sobota, 6 grudnia 2014

24.

Michael

 Przez dwa następne dni w ogóle nie rozmawiałem z Ivy w szkole, ale obserwując grupę jej znajomych, mogłem zauważyć jakieś dziwne napięcie. Debbie i Nick ani razu nie pojawili się przy stole i wiedziałem, że w ogóle nie przyszli na zajęcia, bo miałem tę nieprzyjemność, by mieć z nimi kilka lekcji. Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z całą tą aferą z jej zdradzaniem i nic by mnie to nie obchodziło, gdyby ta idiotka nie wplątała w to mojego przyjaciela.
 W czwartek wszystko dalej wyglądało tak samo, na lekcjach grałem na telefonie, na przerwach odpisywałem na wiadomości Ivy, a w porze lunchu słuchałem głupiego gadania Caluma i śmiałem się z Luke'a, który dalej dręczył się tym, co wydarzyło się w sylwestra.
 Wróciłem do domu i jak zawsze włączyłem playstation, zajmując miejsce na kanapie. Po kilku godzinach usłyszałem, jak ktoś pukał do drzwi, a gdy je otworzyłem, zobaczyłem Ivy. Uniosłem wysoko brwi, czekając, aż coś powie, ale ona tylko przeszła obok mnie, ściągnęła kurtkę i buty, po czym poszła prosto do mojego pokoju. Jasne, niech się rozgości...
 Dlatego teraz, gdy siedziałem na kanapie z joystickiem w dłoniach, Ivy leżała obok, a jej stopy znajdowały się na moich kolanach. Zepchnąłem je parę razy, ale ciągle znowu je tam dawała, więc w końcu dałem sobie z tym spokój.
 - Mikey - mruknęła.
 Nie zwróciłem na nią uwagi, skupiając się na mojej grze, co zdecydowanie się jej nie spodobało. Sama się tutaj wprosiła, nie przypominałem sobie, żebym ją zapraszał.
 - Mikeeeey.
 - Cicho - syknąłem.
 Wysunąłem lekko język, a mój wzrok ani na chwilę nie oderwał się od ekranu, gdy zabijałem otaczające mnie zombie. Prawie upuściłem pada na ziemię, gdy jej stopa otarła się o moje krocze.
 Spojrzałem w dół na jej nogę, a później odwróciłem głowę w jej stronę, zapominając kompletnie o grze. Ivy podpierała się przedramionami o kanapę, tak żeby łatwiej było jej na mnie patrzeć i uśmiechnęła się z zadowoleniem, widząc, że wreszcie zwróciłem na nią uwagę.
 - Co robisz? - spytałem, odkładając joystick na bok.
 Jeśli jej stopy zastapią jej dłonie i wsunie je pod moje bokserki, to gra zdecydowanie mogła sobie poczekać.
 - Chciałam Cię o coś spytać.
 Westchnąłem głośno i przewróciłem oczami, gdy to usłyszałem. Miałem nadzieję, że to dążyło do czegoś całkowicie innego.
 - Gdy jedliśmy z Twoją mamą śniadanie, powiedziała coś, o czym ciągle później myślałam.
 Nie miałem pojęcia, o co jej chodzi, mama powiedziała wtedy dużo rzeczy, większości z nich nie pamiętałem, a nawet nie zwróciłem na nie uwagi wtedy.
 Ivy wyciągnęła rękę w moją stronę i złapała mnie za dłoń, ciągnąc bardziej w swoją stronę. Spojrzałem na chwilę w stronę ekranu telewizora, gdzie wielkimi literami napisane było: "koniec gry" i w końcu położyłem się obok niej, spychając ją prawie z kanapy.
 - Mikey! - pisnęła, łapiąc mnie za ramię.
 Zaśmiałem się lekko, gdy przez sekundę na jej twarzy pojawiło się przerażenie, bo myślała, że spadnie. Musiała praktycznie wtulić się w mój bok, żebyśmy oboje się zmieścili. To dalej było trochę dziwne, ale jednocześnie znajome uczucie, gdy leżeliśmy obok siebie, a jej ciało przyciskało się do mojego.
 - Co powiedziała moja mama? - spytałem ze zrezygnowaniem.
 - Że cieszy się, że znalazłeś nową dziewczynę - odpowiedziała niepewnie, a jej wzrok przesuwał się po mojej twarzy.
 - Nie jesteś moją dziewczyną - rzuciłem od razu, krzywiąc się lekko.
 - Wiem, wiem...
 Ivy zaskoczyła mnie, gdy podniosła się lekko i położyła na mnie, opierając dłonie na mojej piersi, a na nich swoją głowę, skupiając wzrok na mojej koszulce. W pierwszej chwili pomyślałem o tym, żeby ją z siebie zepchnąć, ale nawet nie było mi ciężko i z jakiegoś powodu serce zaczęło mi bić szybciej, gdy patrzyłem na jej twarz. Miałem tylko nadzieję, że ona tego nie zauważy.
 - Nie o to mi chodziło - dodała.
 Objąłem ją ramionami w pasie, na co podniosła głowę i uśmiechnęła się szeroko.
 - Miałeś dziewczynę? - spytała, rysując palcem jakieś kształty na mojej koszulce.
 - Taa - odpowiedziałem krótko.
 Nie miałem ochoty o tym rozmawiać, zresztą nie widziałem w tym sensu. Zdecydowanie wolałbym robić teraz z Ivy coś innego.
 - Och, ok - mruknęła. - Nie pomyślałabym, że...
 Prychnąłem głośno, przerywając jej.
 - Nie pomyślałabyś, że mógłbym mieć dziewczynę?
