sobota, 22 listopada 2014

22.

Michael

 Gdy mama zaczęła budzić mnie rano, na dodatek zdecydowanie za wcześnie, nie miałem w ogóle zamiaru wstać z łóżka. Wtuliłem twarz bardziej w poduszkę i skrzywiłem się, gdy poczułem włosy na ustach. Co do cholery?
 Zamrugałem parę razy i odsunąłem się, żeby móc lepiej zobaczyć, co było przede mną. Moje oczy rozszerzyły się, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że Ivy spała w moim łóżku i wtulała się we mnie, a jej ręce oplecione były wokół mojego ciała. Spojrzałem na jej nogę, która zarzucona była prawie na moje plecy i nawet nie chciałem się zastanawiać, jakim cudem zrobiła to we śnie.
 - Michael.
 Przypominając sobie, że moja mama była w pokoju, chciałem zerwać się z łóżka, ale nie mogłem tego zrobić, gdy Ivy trzymała mnie, jakby zależało od tego jej życie. Ostatecznie jedyne co udało mi się zrobić, to obudzić Ivy i zyskać bardzo rozbawione spojrzenie od mamy.
 - Zrobiłam Wam śniadanie, będę czekać w kuchni.
 Po tym wyszła z pokoju, jak gdyby nic takie się nie wydarzyło i nie zastała swojego syna w łóżku z dziewczyną.
 - Um, co się dzieje? - wymamrotała Ivy zaspanym głosem.
 Widząc, jak bardzo jeszcze była nierozbudzona, prawdopodobnie nawet nie zauważyła, że moja mama była tu jeszcze chwilę temu. Jej noga dalej znajdowała się na mnie, dlatego szybko ją zrzuciłem i wstałem z łóżka.
 - Moja mama tutaj była.
 - Och, ok... - odpowiedziała.
 Przetarła dłońmi oczy i podniosła się do pozycji siedzącej, a moje spojrzenie powędrowało w dół na mój sweter, który miała na sobie. Podwinął się tak, że prawie całe jej nogi były odsłonięte, co skutecznie rozproszyło moją uwagę.
 Nie mówiąc już o tym, że fakt, że miała na sobie mój sweter, powodował, że czułem się dziwnie.
 - Wstawaj - rzuciłem chłodno.
 Ivy wolno podniosła się z łóżka, ziewając i znowu przecierając oczy, po czym spojrzała na mnie już bardziej skupiona.
 - O Boże, Mikey! - krzyknęła.
 - Co? - spytałem ze zdziwieniem.
 Odwróciłem się za siebie, myśląc, że może tam coś zobaczyła, a Ivy szybko podeszła do mnie i złapała moją twarz w dłonie. Spojrzałem w dół na nią, przełykając nerwowo ślinę, bo jej ciało było znowu bardzo blisko mojego. Dopiero teraz przypominałem sobie wszystko, co wydarzyło się jeszcze kilka godzin temu. Trudno było mi uwierzyć w to, że powiedziałem jej, że mi zależy, ale taka była prawda.
 - Ashton naprawdę mocno Cię uderzył.
 Opuszkami palców przesunęła po miejscu pod moim okiem, wyglądając na smutną. Wzruszyłem ramionami, nie przejmując się tym zbytnio.
 - Nie mogę wyglądać dużo gorzej niż normalnie - mruknąłem i wyminąłem ją, kierując się w stronę drzwi.
 - Normalnie wyglądasz niesamowicie seksownie, a z tym siniakiem może nawet jeszcze bardziej - powiedziała głośno, szybko mnie doganiając.
 Zatrzymałem się z ręką na klamce i spojrzałem na nią z uniesioną brwią, a ona tylko uśmiechnęła się szeroko.
 - Zapominając na chwilę, że to był Luke, to nawet gorące, że uderzyłeś go, dlatego, że mnie pocałował.
 Pokręciłem tylko głową, nie wiedząc nawet jak to skomentować. Dziewczyny czasem zachowywały się naprawdę dziwnie. 
 Wyszliśmy z pokoju i umyliśmy zęby w łazience, zanim weszliśmy do kuchni. Próbowałem nakłonić Ivy, żeby poszła do domu, ale w międzyczasie usłyszeliśmy, jak moja mama woła nas oboje na śniadanie. Ivy po tym właściwie pobiegła do kuchni, podekscytowana tym, że będzie mogła z nią porozmawiać. Dla mnie za to było to niczym scena z koszmaru.
 Niechętnie zająłem miejsce przy stole, a mama od razu posłała mi rozbawiony uśmiech. Ivy nalała już sobie soku i teraz to samo zrobiła z moją szklanką.
 - Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, gdy wróciłam do domu i zobaczyłam, co dzieje się w Twoim pokoju - powiedziała mama.
 - Nic się nie działo! - krzyknąłem od razu.
 Ivy spojrzała na mnie kątem oka, próbując się nie zaśmiać. Gdy nałożyła sobie jajecznicy i wzięła dwie grzanki, sięgnęła po mój talerz. Zmarszczyłem brwi, przyglądając się jej ze zdziwieniem.
 - Mike, cieszę się, że znalazłeś sobie nową dziewczynę.
 - To nie jest... - zacząłem, a Ivy postawiła przede mną pełen talerz.
 Kurwa, w tym momencie naprawdę zachowywała się, jakby była moją dziewczyną. Ivy spoglądała to mnie, to na moją mamę, jakby usłyszała właśnie coś szukającego. Widocznie tak jak ja, nie mogła uwierzyć, ze moja mama plotła takie głupoty.
 - Nową dziewczynę? - powtórzyła.
 Zacząłem jeść śniadanie, nie zwracając uwagi na żadną z nich. Jedyne czego chciałem, to zaszyć się teraz w samotności w pokoju. Tylko ja i moje playstation.
 - Yhym, zachowujecie się jak para.
 Uniosłem wzrok na Ivy, która uśmiechnęła się nieznacznie, ale wyglądała, jakby wcale nie dowiedziała się tego, czego chciała.
 - Nie jesteśmy razem - rzuciłem ze złością.
 - Mów sobie, co chcesz, Mike - dodała mama, machając lekceważąco ręką. - Możesz nie zdawać sobie z tego sprawy, ale już jesteś w związku.
 Ivy zamiast pomóc mi wytłumaczyć jej, że to wcale nie jest prawdą, zaśmiała się na jej słowa i zarumieniła. Prychnąłem pod nosem, widząc jej zachowanie. Jeśli myślała, że przez to, co powiedziałem, byliśmy razem, to grubo się myliła.
 - A teraz możesz mi powiedzieć, co stało Ci się w twarz?
 Mama wyglądała na całkowicie spokojną, gdy o to spytała i sięgnęła po swój kubek z herbatą, spoglądając na mnie. Gdy zobaczyłem się w lustrze, nie mogłem uwierzyć, że Ashton uderzył mnie tak mocno, że siniak obejmował, aż tak dużą część mojej twarzy. Luke na pewno nie wyglądał tak źle.
 - Wywróciłem się - odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
 Wiedziałem, że mi w to nie uwierzy, ale niby co innego miałem jej powiedzieć.
 - Ivy, a może Ty powiesz mi prawdę? - zwróciła się do niej. 
 - Um - mruknęła, patrząc w moją stronę, jakby szukała mojego pozwolenia. - Mój przyjaciel tak jakby go uderzył.
 - Tak jakby - powtórzyła mama, patrząc na wielki siniak.
 - Wiesz, że potrafię naprawdę wkurzyć ludzi - powiedziałem, posyłając w jej stronę lekki uśmiech.
 - Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
 Ivy zaśmiała się lekko, a mama uśmiechnęła się szeroko w jej stronę.
 - Lubię Cię - powiedziała nagle. - Jesteś urocza.
 Przewróciłem oczami, bo Ivy wyglądała, jakby usłyszała właśnie najwspanialszą nowinę i zaczęła komplementować moją mamę.
 Następne 30 minut zmuszony byłem, żeby zostać w kuchni i słuchać ich gadania o głupotach. Większość ich rozmowy skupiała się na mnie, jakbym w ogóle nie znajdował się obok i nie mógł usłyszeć wszystkiego. Jednak za każdym razem, gdy próbowałem wstać, mama rzucała mi surowe spojrzenie, a Ivy ciągnęła mnie za rękę, żebym opadł z powrotem na krzesło.
 Wreszcie moje męki się skończyły, gdy Ivy stwierdziła, że musi wracać do domu i poszła się przebrać do mojego pokoju.
 - To naprawdę świetna dziewczyna, Michael - rzuciła mama, gdy tylko zostaliśmy sami. - Nie odstrasz jej.
 W pierwszej chwili chciałem coś jej odpowiedzieć, ale zacząłem dokładniej zastanawiać się nad jej słowami. Mimo tego, jak Ivy często potrafiła mnie denerwować, nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Początkowo podobał mi się tylko jej wygląd, ale im więcej czasu z nią spędzałem, tym bardziej przywiązywałem się też do jej charakteru. Była uparta, miła dla każdego i otwarcie mówiła o tym, co myślała. I naprawdę to lubiłem.
 - Ok, jestem gotowa, będę już wychodzić.
 Ivy nagle pojawiła się w drzwiach, wyrywając mnie z zamyślenia.
 - Bardzo miło było z Tobą porozmawiać - powiedziała mama, uśmiechając się szeroko.
 - Z Panią również, mam nadzieję, że następnym razem poznam też Pana Clifforda.
 Po tym zapadła niezręczna cisza, więc szybko wstałem z krzesła i pociągnąłem ją w stronę wyjścia. Ivy spojrzała ze zdziwieniem przez ramię i krzyknęła jeszcze pożegnanie do mojej mamy, gdy ja praktycznie wypchnąłem ją za drzwi.
 - Uwielbiam Twoją mamę - powiedziała do mnie, sprawdzając, czy na pewno wszystko zabrała. - Ok, zobaczymy się jutro w szkole.
 Odwróciła się tyłem do mnie i chciała już zacząć schodzić po schodach, gdy ją zatrzymałem.
 - Czekaj.
 Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem lekko, a ona przez chwilę była zbyt zaskoczona, by zrobić cokolwiek. W końcu objęła rękami mój tors i wtuliła twarz w moją koszulkę. Chciałem się od niej odsunąć po kilkunastu sekundach, ale dalej trzymała mnie mocno, nie pozwalając mi odejść.
 - Naprawdę mi na Tobie zależy, Mikey - szepnęła.
 Nie byłem nawet pewien, czy naprawdę to powiedziała. Odsunęła się ode mnie lekko i stanęła na palcach, gdy pocałowała miejsce pod moim okiem, gdzie miałem siniaka. Po tym szybko zbiegła po schodach, nie odwracając się na mnie.
 Nie byłem pewien, co powinienem zrobić z tym wszystkim. Ivy, Calum, Luke, Ashton. To wszystko było zbyt skomplikowane i nie chciałem się w to mieszać, ale chyba było już na to za późno.

*

 Pierwsza lekcja po powrocie do szkoły, nie była taka zła, biorąc pod uwagę, jak długo nie przychodził nasz nauczyciel. Większość osób w klasie wyglądała, jakby wciąż była na kacu, mimo tego, że minęły już dwa dni od sylwestra. Nora, jedna z tych głupich znajomych Ivy, oglądała dokładnie swoje paznokcie. To było jedyne co zawsze robiła na lekcji, na zmianę z obserwowaniem swoich włosów.
 - Nie pamiętam wszystkiego, co się wydarzyło - mruknął Luke.
 Spojrzałem w jego stronę, wielki siniak wokół jego oka był widoczny z daleka. Uśmiechnąłem się pod nosem, a Calum wciąż przyglądał się moim włosom ze zmarszczonym nosem. Robił to już zresztą od kilku minut.
 - Co? - spytałem.
 Wyglądał, jakby nie podobał mu się mój nowy kolor, ale w końcu pokiwał głową z uznaniem.
 - Czerwony Ci pasuje.
 Odwrócił się bardziej w stronę Luke'a i westchnął głośno, nie wiedząc nawet od czego zacząć.
 - Pamiętasz akcje z Debbie? - spytał.
 - To jak chciała zrobić Ci loda? - podpowiedział, a po chwili skrzywił się. - Och, to jak przystawiała się do Ashtona i... o mój Boże, czy ja się z nią kłóciłem?
 - Można tak powiedzieć, to było właściwie naprawdę zabawne - odpowiedziałem z rozbawieniem, a widząc morderczy wzrok Caluma, dodałem: - Do czasu. 
 - O nie, o nie, o nie - zaczął powtarzać Luke. - Mam przejebane, jestem skończony w tej szkole.
 - Uspokój się - przerwałem mu z poirytowaniem. - Nikt nic Ci nie zrobi.
 Rozejrzałem się jeszcze raz po klasie, ale wszyscy wyglądali na tak samo pozbawionych energii jak chwilę wcześniej. Nauczyciela ciągle nie było, więc mogliśmy dalej rozmawiać bez żadnych problemów.
 - Ok, więc pamiętasz jak później piliśmy w łazience? - kontynuował Calum, na co Luke pokiwał głową. - I ciągle gadałeś o Ashtonie.
 Zaśmiałem się, widząc jak Luke wyglądał teraz na jeszcze bardziej przerażonego niż gdy myślał o tym, że może dostać po twarzy kolejny raz.
 - Ale pamiętasz co zrobiłeś później, gdy wyszliśmy na zewnątrz i wybiła północ?
 Od razu przestałem się śmiać, a Luke dalej siedział z tą samą przerażoną miną.
 - Nie pokażę się Ivy na oczy, co mi strzeliło do głowy...
 - Podobno to dlatego, że lubisz dziewczyny i podobają Ci się, i chcesz uprawiać z nimi seks - rzuciłem, przypominając sobie, co powiedział.
 Luke był teraz całkowicie czerwony na twarzy, gdy Calum i ja zaczęliśmy się śmiać.
 - Ale nie lubię Ivy - powiedział szybko, spoglądając na Caluma.
 Skrzywiłem się, widząc jak zapewniał o tym właśnie Caluma.
 - Spokojnie, Luke, wiem, że nie lubisz Ivy - odpowiedział mu, akcentując jej imię.
 Luke zmieszał się i nie spytał nawet, co to miało znaczyć. Oczywiste było, że sugerował, że lubił kogoś zupełnie innego.
 - Uderzyłeś mnie - odezwał się nagle Luke, patrząc na mnie z wyrzutem.
 - I dostałem za to od Twojego chłopaka. 
 Calum uderzył mnie w ramię, a Luke osunął się bardziej na krześle, jakby chciał schować się pod stół.
 - On nie... to nie... ugh - jęknął i zaraz dodał: - Po tym już naprawdę niczego nie pamiętam.
 - Poszedłem z Tobą na bok i wymiotowałeś przez dobre 15 minut - odpowiedział Calum z obrzydzeniem widocznym na twarzy. - Później stwierdziłeś, że czujesz się cudownie, praktycznie pobiegłeś do środka, a gdy Cię wreszcie znalazłem, zwymiotowałeś Ashtonowi na nogi.
 Wybuchnąłem tak głośnym śmiechem, że kilka osób podniosło na mnie głowy i rzuciło mi niezadowolone spojrzenia. Calum tylko pokręcił głową na moją reakcję, a Luke wyglądał, jakby ktoś go uderzył.
 - Nie pokażę się Ashtonowi na oczy - powiedział szybko.
 - To już duża lista osób, które musisz unikać - dodałem.
 - Nigdy więcej alkoholu...
 - Jeszcze nie skończyłem - odezwał się Calum.
 Wow, było coś jeszcze. Cudownie. Już nie mogłem się doczekać, żeby usłyszeć, co Luke jeszcze zrobił. Teraz trochę żałowałem, że mnie tam nie było, żeby to wszystko zobaczyć.
 - Ashton poszedł doprowadzić się do porządku, a ja siedziałem z Tobą w kuchni i gdy wrócił, zaciągnęliśmy Cię na górę do łazienki. Próbowaliśmy Cię zmusić, żebyś umył zęby, ale zamiast tego wolałeś narzekać do mnie, jakim Ashton jest idiotą i jak bardzo go nienawidzisz, i jak widok jego twarzy przyprawia Cię o mdłości.
 Luke otworzył i zamknął usta, jakby chciał o coś zapytać, a Calum dodał:
 - Tak, Ashton przez cały ten czas był tam z nami.
 - Nigdy więcej alkoholu - powtórzył Luke.
 Nie wiedziałem, czy mam się z niego śmiać, czy powinno mi być go żal.
 - Coś jeszcze? - spytałem Caluma.
 Calum wzruszył ramionami, jakby nie był pewien, czy pozostała część była warta wspomnienia.
 - Ashton zszedł na dół, a ja sam musiałem zaciągnąć Luke'a do domu, bo Ciebie - powiedział i pokazał na mnie palcem. - też nie mogłem nigdzie znaleźć.
 - Wróciłem do domu - mruknąłem pod nosem, mając nadzieję, że nie będzie mnie pytał o więcej szczegółów.
 Luke pokiwał wolno głową, a Calum wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Byłem całkiem pewien, że wiedziałem, o czym dokładnie myślał. A może raczej o kim.
 - Ivy też nigdzie nie widziałem - dodał i westchnął głośno. - Pewnie w końcu poszła z Katie podrywać tych głupich studentów.
 Calum nie mógł się bardziej mylić, ale nie zamierzałem uświadamiać mu jego błędu. Pewnie nawet nie pomyślał o tym, że mogła być ze mną, biorąc pod uwagę, jak zawsze mówiłem o tym, że jej nie znoszę. Właściwie to dawno już tego nie robiłem.
 Luke zmarszczył brwi i spojrzał na mnie w zamyśleniu. Poruszyłem się niekomfortowo na krześle, obawiając się, o co mu chodziło. Luke zawsze był najbardziej spostrzegawczy z naszej grupy. Tylko nie w przypadku Ashtona i jego uczuć.
 - To dziwne, że uderzyłeś mnie, bo pocałowałem Ivy - odezwał się nagle.
 - Bo praktycznie ją zaatakowałeś - powiedziałem to samo co wtedy.
 - Ale myślałem, że tak bardzo ją nienawidzisz... - dodał ze zdziwieniem.
 Teraz i Calum spojrzał na mnie z powątpiewaniem, jakby sam zaczął się bardziej nad tym zastanawiać. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić w tym momencie i jak odpowiedzieć, żeby nie podejrzewali, jaka była prawda.
 - Zdecydowanie nie jest moją ulubioną osobą, ale... to była właściwa rzecz do zrobienia - odpowiedziałem niepewnie.
 Calum wzruszył ramionami, odpuszczając całą tę sprawę, ale Luke nie wyglądał na do końca przekonanego. Widziałem, że chciał coś jeszcze powiedzieć, a ja popatrzyłem w stronę drzwi, mając nadzieję, że zaraz przejdzie przez nie nauczyciel. Właściwie spóźniał się już dobre 20 minut, co nigdy się wcześniej nie zdarzało.
 - Dobrze Ci w tym kolorze - powiedział Luke, pokazując na moje włosy.
 Byłem pewien, że jeszcze chwilę temu chciał powiedzieć coś innego, ale zdecydował się w końcu tego nie robić.
 Przez następne 10 minut, zanim pojawił się wreszcie nauczyciel, siedzieliśmy w ciszy, każdy skupiając się na swoich myślach. Jedyną rzeczą, o której nie mogłem przestać myśleć, chociaż naprawdę chciałem, była Ivy. Nie lubiłem tego uczucia, które powodował we mnie jej widok lub uśmiech, skierowany wyłącznie w moją stronę. Nie lubiłem tego, jak moje serce szybciej biło, gdy mówiła, że mnie lubi lub że jej na mnie zależy. Za każdym razem dziwiło mnie to tak samo jak na początku i trudno było mi uwierzyć, że to prawda.
 Nie lubiłem tego, jak się przez nią czułem. Nie lubiłem tego ani trochę.

*

nie pomyślałabym, że tyle osób będzie czytać to opowiadanie, dzięęęęki <3

22 komentarze:

  1. Swietny♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE DROGI KOCHAM TO <3 Błagam o więcej Mikego i Ivy oni są tacy jdbskshskdudhdkdj :3 Szkoda mi Luke'a :/ Mam nadzieje że relacja Luke'a i Asha będzie w końcu czymś pewnym ^^ -Lola

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuu, nawet nie wiesz jak kocham to opowiadaniee ♥♥
    Zgadzam sie z koleżanką powyzej więcej Mivy :3
    Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Holy Shit! Wchodzem i co widzem? Nowiuteńki rozdział! Jezu... Tak ZAJEBIŚCIE! *-* Mivy! *.* I ten tekst Luke'a "Nigdy więcej alkoholu!" haha xd Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! *o* xx

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, cały rozdział miałam banana na twarzy. 😹

    OdpowiedzUsuń
  6. Głęboko wierzę w to, że Ashton nie jest głupi i zdaje sobie sprawę, że to był tylko pijacki bełkot osoby, która nie czuje się pewnie z tym, że czuje coś do chłopaka.
    Ciekawi mnie tylko jak bardzo przejebane będzie miał Mike gdy o wszystkim dowie się Calum ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. o mój Boże, kocham to ! @drewsosj

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ;) Luke zaczyna coś podejrzewać hehe
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. HYHYHYHY CZERWONE WIEDZIAŁAM XD
    I JEEEEJU ONI SĄ TACY SŁODCY A MAJKEL TO DUPA JEDNA NIECH W KOŃCU DO NIEGO DOJDZIE ŻE IVY JEST MIŁOŚCIĄ JEGO ŻYCIA HELOŁ

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaaa!! *____*
    Jezu, nowe Mivy! Umieram, realy xD
    Tyle emocji, o boshhhhh!

    Wdech, wydech...

    Wchodzę sobie sprawdzić bleggera, a tu co?

    Nowy, nowiutki, nieczytany jeszcze przeze mnie rozdział! jej, taki surprise ;)

    Z wielkim bananem na twarzy zaczynam czytać i co?
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Oddychać nie mogę z wrażenia!
    .
    .
    Zgadza się, a to wszystko dlatego, że tyle tu Mivy moments, nie, to dla mnie za wiele, serio xD



    Oni są tak kurewsko idealnie w tej nieperfekcyjnosci i jeszcze mikey udaje, że nie ochodzi go Ivy ( choc wszyscy widzą, że jest inaczej, nawet Luke)

    Uff, już ochłonelam ;)

    A więc reasumując ;
    Droga autorko, uwielbiam cię i to opowiadanie - MY PRIVATE SKY tez kocham, ale to nie czas i nie miejsce o tym. Dziś rządzi Mivy i Lashton

    #fangirling

    Czekam na kolejne części tego cuda, buziaczki ;*

    Ps. Weny życzę kochana

    OdpowiedzUsuń
  11. Hura Mike zmienił kolor xd haha boże jak można komuś na nogi wymiotować fuuuu ... Biedny Ash Luke tak po nim jechał. Niech Michael powie Ivy co sie z jego ojcem stało bo jest tak niezręcznie :/. Rozdział zajebisty /MofoLena

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooo jednak postawiałaś na czerwony kolor. Przybliżysz nam wątek taty Michaela? W ostatnich rozdziałach Ivy nieco wypytuje o mężczyznę, a Mikey ciągle milczy.

    OdpowiedzUsuń
  13. super jestem ciekawa następnej części :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejciu Mikey i tak dobrze wiem ze ty uwielbiasz to uczucie jakie towarzyszy ci jak jesteś z Ivy <3 Szkoda ze Mike nie ma różowych włosów ale czerwonych wyglada równie atrakcyjnie! Życzę weny i do następnego rozdziału *_* kocham i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Już widzę jak Ivy się cieszy na widok jego włosów NOUBREAB
    Ale jeju jak on ją przytulił na pożegnanie aww i ona wtedy.. aww!!! Poza tym strasznie nurtuję mnie sprawa taty Mike'a. Mogłabyś nam to w końcu wytłumaczyć bo to sie robi niezręczne :( ILYSM ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + NBOAUOREFVAOFE LUKE SIĘ DOMYŚLA MEJDEJ MEJDEJ!!!!!!!

      Usuń
  16. Boski *-*
    Jestem ciekawea kiedy wszystko wyjdzie na jaw.
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział ... Te poranek był assffdsgsxv tak jak cały rozdział hehe

    OdpowiedzUsuń
  18. Taaak Mikey wcale tego nie lubisz... słyszysz ironię?? xD
    hahah no po prostu musiałam, ok? :D
    Rozdział jak zwykle mi się baardzo podobał :D mina mamy Michaela kiedy zobaczyła że jej syn śpi z DZIEWCZYNĄ musiała być bezcenna :D ciekawi mnie też bardzo co z jego tatą ... hmmm... nie ja nic jednak nie wymyślę, musisz Ty o tym napisać xD
    CZERWONE WŁOSY YAAASS!!! Mike wygląda w nich tak gorąco :D myślę że spodoba się Ivy jeszcze bardziej niż z podbitym okiem xD
    Co do podbitego oka to ciekawe jak Luke będzie zachowywał się po tych wszystkich akcjach przy Ashtonie? (jestem straszna ale myślę że będzie śmiesznie hahhah :D) Luke taki spostrzegawczy^^ tylko kiedy ujawni się z tym że coś wie? :)
    Pozdrawiam i do przeczytania :*

    OdpowiedzUsuń