niedziela, 2 listopada 2014

19.

Ivy

 Obserwowanie Michaela w pracy było o wiele ciekawsze od spędzania czasu z moimi znajomymi. Po godzinie, znałam już na pamięć minę, którą robił, gdy klient zadawał mu jakieś pytanie lub płacił mu jak najdrobniejszymi pieniędzmi.
 Nie miałam nic przeciwko siedzeniu w miejscu i nieodzywaniu się, jeśli mogłam pobyć z Michaelem. Obiecałam mu, że nie będę przeszkadzać, dlatego zajęłam krzesło z boku i tylko uśmiechałam się przyjaźnie do pojawiających się w sklepie ludzi.
 Właściwie dziwiło mnie, że był dzisiaj tutaj taki ruch, ale wreszcie gdy starszy pan złapał swoją reklamówkę i wyszedł na zewnątrz, zostaliśmy sami.
 - Mogę się teraz odezwać? - spytałam cicho.
 Michael odwrócił się w moją stronę i pokręcił głową.
 - Nie.
 Wysunęłam do przodu dolną wargę, a on westchnął głośno, gdy tylko to zobaczył. Nikt nie mógł się oprzeć mojej smutnej minie.
 - Ok, co?
 - Przyjdziesz do Ashtona, prawda?
 Od kilku dni męczyłam Michaela o sylwestra i za każdym razem mówił mi, że tam nie przyjdzie. Podejrzewałam, że Luke i Calum zaciągną go tam, czy będzie tego chciał czy nie, ale mimo to sama próbowałam go do tego namówić. Chciałam mieć całkowitą pewność, że się tam pojawi.
 - Rozmawialiśmy o tym - powiedział.
 Spojrzał w stronę drzwi wejściowych, jakby chciał się upewnić, że nikt nie wejdzie do środka i przeszedł obok mnie, kierując się w stronę zaplecza.
 - Musisz tam przyjść - zawyłam.
 Zerwałam się z krzesła i poszłam za nim, zamykając za sobą drzwi od pomieszczenia na tyłach sklepu.
 - Co robisz? - spytałam nagle, zapominając o naszej wcześniejszej rozmowie.
 Michael przeglądał rzeczy na półkach ze skupioną miną i nawet nie popatrzył w moją stronę, na pewno wiedział od początku, że za nim pójdę.
 - Jestem głodny.
 Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które w większości było zagracone różnymi produktami. 
 - Mikey... - zaczęłam znowu, nie chcąc mu odpuścić. - Co w takim razie masz zamiar robić na sylwestra?
 - Grać na playstation.
 Oczywiście, mogłam się tego spodziewać. Michael dalej na mnie nie patrzył i zastanawiał się, co powinien zjeść. Podeszłam bliżej niego, żeby zabrać paczkę chipsów z jego rąk, na co jęknął z niezadowoleniem.
 - Sam?
 - Tak, sam - odpowiedział i przewrócił oczami.
 Kto wybierał siedzenie w samotności na sylwestra zamiast imprezy? Tylko Michael...
 - Proszę, przyjdź do Ashtona.
 Nie wiem, ile razy zdążyłam to już powiedzieć, ale czułam, że powoli moja cierpliwość się kończyła. Nie byłam pewna, ile jeszcze wytrzymam jego ciągłego odmawiania. Nie lubiłam odpuszczać, ale w tym wypadku chyba musiałam to zrobić, a wtedy jedynymi osobami, na które mogłam liczyć byli Calum i Luke.
 - Nie chcę iść na tę głupią imprezę.
 - Ok, nieważne.
 Założyłam ręce na pierś i odwróciłam wzrok, czując się bezsilna. To było głupie, to była tylko impreza, jedna z wielu nic nieznacząca impreza. Chciałam jednak, żeby Michael tam poszedł i to ja chciałam być tą osobą, dla której to zrobi.
 - Czy Ty płaczesz?
 Otarłam szybko twarz, zdając sobie sprawę z tego, że rzeczywiście była już trochę mokra od łez. Nie mogłam uwierzyć, że zaczęłam płakać z takiego powodu.
 - Nie - skłamałam, choć oboje wiedzieliśmy, jaka była prawda.
 Michael złapał za mój podbródek i lekko odwrócił moją głowę tak, żebym na niego spojrzała.
 - O Boże, naprawdę się popłakałaś... - mruknął pod nosem. - Ok, zrobię to - dodał w końcu ze zrezygnowaniem.
 - Co? - spytałam, chcąc się upewnić.
 - Przyjdę na imprezę Ashtona.
 Przygryzłam wargę, próbując powstrzymać uśmiech, ale nie udało mi się to i po chwili szczerzyłam się od ucha do ucha.
 - Jesteś okropna - powiedział.
 Zaśmiałam się lekko i złapałam jego ramienia, gdy stanęłam na palcach, żeby pocałować jego policzek.
 - Będzie świetnie, zobaczysz! Nie będziesz nawet musiał tam z nikim rozmawiać poza Twoimi przyjaciółmi, mną i Ashtonem. Och i poznam Caluma z jakąś dziewczyną! A Luke i Ashton wreszcie wyznają sobie miłość i... dobrze się czujesz?
 Nie zauważyłam tego od razu, ale odkąd pocałowałam go w policzek, patrzył ciągle na moje usta i nie wyglądał w ogóle, jakby słuchał tego, co mówiłam. 
 - C-co?
 Doskonale widziałam po jego zachowaniu, że chciał mnie pocałować. Od czasu naszego ostatniego pocałunku widzieliśmy się kilka razy, ale nic między nami nie zaszło. Wcześniej nawet nie zdawałam sobie tego sprawy, ale teraz widząc jego intensywne spojrzenie, uświadomiłam sobie, że rzeczywiście minęło trochę czasu.
 - Pochyl się - powiedziałam.
 Michael zmarszczył ze zdziwieniem brwi, nie robiąc tego, o co go prosiłam. Westchnęłam cicho i położyłam dłonie na jego szyi, przyciągając go do siebie. Musnęłam lekko jego usta, czekając na ruch z jego strony i szybko to on przejął inicjatywę. Objął mnie ramionami w pasie, przyciągając bliżej siebie, tak że nasze ciała stykały się w każdym możliwym miejscu.
 Oczywiście musiałam stać na palcach, a Michael musiał pochylać się w dół, żebyśmy mogli to robić i po kilku minutach robiło się to dosyć uciążliwe.
 - Jesteś za niska - powiedział, odrywając swoje usta od moich i biorąc duży oddech.
 Rozejrzałam się dookoła i moją uwagę zwróciła szafka, na którą sama nie dałabym rady wejść, ale wtedy na pewno byłabym wyższa niż teraz.
 - Podsadź mnie na to - powiedziałam i pokazałam ręką w tamtym kierunku.
 Michael pochwalił mnie za dobry pomysł, po czym zrzucił wszystko z szafki, nie przejmując się, czy coś się zniszczy. Zaśmiałam się cicho, obserwując to i podeszłam bliżej, a Michael złapał mnie w pasie i posadził na szafce.
 Znowu oplotłam jego szyję rękami, a on stanął między moimi nogami i wreszcie nasze twarze były na tym samym poziomie. To ułatwiało mi tak wiele. 
 Michael pocałował mnie mocno, a dłoń wsunął pod moją bluzkę, aż ciarki przeszły przez całe moje ciało, gdy poczułam jego dotyk na mojej skórze. Przygryzłam jego wargę, na co z jego ust wydobył się cichy pomruk i byłam pewna, że później będzie udawał, że wcale tego nie zrobił.
 Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i nie wyglądało na to, żeby żadne z nas chciało przestać. Oplotłam go nogami w pasie, przyciskając się bardziej do niego. Michael jęknął, a ja przerwałam pocałunek i spojrzałam w dół, gdzie stykały się nasze ciała.
 - Mikey...?
 Michael wyglądał na zmieszanego i chciał się ode mnie odsunąć, ale nie pozwoliłam mu na to, znowu przyciskając go nogami do mnie. Zaklął pod nosem, a ja zaśmiałam się lekko, bo byłam już pewna, że to co poczułam w jego spodniach, to nie był telefon.
 - Potrzebujesz pomocy? - spytałam, uśmiechając się zadziornie.
 Złapałam za klamrę od jego paska, a jego spojrzenie powędrowało w stronę mojej dłoni. Wyglądał, jakby był oszołomiony i nie miał pojęcia, co działo się wokół niego. Zabrałam nogi z wokół niego i rozpięłam pasek, a później zamek jego spodni.
 - O kurwa... - mruknął.
 Zabrałam ręce i spojrzałam na niego pytająco.
 - Mam przestać?
 Michael szybko pokręcił przecząco głową i położył moją dłoń na dolnej części jego brzucha. Ok, chyba naprawdę podobało mu się to, co teraz robiliśmy i nie mógł się doczekać dalszej części.
 Pocałował mnie kolejny raz, na co rozchyliłam lekko usta, pozwalając mu wsunąć do środka język. Opuszkami palców delikatnie przesunęłam po materiale jego bokserek.
 - Ivy - mruknął z niezadowoleniem, na chwilę przestając mnie całować.
 - Tak? - spytałam, udając, że nie wiem o co mu chodzi.
 Zamiast mi odpowiedzieć, zaczął całować mnie po szyi i zatrzymał się w jednym miejscu, przygryzając i ssąc skórę. Aż trudno było mi uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę i bałam się, że za chwilę zadzwoni mój budzik.
 Nie chcąc dłużej go męczyć, zaczęłam pocierać go dłonią przez bokserki, na co jęknął cicho. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, wiedząc, że to moja zasługa. Nie zastanawiałam się nawet teraz nad tym, co robiłam, działając pod wpływem chwili. Może nie powinnam była tego robić na naszym etapie znajomości, ale nie zamierzałam się tym przejmować.
 Wsunęłam rękę do środka jego bokserek, a gdy Michael poczuł na sobie moją dłoń, wciągnął ze świstem powietrze.
 - Michael?!
 Spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem, słysząc czyjś głos za drzwiami. Szybko zabrałam rękę, a Michael podciągnął spodnie, które lekko mu opadły i próbował się zapiąć, choć nie do końca mu to wychodziło.
 - Kurwa - syknął.
 Starałam się nie zaśmiać, ale ta sytuacja była zbyt śmieszna, bym nie mogła tego zrobić.
 - Michael, to niehigieniczne masturbować się w tym miejscu! - zawołał ten sam kobiecy głos.
 Przygryzłam rękaw mojej koszulki, by nie wybuchnąć śmiechem, a Michael posłał mi groźne spojrzenie, gdy zauważył moje rozbawienie.
 - Ja nie... ugh... poczekaj tam, mamo!
 O mój Boże, to była jego mama. To powodowało, że ta sytuacja była sto razy śmieszniejsza.
 W końcu Michael zapiął do końca spodnie i pasek, nie było już widać nawet żadnego wybrzuszenia. 
 - Całe szczęście - mruknął, patrząc w dół na swoje krocze.
  Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale Michael pokazał mi, żebym się nie odzywała.
 - Zostań tutaj - szepnął.
 Poprawił się jeszcze raz i wziął głęboki oddech, zanim wyszedł z pomieszczenia. To było ciekawe... Gdy wychodziłam wcześniej z domu, zdecydowanie nie pomyślałabym, że wydarzy się coś takiego.
 - Mike, mógłbyś nie masturbować się w sklepie Pani Taylor? Tym bardziej, że jesteś w pracy.
 - Nie robiłem tego, mamo przestań o tym mówić.
 Słuchając jego rozmowy z mamą, nie mogłam się nie zaśmiać, byłam jednak pewna, że mnie nie słyszeli, zagłuszając mnie swoimi głosami.
 - Słyszałam stamtąd takie odgłosy, że nie dasz rady się z tego wymigać.
 - Mamo... 
 - Mam nadzieję, że nie robiłeś tego blisko jedzenia...
 - Boże mamo, cicho, skończ już!
 Michael kazał mi tutaj zostać, ale może lepiej byłoby, gdyby jego mama wiedziała, że wcale nie był tutaj sam? Przy mnie raczej też nie mówiłaby nic o tym. Wiedziałam, że Michael pewnie mnie za to zabije, ale zeskoczyłam z półki i wyszłam z zaplecza.
 - Posprzątałeś po sobie? - spytała go, a później jej wzrok powędrował w moją stronę. - Och...
 - Dzień dobry - powiedziałam wesoło.
 Michael odwrócił się szybko w moją stronę i zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego z tego, że się pokazałam.
 - Dzień dobry - odpowiedziała wolno jego mama.
 Patrzyła na mnie przez chwilę w oszołomieniu, a później spojrzała na Michaela.
 - Jestem Ivy Foster, miło mi Panią poznać.
 Wyciągnęłam w jej stronę rękę, gdy po chwili uświadomiłam sobie, co robiłam nią chwilę temu i szybko schowałam ją za siebie. Michael wyglądał, jakby chciał uciec jak najdalej stąd.
 - Ivy... Foster... - powtórzyła, patrząc na Michaela. - Więc mówiłeś wtedy prawdę.
 Zmarszczyłam brwi, przyglądając się im uważnie. Nie miałam pojęcia, o czym mówiła jego mama. Zapadła między nami niezręczna cisza, Michael patrzył się w ziemię, jego mama przyglądała mi się z zainteresowaniem, a ja uśmiechałam się do niej nieznacznie.
 - Przyszłam tylko sprawdzić, jak się trzymasz - powiedziała w końcu, zerkając w stronę Michaela. - Nie będę Wam już przeszkadzać.
 Widziałam, że była rozbawiona tą całą sytuacją. Moja mama byłaby na mnie wściekła, za to ona nie wyglądała, jakby była choć w najmniejszym stopniu zła.
 - To znaczy - dodała szybko. - Mike, zostań za kasą, klienci mogą przyjść w każdej chwili, a po pracy możesz wrócić do tego, co robiłeś z Ivy.
 - Mamo!
 Zaśmiałam się cicho na jej słowa i widząc czerwoną twarz Michaela.
 - Miło było Cię poznać, Ivy. Musisz kiedyś do nas wpaść na kolację.
 - Oczywiście - odpowiedziałam, uśmiechając się do niej szeroko.
 Słyszałam, jak Michael mamrotał coś pod nosem z niezadowoleniem, ale żadna z nas nie zwróciła na to uwagi.
 Jego mama podeszła do drzwi i zanim wyszła, spojrzała przez ramię na Michaela.
 - A Ty skup się na pracy.
 Michael pokiwał głową i usiadł za kasą, a ja pomachałam jego mamie na pożegnanie.
- To było... ciekawe.
 On nic mi na to nie odpowiedział i udawał, że sprawdza coś na kasie. Westchnęłam cicho, podeszłam do niego i nachyliłam się.
 - Jesteś zły?
 Michael wzdrygnął się, gdy moje usta dotknęły jego ucha.
 - Miałaś zostać w środku - powiedział z wyrzutem.
 - Teraz przynajmniej wie, że to ja miałam rękę w Twoich bokserkach, a nie Ty - skomentowałam, wzruszając ramionami.
 Michael spojrzał na mnie z niedowierzaniem, widząc, że w ogóle się tym nie przejmowałam.
 - Nie wiem, czy to taka lepsza opcja.
 - Jestem pewna, że Twoja mama pogratuluje Ci, że wyrwałeś taką super laskę, gdy wrócisz do domu - zażartowałam.
 Nie wyglądał na rozbawionego moim żartem, za to przewrócił oczami i rozsiadł się bardziej na krześle.
 Gdy ktoś wszedł do sklepu, zajęłam moje wcześniejsze miejsce, zachowując się cicho i nie przeszkadzając Michaelowi. Znowu przyszło kilka więcej osób, dlatego przez dłuższą chwilę pisałam SMS-y z Ashtonem. Ciągle marudził mi, żebym do niego przyszła i wreszcie się zgodziłam.
 - Będę się już zbierać.
 Wstałam z krzesła i obeszłam ladę, a Michael spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
 - Idę do Ashtona - wytłumaczyłam, choć wcale mnie o to nie prosił.
 - Ok i tak niedługo kończę.
 Słyszałam, że ktoś otworzył główne drzwi, ale stałam do nich plecami, więc nie widziałam, kto to był.
 - Jeszcze tego brakowało - powiedział cicho Michael.
 - Cześć Ivy! - zawołał wesoły głos. - Co tutaj robisz?
 Spojrzałam przez ramię na Caluma, który szczerzył się moją stronę. Luke stał obok niego, wyglądając na zaskoczonego moim widokiem. Najpierw mama Michaela, teraz oni. To zdecydowanie był nasz szczęśliwy dzień.
 - Hej, przyszłam tylko coś kupić.
 Podeszli bliżej, a ja szybko sięgnęłam po paczkę gum. Michael pokręcił głową, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Oczywiście, że kolejny raz przypadkiem wzięłam prezerwatywy. Co do cholery było ze mną nie tak?
 Chciałam już je odłożyć, ale Michael zabrał je z mojej ręki i zeskanował kod. Luke był teraz cały czerwony na twarzy, a Calum wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami.
 - Um, to nie... 
 Michael podał mi cenę do zapłacenia i posyłając mu groźne spojrzenie, dałam mu pieniądze. 
 - Więc... co u Ciebie, Ivy? - spytał niepewnie Calum.
 - Wszystko w porządku - odpowiedziałam i pokiwałam głową. - Idę właśnie do Ashtona.
 Na te słowa Luke spojrzał na opakowanie w moich dłoniach.
 - Nie chodziło mi o to! - zawołałam szybko. - Masz, Tobie bardziej się to przyda.
 Wcisnęłam pudełko w dłonie Luke'a, który wyglądał na dosyć przestraszonego tym, że to zrobiłam.
 - Ja... Nie... - zaczął Luke i zamilkł.
 Chciał oddać mi opakowanie, ale schowałam dłonie za siebie, nie pozwalając mu na to.
 - Luke, idź do Ashtona - powiedział Michael, puszczając oczko w jego stronę.
 - Michael, przestań! - krzyknął Calum, wyraźnie zirytowany.
 Luke wyglądał, jakby miał zaraz zapaść się pod ziemię ze wstydu. Postanowiłam oszczędzić mu tego choć trochę i zostawić ich samych.
 - Ok, będę się już zbierać. Zobaczymy się jutro na imprezie?
 Calum pokiwał szybko głową, wyglądając na podekscytowanego.
 - Jasne, na pewno tam będziemy, nie moglibyśmy tego przegapić.
 Luke wymamrotał coś cicho, patrząc na pudełko w swoich rękach. Bałam się, że trwale go uszkodziłam, dając mu to.
 - Luke weźmie prezerwatywy - dodał Michael.
 - Zostaw go w spokoju - rzucił od razu Calum. - Wiesz, że mówiąc "my", mówiłem też o Tobie?
 Michael westchnął teatralnie i powiedział:
 - Skoro tak nalegasz, Cal, to pójdę tam z Wami.
 Uśmiechnęłam się do niego z rozbawieniem, bo oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że już wcześniej zgodził się tam pójść. Calum wyglądał na zaskoczonego tym, co powiedział, ale w końcu uśmiechnął się z zadowoleniem.
 - Ok, więc zobaczymy się jutro u Ashtona - powiedział do mnie Calum.
 Pożegnałam się z nimi, Luke nawet mi nie odpowiedział, wyglądając na lekko zielonego na twarzy. Spojrzałam ostatni raz na Michaela i przygryzłam wargę, przypominając sobie, co robiliśmy wcześniej na zapleczu.
 Wyszłam na zewnątrz i zanim drzwi zamknęły się za mną do końca, usłyszałam jeszcze głos Caluma:
 - Zostaw go w spokoju, Michael!

*

kochaaaam Mivy

22 komentarze:

  1. Przez cały rozdział starałam się hamować śmiech co brzmiało jak zdychający wieloryb :D Boże... Kocham Mivy haahhahahahahahaha ja chcę już następny, serio :D życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. KURWA MAĆ CZEMU MATKA MICHAELA MUSIAŁA IM PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE!!!! ZACZYNAŁO SIĘ ROBIĆ CIEKAWIE I GORĄCO...BARDZO GORĄCO I UGH NIENAWIDZE CIĘ.


    Żartowałam oczywiście. Hehehehe nieśmieszne buhahaha. Koooocham Cię tak bardzo i to opowiadanie dosnsodkdmdl nie moge się doczekać następnego rozdziału, potrzebuje więcej Mivy i Lashtona!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. turlam się po ziemi ze śmiechu, hahaha

    OdpowiedzUsuń
  4. ta scena z mamą Mikea, o nie ahhahahahahah
    @drewsosj

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na miejscu mamy Michaela wyłabym tam ze śmiechu haha :D Przyłapać swoje dziecko z dziewczyną.. :D a raczej usłyszeć, bo w sumie nic kobieta nie widziała, ale oczywiście mogła sobie wyobrazić, co ta dwójka mogła robić na zapleczu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah omg rycze ze smiechu na miejscu mamy Michaela lezalabym na srodku sklepu i plakala ze smiechu ahahaha ciekawe co by bylo jakby to Calum i Luke weszli a nie jegi mama xd hahah bize kocham to ale to ryje mozg ❤💙💚💛💜💓💕💖💗💘💝💞💟 /MofoLena

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, leżę i nie wstaję. Popłakałam się ze śmiechu xd Nie lubię mamy Michaela, przerwać w takim momencie? No ludziee.. xd

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże, od dzisiaj mój ulubiony rozdział, Mivy moment ♥
    Nie żeby coś ale przeczytałam ten rozdział 4 razy :D
    Mama Michaela >>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś czuję, że ten ich sylwester będzie ciekawy. Jak wszystkie rzeczy o których mówiła Ivy się spełnią + Michael wyzna miłość Ivy to będę w niebie ❤❤❤ Ogólnie to płakałam ze śmiechu za każdym razem jak przeczytałam ten rozdział(chyba z 30 razy,oki), wgl to się obudziłam i od razu sprawdziłam czy dodałaś i jak zobaczyłam, że tak to byłam taka szczęśliwa jeny ❤❤❤ Kocham Mivy nad życie

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja się śmiałam xdd Mivy górą!!!!
    Biedny Luke ;) hehe
    Miałam dziś kiepski dzień, a ten rozdział bardzo poprawił mi humor ;D
    Dziękuję =)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Yeey Mivy moments xD hahah no nie mogę przestać się śmiać :D Najpierw mama Mikeya, potem Ivy i prezerwatywy póżniej Luke i prezerwatywy a na koniec Calum obrońca uciśnionych haha najlepszy rozdział ever!!! :D Zwykle nie komentuję bo jestem zbyt leniwa ale dzisiaj musiałam xD Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału i sylwestra u Asha coś mi się wydaje że będzie ciekawie hah :D pozdrawiam i do przeczytania :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Mivy awww *____* Kocham
    ten rozdział był super. Był bardzo sszokujący ( w bardzo dobry sposób ) Ivy i Mikey puźniej mama Mikey'a i prezerwaty hahahah
    po prostu Kocham <3
    życzę weny i czekam z niecierpliwością na nexta <3


    jeszcze jedno czy mogę udostępnić twój blog na fb?? na grupie 5sosfam?? będziesz miała więcej czytelnikó i napisze kilka dobrych słów o cb.. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, że możesz! dzięki <3
      podeślesz mi linka do tej grupy? ;)

      Usuń
    2. https://www.facebook.com/groups/148144922061025/

      Usuń
  13. hahahah! Jesteś fantastyczna! Uwielbiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawsze gdy czytam to ff:
    1) mam lepszy humor
    2) zachwycam sie twoja pomyslowoscia
    3) nie moge sie doczekac nastepnego
    4) usmiech przez caly dzien gwarantowany.
    +Pssst wciagnelam w to kolezanke z klasy i tez jest zachwycona.
    ++ OMG CZY JUZ MOWILAM ZE KOCHAM MIVY?! <3
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń