Michael
Zawiesiłem kolejną bombkę na głupiej choince, którą mama kazała mi się zająć, gdy ona przygotowywała wszystko w kuchni. Ledwo zacząłem to robić, a już miałem tego dosyć, jedyne na co miałem ochotę to wrócić do mojego playstation.
- Jakiego koloru dajesz ozdoby?
Ivy zadzwoniła do mnie kilkanaście minut wcześniej i z jakiegoś powodu ciekawił ją każdy najmniejszy szczegół moich świąt. Gdy tylko odpowiedziałem na jej wcześniejsze pytanie, zadawała mi kolejne.
- Są różne.
Przytrzymując komórkę ramieniem przy twarzy, sięgnąłem po kolejną bombkę, tym razem wybierając czerwoną.
- Różne?
Westchnąłem cicho, dając jej znać, że nie miałem ochoty odpowiadać na jej głupie pytania i opisywać wyglądu mojej choinki.
- Taa, mam bombki niebieskie, czerwone, różowe, pomarańczowe... - zacząłem wymieniać.
- O Boże... - mruknęła Ivy. - To musi wyglądać... ciekawie.
- Wygląda strasznie - powiedziałem.
Nie przejmowałem się jednak tym, każdego roku musiałem zajmować się choinką i mama nigdy nie narzekała na mój brak zdolności co do jej ustrojenia, choć zdecydowanie nie miałem ani trochę talentu do tego.
- Może przyjdę i Ci pomogę?
Prawie wypuściłem bombkę z ręki, słysząc jej pytanie, bo gdy Ivy proponowała coś takiego, naprawdę trudno było mi to wybić z jej głowy. Nie chciałem, żeby tu przyszła, bo wtedy musiałaby poznać moją mamę, co doprowadziłoby do bardzo niekomfortowej dla mnie sytuacji.
- Nie masz nic do zrobienia w domu? - spytałem chłodno.
- Nie - odpowiedziała od razu. - Nic a nic.
- Zapomniałem, że bogaci ludzie mają służbę - rzuciłem.
Ivy zaśmiała się lekko na moje słowa, choć był to tylko w połowie żart z mojej strony, w końcu może rzeczywiście tak było.
- Co do cholery Mikey, nie mam służby! - zawołała z rozbawieniem.
- Nie? To kto sprząta ten Twój wielki dom?
Nie mogłem sobie wyobrazić, żeby jej matka się tym zajmowała, nie wyglądała na osobę, która byłaby chętna, żeby to zrobić.
- Um, ok, co kilka dni przychodzi sprzątaczka... ale to tylko tyle!
Prychnąłem pod nosem, myśląc o bałaganie w moim pokoju, którym musiałem później się zająć. Za Ivy kto inny robił takie rzeczy, pieprzona księżniczka.
- Więc mogę przyjść? - spytała po chwili.
O mój Boże. Powiesiłem kilka kolejnych bombek i wziąłem srebrnych łańcuch.
- Nie.
- Mikeeeey... - jęknęła.
Od razu zrobiło mi się gorąco, słysząc w jaki sposób to powiedziała i zamarłem, trzymając łańcuch przy choince. To brzmiało, jakby... Ugh, nie mogłem o tym myśleć.
- Nie, moja mama jest w domu.
- O, a co robi? - spytała od razu z zainteresowaniem.
Znowu się zaczynało... Obwiązałem łańcuch dookoła choinki i przyglądałem się przez chwilę mojej pracy. Wyglądała okropnie.
- Gotuje.
- Mogę jej pomóc! - krzyknęła głośno, aż zabolała mnie głowa.
- Dzięki, nie chcę się otruć.
Wyciągnąłem z kartonu gwiazdę, która miała być na czubku choinki i stanąłem na palcach, gdy ją zakładałem. Całe szczęście, że byłem wysoki i mogłem to zrobić bez problemu.
- Umiem gotować.
Nic na to nie odpowiedziałem, poprawiając ozdobę, którą właśnie założyłem. To by było na tyle, nie miałem zamiaru zrobić z tym nic więcej.
- A Twój tato?
Opadłem na kanapę i zazgrzytałem zębami, słysząc jej pytanie. Dlaczego ona do cholery musiała wszystko wiedzieć?
- Co?
- Co robi Twój tato? Ty ubierasz choinkę, Twoja mama gotuje, co robi Twój tato?
Brzmiała na szczerze tym zainteresowaną, choć nie powinno wcale jej to obchodzić. Nikt wcześniej nie przywiązywał takiej uwagi, do wszystkiego, co się wokół mnie działo.
- Nie ma go w domu.
Zanim Ivy mogła cokolwiek powiedzieć, spytałem znowu:
- Na pewno nie musisz niczego zrobić?
Musiała mieć jakieś rzeczy do wykonania przed świętami, a nie wierzyłem, że zrobiła już wszystko. Zawsze było coś jeszcze do zrobienia.
- Nie, idę na święta do Irwinów.
Ok, to wszystko wyjaśniało. Nie wiedziałem, że ich rodziny były ze sobą, aż tak blisko, ale postanowiłem ją o to nie wypytywać.
- Mikeeeey.
O nie, znowu to zrobiła. Poruszyłem się niekomfortowo na kanapie, przeklinając się w myślach za moje zboczone skojarzenia. Brakowało mi teraz tylko tego, żeby mi stanął, a moja mama weszła do pokoju.
- Mhm? - mruknąłem.
- Przyjdziesz na sylwestra do Ashtona?
To pytanie od razu zmieniło mój humor i szybko zapomniałem o tym, co przed chwilą sobie wyobrażałem. Ashton zawsze robił te wielkie imprezy sylwestrowe, na które schodziła się połowa tego miasta. Ok, może trochę przesadziłem, ale byli tam wszyscy Ci popularni i lubiani ludzie z naszego otoczenia.
- Nie.
- Dlaczego?!
Wiedziałem już, że Ivy łatwo mi tego nie odpuści, ale nie powinno się dla niej liczyć czy tam będę czy nie. Miała dużo innych znajomych i to takich, którzy wiedzieli, jak spędzać dobrze czas na imprezach.
- Nie mam ochoty tam iść - odpowiedziałem w połowie zgodnie z prawdą.
- Mikey, proszę!
- Zresztą wątpię, że Ashton by mnie tam chciał.
Ashton zachowywał się, jakby naprawdę mnie nie lubił, dlatego na pewno nie chciałby widzieć mnie w swoim domu.
- Nieprawda, zresztą od kiedy obchodzi Cię, co myślą inni?
Ivy miała trochę racji, ale za nic bym się jej do tego nie przyznał.
- Mogę zaprosić, kogo tylko chcę, a chcę Ciebie - powiedziała pewnie, po czym szybko dodała: - To znaczy chcę, żebyś tam ze mną poszedł, nie chodziło mi o...
Zaśmiałem się cicho, słysząc, jak się tłumaczy, na co zaraz przerwała i nie odzywała się przez dłuższą chwilę.
- Masz najsłodszy śmiech na świecie.
- O Boże, zamknij się - jęknąłem.
Cieszyłem się, że nie mogła mnie teraz zobaczyć, bo mogłem poczuć, jak się rumienię. Co ona do cholery ze mną robiła...
Ivy zaczęła znowu prosić mnie, żebym poszedł na tę imprezę, ale moją uwagę przykuł dźwięk zbliżających się kroków. Luke i Calum wpadli do salonu i jak gdyby byli u siebie w domu od razu zajęli miejsce na kanapie obok mnie.
- Um, muszę kończyć. Wesołych świąt, babciu! - zawołałem i szybko zakończyłem połączenie.
Luke uniósł brwi, przyglądając mi się ze zdziwieniem, widocznie musiał uznać za dziwne moje szybkie zakończenie rozmowy. Calum za to nie zwrócił na to uwagi, szczerząc się w moją stronę i wcisnął mi pudełko w ręce. Było nierówno obklejone papierem, który w niektórych miejscach się potargał, więc miałem pewność, że sam to zrobił.
- Moglibyście pukać, zanim wejdziecie do czyjegoś mieszkania.
Co roku spotykaliśmy się dzień przed świętami, by dać sobie prezenty, które otwieraliśmy dopiero na następny dzień. Nie spodziewałem się jednak, że przyjdą akurat teraz i czułem się podenerwowany, wiedząc, że mogliby dowiedzieć się, z kim naprawdę rozmawiałem.
- Mówisz, jakbyśmy przerwali Ci w czymś ważnym albo zawstydzającym - mruknął Luke, podając mi torbę z prezentem od niego. - Przecież tylko rozmawiałeś z babcią.
Pokiwałem szybko głową i podniosłem się z miejsca, a oni obaj podążyli za mną wzrokiem.
- Pójdę po Wasze prezenty.
Wyszedłem z pokoju, gdzie mogłem wreszcie odetchnąć z ulgą. Przez Ivy kiedyś będę miał kłopoty i nie byłem pewien, czy to wszystko było tego warte. Wiedziałem tylko, że Calum i Luke nie mogli się o tym dowiedzieć. Luke od razu wygadałby wszystko Calumowi, a on prawdopodobnie nigdy więcej by się do mnie nie odezwał. W co ja się kurwa wpakowałem...
*
Ivy
Odkąd pamiętam, spędzaliśmy święta u Irwinów. Nasi rodzice byli bliskimi przyjaciółmi i oprócz tego, że mieszkaliśmy niedaleko siebie, nasi ojcowie byli wspólnikami. Dlatego zawsze spędzałam dużo czasu z Ashtonem, zaczęło się od naszych rodziców.
Za każdym razem cieszyłam się z tego powodu, teraz jednak nie do końca miałam ochotę siedzieć obok niego przy stole. Widziałam, że znowu nie jest w dobrym humorze, choć próbował to przede mną ukryć i zachowywał się, jakby nic się nie stało. Ale ja wiedziałam, że się stało i chciałam tylko, żeby ze mną o tym porozmawiał.
Cała kolacja przebiegała w dziwnej atmosferze, nasi rodzice rozmawiali ze sobą cały czas, ale Ashton i ja nie odezwaliśmy się ani słowem. Co chwilę spoglądałam w jego stronę, a on wpatrywał się w swój talerz wypełniony jedzeniem, które ledwo tknął.
Nie chciałam zmuszać go do rozmowy ze mną, ale moja cierpliwość miała swoje granice. Szczególnie jeśli wiedziałam, że Ash robił coś tak głupiego, jak sypianie z Deb.
Oczywiście nasi rodzice nie zauważyli, że coś jest nie tak pomiędzy nami i zaproponowali, żebyśmy sprawdzili swoje prezenty. Tak jak gdybyśmy co rok, nie dostawali od nich tego samego. Tak jak się spodziewałam, od rodziców dostałam pieniądze i to samo od państwa Irwin. Podziękowałam grzecznie i sięgnęłam po prezent od Ashtona, który był o wiele większy. Okazało się, że kupił mi trylogię książek, wiedząc, że chciałam je przeczytać. Zamiast kupić mi tylko 1. część, kupił mi 3 książki.
- Ash, dzięki!
Przytuliłam go mocno, a później on sprawdził prezent ode mnie. Pamiętałam, jak wspominał kilka razy o tym nowym zespole, który naprawdę lubił, więc kupiłam mu ich debiutancką płytę. Gdy byłam u niego ostatnim razem, przeszukałam cały jego pokój, by sprawdzić, czy już jej nie miał.
- Najlepszy prezent - powiedział, uśmiechając się do mnie.
Pierwszy raz tego dnia widziałam, żeby się uśmiechnął.
- Pójdziemy do Twojego pokoju?
Ashton pokiwał głową, wciąż przyglądając się prezentowi, który ode mnie dostał. Poszliśmy na górę, a tam od razu włączył swojego laptopa i puścił płytę.
- Mam Twoją bransoletkę.
Ściągnęłam ją szybko z nadgarstka i wyciągnęłam w jego stronę, a on wziął ją ode mnie, uśmiechając się lekko.
- Dzięki, wszędzie jej szukałem.
Trzeba było dokładniej rozejrzeć się w łóżku Deb...
Żadne z nas nie powiedziało nic więcej i przez chwilę słuchaliśmy muzyki, siedząc obok siebie na materacu. Miałam nadzieję, że gdy zostaniemy sami, Ashton sam rozpocznie rozmowę, ale wcale się na to nie zapowiadało.
- To moja ulubiona piosenka - rzucił nagle, wyrywając mnie z moich myśli.
Pokiwałam lekko głową i oparłam się dłońmi za plecami, odchylając się tak, żeby łatwiej było mi się mu przyglądać.
- Całkiem niezła - odpowiedziałam. - Co u Ciebie, Ash?
Ashton spojrzał w moją stronę, ale szybko wrócił wzrokiem do laptopa, na którym otworzył właśnie swojego twittera.
- Nic nowego - mruknął, wzruszając ramionami. - A u Ciebie?
Świetnie, nie miał zamiaru nic powiedzieć. W pierwszej chwili chciałam odpowiedzieć mu tym samym, ale później pomyślałam, że jeśli powiem mu coś więcej, może sam też będzie bardziej skory do zwierzeń.
- Zaprosiłam Michaela na sylwestra do Ciebie.
Widziałam, jak Ash przewrócił oczami, dalej nie odrywając wzroku od ekranu.
- I tak zaprosiłem Luke'a, na pewno by go ze sobą zabrał razem z Calumem.
Skoro Luke i Calum tutaj będą, to nie było możliwości, żeby Michael nie przyszedł. Mimo wszystko byłam całkiem pewna, że nie chciałby spędzić samotnie sylwestra.
- Wiesz, pomiędzy mną a Michaelem układa się coraz lepiej.
- On też tak uważa? - spytał Ashton kpiąco.
Kopnęłam go w ramię, na co spojrzał na mnie z rozbawieniem. Przynajmniej wydawał się w lepszym humorze niż godzinę wcześniej.
- Wiem, że Michael mnie lubi - mruknęłam cicho.
Nie byłam nawet pewna, czy chciałam, żeby mnie usłyszał. Może dla osoby, która patrzyła na nas z boku, naprawdę wyglądało to, jakby Michael mnie nie lubił. Wiedziałam jednak, że było inaczej, może nie przyznałby się do tego na trzeźwo, ale powiedział to ten jeden raz, gdy był pijany.
- Ma śmieszny sposób, żeby to okazać.
Pokręciłam tylko głową, nie chcąc kłócić się z nim teraz o Michaela. Ash by tego nie zrozumiał.
Gdy dostał nową wiadomość na twitterze, przekręcił się na swoim miejscu tak, żebym nie mogła widzieć ekranu i zaczął szybko pisać na klawiaturze. Wow, ok.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam, że Michael wreszcie odpisał mi na SMSa, którego wysłałam kilka godzin wcześniej. Oprócz tego dostałam też wiadomość od Caluma, który życzył mi wesołych świąt. Na imprezie u Ashtona musiałam koniecznie poznać go z jakąś dziewczyną. Odłożyłam komórkę na bok, gdy już im odpisałam i spojrzałam z powrotem na Ashtona.
- Ash?
Zero odpowiedzi. Dalej skupiał całą swoją uwagę na laptopie i zastanawiałam się, z kim mógł rozmawiać.
- Ash? - powtórzyłam.
Ashton wolno podniósł głowę i uniósł pytająco brew, czekając, aż coś powiem. Wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć?
Od razu jakby zbladł na twarzy, a jego oczy rozszerzyły się lekko z przerażenia.
- Um, nie, dlaczego o to pytasz?
Tylko ktoś głupi nie zauważyłby, że Ashton kłamał i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, o czym mówiłam.
- Ash...
Ashton westchnął głośno i spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Ok, muszę Ci o czymś powiedzieć - mruknął cicho.
Wreszcie. Przysunęłam się bliżej niego, by mieć pewność, że wszystko usłyszę. Nie byłam jeszcze pewna, co odpowiem na jego wyznanie o sypianiu z Deb, ale miałam dosyć tych sekretów.
- Coś... coś się stało i wcale nie chciałem... wcale tego nie planowałem.
Poklepałam go lekko po kolanie, dając mu znać, że go słucham i że nie powinien się martwić. To co zrobił, było złe, ale był moim najlepszym przyjacielem i nie mogłabym się na niego złościć.
- Ale zacząłem lubić tę osobę coraz bardziej i bardziej, a gdy tylko jesteśmy razem, moje serce bije jak szalone i nie wiem, co powinienem zrobić, to nie powinno się stać.
- Ash, o czym Ty mówisz? - spytałam niepewnie.
To nie brzmiało, jakby chciał mi wyznać, że od czasu do czasu sypia z naszą przyjaciółką, która miała chłopaka. To brzmiało, jakby chciał mi powiedzieć, że się w niej zakochał.
- Ktoś mi się podoba, bardzo podoba - powiedział i szybko dodał: - Ale nie możemy być razem.
Wpatrywałam się w niego w osłupieniu. Gdy Deb powiedziała, co się między nimi wydarzyło, nigdy nie pomyślałabym, że Ashton mógł coś do niej czuć. Podejrzewałam, że po prostu nie myślał o tym, co robił i działały nim hormony. Na pewno nie spodziewałam się takiego wyznania.
- Ash... Podoba Ci się Deb?
- Co?
Podniósł szybko głowę i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, jakby nie rozumiał, czemu właśnie o to spytałam.
- Podoba Ci się Deb, prawda? I nie możecie być razem, bo ona jest z Nickiem.
Ashton zaśmiał się lekko, jakby cała ta sytuacja była zabawna i pokręcił głową.
- Nie, skąd Ci to przyszło...
Urwał w połowie zdania i wytrzeszczył na mnie oczy, jakby właśnie sobie coś uświadomił.
- Deb Ci powiedziała? - spytał nerwowym głosem.
- Znalazłam Twoją bransoletkę na jej łóżku i o dziwo to Katie połączyła wszystko w całość.
Ash nie wyglądał na zadowolonego, gdy to usłyszał i pokiwał wolno głową.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego w ogóle z nią sypiasz?
Skrzywiłam się z obrzydzeniem, gdy wypowiedziałam te słowa, nie chcąc nawet myśleć o tym, co robili.
- To skomplikowane - odpowiedział. - Zresztą to już koniec, naprawdę.
Przewróciłam oczami na jego słowa i przez chwilę obserwowałam, jak wyginał swoje palce w różne strony, wyglądając, jakby się nad czymś zastanawiał. Przypomniałam sobie o czymś, co powiedział mi jakiś czas temu Michael.
- Pamiętasz, jak poszedłeś na tę randkę... - zaczęłam.
- Musisz być bardziej szczegółowa, byłem na wielu randkach - rzucił Ashton, przerywając mi.
Zaśmiałam się cicho, na co posłał mi nieznaczny uśmiech, wyglądając teraz na bardziej zrelaksowanego. Widocznie uznał, że fakt, że wiedziałam o sekrecie jego i Deb nie był, aż taki zły.
- Powiedziałeś mi wtedy, że odprowadziłeś tę dziewczynę wieczorem do domu, ale na następny dzień rano byłeś w sklepie i spotkałeś Michaela.
Ashton pokiwał głową, dając mi do zrozumienia, że pamiętał tę sytuację.
- Mówił, że wracałeś dopiero do domu... Byłeś wtedy u Deb?
Widziałam, że Ashton był zaskoczony tym, jak połączyłam te fakty, ale w końcu niechętnie przyznał mi rację. To było takie dziwne, wiedzieć, że on i ona... Ble, nie mogłam zbyt długo o tym myśleć, bo zaczynałam to sobie wyobrażać.
- Chwila, ale nie mówiłeś o Deb? To nie ona jest tą osobą, która Ci się podoba?
- To nie ona.
Ok, przynajmniej tyle dobrego. Gdyby coś do niej czuł, to na pewno byłoby z tego jeszcze więcej kłopotów.
- W takim razie kto to jest? - spytałam.
Ashton wyglądał, jakby zastanawiał się, czy powinien się przyznać, ale w końcu mi odpowiedział. Mimo tego, jak cicho to powiedział, byłam pewna, że dobrze go usłyszałam.
- Luke.
*
LASHTOOOON <3
mam nadzieję, że Ci, którzy nie chcieli ich razem, nie będą mi mieli tego za złe!
ahaha dzięki za uświadomienie, że ciągle robiłam błąd co do konsoli-pada-joysticka. tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia o graniu na playstation. ;D
dzięki za wszystkie komentarze! kocham Was <3
AAAAAAAAA!!!! Lasheon is real!! Normalnie wiedziałam, to z Deb to było tylko po to żeby upewnić się że na 100% czuje coś do Luka xD Mivy ubierają choinkę!! nie ważne że tylko rozmawiają przez telefon:P to i tak jest sweet :3 Zarumieniony Mikey, tego jeszcze nie było hah :) Powiem to jeszcze raz: UWIELBIAM Ich rozmowy!! :) Już nie mogę doczekać się co będzie w następnym rozdziale a dopiero co dodałaś ten :) pozdrawiam i do przeczytania (mam nadzieję szybkiego ;P) :*
OdpowiedzUsuń*Lashton is real oczywiście, xD jak zwykle coś sknociłam hah :P
Usuńtaaaaaak! Lashton forever xD
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że wreszcie sobie poważnie porozmawiali :) Lashton *_*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Omg boski rozdział 😍 czekam na nn 😁
OdpowiedzUsuń@drewsosj
Yay Lashton kajdkcjdkdksjdh :D hahah a te mysli Michaela ahahah boże kocham to xd :* /MofoLena
OdpowiedzUsuńkocham !! <3
OdpowiedzUsuńlol.. tylko nie to wyznanie...
OdpowiedzUsuńW następnym poproszę dużo Mivy! :)
tak, tak, tak, tak LASHTON TEAM WYGRYWA! KABUM BITCHES !!!! *o*
OdpowiedzUsuńjejku Mike i Ivy tacy słodcy *o* ONI. MUSZĄ. BYĆ. RAZEM.
nie sądzisz, że powinnaś już ich jakoś połączyć? no bo to już 18 rozdział! jak długo będziesz przedłużać? XD
ahh nawet jak następny pocałunek będzie w 100 rozdziale to i tak będę czytać i czekać ^^ tak bardzo uzależniona ja <<<<
weny i bukiet kapusty (bo kwiaty są zbyt mainstreamowe)
vic xx
LASHTON FOREVER, BITCHES!!!!!
OdpowiedzUsuńGburowaty Michael to najsłodszy Michael, ale podziwiam Ivy za cierpliwość co do niego.
Genialnie ♥
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć ;)
Uwielbiam to, a Ty od dzisiaj zostajesz moim bogiem!!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO OPOWIADANIE
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuń#TEAMLASHTON ALWAYS WIN
OdpowiedzUsuńO jeny nie wiem co napisać. Ten rozdział jest taki super! Zresztą jak każdy inny. Kocham Cię ❤
jhgjfgkjhkjhkfkytetuy
OdpowiedzUsuń:O :O :O
*,*
czekam na nn xd
Super rozdział!!! Awwwww Mikey i Ivy ;3 No nie sądziłam ze jednak tak się potoczy sprawa Ash'a i Luke'a ;) ale w sumie fajnie ;D Laaaashtoon hehe ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
OMG ALE EMOCJE MAM FANGIRLING ASHTON I LUKE MAJĄ BYĆ RAZEM!!!! A tak poza tym to Michael mnie już wkurza, przecież to jest oczywiste że on lubi Ivy, w końcu powie cos takiego że ją straci, jestem tego pewna :(((( on się musi ogarnąć, kurde no przecież to widać na kilometr że oni na siebie lecą i jestem zdziwiona że się jeszcze inni nie domyślili. Kurde no. Oni mają być razem!
OdpowiedzUsuńOstatne słowo wywołało wielki uśmiech na mojej małej buźce :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ♡
same HAHAHAHA ♥
UsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńLaston<3
Super!!
życzę weny i czekam na nexta <3 :*** *_______*
Jeeej, kurcze no, uwielbiam to ;)!
OdpowiedzUsuńTEAM LASHTON 4EVER!! Kocham Cię normalnie :D Świetny rozdział!! Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńSuper! :3 moje feels tak bardzo uhfguerfuhvb!!! Lashton !!! Kiedy następny???? :)
OdpowiedzUsuńO kurwa wiedzialam LASHTON <3
OdpowiedzUsuńNawet poderwalam sie z lozka haha
@megatightening
w końcu! taktaktaktak <3
OdpowiedzUsuń