 Ivy złapała mocno w dłoń moją koszulkę, jakby przygotowywała się na to, że zaraz mogę ją zrzucić.
 - Nie chodziło mi o to, że jakaś dziewczyna nie chciałaby z Tobą chodzić, bo w to zdecydowanie mogę uwierzyć - powiedziała szybko.
 Zmarszczyłem brwi, powtarzając w myślach to, co właśnie powiedziała. Czy ona mówiła o sobie?
 - Po prostu znając Twój charakter dziwi mnie to, że to Ty chciałeś z kimś chodzić... Myślałam, że...
 Przygryzła wargę i pokręciła głową, jakby chciała mi przekazać, że nie powie już nic więcej.
 - Co? - spytałem. - Boże, zawsze mówisz wszystko otwarcie, dlaczego teraz musisz się tak zachowywać?
 Ivy podniosła się ze mnie, na co od razu zrobiło mi się trochę zimniej. Uniosłem się na łokciach, obserwując, jak zaczęła chodzić po pokoju w tę i z powrotem.
 - Masz rację - powiedziała, machając ręką na bok. - Wiem, jak zachowujesz się w stosunku do mnie i po prostu myślałam, że nigdy wcześniej nie miałeś kogoś na kim, by Ci zależało w takim stopniu, żebyś mógł chcieć być w związku. Cholera, ja sama byłam w kilku związkach, ale chodzi o to, że jesteśmy całkiem innymi osobami. To głupie i nie powinnam być z tego powodu smutna, ale boli mnie to, że była przede mną ta dziewczyna, przy której potrafiłeś otworzyć się bardziej niż przy mnie.
 Otworzyłem usta, chcąc coś powiedzieć, cokolwiek, ale Ivy pokazała mi, żebym się nie odzywał.
 - Wiem, to mój problem. Nie musisz się z niczego tłumaczyć, to zupełnie normalne, że wcześniej byłeś w jakimś związku. Rozumiem to, skoro czułeś do niej coś poważnego, to oczywiste, że chciałeś, żeby była Twoją dziewczyną. W końcu to, że mnie nie traktujesz równie poważnie, nie znaczy, że nie potrafisz traktować tak innych, prawda? Po prostu ja chciałam być tą osobą, Michael. Chciałam być pierwszą osobą, która sprawi, że się tak poczujesz. 
 Nie wiedziałem nawet, co mam myśleć o tym wszystkim w tym momencie. Chociaż Ivy mówiła mi już parę razy, że mnie lubi, to chyba dopiero dotarło do mnie, jak bardzo jej na mnie zależy. Ivy czekała, aż coś powiem, ale nie mogłem niczego z siebie wykrztusić.
 Nie byłem pewien, ile dokładnie czasu minęło, gdy podniosłem się z kanapy i zrobiłem kilka kroków w jej stronę. Ivy przygryzała nerwowo wargę i podniosła głowę, by móc spojrzeć na moją twarz.
 - To nie był poważny związek - powiedziałem w końcu, obserwując uważnie jej reakcję. - Nie byłem w niej zakochany, nie myślałem o niej całymi dniami i na pewno nie rezygnowałem dla niej z playstation.
 Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy tylko to usłyszała. Położyłem dłonie na jej biodrach, a kciuki wsunąłem pod jej koszulkę, przesuwając nimi wolno po skórze.
 - Nie wiem nawet, dlaczego z nią byłem - mruknąłem.
 Może i wiedziałem, dlaczego, ale wolałem nie wspominać o tym, że ten związek opierał się wyłącznie na seksie.
 - Dlaczego się rozstaliście? - spytała, sięgając dłońmi do mojego karku.
 - Zorientowała się, że niewiele mnie obchodzi, ale ja ją też niewiele obchodziłem.
 Ivy pokiwała głową i spojrzała w dół, próbując ukryć fakt, że uśmiechała się teraz szeroko. To było tak cholernie dobre uczucie, wiedząc, że dziewczyna jak Ivy Foster tak bardzo mnie lubiła. Nie byłem jeszcze gotowy na to, żeby była moją dziewczyną i choć nie chciałem tego przyznać, wiedziałem, że w końcu nią zostanie. 
 - Ivy - rzuciłem, przybierając lekki ton.
 Czekałem, aż na mnie spojrzy, a wtedy wziąłem głęboki oddech, zanim spytałem:
 - Chcesz pójść ze mną na randkę?
 Ivy pisnęła głośno, praktycznie zawieszając się mojej szyi i musiałem złapać ją lepiej, żebyśmy nie upadli.
 - Prawdziwą randkę? - spytała z szerokim uśmiechem.
 - Prawdziwą randkę - potwierdziłem, odpuszczając sobie jakąś ironiczną odpowiedź.
 - Mikey - mruknęła i już wiedziałem, co będzie dalej. - Jesteś taki słodki.
 Przewróciłem oczami, przyciskając ją jeszcze bardziej do mojego ciała.
 - Zamknij się, bo zaraz się rozmyślę.
 Ivy zaśmiała się lekko i pokręciła głową, po czym przyciągnęła moją twarz do jej, całując mnie krótko w usta.
 Gdy wróciliśmy na kanapę, znaleźliśmy się w naszych wcześniejszych pozycjach, ja z joystickiem w dłoniach, a Ivy ze stopami na moich kolanach. Jednak zamiast włączyć grę, myślałem o tym, co wydarzyło się przed chwilą i w pełni dotarło do mnie, co zrobiłem.
 Zaprosiłem Ivy na randkę.

*

  W piątek wieczorem próbowałem namówić Caluma i Luke'a, żebyśmy gdzieś wyszli. Luke był podejrzliwy, wiedząc, że to do mnie niepodobne, a na koniec powiedział, że nie ma zamiaru ruszyć się z domu. Calum za to po chwili namysłu zgodził się wyjść, mówiąc, że ma mi coś ważnego do powiedzenia.
 To, że Luke zostawał w domu, wszystko komplikowało. Jedynym powodem, dla którego chciałem z nimi wyjść, było to, że Ivy miała przyprowadzić Ashtona i niby przypadkiem mieliśmy na siebie wpaść. Ivy strasznie zależało na tym, żeby między Ashtonem i Lukiem było jak najlepiej, ja za to miałem już dosyć jęczenia mojego przyjaciela, o tym jakie jego życie jest beznadziejne.
 Dlatego przekazałem Ivy, że spotkamy się pod domem Luke'a, to samo pisząc Calumowi. Miałem tylko nadzieję, że nie wyjdzie na jaw, że wszystko to zaplanowaliśmy wcześniej.
 Po wyjściu z autobusu musiałem przejść kawałek do miejsca, w którym czekał już na mnie Calum. Stał przed swoim domem z kapturem kurtki na głowie, ale z daleka rozpoznałem jego sylwetkę.
 - Hej Mike - rzucił, gdy tylko mnie zauważył.
 - Chodźmy - powiedziałem, nie zatrzymując się nawet na chwilę.
 Minąłem go, utrzymując szybkie tempo, ale Calum szybko mnie dogonił.
 - Właściwie to dobrze, że idziemy do Luke'a.
 - Dlaczego? - spytałem ze zdziwieniem.
 Calum zawsze wolał chodzić w te wszystkie miejsca, gdzie trzymali się popularni ludzie, dość rzadko zdarzało się, żeby chciał siedzieć w domu któregoś z nas.
 - Kurwa nie uwierzysz, co się stało... - mruknął.
 Musiałem przyznać, że teraz byłem już trochę zainteresowany tym, co chciał powiedzieć. Popatrzyłem w jego stronę, ale nie mogłem nawet zobaczyć jego miny, biorąc pod uwagę, że było ciemno, a on do tego miał na głowie kaptur.
 Calum ściągnął kaptur i odwrócił się w moją stronę, pokazując mi podbite oko, przeciętą brew i spuchniętą wargę. Wytrzeszczyłem na niego oczy, a on znowu naciągnął materiał na głowę.
 - Pod koszulką mam jeszcze gorsze, cholera, myślałem nawet, że złamałem żebra - burknął pod nosem
 - Co Ci się do cholery stało? - spytałem, ciągle patrząc się w jego stronę.
 Przez cały dzień w szkole Calum wyglądał normalnie, ale nie widziałem go po ostatniej lekcji. Podejrzewałem już, że jego poobijana twarz mogła mieć coś wspólnego z powrotem Nicka do szkoły.
 - Poczekaj, aż będziemy u Luke'a - odpowiedział.
 Calum i Luke mieszkali blisko siebie, więc nie minęły nawet dwie minuty i mogliśmy już zobaczyć jego dom.
 - Co oni tu robią? - spytał Calum, nie brzmiąc na zbyt ucieszonego.
 Nigdy nie pomyślałbym, że usłyszę jak używa takiego tonu, mówiąc o Ivy. Ona i Ashton stali przed bramą, wyglądając, jakby się kłócili.
 - Nie wiem - skłamałem.
 - Hej! - zawołał Calum w ich stronę, a oni od razu umilkli. - Co tu robicie?
 - Ash chciał pogadać z Lukiem - odpowiedziała szybko Ivy, jakby już wcześniej obmyśliła odpowiedź na to pytanie.
 Przewróciłem oczami, na co Ashton posłał mi groźne spojrzenie, a później w ten sam sposób spojrzał na Ivy.
 - Nieprawda.
 - Ok, ja chcę, żeby Ash porozmawiał z Lukiem - powiedziała z poirytowaniem.
 - Co za zbieg okoliczności, że przyszliśmy tu o tej samej godzinie - rzucił Calum, nie brzmiąc nawet na w połowie tak szczęśliwego z tego powodu, jak normalnie by był.
 Na pewno nie chciał opowiedzieć przy nich, jak Nick go pobił, ale był głupi, jeśli myślał, że Ivy i Ashton tak czy siak, by się tego nie dowiedzieli.
 - Rzeczywiście - rzucił Ashton, patrząc w moją stronę.
 Oczywiście, że Ivy powiedziała mu, że to wszystko było zaplanowane. Ashton wyglądał, jakby chciał uderzyć mnie w twarz, tak samo zresztą jak zrobił to na sylwestrze. Już wcześniej mnie nie lubił z powodu mojego zachowania względem Ivy, ale biorąc pod uwagę, że uderzyłem jego kochanego Luke'a, byłem pewien, że zamieniło się to w nienawiść.
 - Ok, skoro wszyscy tu jesteśmy... - zaczęła Ivy, machając dłonią w stronę wejścia.
 Ashton kiwnął głową i zaczęli iść, a Calum ruszył za nimi, jego oczy utkwione na tyłku Ivy.
 I może popchnąłem go za to przypadkiem w górkę śniegu.
 Czekaliśmy dłuższą chwilę, aż ktoś otworzy, po tym jak Ivy zadzwoniła do drzwi, a Calum wreszcie wydobył się ze śniegu. Mając dosyć tego czekania, zacząłem wciskać guzik kilka razy, tak by dzwonek ciągle było słychać w środku i wreszcie Luke otworzył drzwi.
 - C-co tu robicie?
 Nie spodziewałem się, że oprócz jego ledwo widocznego już siniaka wokół oka, zobaczę kolejnego przy drugim.
 - Chciałeś je wyrównać? - mruknąłem.
 - Co się stało?! - krzyknął Ashton, wpakowując się do środka i wpychając przy tym Luke'a wgłąb przedpokoju.
 - Czy Wy się pobiliście? - spytałem, spoglądając to na Caluma, to na Luke'a.
 Calum pokręcił przecząco głową, a Ivy zmarszczyła brwi, patrząc w moją stronę, jakby chciała, żebym wyjaśnił jej, co się stało. Gdybym ja to kurwa jeszcze wiedział.
 - Kto Cię uderzył? Dlaczego? Kiedy to się stało? Luke, odpowiedz mi.
 Ashton zasypywał go pytaniami, a mój przyjaciel założył ręce na pierś, próbując wyglądać na choć trochę pewniejszego siebie. Tak naprawdę wiedziałem, że denerwował się, bo w jego domu właśnie znalazły się dwie osoby, których chciał unikać po sylwestrze.
 Calum ściągnął buty i kurtkę, krzywiąc się przy tym i łapiąc za bok, a oczy Ivy od razu się rozszerzyły, gdy zauważyła, jak wyglądała jego twarz.
 - To sprawka Nicka? - spytała głośno.
 Ashton odwrócił się w naszą stronę, gdy tylko to usłyszał i uniósł brwi, przyglądając się Calumowi.
 - Nicka i Matta - odpowiedział i nie mówiąc nic więcej, wszedł do salonu.
 Luke zrobił to samo, a Ashton, Ivy i ja ściągneliśmy szybko buty i kurtki, żebyśmy mogli za nimi pójść.
 Luke siedział już na kanapie, a Calum zajął miejsce w fotelu.
 - Co robicie tu wszyscy razem? - spytał Luke cicho, nachylając się w jego stronę.
 Usiadłem obok niego, gdy Calum wzruszył ramionami i odpowiedział, tak, żeby Ashton i Ivy nie mogli go usłyszeć.
 - Ashton chyba chciał z Tobą pogadać.
 Zaśmiałem się cicho, widząc przerażenie na twarzy Luke'a. Zaczął wpatrywać się w swoje kolana, bojąc się spojrzeć na Ivy i Ashtona, którzy stali przed nami.
 - Oprócz Twojej twarzy... - zaczęła Ivy, zwracając się do Caluma. - uderzyli Cię gdzieś jeszcze?
 Calum westchnął głośno, jakby naprawdę nie chciał tego zrobić, ale w końcu uniósł koszulkę, pokazując nam pełno siniaków na jego brzuchu i torsie. Odwrócił się na fotelu tak, żebyśmy mogli zobaczyć jego plecy, które wyglądały równie źle.
 - O Boże... - mruknęła Ivy, zasłaniając usta dłonią.
 - Luke? - odezwał się Ashton.
 Luke pokręcił głową, dalej nie patrząc na nikogo.
 - Tylko ten siniak na twarzy.
 - Ta, Luke dostał raz i padł na ziemię - dodał Calum.
 Parsknąłem śmiechem, mogąc sobie doskonale to wyobrazić. Ashton rzucił mi ostre spojrzenie, ale go zignorowałem. Oczywiście, że byłem zły, że Ci idioci pobili moich przyjaciół, ale mogłem się domyślić, że Luke od razu został znokautowany.
 - Opowiedzcie wszystko od początku - powiedziałem ze zniecierpliwieniem.
 Calum pokiwał głową i oczywiste było, że tylko on będzie mówił. Ivy i ja skupiliśmy się na nim, a Ashton co chwilę spoglądał na Luke'a, przyglądając się temu, co robił.
 - Zgubił mi się telefon w szkole i zauważyłem to dopiero po ostatniej lekcji, więc Luke pomógł mi go szukać. Zajęło nam to trochę czasu, ale na szczęście znaleźliśmy go w jednej klasie, co jest dosyć dziwne, że nikt go nie zabrał.
 - Przejdź do rzeczy - warknąłem, przewracając oczami.
 - Ok, gdy wyszliśmy ze szkoły, parking był już praktycznie pusty, ale przy samochodzie Luke'a stali Nick i Matt. Zastanawiam się tylko, skąd wiedzieli, że to jego auto? I skąd wiedzieli, że ja będę tam z nim, w końcu mogłem pojechać wcześniej sam albo...
 - Calum - syknąłem.
 - Nieważne, Nick od razu uderzył mnie w twarz, zanim w ogóle coś powiedział. Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi, więc zacząłem go o to pytać. Wiecie co powiedział?! Że przespałem się z jego dziewczyną! Nigdy z nią nie spałem! - Calum teraz machał rękami na boki, całkowicie pochłonięty swoją historią, choć wcześniej wydawało się, że nie chciał o tym mówić przy Ivy i Ashtonie. - Cholera, z nikim nigdy nie spałem!
 - Ta, ale powiedziałeś mu na to, że tylko się z nią całowałeś, a raz chciała zrobić Ci loda, ale ostatecznie do niczego nie doszło - mruknął Luke. - To było głupie, Cal.
 - Ugh, to Deb powiedziała Nickowi, że z nią spałeś. Nick dowiedział się, że go zdradza i chciał, żeby podała mu jakieś nazwisko, więc powiedziała, że to byłeś Ty. To moja wina... - powiedziała Ivy ze smutkiem.
 - Nie, to jego wina - rzuciłem, patrząc w stronę Ashtona.
 Ashton wcale nie był taki cudowny, jak wszystkim się wydawało. Był dupkiem, który sypiał z dziewczyną, która miała chłopaka.
 - Moja? - spytał ze złością.
 - To Ty powinieneś od nich dostać, nie Calum i Luke! To Ty kurwisz się na prawo i lewo.
 - Michael! - krzyknęła Ivy, wystrzeszczając na mnie oczy.
 Złapała Ashtona za ramię, jakby bała się, że zaraz się na mnie rzuci, a Luke podniósł wreszcie głowę i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
 - Ok, um, wracając do tego, co mówiłem - rzucił Calum, próbując skupić uwagę z powrotem na sobie. - Ani Nick ani Matt mi nie uwierzyli, dostałem znowu, tym razem w brzuch, a Luke powiedział, że jeśli mnie nie zostawią, to zgłosi to dyrektorowi.
 Gdyby nie chodziło o to, że zostali pobici, pewnie zaśmiałbym się słysząc, jak Luke ostrzegał ich, że poskarży się komuś ze szkoły. Teraz jednak byłem wściekły na tych idiotów, którzy uważali się za lepszych od całej reszty szkoły i myśleli, że mogli robić, co tylko im się chciało.
 - Wtedy Nick uderzył Luke'a, on padł na ziemię, a ja dostałem wielkie lanie. Gdy w końcu sobie poszli, Luke dalej był nieprzytomny. Koniec.
 Ivy i Ashton odezwali się w tym czasie, ona brzmiąc na zmartwioną, on na rozzłoszczonego.
 - Porozmawiam z nimi.
 - Zabiję ich.
 Calum rozsiadł się wygodniej w fotelu, krzywiąc się na chwilę i łapiąc za żebra. Widząc mojego przyjaciela całego pobitego i obolałego, sam miałem ochotę zrobić coś Nickowi i Mattowi. Wiedziałem jednak, że skończyłoby się to gorzej dla mnie niż dla nich. Nie bałem się ich, ale bicie się zdecydowanie nie było moją silną stroną.
 - Ivy - powiedział cicho Luke, patrząc niepewnie w jej stronę. - Um, chciałem Cię przeprosić za... no wiesz, um, sylwestra.
 - Nie ma sprawy, nie mam Ci tego za złe - odpowiedziała mu od razu, posyłając w jego stronę lekki uśmiech.
 - Ash - zaczął niepewnie. - Możemy porozmawiać na osobności?
 Cholera, chciałem usłyszeć, jak będzie go przepraszał. Ashton szybko pokiwał głową, wyglądając już na o wiele mniej rozzłoszczonego niż chwilę wcześniej. Gdy wyszli z pokoju, nasza trójka patrzyła się na drzwi, jakbyśmy mieli nadzieję, że dzięki temu uda nam się ich podsłuchać.
 Ivy usiadła na kanapie obok mnie, patrząc w stronę Caluma ze zmartwieniem.
 - Porozmawiam z nimi, a raczej na nich nawrzeszczę - powiedziała.
 Calum uśmiechnął się lekko, zadowolony tym, że Ivy się nim przejmowała. Przewróciłem oczami i odchyliłem głowę do tyłu, woląc obserwować sufit niż jego wyraz twarzy, gdy rozmawiał z Ivy. Dlaczego nie mógł sobie jej wreszcie odpuścić?
 - Nie musisz tego robić - odpowiedział. - Ale dzięki.
 Zaczęli rozmawiać między sobą, przechodząc z jednego tematu do drugiego, ani na chwilę nie milknąc. Oboje zawsze lubili dużo gadać, co często potrafiło mnie denerwować, ale nie pomyślałem wcześniej o tym, jak dobrze by się  ze sobą dogadywali. Mieli podobne charaktery, oboje byli weseli i przyjaźni przez większość czasu, a najlepiej czuli się w towarzystwie innych ludzi.
 Ivy i ja byliśmy dwoma kompletnie innymi osobami. Najchętniej siedziałbym całymi dniami w moim pokoju, grając na playstation, gdy ona wolałaby pójść na imprezę. Byłem niemiły, ciągle odpychałem ją od siebie i nie lubiłem, mówić o tym, co czuję.
 Gdyby ktoś popatrzył na nas z boku, nie mógłby zrozumieć, dlaczego Ivy ciągle starała się o moją uwagę, mimo tego, jaki byłem. Cholera, nawet ja tego nie rozumiałem. 
 Wiedziałem od dawna, że Ivy podobała się Calumowi, ale dopiero teraz uświadomiłem, że on lepiej by do niej pasował.
 O wiele lepiej niż ja.

*

dzięki za wszystkie komentarze <3

30 komentarzy:

  1. PIERWSZA!
    iii wowowowo Michael jaki romantyk, co za zmiana. uwielbiam jego podejście do Ivy, idealne, ale końcówka mnie martwi, bo przeczuwam jakąś dramę ..
    ps. Luke to najsłodsza sierota świata, uśmiałam się strasznie XD i ten zmartwiony o niego Ash... awww <3

    podpisano - fanka numer jeden

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój Boże Mike zaprosił Ivy na randkę akdbnkjabdkjabsdkabjdbajkdbask
    mam nadzieję, że nie będzie zadnej dramy związanej z końcówką rozdziału
    czekam na następny rozdział i życzę weny
    @drewsosj

    OdpowiedzUsuń
  3. omg xjmxixk nie sadzilam ze tak to sie skonczy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3
    Mivy <3
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. #FangirlingAgain ! Xd Dziewczyno! Co ty robisz z moim życiem? O.o Gdzie mój czołg? Jade przypierożyć Nick'owi i Matt'owi! Nie dość że Calum to i Hemmo? :/ Brutale! x.x Mivy tacy słodcy! Mivy moments <3 Czekam na randkę... ;) Jezu my feels... ;o Asztii taki opiekuńczy... <3 Zajebisty! <3<3<3 xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym czołgiem hahaha wybieram się z tb! / @LuMiCaAs5SOS

      Usuń
    2. Jasne! Xd W czołgu dużo miejsca! Xx

      Usuń
  6. OMG prosze cie tylko zeby Michael nie odwolal randki z Ivy. A po drugie Michael zaprosil Ivy na RANDKE. Awwwwww to slodkie. Czekam na nexta oby szybko bo chce sie dowiedziec co Michael zrobi:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bożeee, jak ja to kocham *.*.*.* nfewubeuwfbuefbiuoewfew
    Mikey zaprosił Ivy na randke, febfebfuiefeufiebfue <3 ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejny ? ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam pytanie, to oni - znaczy Mike i Ivy - między nimi doszło w końcu do zbliżenia , bo nic nie napisałaś czy się kochali a poprzedni rozdział przerwałaś w takim momencie że nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział *,* sporo się działo... Ciekawa jestem jak rozmowa chłopaków ;P
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aww idą na randke. Boże biedny Calum. Michael nieeee Calum nie pasuje do niej haloooo PRZECIWIEŃSTWA się przyciągają bo sie dopełniają xd kocham Mivy moments. Hahah boże ja myślałam że Michael to prawczek hahah a tu takie coś lool. Kocham czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszczę i skaczę po pokoju jak głupia z mieszanym uczuciami. O mój boże MIVY iarnoigvnaroignoi Michael ją zaprosił na randkę AWWW ❤ Jedynym co mnie martwi w tym rozdziale to końcówka i mam nadzieję, że Mikey przez to co sobie ubzdurał w główce nie odwoła tej randki błagam :((((
    PS. ZBIERAM LUDZI ŻEBY WPIERDOLIĆ NICKOWI I MATTOWI, KTO ZE MNA???????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA! ZBIERAMY EKIPE! HAHA

      Usuń
    2. O BOŻE KOCHAM WAS HAHAHAHAHA ❤
      Najlepiej to w nocy, tak z zaskoczenia chyba XD

      Usuń
    3. POTWIERDZONE INFO!!! Ashton i Mikey idą z nami 😂

      Usuń
    4. ZDECYDOWANJE juz zbieram ludzi hahahahaha <3

      Usuń
    5. Jasne! Ivy podobno też dołączy! Xd haha xx

      Usuń
  13. Ash działaj na tych debili! Mikey, za dużo myślisz..

    OdpowiedzUsuń
  14. omg, świetny rozdział, tyle się dzieje, świetnie się czyta.
    nie mogę się doczekać nn xx
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet nie wiesz jak się cieszę, kiedy widzę, że dodałaś nowy rozdział ♥♥♥
    A Mikey, niech za dużo nie myśli...
    Po prostu kocham ten rozdział!!!
    Gimbusiarski komentarz:ftyuhufdtfyifdfhuy ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo ! Jakos nie pasuje mi michael romantyk ale moze byc (kazy michael jest cudowny) ale dziwna jest koncowka, boja sie co bedzie w nastepnym rozdziale ale czekam ! :D matt i nick dostana za swoje cos czuje :) zycze wenyy !!! ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. FDdfsndslnds, ten rozdział jest cudowny. Nie wiem jakim cudem nie znalazłam twojego bloga wcześniej, bo jest naprawdę genialny. Już nie mogę się doczekać następnego. ♥

    W wolnej chwili zapraszam do siebie:
    http://sinister-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowity czekam na nn. Jakby bylo oddzielna historia Luka i Ashtona to by bylo idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezuśku biedny Cal weszłam ze Deb to szmata ale nie ze aż taka. Nick i Matt musza dostać za swoje! Mivy oni sa najlepsi! *_* do następnego, kocham i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  20. We nie? Michael jesteś jebnięty??? Ty i Ivy jesteście sobie przeznaczeni i nie mieszaj w to Caluma!!!
    Boski rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Moim zdaniem powinnas publikować to ff takze na wattpadzie bo jest boskie*-*

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniały! Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń