sobota, 8 listopada 2014

20.

Michael

 Im bliżej było imprezy Ashtona, tym bardziej się denerwowałem. Wiedziałem, że będzie tam dużo osób z naszej szkoły, a dokładnie wszyscy Ci ludzie, którzy mnie nie znosili i wzajemnie. Nie bałem się ich i nie obchodziło mnie ich zdanie, po prostu nie miałem ochoty na jakiekolwiek konfrontacje z nimi.
 Do tego wszystkiego obawiałem się, że Calum i Luke dowiedzą się, że coś łączyło mnie z Ivy. Miałem nadzieję, że Luke będzie zbyt zajęty lataniem za Ashtonem, a Calum podrywaniem dziewczyn, żeby zwracać na nas uwagę.
 Nie wiedziałem też, czego dokładnie oczekiwała ode mnie Ivy. Tak bardzo zależało jej, żebym pojawił się na tym sylwestrze, że w końcu zgodziłem się pójść. Jeśli myślała, że będę tańczył z nią na samym środku pokoju lub brał udział w jakichś głupich pijackich grach, to musiałem ją rozczarować. Planowałem wypić kilka piw i wrócić do domu zaraz po północy.
 - Wyglądasz świetnie.
 Prawie podskoczyłem ze strachu, słysząc głos mamy. Ostatni raz spojrzałem na siebie w lustrze, oceniając mój wygląd. Jak zawsze miałem na sobie moje czarne, stare rurki, a do tego ubrałem bordowy sweter, którego rękawy naciągnąłem na dłonie.
 - Ivy na pewno się spodoba.
 - Mamooo...
 Mimo tego, że ta cała akcja z przyłapaniem nas na zapleczu wydarzyła się dopiero wczoraj, zdążyła już przypomnieć mi o tym ze sto razy.
 - Wolałbyś, żebym dała Ci szlaban? - spytała, unosząc brwi.
 Przewróciłem oczami i zabrałem telefon z łóżka, po czym schowałem go do kieszeni spodni.
 - Po prostu cieszę się, że masz nową dziewczynę - dodała po chwili.
 - Kurwa, Ivy nie jest moją dziewczyną - odpowiedziałem szybko.
 - Michael, język!
 Uśmiechnąłem się do niej niewinnie, ruszając w stronę schodów. Ubrałem kurtkę i buty, gdy mama stała z boku, obserwując mnie.
 - Co? - spytałem podejrzliwie.
 - Nic. - wzruszyła ramionami. - Powodzenia z Ivy.
 Pokręciłem głową i widząc, jak uśmiecha się szeroko, sam uśmiechnąłem się nieznacznie. Właściwie to jej "powodzenia" mogło mi się przydać, skoro miałem spędzić z Ivy całą imprezę.
 Otworzyłem drzwi wejściowe, spoglądając na nią przez ramię.
 - A Ty musisz już chyba zbierać się do naszych sąsiadów?
 Mama pokiwała głową z niepewną miną i przesunęła dłonią przez włosy.
 - Szczęśliwego nowego roku, mamo.
 Na jej twarzy od razu pojawił się wesoły uśmiech, gdy usłyszała, co powiedziałem.
 - Szczęśliwego nowego roku, Mike.
 Tak jak się spodziewałem, gdy zszedłem na dół, Calum i Luke już na mnie czekali. Luke pomachał wesoło do mnie, a Calum praktycznie podskakiwał z podekscytowania.
 - Nie mogę uwierzyć, że idziemy na sylwestra do Ashtona.
 - Byłeś już u niego na imprezie - rzuciłem.
 Calum spojrzał na mnie jak na idiotę, a Luke pokręcił tylko głową, jakby nie wierzył nawet, że to powiedziałem.
 - Po pierwsze, każde zaproszenie na imprezę do Ashtona to wielkie osiągnięcie, nieważne, czy już tam byłeś czy nie. Po drugie, to nie byle jaka impreza, to sylwester!
 Nie rozumiałem, co takiego niesamowitego według nich było na tych imprezach. Byłem tam tylko raz, ale wyglądało na to, że wszyscy po prostu dużo pili i się obściskiwali. 
 - Nieważne, przyśpieszmy, jest zimno.
 Luke zgodził się ze mną i szliśmy przez chwilę w ciszy, idąc szybkim tempem. Gdy tylko znaleźliśmy się na osiedlu Ashtona i Ivy, mogliśmy usłyszeć cichą muzykę.
 - Będzie zajebiście - powiedział Calum z entuzjazmem. - Wszyscy najpopularniejsi ludzie w tym mieście właśnie tam są i my też tam będziemy!
 - Przypuszczam, że znowu się spóźniamy? - spytałem.
 Im bardziej zbliżaliśmy się do domu Ashtona, tym muzyka stawała się głośniejsza. Pewnie nikt z jego sąsiadów nie zwracał nawet na to uwagi, biorąc pod uwagę, jaki był dzisiaj dzień.
 - Jasne, że tak - odpowiedział Calum, jakby powinno to być dla mnie oczywiste.
 Naprawdę to robiłem, naprawdę przyszedłem na sylwestra do cholernego Ashtona Irwina, gdzie byli teraz wszyscy ludzie, których nie znosiłem. Tylko dlatego, że Ivy tego chciała.
 Calum chciał zapukać, ale otworzyłem drzwi, od razu wchodząc do środka. I tak nikt pewnie nie usłyszałby pukania, zresztą wątpiłem, żeby komukolwiek chciało się iść otwierać drzwi.
 - Cholera - mruknął Luke.
 Rozglądał się dookoła, wytrzeszczając oczy i wyglądał na podenerwowanego. Było więcej osób niż się spodziewałem. Calum zarzucił mu rękę na ramiona, ściskając przy tym lekko jego ramię.
 - Znajdźmy coś do picia.
 W kuchni było sporo osób i dość trudno było przedrzeć się do stołu z alkoholem, ale w końcu nam się to udało. Calum rozlał wódkę do plastikowych kubków, po czym wcisnął jeden w dłonie Luke'owi.
 - Pij.
 Luke szybko napił się z kubka, zamykając oczy, a Calum dopiero wtedy podał mi mój.
 - Ugh, daj mi coś do popicia.
 Calum zaśmiał się, widząc skrzywioną minę Luke'a i dał mu butelkę coli. Wypiliśmy naszą kolejkę i rozlał nam kolejne, po czym i to szybko wypiliśmy. Może i planowałem wcześniej pić piwa, ale teraz było mi wszystko jedno. Żaden z nas nie chciał być tutaj na trzeźwo, dlatego w końcu zabraliśmy ze sobą całą butelkę wódki i coli, razem z naszymi kubkami.
 W salonie udało nam się znaleźć wolne miejsce na kanapie, bo większość osób tańczyła właśnie na środku pomieszczenia, co jakiś czas ktoś upadał na posadzkę, gdy plątały mu się nogi.
 - Widzicie Ivy?
 Zacisnąłem mocno szczękę, słysząc pytanie Caluma. Oczywiście, że była pierwszą osobą, za którą zaczął się rozglądać.
 - Widzicie Ashtona?
 Luke napił się prosto z butelki, marszcząc nos, gdy alkohol przeszedł przez jego gardło.
 - Nie widzę, idź go poszukaj - odpowiedziałem.
 - Widzę Ivy! - zawołał Calum z szerokim uśmiechem.
 Zabrałem butelkę od Luke'a, biorąc kilka dużych łyków, zanim spojrzałem w tę samą stronę, co Calum.
 Ivy rozmawiała z jakimś kolesiem, którego nigdy wcześniej nie widziałem, prawdopodobnie był studentem. Cholera, wyglądała naprawdę seksownie. Inne dziewczyny były poubierane w krótkie sukienki, mimo zimnej pory roku, ale ona wyglądała sto razy lepiej od nich. Miała na sobie czarne rurki, w których jej tyłek i nogi wyglądały niesamowicie. Do tego ubrała czerwono-czarną koszulę, która idealnie przylegała do jej ciała i przez chwilę mój wzrok zawiesił się na jej biuście. Gdy zobaczyłem jej buty na wysokim koturnie, skarciłem się w myślach za to, że pomyślałem, jak bardzo może to być dla mnie później pomocne.
 - Co to za gościu? - spytał Calum z niezadowoleniem.
 Luke wzruszył ramionami, znowu biorąc ode mnie butelkę. W takim tempie nie doczeka nawet 24.
 Właściwie Ivy nie wyglądała na bardzo zadowoloną, rozmawiając z tym kolesiem. Widziałem, jak kilka chłopaków obok przyglądało się jej z głupimi uśmieszkami na twarzach.
 - Ivyyyy!
 Calum i ja spojrzeliśmy ze zdziwieniem na Luke'a, który właśnie ją zawołał. Ryknął tak głośno, że na pewno usłyszała go, mimo muzyki.
 - Ułatwiłem Wam sprawę - mruknął, wzruszając ramionami.
 Taa, Luke był już trochę pijany.
 Ivy gdy tylko nas zauważyła, pożegnała się z chłopakiem, z którym rozmawiała, a on nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu.
 - Hej, długo już jesteście? Szukałam Was wcześniej.
 Stanęła przed nami z szerokim uśmiechem na twarzy, a jej spojrzenie dłużej zatrzymało się na mnie.
 - Przyszliśmy jakieś 30 minut temu - odpowiedział jej Calum.
 Luke, który siedział pośrodku, przesunął się bliżej Caluma, robiąc Ivy wolne miejsce obok mnie. Zanim jednak mogła usiąść, Calum odepchnął Luke'a od siebie, tak że oparł się o mnie. Co za idiota.
 Ivy usiadła obok Caluma, uśmiechając się do mnie przepraszająco.
 - I jak na razie się Wam podoba? - spytała, przyglądając się Luke'owi, jak kolejny raz napił się z butelki.
 Mimo tego, że Luke bardzo chciał tu przyjść, chyba stresował się tą całą sytuacją bardziej niż myślałem. Nigdy nie przepadał za tłumami, ale zazwyczaj lepiej sobie z tym radził.
 - Nijak - mruknąłem.
 Calum rzucił mi nieprzyjazne spojrzenie, po czym uśmiechnął się szeroko do Ivy.
 - Jest świetnie - powiedział.
 - Ledwo przyszliśmy i wypiliśmy trochę wódki - dodałem, przewracając oczami.
 Ivy zaśmiała się lekko, a Calum wyglądał na niezadowolonego z powodu mojego zachowania.
 - Gdzie jest Ash? - spytał Luke.
 Hm, może Luke miał jeszcze jeden powód, żeby stresować się tą imprezą, nie byłem tylko pewien jaki, ale byłem całkiem pewien, kogo dotyczył.
 - Nie jestem pewna - odpowiedziała Ivy, rozglądając się dookoła. - Nie widziałam go przez dłuższą chwilę.
 Luke westchnął głośno, wyraźnie nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
 - Chodź, poszukamy go.
 Calum wstał z miejsca, a Luke praktycznie zeskoczył z kanapy, uśmiechając się do niego szeroko. Caluma na pewno nie zbyt obchodziło to, gdzie był Ashton, byłem pewien, że chciał pogadać z jakimiś dziewczynami. 
 Oczywiście cholerny Luke zabrał ze sobą wódkę i teraz nie mogłem się niczego napić.
 - Naprawdę cieszę się, że tutaj jesteś - powiedziała Ivy, przysuwając się bliżej mnie.
 Odwróciłem głowę w jej stronę i wzruszyłem ramionami.
 - Naprawdę nie chciałem tu przyjść, ale zrobiłem to tylko dla Ciebie.
 Uśmiech od razu zniknął z jej twarzy i wytrzeszczyła oczy, wpatrując się we mnie w szoku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziałem.
 - Nie o to mi chodziło - dodałem szybko. - Przestań tak na mnie patrzeć.
 Ivy przygryzła wargę, a kąciki jej ust uniosły się do góry. Nie powinienem był tego mówić.
 - Przestań - powtórzyłem.
 Zaśmiała się lekko i usiadła jeszcze bliżej mnie, tak że nasze uda i ramiona się stykały. Szybko rozejrzałem się dookoła, chcąc zobaczyć, czy ktoś na nas patrzy.
 - Mikey.
 Spojrzałem z powrotem w jej stronę, a ona kompletnie mnie zaskakując, pocałowała mnie. W pokoju pełnym osób z naszej szkoły.
 - Co robisz?!
 Odsunąłem się od niej szybko, znowu patrząc na ludzi, którzy stali najbliżej nas.
 - Wszyscy są zbyt pijani, żeby zwracać na nas uwagę.
 - Calum i Luke mogli to zobaczyć.
 Ivy westchnęła cicho i pokręciła głową.
 - Dopiero co stąd poszli - odpowiedziała.
 To nie znaczyło, że nie mogli zaraz tutaj wrócić. Przez chwilę rozglądałem się po pokoju, próbując zauważyć, czy ktoś patrzył w naszą stronę, ale rzeczywiście wyglądało na to, że wszyscy byli naprawdę pijani i zajmowali się swoimi sprawami.
 - Pasujemy do siebie - powiedziała nagle Ivy.
 Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, nie rozumiejąc, o co tym razem jej chodziło. Niby w czym do siebie pasowaliśmy? Ona nie myślała o tym, że ktoś mógł nas zobaczyć, gdy ja wolałem być ostrożny.
 - Nasze ubrania - powiedziała wolno Ivy, jakby obawiała się, że nie zrozumiem. - Jesteś pijany?
 Och, rzeczywiście. Nie zwróciłem wcześniej uwagi na to, że oboje mieliśmy czarne rurki, a mój sweter i jej koszula miały podobny kolor.
 - Niesamowite - mruknąłem pod nosem. - Właściwie to jestem za trzeźwy, idę po coś do picia.
 Wstałem z miejsca i zanim zdążyłem odejść, Ivy złapała mnie za nadgarstek, zatrzymując w miejscu. Jeśli powie, że mam też jej coś przynieść, to pokażę jej środkowy palec.
 - Idę z Tobą.
 W kuchni było teraz mniej osób i Ivy bez problemu dotarła do stołu, gdzie zaczęła robić nam drinki.
 - Ashton tutaj jest - powiedziałem, zauważając go przy ladzie.
 - Zawołaj go.
 Spojrzałem na nią i założyłem ręce na pierś, a Ivy przewróciła oczami, gdy to zauważyła. Nie widziałem wcześniej, żeby tak robiła. Zdecydowanie spędzała ze mną za dużo czasu.
 - Ash!
 Kiwnęła do niego ręką, żeby do nas podszedł i odeszliśmy w wolny kąt kuchni. Wziąłem od niej mojego drinka, od razu biorąc kilka łyków. 
 - Luke Cię szukał - powiedziała, gdy tylko stanął obok nas.
 Ashton uśmiechnął się nieznacznie, a te głupie dołeczki od razu pojawiły się w jego policzkach.
 - Pójdę go poszukać.
 - Nie musisz - rzuciłem, gdy zauważyłem moich przyjaciół.
 Calum i Luke wyglądali na o wiele bardziej pijanych niż w momencie, gdy się rozstawaliśmy. Jak Ci kretyni to zrobili, nie minęło nawet tak dużo czasu.
 Chwilę im zajęło, zanim nas zauważyli, a wtedy praktycznie do nas podbiegli.
 - Aaaash! Wszędzie Cię szukałem.
 Luke przytulił mocno Ashtona, a on w pierwszej chwili wyglądał na zaskoczonego, ale szybko odpowiedział tym samym.
 - Jesteś pijany, Luke? - spytał z rozbawieniem.
 Luke odsunął się od niego i pokiwał głową.
 - Troszeczkę.
 - Nie uwierzycie, co się stało - powiedział Calum z podekscytowaniem.
 Luke zmarszczył nos z niezadowoleniem, wcale nie podzielając jego entuzjazmu.
 - Podeszła do nas Debbie i prawie zdjęła mi spodnie.
 - Dlaczego? - spytała Ivy, wyglądając na zdezorientowaną.
 Calum prawie podskoczył, słysząc jej głos i chyba wcześniej nie zauważył, że stała obok mnie. Nie wyglądał już dłużej, jakby chciał powiedzieć resztę tej historii.
 - Chciała zrobić mu loda - odpowiedział Luke, dalej z tą samą skrzywioną miną.
 Dziewczyna zdecydowanie miała klasę. Ashton zaśmiał się głośno, a Ivy spojrzała na niego ze zdziwieniem, jakby dziwiło ją to, że właśnie on tak zareagował.
 - Um, ale nic się nie wydarzyło - powiedział szybko Calum, patrząc w stronę Ivy.
 Właściwie to Ivy nie mogło to bardziej nie obchodzić i przez chwilę naprawdę miałem ochotę powiedzieć to na głos.
 - Cal, zgodziłeś się pójść z nią do pokoju - powiedział Luke, kręcąc głową. - Ale po chwili powiedziała, że chyba zwymiotuje, więc stamtąd uciekliśmy.
 - Zwymiotowała gdzieś w salonie? - spytał od razu Ashton.
 Calum wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię, bo Luke właśnie powiedział to w towarzystwie Ivy.
 - Nie wiem, nie zobaczyliśmy - odpowiedział mu Luke, uśmiechając się w jego stronę.
 - Wow - mruknęła Ivy i wzięła łyka drinka. - Debbie jest strasznie...
 - Puszczalska? - podpowiedział jej Ashton.
 Ivy uniosła brwi i spoglądała na niego przez dłuższą chwilę, wyraźnie poirytowana. Nie wiedziałem, o co chodziło, ale zdecydowanie mieli jakiś sekret. Westchnąłem głośno i wypiłem do końca zawartość mojego kubka. Nie interesowały mnie te głupie dramaty, ale musiałem przyznać, że mina zawstydzonego Caluma, była naprawdę zabawna.
 - Ok, za 2 godziny północ - powiedział Calum, zmieniając temat. - Luke, musimy znaleźć Ci jakąś dziewczynę, żebyś wreszcie kogoś pocałował.
 Ashton zakrztusił się swoim drinkiem, którego właśnie się napił i widziałem, jak Ivy uśmiecha się pod nosem.
 - Wreszcie? - spytał Ashton.
 Luke normalnie byłby już cały czerwony na twarzy, ale biorąc pod uwagę to, że był pijany, pokazał tylko Calumowi środkowy palec.
 - Zamknij się, Cal.
 - Luke jeszcze się nie całował - odpowiedziałem, zdradzając jego sekret, jak przystało na dobrego przyjaciela.
 - Ok, znajdźmy kogoś dla Luke'a - powiedziała Ivy.
 Zaakcentowała słowo "kogoś" i spojrzała na Ashtona, próbując się nie zaśmiać na widok jego miny. 
 - A Ty kogoś już wypatrzyłaś? - spytał jej Calum.
 Przewróciłem oczami i wziąłem kubek z dłoni Ivy, na co Calum spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Ivy nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało, więc wziąłem kilka łyków.
 - Właściwie to tak.
 Pokiwała głową, a jej uśmiech tylko się powiększył. Żeby ukryć fakt, że sam się uśmiechałem, ukryłem twarz w kubku, pijąc drinka do końca.
 Luke i Ashton rozmawiali cicho między sobą, a mimo tego, że te wszystkie dramaty wokół mnie nie interesowały, to cholernie chciałem wiedzieć, o czym akurat oni mówią. 
 Odszedłem na chwilę w stronę stołu, zabierając butelkę piwa, a gdy do nich wróciłem, stanąłem trochę bliżej Ivy niż wcześniej. 
 - Mogę Cię z kimś poznać albo Ashton to zrobi, poderwałbyś starszą dziewczynę - powiedziała do Caluma.
 Czyli naprawdę chciała go poznać z jakąś dziewczyną, tak jak mówiła mi o tym wcześniej. Byłem pewien, że dalej rozmawiają o tej całej sprawie całowania kogoś o północy. Calum nie wyglądał na zadowolonego z tego, w którą stronę zszedł ten temat, pewnie liczył na to, że to Ivy będzie mógł pocałować.
 Z jednej strony czułem się naprawdę dobrze, wiedząc, że Ivy mogła pocałować właściwie każdego kolesia w tym domu, a chciała zrobić to właśnie ze mną. Z drugiej strony wiedziałem, że zachowuję się jak chujowy przyjaciel, skoro podobała się Calumowi od tak dawna. Szybko przypomniałem sobie jednak, że jeszcze kilkanaście minut wcześniej Calum chciał pójść do pokoju z Debbie.
 O wilku mowa. To mogło być naprawdę zabawne. Debbie właśnie ruszyła w naszą stronę i zarzuciła Ashtonowi ramiona na szyję, odpychając przy tym Luke'a na bok.
 - O nie - powiedziała cicho Ivy.
 - Ashyyy! - pisnęła i pocałowała go w policzek.
 - Wymiotowałaś? - spytał szybko, próbując ją od siebie odsunąć.
 Zaśmiałem się głośno, ale widząc, że nikomu innemu nie było do śmiechu, szybko przestałem. Debbie w końcu zabrała ręce z szyi Ashtona, teraz za to złapała go za ramię. Luke spojrzał na jej dłonie, jakby chciał je odciąć.
 - Luke jest cholernie zazdrosny - szepnąłem do Ivy.
 Uśmiechnęła się niepewnie i pokiwała głową, wyglądając na zestresowaną tą sytuacją. O co jej chodziło? Jej głupia przyjaciółka najwyraźniej upiła się bardziej niż my wszyscy razem wzięci, ale to nie był powód do stresu.
 - Nie - powiedziała Debbie, śmiejąc się lekko. - Myślałam, że... o Calum!
 Calum uśmiechnął się do niej z zakłopotaniem, a ona puściła mu oczko. Zastanawiałem się, jakim cudem jej chłopak jeszcze nie dowiedział się, że go zdradzała, skoro tak się zachowywała.
 - Ok, to świetnie. Idź potańczyć - powiedział Ashton rozkazującym tonem.
 - Chodź, Deb, pójdę z Tobą - dodała Ivy, wyciągając rękę w jej stronę.
 Co do cholery? Ivy wolała z nią iść niż zostać ze mną... to znaczy z nami.
 Debbie pokręciła przecząco głową i wsunęła dłoń pod koszulkę Ashtona. Widziałem, że Ashton chciał coś powiedzieć albo ją odepchnąć, ale zanim mógł to zrobić, Luke syknął:
 - Idź zrobić Calumowi loda.
 Zacząłem śmiać się głośno, tym bardziej gdy Calum wytrzeszczył na niego oczy i zrobił krok do tyłu, jakby bał się, że zaraz może zostać zaatakowany. Z tego powodu naprawdę warto było tutaj przyjść.
 - To się źle skończy - szepnęła Ivy i szturchnęła mnie w bok. - Zrób coś.
 Co niby miałem zrobić? Zresztą za dobrze się bawiłem, żeby to zepsuć.
 Debbie spojrzała na Luke'a, jakby widziała go pierwszy raz w życiu, a Ashton wreszcie wyciągnął jej rękę spod swojej koszulki.
 - Słu-ucham? - spytała, zacinając się w połowie.
 Wiedziałem, że Luke będzie żałował tego, gdy tylko wytrzeźwieje, ale odpowiedział jej:
 - Ashton nie chce, żebyś kładła na nim swoje brudne łapy.
 Prawie wyplułem piwo, a Ivy wydała z siebie dziwny dźwięk i zrobiła krok do przodu, jakby chciała ich rozdzielić.
 - Deb... - zaczęła.
 - Deb, kurwa, powiedziałem Ci, żebyś poszła potańczyć - warknął Ashton, nie pozwalając Ivy dokończyć.
 Calum przysunął się bliżej mnie, gdy oboje obserwowaliśmy, co działo się przed nami. Debbie zignorowała ich oboje i zmrużyła oczy, spoglądając na Luke'a.
 - Tak się składa, że Ash bardzo lubi, gdy kładę na nim ręce - rzuciła pewnym siebie tonem.
 Ashton przesunął ręką przez włosy, wyglądając na zdenerwowanego, a Ivy złapała Debbie za dłoń, próbując ją odciągnąć. Ona jednak wyrwała jej od razu rękę, na co Ivy westchnęła głośno i odsunęła się, stając znowu koło mnie.
 - Niech Ashton sam sobie z tym radzi - mruknęła.
 Ashton wreszcie postanowił obrać inną taktykę i widząc, że Debbie nie chce sobie pójść, powiedział:
 - Pójdziemy porozmawiać na osobności.
 No nie, chciałem wiedzieć, co jeszcze się wydarzy. Debbie zachichotała i uwiesiła się mu na szyi.
 - To znaczy, że tak naprawdę pójdziemy się pieprzyć w Twoim pokoju?
 Wow. Spojrzałem szybko na Luke'a, który był już teraz cały czerwony na twarzy ze złości.
 - Co jest z Tobą nie tak? - syknął. - Nie każdy koleś chce się z Tobą przespać.
 Ashton szybko zasłonił Debbie usta, widząc, że chce coś powiedzieć. Ivy zacisnęła palce na moim ramieniu i była kompletnie blada. To wszystko robiło się podejrzane.
 Uniosłem brwi, widząc, jak Ashton zaczął ciągnąć ją w stronę wyjścia z kuchni. W pomieszczeniu nie było już teraz nikogo oprócz nas, więc gdy odciągnęła jego rękę od swojej twarzy, tylko my usłyszeliśmy, co powiedziała.
 - Tyle, że Ashton to już zrobił. Wiele razy.
 Miała zadowolony uśmiech na twarzy, widząc, że wreszcie nikt z nas nie wie, co odpowiedzieć. Ashton zatrzymał się i wytrzeszczył na nią oczy, słysząc, że powiedziała to na głos. To właściwie wiele wyjaśniało w ich dziwnym zachowaniu. Ivy też musiała o tym wiedzieć, dlatego tak bardzo się denerwowała.
 - Ash, wiem, że powiedziałeś, że to koniec, bo jestem z Nickiem, ale zerwę z nim dla Ciebie - dodała Debbie.
 - Tego się nie spodziewałem - rzucił cicho Calum.
 Ashton był teraz naprawdę rozzłoszczony, ale gdy popatrzył na Luke'a, wyglądał na wystraszonego. Luke za to zaśmiał się pod nosem i mruknął:
 - Oczywiście.
 Wszyscy obserwowaliśmy, jak podszedł do stołu i zabrał butelkę wódki.
 - Luke - powiedziałem, ale nawet na mnie nie popatrzył.
 - Jeśli chodzi o to, że Ty też chcesz się ze mną przespać, to trzeba było od razu tak powiedzieć - dodała Debbie, wyglądając na zagubioną w całej tej sytuacji.
 - Och, zamknij się wreszcie, Ty głupia kurwo - syknąłem.
 Luke wyszedł szybko z kuchni, a Ashton przeklął głośno, patrząc w stronę drzwi.
 - Nie możesz tak do mnie mówić - powiedziała Debbie.
 Przewróciłem oczami, a Calum spytał mnie cicho:
 - Co jest z Lukiem?
 Naiwny Calum... Dalej nie zauważał tego, że Luke lubił lubił Ashtona. W końcu nie czekając na moją odpowiedź, wyszedł szybko z pomieszczenia.
 Ashton i Debbie zaczęli się kłócić, a raczej to on krzyczał na nią, gdy ona ciągle próbowała go w jakiś sposób dotknąć. Na pewno nie wyobrażałem sobie, że ten sylwester właśnie tak się potoczy.
 Odwróciłem się do Ivy, która ciągle trzymała mnie za ramię i sama wyglądała teraz na smutną.
 - Pójdę sprawdzić co z Lukiem - powiedziałem.
 Ivy pokiwała głową, spoglądając w stronę jej znajomych.
 - A ja spróbuję jakoś tu pomóc.
 Pochyliłem się nad nią i pocałowałem ją w usta, a ona uniosła ze zdziwieniem brwi. Czy ja właśnie pocałowałem ją, bo rozstawaliśmy się na chwilę? Nie zdawałem sobie wcześniej z tego sprawy, ale Ivy owinęła mnie wokół swojego palca.
 - Zobaczymy się o 24 na zewnątrz? - spytała, teraz już uśmiechając się szeroko.
 - Ok.
 Wyszedłem w końcu stamtąd i od razu wszedłem po schodach na górę, podejrzewając, że Luke chciał być jak najdalej tych wszystkich najebanych ludzi. W końcu znalazłem go i Caluma w łazience, gdzie siedzieli na podłodze.
 - ... jest taką wredną suką, co on w niej widzi?
 Podejrzewałem, że Luke nie będzie chciał powiedzieć ani słowa, ale jak widać było inaczej. Alkohol robił swoje, a on ciągle przykładał butelkę do ust.
 - Nie wiem, jest gorąca - odpowiedział Calum, wzruszając ramionami.
 Luke i ja zgromiliśmy go wzrokiem, a później zająłem miejsce na przeciwko nich.
 -Nie jest! - krzyknął Luke z oburzeniem. - Nie dotknąłbym jej nawet kijem. Jak Ashton mógł... 
 Zaczął pocierać oczy i ze zdziwieniem zauważyłem, że wyglądał, jakby miał zaraz się popłakać.
 - Luke... - zaczął Calum niepewnie. - Czujesz coś do Ashtona?
 - Nie!
 Luke zaprzeczył szybko, po czym zaśmiał się nerwowo i napił się znowu wódki. Wyrwałem mu butelkę z ręki, na co jęknął z niezadowoleniem.
 - Nie możesz pić sam - rzuciłem.
 Przez dłuższy czas zostaliśmy w łazience, a Calum zamknął drzwi na klucz, by nikt inny nie mógł wejść do środka. Opróżniliśmy całą butelkę i gdy Calum i ja byliśmy dosyć pijani, Luke był kompletnie najebany.
 - Zaraz 24 - powiedział Calum, gdy sprawdził godzinę na telefonie.
 Ivy. Musiałem pójść do Ivy. Podniosłem się z podłogi, prawie potykając się przy tym o moje nogi.
 - Idę na zewnątrz.
 - My też - dodał Calum, patrząc w stronę Luke'a.
 Wyszedłem stamtąd pierwszy i nie czekając na nich, zszedłem na dół. Kilka osób spało już w salonie, mimo tego, że nie wybiła jeszcze północ.
 Na zewnątrz było więcej ludzi niż bym się spodziewał, dlatego miałem problem ze znalezieniem Ivy. W końcu to ona mnie zauważyła i splotła nasze palce, gdy odciągnęła mnie na bok.
 - Jak Luke?
 - Będzie ok - powiedziałem, machając lekceważąco ręką.
 Przyciągnąłem ją bliżej, a ona zagryzła wargę, patrząc na mnie. Miałem ochotę pocałować ją już teraz.
 - Dobrze, że ubrałaś te buty.
 Ivy zaśmiała się lekko i pokiwała głową. Dalej była ode mnie niższa, ale o wiele mniej niż normalnie.
 - Specjalnie je ubrałam - powiedziała.
 Wolną dłonią przesunęła od mojego brzucha do szyi, gdzie wplotła palce we włosy. Oczywiście, że cholerny Luke i Calum musieli zacząć iść w naszą stronę.
 - Heeeej! - zawołał Luke, chwiejąc się na nogach.
 Ivy odsunęła się ode mnie, a ja schowałem ręce w kieszeniach spodni, wzdychając głośno. Przez nich nie będę mógł jej pocałować.
 Ashton podszedł do nich i Calum zatrzymał się, ale Luke nawet na niego nie spojrzał. Nie mogłem usłyszeć, co powiedział Ashton, ale Luke krzyknął przez ramię:
 - Nienawidzę Twoich dołeczków!
 Wszyscy wokół zaczęli odliczać ostatnie sekundy do 24 i nie byłem pewien, co powinienem był zrobić. Calum i Ashton powoli szli w naszym kierunku, a Luke prawie już stał obok nas. Ivy patrzyła w moją stronę oczekująco. Wiedziałem, że ona nie miała problemu z tym, żeby pocałować mnie przy nich i to ja musiałem szybko się zdecydować.
 Luke stanął obok Ivy, a Ashton i Calum szybko do nas dołączyli. Pieprzyć to. Chciałem ją pocałować, więc właśnie to zrobię. Spojrzałem w jej stronę z lekkim uśmiechem, na co odpowiedziała mi tym samym, podejrzewając już, o czym myślałem.
 Serce mocno biło mi w piersi, wiedząc, co mam zamiar zrobić. Wreszcie wybiła północ, ale zamiast mnie, to Luke przyciągnął Ivy do siebie i mocno ją pocałował.

*

chyba nikt nie spodziewał się takiego pocałunku o północy ;D

dużo Lashtona, nie mogłam się powstrzymać
kocham pijanego Luke'a <3

i rozdział o wiele dłuższy niż normalnie! ;)

31 komentarzy:

  1. Zabije Luke. A jak nie to zrobi to za mnie Ashton i Mikey. To nie Luke miała ją pocałować:| czekam na nexta bo jestem ciekawa co dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoooooooo O.o super rozdział... Nie spodziewałam się tego!!! Czemu Luke? Czemu?
    Ciekawa jestem jak to będzie z Calumem... Jak się dowie co jest między Ivy i Michaelem to będzie na pewno awantura...
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. + jedyna rzecz ktora nie zgadza mi sie w tym ff to fakt ze mike nie zmienia czesto koloru wlosow hah

      Usuń
  5. Ostatnie zdanie powaliło mnie na kolana. Totalnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. końcówka najlepsza! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Luke! ZNAJDĘ CIĘ I WŁASNORĘCZNIE ZABIJE! a zaraz po mnie Michael i Calum... Kocham to opowiadanie!!!
    Love, Peace xoxo Księżniczka Hood'a ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. LUKE WHAT R U DOIN
    WOAH CO TU SIĘ DZIEJE
    PROSZĘ NIE KAŻ MI CZEKAĆ TYGODNIA DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, BO UMRĘ Z FILSÓW
    #LASHTON <3
    g.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale to miał być taki cudowny sylwester dlaczego wszystko się popsuło!:( Mam nadzieję, że w następnym rozdziale jakoś naprawisz ten ich cholerny sylwester. Ashton wyjaśni wszystko Luke'owi + wyzna mu miłość. Michael i Ivy pójdą do jej domu żeby nadrobić(XD) to co Luke zniszczył, a Calum wkońcu przestanie myśleć o Ivy, bo znajdzie sobie jakąś super dziewczynę w której się zakocha na zabój i będzie idealnie!! :)) Ma być idealnie, rozumiesz? :(((

      Usuń
  10. WOAH! Ale dałaś :D, nie mogę przestać się śmiać! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jebany Luke czemuuuuuu ?!?!?!??! Zabije go jak mógł to miał być Mike kurwa no !!!!!! Ale rozdział zajebisty xd /MofoLena

    OdpowiedzUsuń
  12. Juz widze nastepny rozdzial jak michael jes zazenowany itp.. Oni mieli byc razem mieli sie calowac oni mieli zaakceptowac ivy i michaela a tu jasny gwint luke sie wpiepszyl no nie moge....nastepny rozdzial musi byc o ivy i michaelu (wiekszosc) musza nadrobic ten sylwester !!!Pzdr dla wszystkich czekam na next i brawa za pomysl!

    OdpowiedzUsuń
  13. Luke miał pocałować Asztiego nieeeee

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahaha bosz przez caly rozdzial plakalam ze smiechu hahaha
    Lashton >>>>>>>
    Nie spodziewalam sie takiego obrotu spraw wow hahah
    A ta klotnia w kuchni po prostu hahaha
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  15. *O* <----- Moja mina po przeczytaniu rozdziału. Zajebisty rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu kobieto rozwalasz system *o*
    Po prostu czekam z niecierpliwością na następny :pp
    Już widze wkurwienie Michaela xD

    OdpowiedzUsuń
  17. "Co do cholery? Ivy wolała z nią iść niż zostać ze mną... to znaczy z nami." Kocham zazdrosnego Michaela. Teraz mnie tylko zastanawia kto pierwszy przywali Luke'owi? Ivy, Michael, Ashton czy Calum? Nie wytrzymam całego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiam Cal'a albo Mike'a! :) też nie wytrzymam!

      Usuń
    2. Moim zdaniem będzie to Mikey, bo już pewnie nie potrafi tłumić w sobie tych wszystkich uczuć do Ivy. Po prostu nie wytrzyma i mu przywali. Bynajmniej mam taką nadzieję. Znaczy się nie chodzi o to, że nie lubię Luke'a czy coś, bo go uwielbiam(zwłaszcza jak jest pijany - coś pięknego), ale należy mu się mimo wszystko.
      Jeszcze tylko 4 dni do rozdziału! YEBRVSGTBSTRTB

      Usuń
    3. Haha xd Dokładnie! Aszti będzie tak bardzo zawiedziony ;c So Sad... Jeszcze niedługo! <3<3<3 Ciekawa jestem co do cholery zrobi Ivy... xx Jaram się! Hdnzvslsgdjdgsbdifbwosvy :D

      Usuń
  18. WOOW!! wiedziałam że na imprezie będzie się działo i to sporo ale takiego rozwoju sytuacji na pewno bym nie przewidziała, jestem w szoku! :o haha xD no nieźle, popsułaś plany Michaela na cudowny pocałunek o północy :D a już się chłopak zebrał w sobie hah :D
    Tyyyle Lashtona *.*
    Zajebisty rozdział!!! i mimo że tak namieszałaś to i tak Cię kocham :*
    Pozdrawiam i do przeczytania ( Oj będzie mi się dłużyło... ) ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda mi Luke'a, ale z tym pocałunkiem to przesadził ;// A tak czekałam na ten pocałunek Ivy i Michaela :cc
    Mam ochotę zabić Debby za bycie taką suką.
    Ciekawe jak to wszystko się potoczy hahah :D
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. kocham <3
    Az na końcu ciarki mi przeszły przez ciało :3
    Luke??? hahah tego się nie spodziewałam
    nie umie sie doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  21. No po prostu taki adjkabkjfbajskbk <33
    Masz dar w pisaniu :3
    Zapraszam do siebie :3
    http://terriblefanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. jaram się LASHTONEM .... mega rozdział, megamegamegarozdział

    OdpowiedzUsuń