Ivy
Gdy wyobrażałam sobie wcześniej, co będzie działo się na sylwestrze, byłam całkiem pewna, że o 24 pocałuję się z Michaelem. Mogłam sobie nawet wyobrazić to, że Calum pocałowałby mnie z zaskoczenia, w końcu decydując się coś zrobić z tym swoim zauroczeniem. Mniej prawdopodobne (jednak widziałam jakiś mały procent szansy, że mogłoby się to wydarzyć) byłoby gdyby Ashton upił się tak bardzo, że przypadkiem pocałowałby akurat mnie, a później skrzywiłby się z obrzydzenia, uświadamiając sobie, kto dokładnie przed nim stał.
Tym czego nigdy bym się nie spodziewała było to, że Luke praktycznie zaatakuje mnie swoimi ustami po wybiciu północy. Byłam naprawdę zaskoczona, bo ledwo go znałam i za każdym razem, gdy rozmawiałam z przyjaciółmi Michaela, on prawie się do mnie nie odzywał. Byłam w takim szoku, że wytrzeszczyłam oczy i nie zrobiłam nic, nie mogąc się nawet ruszyć.
To był najbardziej niespodziewany dla mnie scenariusz tego sylwestra, ale rzecz, która zszokowała mnie jeszcze bardziej wydarzyła się chwilę później. Luke odsunął się ode mnie, a wtedy od razu upadł na ziemię, gdy dostał w twarz z pięści.
Zasłoniłam usta dłonią, patrząc na jego ciało szeroko otwartymi oczami, a później przeniosłam wzrok na Michaela.
- Michael...
Nie zdążyłam nawet powiedzieć nic więcej, bo Ashton złapał Michaela za sweter i szarpnął mocno do siebie.
- Nie dotykaj go kurwa.
Tym razem to Michael dostał w twarz od Ashtona i zachwiał się na nogach, ale udało mu się odzyskać równowagę.
- Co Wy robicie?! Przestańcie! - krzyknęłam w ich stronę.
Oni nawet nie zwracali na mnie uwagi i Michael mocno popchnął Ashtona tak, że ten wpadł na ścianę. Trudno było mi uwierzyć w to wszystko, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich kilku minut.
Spojrzałam na Caluma, mając nadzieję, że jakoś mi pomoże, ale on stał w miejscu z szeroko otwartymi ustami, wpatrując się w nich. Świetnie.
Odwróciłam się w stronę Luke'a, który próbował podnieść się z ziemii, ale tylko z powrotem upadł na twarz. Nie wiedziałam, czy powinnam się śmiać, czy płakać. Chyba nigdy nawet nie widziałam, aż tak pijanej osoby.
Nachyliłam się w jego stronę i złapałam go pod rękę, pomagając mu wstać. Złapał się mocno mojego ramienia, jakby od tego zależało jego życie i uwiesił się na mnie.
- Calum! - krzyknęłam.
Calum potrząsnął głową, po czym spojrzał krótko w moim kierunku, a później w stronę Ashtona i Michaela, którzy kłócili się między sobą i popychali. Całe szczęście nikt nie bił już nikogo po twarzy.
Luke położył mi głowę na ramieniu, a gdy popatrzyłam na niego, miał już zamknięte oczy. Właśnie tego teraz potrzebowałam, żeby zasnął na mnie olbrzym. Calum wreszcie stanął pomiędzy Michaelem i Ashtonem, podnosząc wysoko ręce.
- Koniec! - zawołał.
Ashton założył ręce na pierś, obrzucając Michaela morderczym spojrzeniem. Nie wiedziałam nawet, co powinnam myśleć o całej tej sytuacji. Trudno było mi się na tym skupić, gdy chłopak, którego lubiłam i mój najlepszy przyjaciel próbowali się pozabijać. Do tego wszystkiego naprawdę pijany Luke nie utrudniał mi wszystkiego i czułam, że zaraz ugną się pode mną kolana od jego ciężaru.
- Co do cholery, Michael? - spytał Calum, obracając się w jego stronę. - Dlaczego uderzyłeś Luke'a?
Widziałam, jak Michael zacisnął usta i odwrócił wzrok, nie chcąc mu odpowiedzieć.
- Michael - ponaglił go Calum, nie chcąc mu tego odpuścić.
- Luke właściwie ją zaatakował, to była napaść seksualna - powiedział w końcu Michael.
Wow, naprawdę... Calum musiał być bardziej pijany niż myślałam, bo nie zakwestionował jego wytłumaczenia. Ashton za to zazgrzytał zębami, dalej patrząc na Michaela, jakby chciał go zabić. On choć trochę orientował się w całej tej pokręconej sytuacji ze mną i Michaelem i pewnie podejrzewał, o co naprawdę chodziło.
- Ok, ważniejsze pytanie... - zaczął Calum i popatrzył w stronę moją i Luke'a.
Reszta jakby dopiero teraz przypomniała sobie o tym, że dalej tam byliśmy i odwrócili się w naszą stronę.
- Luke - powiedział Michael z poirytowaniem.
Szturchnęłam Luke'a w bok, a on jęknął z niezadowoleniem, ale po chwili otworzył oczy. Ashton podszedł do nas i chciał zabrać Luke'a ode mnie, widząc, że ledwo stoję na nogach.
- Odejdź ode mnie!
Luke odskoczył w bok i prawie się wywrócił, gdyby nie to, że złapał się Michaela. Ashton przez chwilę wyglądał na naprawdę urażonego jego zachowaniem, ale szybko zmienił wyraz twarzy, tak że wydawało się, jakby było mu wszystko jedno. Znałam go zbyt dobrze i wiedziałam, że tylko udaje.
- Luke.
- Taa?
Luke uniósł wolno głowę i spojrzał na Caluma, który podszedł bliżej niego. Michael wyglądał, jakby miał ochotę popchnąć Luke'a na ziemię, dlatego cieszyłam się, że mimo wszystko podtrzymuje go za ramię.
- Dlaczego do cholery pocałowałeś Ivy?
Sama byłam naprawdę ciekawa jego odpowiedzi. Ashton poruszył się obok mnie, wyglądając jakby czuł się naprawdę niekomfortowo w całej tej sytuacji. Posłałam mu szybko pocieszający uśmiech, gdy Luke kilka razy otworzył i zamknął usta.
- Lubię dziewczyny - powiedział nagle. - Podobają mi się dziewczyny. Chcę uprawiać seks z dziewczynami. Przysięgam.
Głos prawie załamał mu się na koniec, a później przytulił się do Michaela, najwyraźniej nie mając mu za złe tego, że jeszcze chwilę temu go uderzył.
- Ok... - odpowiedział niepewnie Calum.
Chyba żadne z nas nawet nie wiedziało, co zrobić w tym momencie. To było dość oczywiste, że Luke wcale nie mówił prawdy i sam doskonale musiał zdawać sobie z tego sprawę.
- Jestem zbyt pijany na to wszystko - dodał po chwili Calum, gdy w dalszym ciągu nikt się nie odezwał.
Ashton westchnął cicho, patrząc na Luke'a, który wciąż wtulał się w Michaela, na co ten poklepał go niezręcznie po plecach. Nie miałam nawet za złe Luke'owi tego, że mnie pocałował. Widząc go w takim stanie i słysząc, jaki jest zagubiony, nie mogłabym mieć o to wyrzutów.
- Hej Ivy! - wrzasnął nagle ktoś do mojego ucha i przerzucił mi rękę przez ramiona. - Gdzie się podziewałaś?
Cholera, to była ostatnia rzecz, której teraz potrzebowaliśmy. Katie.
- Um, byłam cały czas w środku - odpowiedziałam.
Katie spojrzała na Ashtona obok mnie i uśmiechnęła się do niego szeroko, a później jej wzrok przesunął się na resztę naszej grupy.
- Co z nimi robicie? - spytała ze skrzywioną miną.
- To fajni goście - rzucił Ashton, wzruszając ramionami.
Calum spoglądał to na mnie, to na Ashtona, to na Katie, czekając na dalszy bieg wydarzeń. Luke i Michael nie zwracali na nas w ogóle uwagi, zajęci swoją własną rozmową. Wolałabym usłyszeć, o czym oni rozmawiali, zamiast słuchać gadania Katie.
- Och, um... - mruknęła, spoglądając ze zdziwieniem na Ashtona. - Ok...
Gdybym ja powiedziała jej coś takiego, to zabroniłaby mówić mi o tym przy reszcie, ale Ashton to była całkiem inna sprawa. Byłam jednak pewna, że później będzie bardziej wypytywać mnie o to wszystko i poradzi mi, żebym się z nimi nie zadawała, a przy okazji namówiła Ashtona do tego samego.
- Chyba zwymiotuję - powiedział głośno Luke.
Odsunął się od Michaela, który skrzywił się z obrzydzeniem i zrobił krok do tyłu. Luke oparł dłonie na kolanach i bałam się, że zaraz wywróci się na ziemię.
- Chodź, pójdę z Tobą - powiedziałam, podchodząc w jego stronę.
Chciałam tylko mu pomóc, a na pewno ani on, ani reszta nie chcieli, żeby zaczął wymiotować właśnie teraz, w tym miejscu. Zanim jednak mogłam złapać go za rękę, Calum szybko zagrodził mi drogę.
- Ty nigdzie z nim nie pójdziesz.
Powiedział to, jakbym miała mu coś zrobić. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a on objął Luke'a ramieniem w pasie i zaczął prowadzić go w bardziej osamotnione miejsce.
Ashton wyglądał, jakby naprawdę chciał pójść za nimi, ale chyba nie był pewien, czy to był dobry pomysł. Spojrzałam na Michaela znacząco, chcąc dać mu znać, że chciałam z nim porozmawiać, ale on albo mnie nie zrozumiał, albo udawał.
- Ashy, to naprawdę świetna impreza - rzuciła Katie, uśmiechając się do niego szeroko. - I jest tu tyyyyle przystojnych studentów.
Zaśmiała się lekko, na co Ashton odpowiedział jej słabym uśmiechem, wyraźnie nie był teraz w nastroju na rozmowę z nią.
- Ivy - powiedziała, odwracając się z powrotem w moją stronę. - Chodź ze mną, poznałam kilku naprawdę fajnych kolesi i nawet już wiem, który będzie idealny dla Ciebie.
Michael prychnął pod nosem i schował ręce do kieszeni, po czym poszedł w stronę drzwi wejściowych. W pierwszej chwili myślałam, że będzie chciał sobie pójść, ale widząc, w którą stronę się skierował, odetchnęłam z ulgą.
- Muszę iść do ubikacji - powiedziałam szybko.
Ściągnęłam z siebie rękę Katie, uśmiechając się do niej przepraszająco, a Ashton posłał mi groźne spojrzenie, gdy zdał sobie sprawę, że zostawiałam go z nią samego.
Weszłam szybko do środka i prawie zderzyłam się z Michaelem, który właśnie wychodził.
- Co robisz? - spytałam niepewnie.
- Idę do domu.
Zauważyłam, że miał na sobie kurtkę, więc musiał to być jeden powód, dla którego się tutaj wrócił. Wyszedł szybko na zewnątrz, nie czekając na moją odpowiedź. Na szczęście gdy wychodziłam wcześniej, ubrałam kurtkę, nie chcąc się przeziębić, dlatego teraz od razu poszłam za nim.
- Mikey!
Michael przeszedł przez podwórko Ashtona, nie zwracając uwagi ani na mnie, ani na zebranych tam ciągle ludzi. Z jego długimi nogami chodził naprawdę szybko, więc musiałam prawie zacząć biec, żeby go dogonić.
- Mikey - powtórzyłam.
- Co? - spytał niemiło.
Świetnie, więc teraz był na mnie zły? Czekałam, aż odejdziemy dalej i gdy byłam pewna, że jesteśmy już w wystarczającej odległości od domu Ashtona, złapałam go za ramię, chcąc, żeby się zatrzymał.
- Jesteś na mnie zły?
Michael odwrócił się w moją stronę i zaśmiał się kpiąco, kręcąc przy tym głową.
- Dlaczego miałbym być zły?
- Z powodu Luke'a - odpowiedziałam od razu. - Cholera, nie spodziewałam się, że mógłby zrobić coś takiego, chyba nikt się nie spodziewał i wiem, że naprawdę miałeś mnie pocałować, mimo tego, że była z nami reszta. Nie wyszło tak jak miało wyjść, ale właściwie nic takiego się nie stało, prawda? Właściwie to naprawdę szkoda mi Luke'a...
Zaczęłam gadać jak najęta, nie mogąc się powstrzymać, póki Michael mi nie przerwał.
- Nie obchodzi mnie to.
- Co Cię nie obchodzi? - spytałam, nie rozumiejąc. - Nie obchodzi Cię to, że Luke ma najwyraźniej jakiś problem?
Michael pokręcił znowu głową i założył ręce na pierś.
- Nie obchodzi mnie to, że Cię pocałował. Wszystko mi jedno.
Zaczął znowu iść, a ja przez chwilę stałam w tym samym miejscu, wpatrując się z niedowierzaniem w jego plecy. Nie obchodzi go to? Dlatego powalił Luke'a na ziemię?
- Michael! - krzyknęłam ze złością.
Nie mógł w kółko robić tego samego. Nie mógł ciągle mnie odpychać i udawać, że nic go nie obchodziło. Dawał mi mylne sygnały i sama już nie wiedziałam, czy wszystko to, co robiłam nie szło na marne.
Potrzebowałam, żeby choć trochę się postarał. Nie wymagałam od niego niczego wielkiego, wiedziałam, że nie był kolesiem, który ciągle zapewniałby mnie o tym, że mu zależy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nigdy taki nie będzie i nawet nie chciałam, żeby właśnie taki był.
Nie mogłam jednak ciągle latać za nim jak idiotka, gdy on wciąż powtarzał mi, że nic go nie obchodzę.
Michael zwolnił, gdy go zawołałam, ale nie przestał iść. Przyśpieszyłam tak, że w końcu stanęłam przed nim i musiał się zatrzymać.
- Nie obchodzi Cię to? - powtórzyłam jego słowa. - Nie możesz robić czegoś takiego.
- Nie mogę robić czego? - spytał ze zdziwieniem.
- Nie możesz uderzyć Luke'a, dlatego, że mnie pocałował, a później powiedzieć, że Cię to nie obchodzi.
Chłód w jego spojrzeniu i jego zacięta mina tylko jeszcze bardziej mnie motywowały do dalszego mówienia.
- Nie możesz się tak zachowywać. Ciągle mieszasz mi w głowie, w jednej chwili potrafisz całować mnie, jakby cały świat wokół nie istniał, a w drugiej zachowywać się jak skończony dupek. Sama już nie wiem, czy naprawdę mnie lubisz, czy to sobie wmawiam. Musisz dać mi jakiś znak, powiedzieć, że to wszystko, co robię, jest czegoś warte. Nie chcę, żebyś się zmieniał, nie chcę, żebyś nagle zrobił się cholernie romantyczny i wylewny, po prostu powiedz mi, że Cię to obchodzi...
Michael zacisnął usta i podniósł wzrok, unikając mojego spojrzenia. Serce mocno biło mi w piersi, gdy czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Mogłabym tam stać w nieskończoność, a on i tak nie odezwałby się ani słowem.
- Jeśli naprawdę chcesz, żebym dała Ci spokój, to właśnie to zrobię.
Nie miałam pojęcia, o czym myślał w tym momencie, ale wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami. W dalszym ciągu jednak nic nie powiedział, dając mi jasno do zrozumienia, że powinnam sobie odpuścić.
Zdążyliśmy już pokonać połowę drogi do domu Michaela, wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy, gdzie szliśmy, zbyt byłam skupiona na nim. Minęłam go i zaczęłam iść z powrotem, powtarzając sobie w myślach, że nie mogłam zacząć teraz płakać. Nie z jego powodu, nie kolejny raz.
Pisnęłam głośno, gdy poczułam mocny uścisk na mojej ręce i Michael obrócił mnie w swoją stronę. Zanim mogłam cokolwiek zrobić, jego usta znalazły się na moich, a ja nawet nie myśląc, oddałam mu pocałunek. Nie potrafiłam po prostu go odepchnąć, zresztą naprawdę chciałam go pocałować przez cały ten czas.
- Ja... - zaczął niepewnie Michael, gdy odsunął się ode mnie lekko. - jestem naprawdę zły, że to Luke Cię pocałował.
To nie było do końca to, co chciałam usłyszeć, ale wiedziałam, co chciał mi przez to przekazać. Obchodziło go to, ja go obchodziłam. Nie chciałam jednak tak łatwo mu odpuścić.
- Dlaczego jesteś zły z tego powodu?
Michael westchnął cicho, słysząc moje pytanie i na chwilę zamknął oczy, jakby musiał przygotować się przed odpowiedzią.
- Bo... bo mi zależy.
Chyba musiałam śnić, nie było możliwości, że Michael naprawdę to powiedział. Zamrugałam parę razy, ale wciąż stał przede mną i wyglądał tak bardzo prawdziwie, jak tylko było to możliwe. Wiedziałam, że wypił sporo alkoholu, ale przy całej tej sytuacji z Lukiem wydawał się praktycznie kompletnie wytrzeźwieć.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i objęłam rękami jego szyję.
- Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałeś. - zaśmiałam się lekko, a Michael mruknął pod nosem z niezadowoleniem. - Jesteś taki słodki, Mikey.
- Nie jestem - rzucił od razu.
Stanęłam na palcach i pocałowałam go szybko, na co jego skrzwyiona mina zmieniła się w nieznaczny uśmiech.
- Podejrzewam, że nie chcesz wracać na imprezę? - spytałam.
Sama nie bardzo miałam ochotę tam iść, ale na pewno nie chciałam iść do domu, gdzie zostałabym kompletnie sama. Było jeszcze dość wcześnie, więc mogłam pójść do Ashtona, może przydałaby mu się moja pomoc z Lukiem albo innymi pijanymi ludźmi.
- Nie, idę do domu.
Normalnie namawiałabym Michaela, żeby wrócił ze mną na imprezę, ale biorąc pod uwagę to wszystko, co się stało, postanowiłam pójść tam sama. Zresztą gdyby tam wrócił, mógłby znowu zacząć kłócić się z Ashtonem, co mogłoby się źle skończyć. Dla Michaela.
- Ok - odpowiedziałam cicho i pokiwałam głową.
Pocałowałam go znowu, po czym zabrałam ręce z jego szyi i chciałam już go wyminąć, gdy złapał mnie za rękę.
- Możesz iść ze mną - powiedział niepewnie, a zaraz szybko dodał: - Chyba, że wolisz wrócić na imprezę.
Przygryzłam wargę, próbując powstrzymać się od uśmiechu, ale nic to nie pomogło.
- Przestań - mruknął Michael, widząc, jak na niego patrzyłam.
Nie czekając na mnie, zaczął znowu iść, podejrzewając, że pójdę za nim. NIe mogłam przestać się uśmiechać i co chwilę patrzyłam na niego, na co on przewracał oczami.
Gdy weszliśmy do jego mieszkania, Michael pokazał mi, żebym była cicho i rozejrzał się po każdym pomieszczeniu.
- Jesteśmy sami - powiedział, gdy wrócił do przedpokoju.
Zdążyłam ściągnąć już buty i kurtkę, więc poczekałam, aż Michael zrobi to samo i poszliśmy do jego pokoju.
- Właściwie jestem zmęczony.
Usiadł na łóżku i zasłonił usta dłonią, gdy ziewnął. Oczy miał lekko przymknięte, a rękawy swetra naciągnięte na dłonie, przez co wyglądał naprawdę słodko.
- Ok, możemy pójść spać - rzuciłam.
Michael uniósł brwi i spojrzał na mnie, jakbym powiedziała właśnie najgłupszą rzecz na świecie.
- Położę się na kanapie - dodałam szybko.
- Idę się przebrać.
Wyszedł z pokoju, a ja położyłam się na jego łóżku, uśmiechając się sama do siebie. Mimo wszystkiego, co zdarzyło się wcześniej, to był zdecydowanie najlepszy sylwester w moim życiu.
Michael wrócił do pokoju, a ja szybko zerwałam się z łóżka, choć i tak zdążył zauważyć, że tam leżałam. Uśmiechnęłam się do niego niewinnie, ale nie wyglądał, jakby mu to przeszkadzało.
- Um, dasz mi coś do przebrania? Nie dam rady zasnąć w tych spodniach.
- Jasne.
Odłożył na kanapę ubrania, które wcześniej miał na sobie i podszedł do szafy, chcąc coś znaleźć. Przygryzłam wargę, spoglądając na sweter, który z siebie ściągnął.
- Właściwie... mogę ubrać to.
Michael odwrócił się w moją stronę i wzruszył ramionami, widząc jak podnoszę sweter z kanapy.
- Jak chcesz.
Usiadł na łóżku, przecierając dłonią oczy i naprawdę wyglądał, jakby miał zaraz zasnąć. Nie kłopocząc się z tym, żeby wyjść z pokoju szybko ściągnęłam z siebie koszulę i ubrałam sweter. Już na Michaelu wisiał luźno, a biorąc pod uwagę o ile mniejsza byłam od niego, mi sięgał prawie do kolan. Ściągnęłam skarpetki i zsunęłam z siebie spodnie, po czym złożyłam wszystko i odłożyłam na kanapę.
Gdy odwróciłam się w stronę Michaela, on wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami.
- Chodź tutaj.
Zaśmiałam się lekko i szybko podbiegłam do łóżka, gdzie od razu schowałam się pod kołdrę. Michael pokręcił głową, wyglądając na rozbawionego moim zachowaniem i położył się obok mnie.
Przysunęłam się bliżej niego, a on uśmiechnął się nieznacznie i objął mnie ramieniem w pasie. A jeszcze chwilę wcześniej myślałam, że będę spała na kanapie.
- Szczęśliwego nowego roku - powiedziałam cicho.
Wtuliłam się bardziej w niego, wiedząc, że teraz już nie będzie miał nic przeciwko temu. Położyłam głowę na jego piersi, a po chwili poczułam, jak pocałował mnie w czubek głowy. Jeszcze bardziej schowałam twarz w materiał jego koszulki, szczerząc się od ucha do ucha. Nigdy nawet nie pomyślałabym, że będę kiedyś z Michaelem właśnie w takiej sytuacji. Leżałam w jego ramionach i było to najlepsze uczucie na świecie.
- Szczęśliwego nowego roku - odpowiedział po chwili.
I w tym momencie byłam pewna, że właśnie taki będzie.
*
jezu, uwielbiam Mivy <3
nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się śmiałam z Waszych komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;D
w opowiadaniu minął już prawie miesiąc, więc przyszedł czas, żeby Michael pofarbował włosy
jaki kolor proponujecie? ;)
Zazdrosny Michael :3 hahah aww śpią razem ❤ kocham /MofoLena
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to było przesłodkie i Mivy i wg, ale Lashtooon.
OdpowiedzUsuńSerio Luke, teraz musisz kwestionować swoją seksualność? Lecisz na Ashtona i taka jest prawda.
jeju jak słodko *.*
OdpowiedzUsuńSHIT! Tak bardzo Mivy Shipper! :* Biedy Lukey... Dostał od Mike'a! Tak bardzo słodko! <3 Boże jaram się nimi... Mikey taki słodki... Zależy mu... ❤ Dziewczyno kocham cię! Zresztą pewnie zauważyłaś to po moim wpisie na TT! ;) Chce już noooowy... Xoxo
OdpowiedzUsuńA co do koloru włosów... Fioletowo- granatowy! To jego najlepsze (moim skromnym zdaniem ;D) Włosy! 👍
UsuńBoski:) Michaelowi zalezy na Ivy. Zajebiscie:):) czekam szybko na nexta moze mama Michaela przylapie ich jak sie do siebie przytulaja w jego lozku. Awwww to byloby slodkie:))
OdpowiedzUsuńMivy!!!! Luke jakie wyznanie, szkoda, że to nie jest prawda (a mogłaby być....) W ogóle chyba nawet czytelnicy nie podejrzewali Luke'a o to, co zrobił. Zszokował nas wszystkich. A potem ta bójka między chłopakami to już w ogóle nie do opisania.
OdpowiedzUsuńomg boskie, czekam na nn *-* @drewsosj
OdpowiedzUsuńA co do koloru wlosow mi najbardziej podoba sie Michael w czarnych wlosach zielonym pasemkiem na grzywce 😍
UsuńAwwww, końcówka urocza *.*
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś system tym rozdziałem nduewnudnbuiewnd ♥
Kocham xx
Fjcgjvtcfjc! Mivy moment! <3
OdpowiedzUsuńcudowne ekfheiguaugjqogjwig *-* co do włosów Michaela, może czerwone albo niebieskie? C:
OdpowiedzUsuńBosz to bylo takie slodkie. Aww
OdpowiedzUsuń@megatightening
Hdowbdiejdjejs dlaczego moja reakcja po nowym rozdziale wygląda zawsze właśnie tak? XD iekfjekkfdj kocham Cie <3
OdpowiedzUsuńMysle ze czerwony to Ivy pomyśli ze mu cholernie seksownie w tym kolorze albo zielony to pomyśli ze wygląda śmiesznie i słodko i on sie obrazi a ona go udobrucha głębokim pocałunkiem.
Hahahahah Jezu co Ty robisz z mój głową (y) XD
RNOIONIBNOAFR O JEZU SAME HAHAHAHAHAHA ILY ❤
UsuńI'm Mivy shipper, bitches ✌
OdpowiedzUsuńJakie to jest cudowne😍
Jak ja się bałam że się pokłócą *,* ale wszystko dobrze się skończyło :D
OdpowiedzUsuńWłosy najlepiej fioletowe albo zielone, chociaż w sumie to we wszystkich mu fajnie... Tylko nie różowe xP
Czekam na next :)
To jest lepsze niz nie jedna ksiazka!!!! Wkoncu po tylu rozdzialach razem no megaaa zaczynalo sie od ``odczep sie `` a teraz`` no chodz tu`` uwielbiam takie milosci!! Kobieto zrob z tego ksiazke!!! Czekam na next pozdro:*****
OdpowiedzUsuńJeeeeej *.* To jest takie urocze!
OdpowiedzUsuńWedług mnie Mikey bardzo dobrze wygląda w czerwonych włosach.
Jejuuu genialne. Czerwone włosy!!! Wygląda w nich tak... Gsjsbhsbdibdhsbsjbdisbejw / @LuMiCaAs5SOS
OdpowiedzUsuńSuper! Kiedy następny? Bardzo, a to bardzo mi sto opowiadanie podoba. Co do koloru włosów to np. zielone? Mivy <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepszy rodzial jak narazie!! Oni są po prostu prze słodcy razem <3 biedny Lukey i Ashton :( Calum mógł by se znaleźć jakoś dziewczynę :* nie moge sie doczekac następnego i sadze ze bd zajebisty <3 aco do włosów Mikey'ego to różowy bd najlepszy!! Różowy Mikey = szczęśliwy świat!
OdpowiedzUsuńBłagam niech Michael zrobi sobie czerwone włosy (btw takie jak ma teraz) wygląda w nich tak cholernie seksownie!!
OdpowiedzUsuńOMG ta końcówka... to nie może się skończyć tylko na spaniu w jednym łóżku. Nie rób mi tego. :(( ILYSM ❤❤❤
+
HAPPYBDDAY MIKEY ❤
I znowu szkoda mi Luke'a, noo :c
OdpowiedzUsuńCo do koloru włosów, to może czerwony? :)
Uwielbiam Michaela i Ivy razem, są tacy cuteee :D
Awww... Końcówka była przesłodka :3 Kocham Mivy :)
OdpowiedzUsuńNo nieźle namieszałaś pomiędzy Lashtonem :P mam tylko nadzieję że niedługo i tak wpadną sobie w ramiona xD
Co do włosów to też jestem za czerwonymi, Mikey jest w nich taaaki hot :D
Pozdrawiam i do przeczytania :*
Zamiast robić prace na plastyke to siedze na kompie i buszuje w blogach ale... na taki rozdział opłaca się :) Mivy ♥
OdpowiedzUsuńCo do koloru włosów Michael'a to zdecydowanie czerwony!
Michael taki słodki nareszcie jej to powiedział ♥ rozdzial cudowny ! a co do koloru włosów to może niebieski ? :D zreszta sama zdecyduj, bk jemu w każdym kolorze cudnie :) czekam na nastepny, i milego pisania :*
OdpowiedzUsuńŁał <3 Koniec taki słodki :***
OdpowiedzUsuńteż kocham Mivy <3 Mivy forever<3
kolor włosów mi tam obojętny ty coś wymyśl <3
nie umię sie doczekać następnego rozdziału *____*
I oczywiście życzę weny <3
Kocham jak Michael jest taki .. *.*
OdpowiedzUsuń