu chodzić.
- Nie, idioto - odpowiedział i przewrócił oczami. - Za to, że myślałeś, że byłbym tak beznadziejnym przyjacielem i powiedział Ci, że nie możesz się z nią spotykać.
- Och... - mruknąłem, kiwając nieznacznie głową. - Za to też.
Calum patrzył na mnie przez chwilę z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale w końcu uśmiechnął się lekko.
- Ok.
- Ok? - powtórzyłem po nim. - Czy to "ok, przyjmuję przeprosiny, ale możesz iść się pierdolić" czy "ok, wybaczam Ci i znowu jesteśmy kumplami"?
- To było "ok, jesteś idiotą, ale myślę, że skoro znamy się już tyle lat, to jesteśmy na siebie skazani".
Zaśmiałem się cicho, a Calum uderzył mnie mocno z pięści w ramię, kompletnie mnie zaskakując.
- Kurwa, za co? - jęknąłem, łapiąc się za miejsce, w które mnie walnął.
- Na przyszłość, jak znowu zrobisz coś głupiego - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie wesoło.
Ta, ok, między Calumem a mną zdecydowanie wszystko wróciło już do normy. Co znaczyło, że Luke też zacznie z powrotem ze mną gadać. Czułem, jakby kamień spadł mi z serca, wiedząc, że jednak nie spierdoliłem wszystkiego całkowicie. Wolałbym już nie przechodzić kolejnych kilkunastu dni bez rozmawiania z moimi przyjaciółmi, mimo tego jak często potrafili mnie denerwować.
Calum obszedł ladę i przysunął bliżej mnie wolne krzesło, które zawsze stało obok. Chyba planował zostać tu jeszcze jakiś czas, co w ogóle mi nie przeszkadzało. Do sklepu weszła grupka ludzi, ale póki co zaczęli rozglądać się po półkach, więc nie zwracałem na nich zbyt dużej uwagi.
- To jak bardzo się za mną stęskniłeś? - spytał Calum, na co przewróciłem oczami. - Wiesz co, masz szczęście, że masz taką dobrą dziewczynę.
Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, o co mu chodzi i spojrzałem na niego, czekając, aż powie coś więcej. Poza tym naprawdę dziwnie było usłyszeć coś takiego właśnie od niego.
- Ivy rozmawiała ze mną w tamtym tygodniu, nie wiedziałeś o tym?
Oczywiście, że Ivy postanowiła z nim porozmawiać, a później nic mi o tym nie wspomniała. Właściwie powinienem był się tego spodziewać.
- Nie, co Ci powiedziała?
Miałem nadzieję, że nie opowiedziała mu, jaki byłem przybity po naszej rozmowie, ale niestety pewnie była to jedna z pierwszych rzeczy, które mu powiedziała.
- Nieważne, po prostu uświadomiła mi kilka rzeczy - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Inaczej pewnie dalej nie chciałbym z Tobą gadać.
- Czekaj, powiedziałeś, że gadała z Tobą w tamtym tygodniu?
Calum zaśmiał się cicho i pokiwał głową.
- Stwierdziłem, że musisz dostać małą nauczkę i nie mogę Ci wybaczyć tak szybko - powiedział z zadowolonym z siebie uśmiechem.
- Ty dupku - mruknąłem.
Zerknąłem w stronę klientów, ale dalej chodzili w kółko po sklepie, jakby nie mogli się zdecydować na nic konkretnego, więc miałem jeszcze chwilę spokoju. Wiedząc, że Calum się ucieszy i wyjdę na dobrego przyjaciela, spytałem:
- Więc jak sprawy z Alex?
- Zajebiście! - zawołał Calum z podekscytowaniem, upewniając mnie w tym, że dobrze zrobiłem, zaczynając ten temat. - Jest moją bratnią duszą.
Prychnąłem śmiechem pod nosem, a Calum zmrużył na mnie oczy.
- Możesz się śmiać, ale to prawda! Jest taka miła, wyrozumiała, tolerancyjna i walczy o prawa zwierząt, i uważa, że wszyscy ludzie są sobie równi... - zaczął mówić z rozmarzonym wyrazem twarzy, a po chwili dodał: - a na dodatek jest super ładna!
Zaśmiałem się cicho, bo oczywiście, że Calum musiał powiedzieć jeszcze to na samym końcu.
- Ta, ok, ok, jest Twoją bratnią duszą - powiedziałem od niechcenia, ale dzięki temu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Właściwie to muszę się zbierać, żeby się ogarnąć, umówiłem się z Alex na później.
Calum wstał z krzesła i przeciągnął się, a ja uniosłem brew i spytałem z ironią:
- A co idziecie na jakiś protest?
- Nie dzisiaj - powiedział i pokręcił głową.
"Nie dzisiaj"... Wow, więc chyba naprawdę planowali na jakiś pójść. Calum nigdy wcześniej nie był, aż tak nastawiony na szerzenie tolerancji i tym podobne sprawy, póki Luke nie powiedział nam o swojej orientacji.
- Idziemy na randkę - rzucił, gdy się nie odezwałem. - No wiesz, dzisiaj są walentynki.
Wzruszyłem ramionami, bo szczerze kompletnie wyleciało mi to z głowy. Moim zdaniem to święto było głupie i bez sensu, więc nic dziwnego, że o nim nie pamiętałem.
- Zabierasz gdzieś Ivy? - spytał, a widząc moją minę, dodał: - Po co pytam, jasne, że nie... Ok, zobaczymy się w poniedziałek, hej!
Kiwnąłem do niego głową i akurat wtedy grupka, która kręciła się po sklepie, podeszła wreszcie do kasy, tak jakby tylko czekali, aż Calum sobie pójdzie. Gdy skasowałem ich zakupy, zostałem sam i mogłem oprzeć głowę o ladę i choć na chwilę zamknąć oczy. Wreszcie pogodziłem się z Calumem i wyglądało na to, że moje życie wróciło do normy.
Nie mogłem się już doczekać, aż wrócę do domu i włączę moje playstation.
*
Gdy wróciłem do domu, drzwi były otwarte, mimo tego, że mama wyszła do pracy. To mogło znaczyć tylko jedno...
Tak jak się spodziewałem, Ivy siedziała na moim łóżku z telefonem w dłoni i dopiero po chwili uniosła głowę, bo nie mogła oderwać się od urządzenia. To nie był pierwszy raz, kiedy przychodziłem do domu, a Ivy już tutaj była. Wiedziałem, że nie lubi być w swoim wielkim, pustym domu i nie przeszkadzało mi, że prawie ciągle jest u mnie.
- Mikey! - zawołała z szerokim uśmiechem.
Odłożyła telefon na łóżko i praktycznie rzuciła się na mnie, gdy uwiesiła mi się na szyi i pocałowała mnie w usta.
- Wow, hej, Ciebie też miło widzieć.
Objąłem ją ramieniem w pasie i zrobiłem kilka kroków w stronę łóżka, na które chwilę później opadliśmy.
- Długo już tu jesteś?
- Nie, ale zdążyłam zobaczyć się z Twoją mamą, zanim wyszła - odpowiedziała i przesunęła palcami przez moje włosy.
Ivy zepchnęła mnie z siebie, tak że wylądowałem obok niej i wstała z łóżka, mówiąc mi, że zaraz wróci. Odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi i dopiero teraz zauważyłem, w co była ubrana. Miała na sobie czarne rurki, w których jej tyłek wyglądał niesamowicie i obcisłą bordową koszulkę, która idealnie przylegała bo jej ciała. Może jednak nie pogram sobie dzisiaj na playstation...
Gdy wróciła do pokoju, w rękach miała duże pudełko od pizzy i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Cholera, ten dzień nie może być już bardziej idealny - powiedziałem, na co ona zaśmiała się lekko.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i skrzyżowałem przed sobą nogi, a Ivy usiadła na przeciwko mnie, pomiędzy nami stawiając pizze.
- Pomyślałam, że to najlepszy sposób na spędzenie walentynek - odpowiedziała, biorąc do ręki kawałek pizzy.
Skrzywiłem się lekko, gdy to usłyszałem, bo powinienem był się domyślić, że o to właśnie chodziło w tym wszystkim.
- Walentynki są głupie - mruknąłem pod nosem, po czym wziąłem dużego gryza mojej pizzy.
Ivy uśmiechnęła się nieznacznie, w ogóle niezrażona tym, co powiedziałem i wzruszyła ramionami.
- Ja właściwie nawet je lubię, ale spodziewałam się, że Ty właśnie tak uważasz, dlatego nie robiłam z tego dużej sprawy. Jedzenie pizzy w Twoim pokoju jest chyba ok, co?
Pokiwałem wolno głową, spoglądając na nią w zamyśleniu. Calum mówił, jak bardzo Alex była dla niego idealna, ale ja nigdy wcześniej nie zauważyłem tego, jak bardzo Ivy była idealna dla mnie. Mimo wszystkich naszych różnic i innych upodobań, była najlepszą dziewczyną, jaką mogłem mieć. Porozmawiała dla mnie z Calumem, dzięki czemu się z nim pogodziłem. Kupiła nawet pieprzoną pizzę, żebyśmy mogli zjeść ją w moim pokoju, choć na pewno wolałaby zrobić coś bardziej romantycznego, skoro były walentynki, które ona lubiła, za to ja nie znosiłem.
- Jak było w pracy? - spytała, a ja wtedy zdałem sobie sprawę, że wpatrywałem się w nią przez dłuższą chwilę, nie odzywając się ani słowem.
- Calum przyszedł do sklepu - odpowiedziałem, a ona uniosła brwi, czekając, aż powiem coś więcej.
Wziąłem kilka gryzów mojej pizzy, o której zapomniałem na dobrą chwilę (nie wiem nawet jak to było możliwe, Ivy chyba za bardzo zaczęła mieszać mi w głowie) i dopiero wtedy opowiedziałem jej o wszystkim.
- Przeprosiłem go za wszystko i między nami jest już w porządku, powiedział mi, że z nim gadałaś, ale chciał dać mi nauczkę, dlatego dopiero dzisiaj do mnie przyszedł. Po tym gadaliśmy przez chwilę o Alex, Calum ma totalnego bzika na jej punkcie.
- To świetnie, naprawdę się cieszę, że się z nim pogodziłeś - powiedziała, uśmiechając się do mnie szeroko.
Później skupiliśmy się bardziej na jedzeniu niż gadaniu, a gdy wreszcie skończyliśmy pizzę, położyłem się na plecach i wypuściłem z siebie głośno oddech. Nie chciałem ruszać się z miejsca przez przynajmniej kilkanaście następnych minut, ale Ivy miała inne plany, bo wstała z łóżka i wyniosła puste już pudełko z pokoju.
A wtedy wróciła i zaczęła ciągnąć mnie za rękę, nalegając, żebym wstał z łóżka.
- Ivy, ugh, nie, spadaj.
- Masz całe tłuste ręce od pizzy! - zawołała z niezadowoleniem.
Mi ani trochę to nie przeszkadzało, dla niej najwyraźniej był to duży problem, więc w końcu pozwoliłem jej wyprowadzić się z pokoju. W łazience oboje umyliśmy ręce i Ivy powiedziała, żebyśmy umyli od razu zęby. Och, ok, chyba już rozumiałem, do czego dążyła.
- Serio? - spytałem i westchnąłem głośno. - Nie chcesz się ze mną całować, gdy moje usta smakują jak ser?
Ivy pokręciła przecząco głową i popchnęła w moją stronę pastę, a gdy wycisnąłem jej trochę na swoją szczoteczkę, ona zrobiła to samo. Miała tutaj swoją szczoteczkę, tylko dlatego, że cholernie często myła zęby, a spędzała tu większość swojego czasu.
Gdy wróciliśmy do pokoju, Ivy od razu położyła się na łóżku i pociągnęła mnie za koszulkę, tak że wylądowałem na niej. Oparłem się na przedramionach po obu stronach jej głowy, a ona położyła dłonie na moich policzkach i pocałowała mnie lekko.
- Mikey - powiedziała w sposób, który sprawił, że wstrzymałem na chwilę oddech. - Naprawdę bardzo Cię lubię.
- Ja... - zacząłem, na co ona uśmiechnęła się nieznacznie. - Ja też naprawdę bardzo Cię lubię.
Jej dłonie przesunęły się na mój kark i przyciągnęła moją twarz bliżej swojej, żeby znowu mnie pocałować. Palcami zaczęła lekko ciągnąć za moje włosy, na co mruknąłem cicho i przygryzłem jej dolną wargę.
Przewróciłem nas tak, żebym to ja był teraz na plecach i pociągnąłem za dół jej bluzki.
- Musimy się tego pozbyć - mruknąłem, gdy oderwaliśmy się od siebie na chwilę.
Po chwili oboje nie mieliśmy już na sobie koszulek, a Ivy zaczęła całować mnie po szyi, schodząc ustami w dół na moje obojczyki i pierś. Najpierw pizza, teraz to, czułem, jakby dzisiaj były moje urodziny.
A wtedy Ivy zaczęła rozpinać mój pasek i miałem nadzieję, że tym razem nikt nam nie przeszkodzi, wchodząc nagle do pokoju. Nie byłem pewien, czy zamknąłem drzwi wejściowe na klucz...
- Muszę coś sprawdzić - powiedziałem do niej, spychając ją na bok.
Ivy spojrzała na mnie jak na idiotę, gdy zerwałem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. Pociągnąłem za klamkę drzwi i oczywiście, że były otwarte. Przekręciłem kluczyk, tym razem mając już pewność, że nagle nie przyjdzie sobie tutaj ani Calum ani Luke, choć tak czy siak pewnie byli zajęci.
Wróciłem do pokoju, gdzie Ivy opierała się na łokciach o materac, przyglądając mi się ze zdezorientowaniem.
- Zamknąłem drzwi - powiedziałem, na co zaśmiała się cicho.
Zacząłem ściągać spodnie, co zajęło mi dłuższą chwilę, biorąc pod uwagę to jak wąskie były i raz prawie bym się przewrócił, ale w końcu udało mi się ich pozbyć. Ivy przez cały ten czas tylko mi się przyglądała i wyglądała na cholernie tym rozbawioną.
- Bardzo zabawne - mruknąłem i przewróciłem oczami.
Kleknąłem na materacu obok niej, po czym rozpiąłem jej pasek i zamek u spodni.
- Podnieś tyłek.
Ivy zaśmiała się lekko, gdy zrobiła to, co jej powiedziałem i uniosła do góry biodra, pozwalając mi zsunąć z niej rurki, co o dziwo było o wiele łatwiejszej niż ściągnięcie moich. Przesunąłem wolno dłońmi od jej kolan w górę jej ud, a ona zadrżała lekko i przyciągnęła mnie bliżej siebie, całując mnie mocno w usta.
Jej noga znalazła się między moimi, na co jęknąłem cicho i zacisnąłem palce mocniej na jej biodrach. Zacząłem składać pocałunki na jej szyi, kierując się w stronę jej dekoltu i zdecydowanie jej stanik musiał dołączyć do naszych ubrań na podłodze.
Często byliśmy właśnie w takich sytuacjach, gdy kończyliśmy na łóżku półnadzy i robiliśmy ze sobą różne rzeczy, ale nigdy nie wychodziło z tego nic więcej, dlatego byłem zaskoczony, gdy Ivy spytała:
- Masz prezerwatywę, prawda?
- Ja... co?
Ivy uniosła brwi i przygryzła wargę, by nie zacząć się śmiać z mojej miny, która na pewno musiała wyglądać teraz komicznie. Podniosłem się szybko z łóżka i rozejrzałem się dookoła siebie, jakbym zastanawiał się, z której części mojego domu mogę wytrzasnąć teraz opakowanie prezerwatyw. Nie wydawało mi się, żeby jakiekolwiek tutaj było.
Mimo tego zacząłem sprawdzać każdą szafkę i półkę w moim pokoju, mając nadzieję, że zdarzy się jakiś cud i magicznie to, czego szukałem, nagle się tutaj pojawi.
- Um, nie wiem, czy... - powiedziałem niepewnie, przerzucając wszystkie śmieci w półce mojego biurka. - Chyba nie...
- Michael.
Odwróciłem się w jej stronę, żeby zobaczyć, że w dłoni trzymała dokładnie to, co miałem nadzieję znaleźć.
- Skąd to masz? - spytałem ze zdziwieniem, wracając szybko na łóżko.
- Szafka w półce obok łóżka - odpowiedziała z rozbawieniem.
Och, wow... Skąd to do cholery się tam znalazło, przecież nie kupowałem...
- To te, które Ty kupiłaś! - zawołałem nagle, biorąc pudełko z jej ręki. - Wtedy, gdy pierwszy raz przyszłaś do sklepu i przypadkiem je wzięłaś.
- A więc jednak pomożesz mi je zużyć i będziemy uprawiać gorący seks na Twoim łóżku - powiedziała Ivy z rozbawionym uśmiechem, przypominając mi o naszej rozmowie tamtego dnia.
Wtedy nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego naprawdę się wydarzy. Odłożyłem opakowanie na bok, przysunąłem się bliżej Ivy i pocałowałem ją lekko w usta, a dłonią rozpiąłem zapięcie jej stanika.
- Możesz na to liczyć.
Okazało się, że walentynki wcale nie były takie złe, jak mi się wcześniej wydawało.
*
nie zabijcie mnie za to, że nie opisałam, co wydarzyło się dalej... XD
obiecuję, że jeszcze taka scena pojawi się w tym opowiadaniu!
jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #pawff, żebym mogła to zobaczyć ;)
dodałam popular & weirdo na wattpada! więc jeśli ktoś chce tam czytać to -> klik
BOŻE NIE!!!!
OdpowiedzUsuńNIE ZROBIŁAŚ TEGO (NO WŁAŚNIE... NIE ZROBIŁAŚ! )!!!! EJ TRZABYŁO OPISAĆ ICH PIERWSZY RAZ :///
ALE I TAK HDJDGEUSHSUWHWHWHWH BO GORĄCE SEKSY NA ŁÓŻKU MICHAELA
MIVYLASHTONCALEX
BTW... WHERE IS LASHTON? :c
JEŚLI ONI TEŻ DZIKIE SEKSY (ALE NIE NA ŁÓŻKU MICHAELA) TO MOGĘ WYBACZYĆ HAHA XD
TAK CALUM SKARBIE WIEM, ŻE ALEX JEST IDEALNA! :)))
BO TO KURWA MOJE IMIĘ WIĘC MUSI BYĆ (OLA MAŁY NARCYZEK)!
SHHSYSUWHEGEJWVWYW ♥♥♥
KOCHAM CIĘ! SZCZĘŚLIWYCH WALENTYNEK MIŚ!
DUŻO SEKSU I WGL HAHA XD <3
BUŹKA! X
Jejkuś, dzięki za poprawienie dnia rozdziałem, bo są to moje kolejne samotne walentynki. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału!
OdpowiedzUsuńonemoreproblemff.blogspot.com
No wiesz cooo, każdy im w tym przeszkadzał a teraz Ty ;ccc xDD no ale jak mówisz, że jeszcze będzie taka scena to czekam :3
OdpowiedzUsuńJeeej Cal i Mike się pogodzili bfuibciebwifcb
shippuje Alex i Cala ndioeoiwe
powinna być scena lashtona ;D
czekam na nn i życzę weny ^^
Taaaakkk! Świetnie, że się pogodzili!! :D I Mivy... fqaguncfkjgCzekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ??????? :((((((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuńNAJPIERW TAKIE MALUM FEELS ŻE O JEZU
POTEM CALEX (AWWWWWWWWWWW!!!!)
MIVY JEDZĄ RAZEM PIZZĘ
MIVY MYJE RAZEM ZĘBY
POTEM JEEEESZCZE WIĘCEJ MIVYYYY
ZDESPEROWANY I NAPALONY MICHAEL SZUKA PREZERWATYWY (POPŁAKAŁAM SIĘ ZE ŚMIECHUXDDDD)
A POTEM CO??????? NIC!!!!!!!!!!!!!!
NO WŁAŚNIE!!!!!!!!!!! A POWINNO BYĆ WSZYSTKO ŁADNIE PIĘKNIE OPISANE NO JEJUUU :(((((((((((((((((((
MAM NADZIEJĘ ZE DASZ NIEDŁUGO TRZECIĄ CZĘŚĆ LASHTONA BO ICH WALENTYNKI MUSIAŁYBY BYĆ PRZESŁODKIE, BŁAGAM ZRÓB TO DLA MNIE!!!!
LASHTON JEJU NA SAMĄ MYŚL CHCE MI SIĘ PŁAKAĆ
TAK CZY SIAK
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️LOVELOVELOVE❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
DO NASTĘPNEGO!!!!!!
To ff jest takie >>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńWalentynki, Walentynki everywhere! Rozdział boski. Cal w końcu porozmawiał z Michaelem, a ten w końcu go przerosił. Nie dziwię się Ivy, że spędza więcej czasu w domu Michaela niż we własnym. Nawet gra w simsy jest ciekawsza niż puste mieszanie. Ale wygląda na to, że nasza parka znalazła bardziej pasjonujący sposób na spędzanie czasu.
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz???!?!?
OdpowiedzUsuńPiszesz tak super ze codziennie sprawdzam ff czy nie pojawił się następny rozdział :)
wiem ze to głupie ale ja kocham to opowiadanie .....
jakbym mogła to bym cie zabiła ze nie napisałaś co było dalej ... ale cie oszczędze bo napisałaś ze takie coś jeszcze będzie w opowiadaniu :***
Juz z niecierpliwością czekam na nexta i życzę weny i udanych walentynek :** /natalie
Malum wkoncu pogodzeni<3 Cal i Alex bd sie działo ja to czuje. No włas je ciekawe jak Lashton spędza walentynki hmm...:D rodzial cudowny
OdpowiedzUsuńDo nastepnego i buźka 😍
Wreszcie nie dość że Calum pogodził sie z Michaelem to w dodatku Michael i Ivy mieli niesamowite walentynki :) czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńWow *_* Fajnie, że Calum pogodził się z Michaelem. :D Jak ja uwielbiam czytać twoje opowiadania. :3 Masz wielki talent.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Calum kochanie chodź cię przytulę <3 Jeeeej pogodzili się! Jeeeej popłakałam się, bo Malum moments były takie cute. I jeeeej, Caly, który angażuje się w protesty i jest mega nakręcony na tolerancje od momentu, w którym Luke się ujawnił .. chlip chlip. Powtórzę to po raz milionowy: chciałabym mieć takiego przyjaciela/chłopaka. Ideał <3
OdpowiedzUsuńI dagsjdgajd Ivy, wygrałaś, jesteś najlepszą dziewczyną ever. To, że zrezygnowałaś z romantycznych walentynek, bo wiedziałaś, ze Michael woli robić coś innego .... i ta pizza ... i to, że siedzisz w jego pokoju, bo nie czujesz się dobrze w domu ... TO BYŁO BARDZO EMOCJONALNE DLA MNIE. idk why, ale teraz to w ogóle ją kocham w chuj.
I w końcu był gorący seks,yeeeeeeeeeee. Michael, you made it. (ps. w tym rozdziale Mikey jest super cute <3)
świetny hjfgsajhfdkasfjd
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo