Ivy
Gdy przyszłam w poniedziałek do szkoły, nie myślałam o niczym innym, tylko o tym, jak wydrę się na Matta i Nicka. Musiałam złapać ich przed 4. lekcją, bo wtedy miałam matematykę z Katie, Deb i Mattem, co na pewno będzie cholernie niezręczne, biorąc pod uwagę, że żadne z nich nie będzie się do mnie odzywać. W tym momencie już nawet mi na tym nie zależało.
Udało mi się spotkać Nicka i Matta po 2. godzinie zajęć, a wtedy odstawiłam wielką scenę na korytarzu pełnym ludzi. Byłam pewna, że te wszystkie otaczające nas osoby nie miały nawet pojęcia, dlaczego się na nich drę, ale na koniec zaczęli mi klaskać. Matt od razu zaczął mnie przepraszać, Nick za to nie wyglądał na zbytnio zadowolonego z powodu, tego co zrobiłam, ale żaden nawet nie pomyślał o tym, by spytać mnie, dlaczego tak postąpiłam.
Zauważyłam w tłumie Caluma, który wpatrywał się we mnie jak obrazek, czerwonego na twarzy Luke'a i Michaela, wyglądającego, jakby była to najśmieszniejsza rzecz w jego życiu.
Na dłuższej przerwie nawet nie poszłam do stołówki, wiedząc, że właściwie jestem skłócona z większością z mojej grupy. Jedyna osoba, która nie była zaplątana w to wszystko, to Nora, ale nie miałam nawet pojęcia, o czym miałabym z nią rozmawiać. Dlatego zmusiłam Ashtona, żeby tutaj przyjechał i cały ten czas spędziłam z nim w jego samochodzie, słuchając o Luke'u. Zdecydowanie mi to nie przeszkadzało, praktycznie podskakiwałam w miejscu i piszczałam, powtarzając ciągle, jak bardzo ich shippuję.
Całe szczęście wszystko sobie wyjaśnili, a przynajmniej Ashton tak uważał. Nie powiedział mi, o czym dokładnie rozmawiali, za to z wielkim uśmiechem na twarzy przyznał, że się pocałowali. Przez całe 20 minut opisywał mi, jak to się stało, co wtedy czuł i jak był to najlepszy pocałunek w jego życiu. Prawie się popłakałam, gdy to usłyszałam i już do końca dnia w szkole miałam świetny humor.
Nie przypuszczałam jednak, że ten dzień mógłby stać się jeszcze lepszy, dopóki nie skończyła się ostatnia lekcja. Widziałam, jak Michael wolno zabiera swoje rzeczy z ławki, jakby specjalnie chciał zostać w środku dłużej, dlatego sama zrobiłam to samo i w końcu byliśmy jedynymi osobami w klasie.
Po tym, jak chwilę z nim porozmawiałam, rozeszliśmy się w różne strony i kolejny raz tego dnia wsiadłam do samochodu Ashtona. Zasłoniłam twarz dłońmi, nie mogąc powstrzymać łez, które zebrały się w moich oczach i zaczęłam cicho chlipać.
- Ivy? - spytał Ashton z zaniepokojeniem. - Co się stało?
Dalej byliśmy na parkingu, Ashton zbyt skupiony teraz na mnie, żeby zacząć jechać. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa i tylko pokręciłam głową, dając mu znać, że nic nie powiem.
- Ivy, powiedz mi, co się stało - powiedział, kładąc mi dłoń na kolanie. - Komu mam przywalić? Powiedz tylko imię.
Uniosłam głowę i zamrugałam parę razy, próbując skupić na nim wzrok. Ashton wyglądał na zdenerwowanego samą myślą o tym, że ktoś mógł mi coś zrobić.
- Nie, Ash, to nie tak... - zaczęłam, uśmiechając się nieznacznie.
- Powiedz imię - powtórzył. - Załatwię to.
Przygryzłam wargę, powstrzymując szeroki uśmiech, który cisnął mi się na twarz. Teraz Ashton wyglądał na całkowicie skołowanego przez moje zachowanie.
- Rozmawiałam właśnie z Michaelem i...
- Wiedziałem, że ten dupek Ci coś zrobi! - krzyknął, przerywając mi.
Od razu sięgnął do klamki, żeby otworzyć drzwi, ale powstrzymałam go, przytulając go mocno.
- Idziemy dzisiaj na randkę - wyrzuciłam w końcu.
Przez chwilę w samochodzie zapanowała cisza, aż Ashton odepchnął mnie lekko od siebie, tak że przestałam go obejmować i mógł spojrzeć na moją twarz.
- Ivy, przysięgam, kiedyś się doigrasz... - syknął, na co zaśmiałam się cicho. - Byłem pewien, że coś się stało...
- Bo stało się! Michael spytał mnie ostatnio, czy pójdę z nim na randkę, ale nie spodziewałam się, że to będzie już dzisiaj i jestem z tego powodu tak bardzo szczęśliwa, że chyba jedynym co mogłam zrobić, to zacząć płakać. Przepraszam.
Ashton tylko pokręcił głową z niezadowoleniem, a ja odetchnęłam głęboko, nie mogąc przestać się uśmiechać. Naprawdę szłam na randkę z Michaelem. Nie rozmyślił się, nie musiałam się o to upominać i to on zaproponował, żebyśmy zrobili to dzisiaj. Nigdy wcześniej nie cieszyłam się tak bardzo z powodu randki.
- Jesteś dziwna - mruknął Ashton, odpalając silnik samochodu.
- Naprawdę go lubię, Ash - odpowiedziałam i otarłam twarz.
- Wiem.
Westchnął głośno i wreszcie wyjechaliśmy z parkingu, a ja zaczęłam mówić mu o tym, jak nie mogłam doczekać się wieczora i pytać go, w co powinnam się ubrać. Na pewno nie miałam zamiaru posłuchać jego rady, którą było ubranie mojego brzydkiego swetra od babci i dresów, w których chodziłam wyłącznie po domu.
Gdy zatrzymaliśmy się przed moim domem, praktycznie wybiegłam z auta, krzycząc, że muszę się przygotować. Ashton opuścił szybę i zanim zdążyłam wejść do środka, zawołał za mną:
- W razie czego zadzwoń, a skopię mu dupę!
Jak na kogoś, kto prawie nigdy się nie bił, Ashton ostatnio dużo groził, że kogoś pobije. Pomachałam mu i weszłam do środka, a wtedy oparłam się plecami o drzwi, myśląc o tym, jak wspaniały okazał się ten dzień.
Nie chciało mi się nawet robić obiadu, zresztą zajęłoby mi to za dużo czasu, dlatego włożyłam do mikrofalówki opakowanie popcornu. Po chwili już biegałam z miską po domu, starając się jednocześnie jeść i znaleźć wszystko, czego potrzebowałam. Później spędziłam ponad godzinę w wannie, robiąc te wszystkie rzeczy, na które normalnie byłam zbyt leniwa.
Z ręcznikiem na głowie i w samej bieliźnie przeszukiwałam całą moją szafę za czymś, co mogłabym ubrać. Ashton co chwilę pisał mi jakieś głupie wiadomości, więc w końcu przestałam zwracać na to uwagę.
Nie byłam pewna, co powinnam ubrać, chciałam wyglądać ładnie, ale z drugiej strony wątpiłam, żeby miejsce, w które mieliśmy się udać tego wymagało. Przymierzyłam parę rzeczy, ale z niczego nie byłam zadowolona, bo albo wyglądałam, jakbym wychodziła do szkoły albo jakbym szła na spotkanie z rodziną królewską. W końcu wyciągnęłam kremową sukienkę i przyglądałam się jej przez dłuższą chwilę, łapiąc w dłonie jej długie rękawy.
Gdy założyłam ją na siebie, uważnie przyjrzałam się mojemu odbiciu w lustrze. Na górze idealnie przylegała do mojego ciała, a od pasa rozszerzała się i kończyła zaraz przed moim kolanem. Okręciłam się dookoła i uśmiechnęłam z zadowoleniem, było idealnie. Na nogi naciągnęłam grube, czarne rajtuzy, w których nie powinnam zamarznąć w tej pogodzie.
Choć prawdopodobnie powinnam zrobić to przed ubraniem sukienki, to dopiero wtedy zrobiłam sobie makijaż. Właściwie zrobiłam to, co zawsze przed wyjściem do szkoły, może trochę bardziej podkreśliłam oczy. Moje włosy były już wtedy prawie suche, więc szybko podsuszyłam je do końca i byłam już prawie gotowa całą godzinę przed czasem.
Tak bardzo starałam się, żeby zdążyć ze wszystkim, że nawet nie zauważyłam, jak wczesna była godzina. Dlatego przez resztę czasu leżałam na łóżku i pisałam z Ashtonem o Michaelu i Luke'u.
Zostało 5 minut do czasu, na który się umówiliśmy, dlatego schowałam wszystko, czego potrzebowałam do torebki i zeszłam na dół, gdzie ubrałam czarne buty na koturnie. Dzięki temu byłam wyższa przynajmniej o te kilka centymetrów, choć niewiele to zmieniało w mojej różnicy wzrostu z Michaelem.
Co chwilę zerkałam na zegarek, wiszący na ścianie, sprawdzając godzinę. Chodziłam w kółko po przedpokoju, co jakiś czas patrząc na moje odbicie w lustrze. Gdy wybiła 18, założyłam na siebie płaszcz i obwiązałam się szalikiem dookoła szyi, chcąc upewnić się, że nie zmarznę, aż tak bardzo.
Wreszcie 10 minut po umówionym czasie, usłyszałam dzwonek od drzwi i otworzyłam Michaelowi.
- Dopiero jak tutaj przyszedłem, uświadomiłem sobie, że Twoi rodzice mogą otworzyć - powiedział, gdy tylko mnie zobaczył.
- Musieliby jeszcze czasem być w domu, żeby to zrobić - odpowiedziałam.
Wyszłam na zewnątrz i zamknęłam za sobą drzwi, używając klucza, po czym schowałam go szybko do torebki. Uśmiechnęłam się szeroko do Michaela, nie ukrywając nawet tego, jak bardzo się cieszyłam.
- Gdzie idziemy? - spytałam z zaciekawieniem.
Przeszliśmy już przez bramę i Michael zaczął iść wzdłuż osiedla w stronę centrum miasta, nie pozostało mi nic innego, jak pójść za nim.
- Zobaczysz - odpowiedział, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
Miałam ochotę złapać jego dłoń, ale obie miał schowane w kieszeniach swojego płaszcza. Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie dokładnie mogliśmy iść, ale było zbyt wiele możliwości, żebym mogła sama się domyślić.
- Jeśli idziemy do centrum miasta, nie boisz się, że spotkamy tam kogoś ze szkoły?
Michael pokręcił głową, wyglądając, jakby nie mogło go to bardziej nie obchodzić.
- Nikogo nie spotkamy, jest poniedziałek, na pewno siedzą w domach.
Sama przeważnie nie miałam ochoty się nigdzie ruszać w poniedziałek, więc może Michael miał rację.
- Mikeeeey - mruknęłam.
Michael westchnął głośno, wiedząc już, że czegoś chcę, a ja zaśmiałam się cicho. Wyciągnęłam rękę w jego stronę i przez chwilę patrzył na nią, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. W końcu wyraz zrozumienia pojawił się na jego twarzy, ale szybko zastąpiła to jego dobrze mi znana skrzywiona mina.
- Nie wyciągnę dłoni z kieszeni, jest za zimno.
Zrobiłam niezadowoloną minę i odwróciłam głowę w drugą stronę, przyglądając się mijanym przez nas domom. Zapadła między nami cisza, normalnie od razu zaczęłabym o czymś mówić, ale tym razem nie odezwałam się ani słowem.
W końcu poczułam, jak jego palce splatają się z moimi i pociągnął mnie lekko bliżej siebie, by schować nasze dłonie do jego kieszeni. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a gdy w pełni uświadomiłam sobie, co zrobił, szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Nawet tego nie mów - rzucił od razu, widząc, jak otwieram usta.
- Czego? - spytałam, udając, że nie wiem, o co mu chodzi.
Może i chciałam powiedzieć, że jest słodki, mimo tego, jak bardzo tego nie lubił. Michael tylko pokręcił głową i westchnął głośno, postanawiając mi na to nie odpowiadać.
- Nie myślałem, że naprawdę wydrzesz się na Matta i Nicka - powiedział, zmieniając temat.
- Nie wiem, czy zrozumieli cokolwiek z tego, co chciałam im przekazać.
- A Ci wszyscy idioci zaczęli Ci klaskać - mruknął Michael, przewracając oczami.
Zaśmiałam się lekko, spoglądając na niego.
- Nie wiem, dlaczego to zrobili, pewnie nawet nie wiedzieli, co się dzieje - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
- To dlatego, że traktują Cię jak królową tej szkoły - dodał.
Nie byłam pewna, co na to odpowiedzieć, by nie wyjść na zbyt pewną siebie i jednocześnie nie zdenerwować Michaela. Wzruszyłam tylko ramionami z niewinnym uśmiechem, na co on prychnął pod nosem, widząc, że właściwie się z nim zgodziłam.
Po kilku minutach drogi i mojego gadania o niczym, Michael zatrzymał się przed wielkim budynkiem.
- Idziemy do centrum handlowego? - spytałam, marszcząc lekko nos. - Czekaj... idziemy do kina?
Michael pokiwał głową i puścił moją rękę, a gdy zrobił kilka kroków w stronę drzwi, moja dłoń wypadła z jego kieszeni. Westchnęłam cicho, szybko idąc za nim i od razu zrobiło mi się cieplej, gdy znaleźliśmy się w środku.
Nie byłam pewna, co myśleć o tym całym pomyśle z pójściem do kina. Miałam raczej nadzieję, że będziemy mogli ze sobą rozmawiać i skupiać się na sobie, zamiast na jakimś filmie. Ale jeśli to właśnie chciał zrobić Michael, to nie miałam zamiaru narzekać.
Michael co chwilę rozglądał się na boki, jakby bał się, że zobaczymy kogoś znajomego.
- Więc to na tyle tego Twojego "nikogo nie spotkamy, jest poniedziałek"? - spytałam i stuknęłam opuszkiem palca w jego nos.
Michael zmarszczył brwi i odciągnął moją rękę od swojej twarzy, przytrzymując ją trochę dłużej niż powinien, zanim ją puścił. Uśmiechnęłam się szeroko, zerkając w jego stronę, gdy podeszliśmy do kas biletowych.
- Co obejrzymy? - spytałam, zerkając na ekran z wyświetlonymi tytułami. - Och, pójdźmy na to!
Pokazałam na film, który zaczynał się niedługo i zrobiłam wielkie oczy, patrząc na Michaela.
- To głupi romans - odpowiedział, krzywiąc się. - Chciałem pójść na drugą część Thora.
Zacisnęłam usta w linię, nie lubiłam takich filmów, dlatego myśl o tym, że miałabym siedzieć dwie godziny w kinie na czymś, co zupełnie mi się nie podobało, nie była zachęcająca.
- Michael... - zaczęłam.
- Nie pójdę na żadne romansidło - powiedział od razu i wyciągnął portfel z kieszeni.
Pokiwałam głową, nie chcąc kłócić się o coś tak głupiego i postanowiłam skupić się na najważniejszym. Byłam na randce z Michaelem, tylko to się liczyło. Oparłam łokcie na ladzie, a głowę położyłam na dłoniach, przyglądając się temu, jak Michael ze zmarszczonymi brwiami przeglądał zawartość swojego portfela. Wysunął lekko język między wargami, robiąc skupioną minę i musiałam się powstrzymać, żeby nie pocałować go tu i teraz.
Sięgnęłam do mojej torebki, a w tym samym momencie Michael spojrzał na mnie i powiedział:
- Zaraz wrócę.
Michael podszedł do kasy, zanim zdążyłam zaproponować, że zapłacę za swój bilet. Nie musiałam długo czekać, aż wrócił do mnie i pokazał mi, żebyśmy poszli dalej. Od razu powiedziałam mu, że nie chcę popcornu, na co dziwnie na mnie popatrzył, po czym kupił jeden dla siebie i dwie cole. Tym razem powiedziałam, że zapłacę za swoją, ale tylko skrzywił się i odpowiedział:
- Nie jestem, aż takim dupkiem.
Uśmiechnęłam się pod nosem i podziękowałam mu, całując go w policzek, z czego nie wyglądał na zbytnio zadowolonego. Wokół nas i tak nie było nikogo ze szkoły, tak jak Michael to przewidział.
Podał mi bilet, bym mogła pokazać go przed wejściem i gdy już przeszliśmy dalej, dopiero wtedy spojrzałam na to, co na nim pisało.
- To nie jest Thor - powiedziałam ze zdziwieniem.
Byłam pewna, że Michael wybrał właśnie ten film, mimo, że ja nie chciałam tego oglądać. Nie był to też tytuł, który ja wybrałam i nie miałam pojęcia, dlaczego kupił bilety właśnie na to.
- To komedia - odpowiedział, wzruszając ramionami i wysypując przy tym trochę popcornu z pudełka. - Ja nie chciałem iść na romans, Ty nie chciałaś iść na science-fiction, więc...
Myślałam, że nawet jeśli zauważył, że nie chciałam pójść na ten film, to i tak kupi na niego bilety, nawet się nad tym nie zastanawiając. Przygryzłam wargę, gdy szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a Michael wyglądał na zakłopotanego, jakby sam nie do końca wierzył, że to zrobił.
- Dobry pomysł - powiedziałam wesoło.
Po wejściu na salę szukaliśmy naszych miejsc przez dłuższą chwilę i okazało się, że były na samej górze, co jak najbardziej mi odpowiadało. Za często przydarzało mi się, że jacyś młodsi o kilka lat kolesie rzucali we mnie popcornem, chcąc w ten sposób zwrócić na siebie moją uwagę.
Gdy Michael ściągnął płaszcz, od razu zwróciłam uwagę na to, w co był ubrany. Czarny sweter, czarne spodnie i czarne buty. Jedyne co odznaczało się w jego wyglądzie to jego czerwone włosy, które w tym momencie podobały mi się jeszcze bardziej, jeśli w ogóle było to możliwe.
Ściągnęłam płaszcz i położyłam na wolnym miejscu obok mnie, nie było tu zbyt wiele osób, mimo tego, że zaczęły lecieć już reklamy przed filmem. Gdy spojrzałam na Michaela, on już przyglądał mi się uważnie, przesuwając wzrokiem od moich nóg do ramion, nawet nie próbując tego ukryć.
- Um... - mruknął i odchrząknął. - Dobrze wyglądasz.
- Dobrze? - powtórzyłam z rozbawieniem, zajmując miejsce obok niego.
Michael wpakował sobie garść popcornu do ust, nie odpowiadając mi, a ja westchnęłam głośno i utkwiłam spojrzenie na ekranie. Po chwili dostałam czymś w nogę, ale pomyślałam, że tylko mi się wydawało, póki Michael nie rzucił we mnie większą ilością popcornu. Zmarszczyłam brwi z niezadowoleniem, bo jeszcze chwilę temu myślałam, że dzisiaj tego uniknę.
Chciałam sięgnąć ręką po popcorn, by odwdzięczyć mu się tym samym, ale szybko odsunął pudełko ode mnie, tak żebym nie mogła dosięgnąć.
- Michael, to nie fair - jęknęłam, dalej wyciągając rękę w tamtą stronę.
On tylko zaśmiał się, wyglądając na niesamowicie rozbawionego moimi staraniami, ale uśmiech od razu zniknął z jego twarzy, gdy przypadkiem upuścił pudełko, rozsypując prawie wszystko na podłogę.
- Wow, brawo, Mikey - rzuciłam, próbując powstrzymać się od śmiechu.
Do końca reklam zbierał wszystko z podłogi i wrzucał do pudełka, gdy ja zostałam na moim miejscu, przyglądając mu się z rozbawieniem. Gdy film się zaczął, nie miałam już połowy mojej coli, a Michael rozłożył się wygodnie w fotelu, skupiając całą swoją uwagę na ekranie.
Film nie był nawet taki zły, momentami były śmieszne sytuacje i co jakiś czas musiałam powiedzieć coś do Michaela na ten temat, na co on krzywił się i mówił, żebym przestała się odzywać.
Po 30 minutach zaczynało mi się już dłużyć i byłam znudzona, dlatego co chwilę sięgałam po moją colę. Potrząsnęłam papierowym kubkiem, licząc na to, że coś w nim jeszcze znajdę, ale okazało się, że był już pusty. Westchnęłam głośno, spoglądając w bok na Michaela, który nie spuszczał oczu z ekranu.
Przez kilka następnych minut przyglądałam się mu, co było dla mnie o wiele ciekawszym zajęciem.
- Przestań - syknął w końcu.
- Co? - spytałam cicho.
- Nie patrz się na mnie - mruknął, krzywiąc się.
Chciałam najpierw odpowiedzieć mu, że to dlatego, że się nudzę, ale zrezygnowałam, wiedząc, że z mojego powodu kupił bilety na inny film niż chciał.
- Daj mi swoją colę.
- Nie - odpowiedział od razu, zerkając na mnie kątem oka.
- Wypiłam już całą swoją - powiedziałam z niezadowoleniem.
- Przestań gadać - rzucił, zakładając ręce na pierś.
- Mikeeey...
Michael nic nie odpowiedział i tylko bardziej zsunął się na swoim miejscu, praktycznie nie mrugając, gdy patrzył na ekran. Wiedziałam, że robił to specjalnie.
- Mikey - powtórzyłam tym razem trochę głośniej.
W tym momencie mężczyzna w średnim wieku odwrócił się w naszą stronę i głosem pełnym złości spytał mnie:
- Możesz się łaskawie zamknąć?
Pokiwałam niepewnie głową, bo choć wiedziałam, że nie powinnam rozmawiać w kinie, to spytał mnie o to w najbardziej niemiły sposób, jaki się dało.
- Możesz się łaskawie odpierdolić? - syknął w jego stronę Michael.
Spojrzałam szybko na niego, ale on patrzył na siedzącego niżej od nas faceta, który teraz wyglądał tylko na bardziej rozzłoszczonego.
- Nie powinna rozmawiać w kinie.
- A co Ty teraz robisz? - odpowiedział mu Michael, unosząc brew.
Na to on zacisnął mocno usta i odwrócił się z powrotem do ekranu, nie odpowiadając mu. Nie byłam pewna, czy powinnam coś powiedzieć, czy mam siedzieć cicho, biorąc pod uwagę, że ktoś właśnie miał o to do mnie pretensje. Dlatego posłałam niepewny uśmiech w stronę Michaela, a on podał mi swoją colę, po czym wrócił do oglądania filmu.
Minęło kilkanaście minut i westchnęłam cicho, wiedząc, że nie mogę się odezwać, ale byłam niesamowicie znudzona. Początek filmu był jeszcze trochę zabawny, ale teraz już w ogóle mi się nie podobał, Michael za to co chwilę się śmiał, wpatrując się w ekran.
Dlatego znowu postanowiłam skupić się na nim, ale tym razem zamiast patrzeć się na niego, złapałam jego dłoń. Czekałam przez chwilę na jego reakcję, a gdy nic nie zrobił, zaczęłam bawić się jego palcami. Michael nic sobie z tego nie robił, dalej skupiając całą swoją uwagę na filmie.
Westchnęłam cicho, bo miałam nadzieję, że uda mi się uzyskać od niego jakąś reakcję. W końcu oparłam głowę na jego ramieniu, na co na chwilę się spiął, ale szybko z powrotem się rozluźnił, pozwalając mi zostać w takiej pozycji. Dlatego zamknęłam na chwilę oczy i ułożyłam się wygodniej.
Poczułam, jak Michael mną potrząsnął i gdy otworzyłam oczy, na ekranie były już napisy końcowe. Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, zastanawiając się, jak to możliwe, skoro byłam pewna, że minęła dopiero połowa filmu. Widząc niezadowoloną minę Michaela, zdałam sobie sprawę z tego, że musiałam zasnąć.
- Ups? - powiedziałam z niewinnym uśmiechem.
Michael zabrał nasze puste kubki i opakowanie pełne popcornu, a w wolną rękę wziął swój płaszcz. Złapałam szybko mój i zaczęłam iść za nim w stronę wyjścia. Michael wyrzucił nasze śmieci i gdy wyszliśmy z sali, złapałam go za nadgarstek, chcąc, by się zatrzymał.
- Podobał Ci się film? - spytałam, uśmiechając się lekko.
- Ta, Tobie najwyraźniej nie - odpowiedział chłodno.
- Przepraszam - powiedziałam z rozbawieniem. - Nie zasnęłam specjalnie...
- Nieważne.
Wyrwał mi swoją rękę i zaczął znowu iść, a mi jedyne co pozostało, to ruszyć za nim. Cała wypita cola dawała mi o sobie znać, ale chciałam mieć najpierw pewność, że Michael nie jest naprawdę na mnie zły. Najpierw ciągle do niego gadałam, przeszkadzając mu w oglądaniu, później jakiś koleś się nas o to czepiał, a na koniec zasnęłam. Właściwie rozumiałabym, gdyby miał mi to za złe.
- Jesteś zły? - spytałam.
- Nie - odpowiedział, ale dalej wyglądał, jakby coś go męczyło.
- Po prostu... niezbyt podobał mi się ten film i wolałabym z Tobą porozmawiać, zamiast coś oglądać, ale teraz możemy to zrobić, ok? - powiedziałam z uśmiechem.
Michael znowu się zatrzymał, a ja zacisnęłam razem nogi, spoglądając kątem oka w stronę drzwi od łazienki.
- Wiesz co? - rzucił i zaśmiał się gorzko pod nosem. - Powinnaś pójść na randkę z Calumem.
- Co? Nie rozumiem, dlaczego nagle o nim mówisz...
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, o co mu chodziło. Mojemu myśleniu zdecydowanie nie pomagało to, jak bardzo musiałam teraz pójść do toalety.
- Calum na pewno zabrałby Cię na randkę, która by Ci się podobała - dodał, nawet na mnie nie patrząc. - Jak widać my mamy całkiem inne upodobania, wybacz, że musiałaś się męczyć przez całe 2 godziny.
- Mikey, przestań - powiedziałam, sięgając po jego rękę, ale tylko odsunął się ode mnie. - Dlaczego mówisz o Calumie? To z Tobą chciałam pójść na randkę.
- Która okazała się kompletnym niewypałem - powiedział z krzywym uśmiechem. - Ja wolę oglądać film, bo wtedy nie muszę nic mówić, a Ty wolisz robić coś takiego, gdzie możesz z kimś ciągle rozmawiać. To był zły pomysł.
- Możemy teraz... - zaczęłam, ale on szybko mi przerwał.
- Powinnaś pójść na randkę z Calumem - powtórzył. - Pasowalibyście do siebie.
Po tym odwrócił się tyłem do mnie i zaczął iść, gdy ja zostałam w tym samym miejscu, patrząc się na jego plecy wielkimi oczami.
- Michael! - zawołałam.
Po chwili zniknął za zakrętem, a ja warknęłam pod nosem i pobiegłam do toalety, wiedząc, że dłużej nie wytrzymam po całej tej coli, którą wypiłam.
Michaela oczywiście nie mogłam już nigdzie znaleźć, dzwoniłam do niego kilka razy, ale nie odebrał, więc w końcu ruszyłam sama do domu. Nie mogłam uwierzyć w to, że ta randka skończyła się tak fatalnie. Nie byłam nawet pewna, co dokładnie się stało. Może powinnam bardziej postarać się skupić na filmie, ale Michael przesadził ze swoją reakcją i nie wyjaśniało tego, dlaczego ciągle mówił o Calumie.
Byłam zła na Michaela, ale czułam się też winna i chciałam jednocześnie go przeprosić i powiedzieć mu, jak bardzo jego zachowanie było głupie.
Wracałam do domu ciemnym osiedlem, oplatając się rękoma i żałując, że Michael nie szedł teraz obok mnie, trzymając mnie za rękę. A gdy zauważyłam tego kolesia, który za mną łaził, Wade'a, wiedziałam już, że ten dzień nie mógł się gorzej skończyć.
Przyśpieszyłam kroku i on zrobił to samo, powodując, że serce podeszło mi do gardła. Zachował między nami odległość kilku kroków, ale ciągle mówił coś do mnie, a ja starałam się nie zwracać na niego uwagi. Minęłam mój dom, choć znaczyłoby to, że szybciej bym się od niego uwolniła, ale nie chciałam teraz być sama.
Gdy zapukałam do drzwi Ashtona, Wade poszedł dalej, wołając do mnie, że niedługo się zobaczymy. Potrząsnęłam głową, próbując nie wyobrażać sobie, że mogło to znaczyć coś więcej niż miało.
Ashton wreszcie otworzył drzwi i od razu wpadłam mu w ramiona, chowając twarz w materiale jego koszulki.
- Co tutaj robisz? - spytał ze zdziwieniem.
Pociągnął mnie za sobą, bym weszła do środka i zamknął za nami drzwi. Nie odpowiedziałam mu nic, tylko bardziej się w niego wtuliłam, na co objął mnie mocno i powiedział przy moim uchu:
- Naprawdę skopię Michaelowi dupę.
- Naprawdę skopię Michaelowi dupę.
*
ważne pytanie!
biorąc pod uwagę jak bardzo kocham Muke'a, chciałabym zrobić o nich opowiadanie.
kto z Was chciałby to czytać? ;)
kocham !
OdpowiedzUsuńMichael nawet jeśli był na nią zly, to nie powinien jej tak zostawiać:C
OdpowiedzUsuńHoly Shit! Michael'u Gordon'ie Clifford'zie coś ty odstawił?! Czy ty nie wiesz że przeciwieństwa się przyciągają?! Jak cie dorwę to ci nogi z dupy powyrywam! A Ash się dołączy! -.-' Lashtoooon Kiss! Piszczałam jak głupia! Haha xd A co do opowiadaniu o Muke'u... Jestem za! To najwspanialszy bromance jaki istnieje! No i Lashton oczywiście... Xd xx
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE! Jasne, że chciałabym czytać Muke'a. Tak, tak, tak <3! A rozdział jak zawsze cudowny :*!
OdpowiedzUsuńja chce czytać o Muke'u !
OdpowiedzUsuńco do rozdziału :
łiiiiiiiiiiiiiiiii Lashton <33 /crazydance/
Michael nawet na randce jest wrednym ch .. ale za to go kocham :D
choć nie chciałam takiej dramy :(
Michael co ty odwalasz?! Jesteś głupi czy głupi?!
OdpowiedzUsuńWeź ty się w końcu ogarnij! Zdecydowanie za dużo myślisz./@LuMiCaAs5SOS
Ja! Michael co ty wyprawiasz! Rozdział jest super :3
OdpowiedzUsuńAaa kocham .. Ah rozumiem Mike'a .. Nie ma to jak kino i Thor xd.. Mm .. Muke jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńkocham ! <3
OdpowiedzUsuńOd godziny 02:30 czekałam na rozdział i proszę jest! Tyle, że po wstępie gdzie Ivy była szczęściem samym w sobie to już wiedziałam, że Mikey coś spierdoli, no wiedziałam! (Przepraszam za bluzga) No nic, niech mu się odwidzi wreszcie ten Calum. :D
OdpowiedzUsuńJejuu, szkoda mi ich, że randka nie wypaliła:cc
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny ♥♥
Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym bloga o Muke'u i dalej jestem za tym abyś publikowała to ff na wattpadzie
Musze przyznać, że zachowanie Ivy w tym rozdziale było bardzo niegrzeczne. Zasypiać, na randce? Serio? Powinna bardziej się postarać, nawet jeśli ten film był mega nudny. W końcu Mikey postarał się dla niej i wybrał się do centrum handlowego, chociaż pewnie wolał spędzić to poniedziałkowe popołudnie na playstation.
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zwykle z resztą, świetny! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam z ich randki. :) Mikey bardzo się postarał. Szkoda tylko, że tak się skończyło :( No nic, czekamy na kolejny rozdział. :) A na fanfiction o Muke'u chętnie bym zajrzała. Pozdrawiam! :) xx
OdpowiedzUsuńAle się porobiło..... Mikey ty głupku.....
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
MUKE TO ZYCIE TAK PISZ
OdpowiedzUsuńNie no o co kuźwa on jest na nią zły ona nie chciała no to iść nudziło jej sie a on ją tak po prostu spławiał no żal a tak dobrze bylo nooo xd
OdpowiedzUsuńApropo Muke to ja bardzo chętnie kocham ich połączenie Muke Forever ❤
Idioci, wszędzie idioci. Michael debilu ogarnij dupe przez Ciebie ten psychol mógł jej coś zrobić! Ashton naprawde powinien skopać ci dupe stary. Weź się w garść bo stracisz Ivy! Ona w końcu przestanie za tobą latać a ty jesteś taką sierotą że sam tego nie zrobisz. A wtedy Ashton skopie ci dupe jeszcze raz. Dupek.
OdpowiedzUsuńHoly balls! Mikey idioto! Jak nie Ashton, to ja ci nakopie do dupy, no!
OdpowiedzUsuńJak opisywałaś to co Ivy przechodziła, gdy słuchała Ashtona o Luke'u to wyobrażałam sobie jakąś fankę, która zobaczyła swojego idola. xd hahaha
OdpowiedzUsuńJej myślałam, że ta ich randka będzie taka słodka i tak dalej, ale ty oczywiście musiałaś nas zaskoczyć. xd To było takie smutne, gdy Michael sobie poszedł. :/ Gdy tylko zasnęła, pomyślałam sobie: o nie Mikey się wkurzy. xd
Bardzo podoba mi się rozdział, zresztą jak każdy, który dodajesz. :D
Na pewno będę czytała opowiadanie o Muke. :3 Cokolwiek byś napisała na pewno będę czytać. :D
Życzę weny. :*
Zapraszam do siebie:
http://escape-fan-fiction.blogspot.com
Odpowiadając od razu na końcowe pytanie - byłabym największą fanką na świecie, bo Muke AF. ♥
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - cudowny. Strasznie podoba mi się ten blog i już nie mogę się doczekać czegoś nowego.
http://sinister-fanfic.blogspot.com/
Natrafiłam na to ff wczoraj w nocy i to jest takie zajebiste, że ciągle w szkole to czytałam <3 nauczyciele 2 razy mi dziś zabrali tel. To 1 ff o Michael'u, które mi się naprawdę podoba *o*
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
Lashton <3 Mivy wszystko kompletnie okropnie z ta radne oni sie umiejąca sie zachować w swoim towarzystwie ugh…. Co to Muke napewno bd czytać ff o nich <3 do nasteonego, kocham i pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuń#TEAMLASHTON
OdpowiedzUsuńO boże Ivy ma fangirling!! Zresztą nie dziwię się jeny oni się pocałowali jestem w niebie ❤ Ale Mivy musiało wszystko zepsuć, nie? Ta randka miała być idealna :((( Muszą zrobić powtórkę z tej randki i wszystko naprawić!!! Albo mogą się pocałować na zgodę, no cóż zła nie będę XDDDDDD
Wgl nie ogarniam samej siebie, przeczytałam ten rozdział już w sobotę a komentuję dopiero w środę, moja logika XD Ale tak czy siak kocham twoje blogi i oczywiście, że będę czytać o Muke'u przecież to najlepszy bromans ever ❤❤❤
Niesamowity jak zwykle *-*
OdpowiedzUsuńBosz Lashton kiss omg omfg
Szkoda, że nie wyszła im randka :c
@megatightening