Michael
- Cal, odłóż to na miejsce - powiedziałem ze znudzeniem.
Powtórzyłem to już prawdopodobnie 10 razy w ciągu ostatnich 30 minut. Luke i Calum postanowili odwiedzić mnie w sklepie, skoro był to mój pierwszy dzień pracy, myśląc, że miło będzie jak to zrobią. Miałem już ich dosyć i najchętniej wyrzuciłbym ich za drzwi.
Luke zaśmiał się głośno, jakby wszystko co robił Calum, było niesamowicie zabawne, a ja przewróciłem oczami. Dzwonek nad drzwiami obświecił mi, że ktoś wszedł do środka i przekląłem pod nosem. Od czasu, gdy Pani Taylor nauczyła mnie jak obsługiwać się kasą, nie było tu jeszcze nikogo.
- Ash! - zawołał Luke.
Uniosłem głowę i rzeczywiście w naszą stronę właśnie zmierzał Ashton Irwin z tym swoim głupim uśmiechem na twarzy i dołeczkami w policzkach.
- Hej Luke - powiedział.
Luke uśmiechnął się do niego szeroko i musiałem przyznać, że wyglądał jak uradowany pies po powrocie jego właściciela do domu. Zaśmiałem się pod nosem, czym zwróciłem na siebie uwagę Ashtona, który wcześniej chyba mnie nie zauważył.
- Och, to Ty... - mruknął z niezadowoleniem.
Uśmiech od razu zniknął z jego twarzy i w zamian pojawił się na niej lekki grymas. Wiedziałem, że mnie nie lubił, nie byłem tylko pewien dlaczego.
- Cześć! - zawołał Calum, podchodząc bliżej nas i zostawiając wreszcie półki w spokoju.
Ashton kiwnął do niego głową, z powrotem wyglądając na wesołego, a Luke patrzył na wszystkich wielkimi oczami, jakby nie chciał stracić ani sekundy tego spotkania.
- Co tu robisz? - zwrócił się Ashton do Luke'a, jakby nas wcale tam nie było.
- Mike tu pracuje, chcieliśmy dotrzymać mu towarzystwa.
Spojrzenie Ashtona skierowało się z powrotem na mnie i zmarszczył brwi, przyglądając mi się przez chwilę. Pewnie oczekiwał jakiejś specjalnej koszulki z logo sklepu czy czegoś takiego, ale byłem ubrany w to co zawsze. Nie ruszyłbym nawet palcem tej okropnej jaskrawo-pomarańczowej koszulki, a gdy powiedziałem to Pani Taylor, ta tylko się zaśmiała.
- A Ty? Gdzie idziesz? - spytał Luke.
Calum usiadł na krześle obok mnie, wyglądając na podekscytowanego. Szturchnąłem go w bok, na co odepchnął mnie od siebie i przez chwilę przepychaliśmy się, gdy Ashton i Luke przyglądali się nam.
- Um - mruknął Ashton i odchrząknął, wracając wzrokiem do Luke'a. - Wracałem właśnie do domu.
- Do domu? To gdzie byłeś? Jest 10 rano - powiedział Cal.
Po chwili zarumienił się lekko, zdając sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie powinien, aż tak go wypytywać. Ashton oblizał usta i rozejrzał się po sklepie, zanim odpowiedział:
- Po prostu nie byłem w domu na noc.
Luke otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął i tylko pokiwał głową. Ashton odszedł na chwilę od nas, podchodząc do półek i rozglądając się za czymś. Nie zwróciłem na to wcześniej uwagi, ale rzeczywiście jego włosy wyglądały, jakby kilka godzin temu ktoś za nie szarpał.
- Ktoś miał udaną noc - mruknął Cal cicho, tak żeby nie mógł go usłyszeć.
- Może wcale nie o to mu chodziło - odpowiedział Luke, zerkając kątem oka na Ashtona.
Zaśmiałem się pod nosem kolejny raz, na co Luke spojrzał na mnie ze zdziwieniem. To było oczywiste, że właśnie o to mu chodziło.
- Ta, jasne, a ja nie jestem prawiczkiem - burknął Calum.
Luke pokręcił tylko głową, postanawiając nic na to nie odpowiadać i po chwili Ashton wrócił do nas z puszką coli w dłoni. Serio, właśnie po to tutaj przyszedł, wracając z domu jakieś puszczalskiej laski...
Poczułem, jak telefon zawibrował mi w kieszeni i wyciągnąłem go szybko. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc nową wiadomość od Ivy. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, co zrobiłem. Cholera. Michael, ogarnij się... Schowałem telefon z powrotem, przeklinając się w myślach.
Obróciłem głowę, czując, że ktoś mi się przygląda i napotkałem spojrzenie Ashtona. Uniosłem pytająco brwi i myślałem, że odwróci wzrok z zawstydzeniem, ale on w ogóle się tym nie przejął. On i Ivy byli do siebie podobni w niektórych aspektach, byli naprawdę pewni siebie i najwyraźniej niezbyt łatwo było ich zawstydzić.
Panowała teraz między nami wszystkimi niezręczna cisza i nawet Calum, który normalnie dużo mówił, nie odezwał się ani słowem. Ashton podsunął puszkę w moją stronę i szybko skasowałem ją, chcąc jak najwcześniej się go stąd pozbyć.
- Reszty nie trzeba - powiedział, po tym jak podał mi pieniądze.
Przewróciłem oczami, widząc jego łaskawy wyraz twarzy. Pieprz się, Irwin.
- Co będziesz teraz robił Luke?
Luke spojrzał na niego ze zdziwieniem, a potem popatrzył po nas, jakby oczekiwał, aż pomożemy mu z odpowiedzią.
- Um, prawdopodobnie pójdę do domu.
- Jak chcesz możesz przyjść do mnie i pogramy na playstation? - zaproponował, uśmiechając się do niego. - Oczywiście Ty też Calum - dodał od razu.
Jego spojrzenie spoczęło na mnie i otworzył puszkę, po czym napił się parę łyków.
- Zaprosiłbym i Ciebie, Michael, ale musisz pracować.
- Jasne - mruknąłem.
Wiedziałem, że naprawdę cieszył się, że nie musi mnie zapraszać. Na początku nawet go lubiłem, ale teraz zaczynał coraz bardziej mnie denerwować.
- To jak?
- Właściwie mama kazała mi dzisiaj posprzątać w pokoju, inaczej zagroziła mi, że wyrzuci moje rzeczy przez okno - powiedział Calum z niezadowoleniem.
Wyciągnąłem z powrotem telefon i tym razem sprawdziłem SMSa.
Od: Ivy Foster
Mogę przyjść do sklepu?
Zagryzłem wargę, wahając się, co powinienem odpisać. Patrzyłem przez chwilę na jej wiadomośc i znak zapytania na końcu, jakby nie była pewna, jaka będzie moja reakcja. W końcu postanowiłem, co odpiszę i szybko wcisnąłem "wyślij", zanim mogłem się rozmyślić.
Do: Ivy Foster
Jeśli musisz zrobić zakupy, to nie zabronię Ci tutaj przyjść, prawda?
- Mike!
Spojrzałem na Caluma, który wstał z krzesła i spoglądał na mnie wyczekująco.
- Co? - spytałem.
Luke stał koło Ashtona i rozmawiali cicho, tak że nie mogłem nic zrozumieć.
- Wychodzimy.
- Ok - mruknąłem, kiwając głową. - Luke idzie na randkę z Ashtonem?
Calum zaśmiał się lekko, patrząc przez ramię w ich stronę.
- Jesteś dupkiem, wiesz Michael?
Luke pomachał do mnie ręką z szerokim uśmiechem na twarzy i wyszedł ze sklepu za Ashtonem. Calum ruszył w stronę drzwi, a ja zawołałem z oburzeniem:
- Nie jestem dupkiem, Cal! Shippuję to!
*
Ivy
Weszłam do sklepu, a dzwoneczek nad drzwiami zadzwonił, zwracając uwagę Michaela. Siedział wygodnie rozłożony na krześle z nogami położonymi na drugim i prawie spadł, gdy mnie zobaczył. Zaśmiałam się lekko i podeszłam bliżej niego.
- Za to Ci tutaj płacą?
Michael wyglądał, jakby nie wiedział, co odpowiedzieć i musiałam przyznać, że wyglądał słodko z tą zdekoncentrowaną miną. Chyba nie myślał, że naprawdę tutaj przyjdę.
- Pisałam Ci, że przyjdę - powiedziałam po chwili, dalej rozbawiona jego reakcją.
Michael poprawił się na swoim siedzeniu i odchrząknął, po czym przybrał tak dobrze mi znaną niezadowoloną minę.
- To było kilka godzin temu - mruknął.
- Aww, tęskniłeś za mną, Mikey? - spytałam, opierając się łokciami o ladę przede mną, tak żebym mogła przysunąć się bliżej niego.
Michael zmierzył mnie wzrokiem i prychnął pod nosem.
- Nie - odpowiedział krótko.
Pokręciłam tylko głową, nie biorąc jego słów całkowicie poważnie. Wczoraj długo ze sobą pisaliśmy, ale mogłam się spodziewać tego, że na żywo będzie mi trudniej uzyskać od niego jakieś dłuższe i milsze odpowiedzi. Rozejrzałam się po sklepie i zauważyłam, że oprócz nas nie było tu nikogo innego.
- Moja zmiana zaraz się kończy - odezwał się Michael, czym mnie zaskoczył.
Wróciłam wzrokiem do niego i uśmiechnęłam się lekko.
- Ok.
- Więc... weź, co chcesz kupić i to skasuję - powiedział.
- Co? - spytałam ze zdziwieniem.
Michael uniósł kącik ust do góry, uśmiechając się zadziornie. Miałam wrażenie, że moje serce zaczęło skakać z podekscytowania.
- Pisałem Ci, że jeśli musisz zrobić zakupy, to nie zabronię Ci tutaj przyjść.
Och, rzeczywiście. Pokiwałam głową, po czym sięgnęłam dłonią w stronę paczek gum do żucia. Nie patrzyłam nawet dokładnie na to, co biorę, co chwilę zerkając na Michaela i położyłam opakowanie przed nim.
Michael spojrzał w dół na ladę, a później na mnie, unosząc do góry brwi.
- Chcesz to kupić?
- Tak.
Michael przez chwilę dalej patrzył na mnie ze zdziwieniem, aż w końcu wziął opakowanie i skasował je, a ja dopiero wtedy zobaczyłam, że była to paczka prezerwatyw. Spojrzałam szybko w stronę, z której to wzięłam i rzeczywiście pod gumami do żucia były prezerwatywy.
Wytrzeszczyłam oczy, patrząc na opakowanie w dłoni Michaela i zastanawiałam się, co powinnam teraz powiedzieć. Podałam mu pieniądze, a on z chłodnym wyrazem twarzy podał mi reklamówkę z moim zakupem.
- Udanej zabawy.
- To nie... ja... - zacięłam się.
Michael dalej patrzył na mnie nieprzyjaźnie i założył ręce na pierś, a ja pomyślałam, jak szybko jego humor się zmienił. Jeszcze chwilę temu uśmiechnął się do mnie, a teraz wyglądał, jakby chciał mnie zabić. Cholera, czyżby Michael był o mnie zazdrosny?
- Wzięłam je przypadkiem - powiedziałam w końcu.
- Przypadkiem? - powtórzył z kpiną.
Pokiwałam głową, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
- Chciałam wziąć gumy do żucia, ale nie zauważyłam nawet, co biorę, bo ciągle patrzyłam na Ciebie.
Michael przygryzł wargę i odwrócił wzrok, wyglądając, jakby intensywnie o czymś myślał. Miałam nadzieję, że mi uwierzył i nie myślał, że będę pieprzyć się z jakimś kolesiem.
- Tak czy siak - powiedział w końcu, znowu na mnie patrząc. - Na pewno Ci się przydadzą.
- Wątpię - odpowiedziałam, przesuwając reklamówkę między palcami. - Chyba, że pomożesz mi je zużyć.
Michael zaczął kaszleć szaleńczo, a ja zaśmiałam się, bo cholera, przecież tylko żartowałam. Zrobił się cały czerwony na twarzy i nie byłam pewna czy to z powodu jego ataku kaszlu czy dlatego, że się zawstydził.
- Żartowałam - mruknęłam po chwili.
Drzwi sklepu się otworzyły i do środka weszła starsza kobieta, która spojrzała podejrzliwie w stronę Michaela.
- Wszystko w porządku? - spytała.
- Um, tak.
Pokiwała głową i podeszła do kasy, a Michael odsunął się na bok. Przyglądała mi się chwilę, a później spojrzała na przeźroczystą reklamówkę w mojej dłoni i byłam pewna, że zauważyła, co jest w środku.
- Możesz już iść, Michael - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Nie każ swojej dziewczynie dłużej czekać, widzę, że macie wszystko co najważniejsze.
Zachichotała pod nosem, a Michael wyglądał, jakby miał zapaść się pod ziemię, co spowodowało, że ja też zaczęłam się śmiać.
- To nie jest moja dziewczyna - odpowiedział szybko.
Zapanowała niezręczna cisza, gdy przyglądała nam się i reklamówce w moich dłoniach, a w końcu pokiwała głową, nic już nie mówiąc.
- Musimy iść.
Michael złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia. Gdy wyszliśmy na zewnątrz, jego palce dalej oplecione były nad moją dłonią, co spowodowało szeroki uśmiech na mojej twarzy.
- Wyciągając mnie stamtąd, na pewno dałeś jej do zrozumienia, że wcale nie mamy zamiaru uprawiać zaraz gorącego seksu na Twoim łóżku.
Michael zmieszał się i puścił moją rękę, po czym schował dłonie do kieszeni swoich spodni.
- Dlaczego akurat na moim?
- Mieszkasz bliżej - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
Szliśmy przez chwilę w ciszy, Michael kopiąc co chwilę pojedyncze kamyki po drodze, a ja machając reklamówką z moją paczką prezerwatyw.
- Nie licz na to - powiedział po chwili.
- Na co? - spytałam, nie mając pojęcia o czym mówi.
- Na gorący seks na moim łóżku - odpowiedział, podnosząc na mnie wzrok.
Moje serce znowu zaczęło szaleć, gdy zobaczyłam jego zadziorny uśmiech i musiałam przyznać, że Michael dzisiaj mnie zadziwiał. Nie zachowywał się tak wcześniej w stosunku do mnie i musiałam pochwalić się w myślach za to, że wysłałam do niego tego pierwszego SMSa.
- Cholera, zniszczyłeś moje plany na popołudnie - mruknęłam.
Michael zaśmiał się lekko, ale szybko przestał, jakby zdał sobie sprawę z tego, co właśnie zrobił.
- Słyszałam to - powiedziałam wesołym głosem.
Michael zatrzymał się nagle, więc stanęłam obok niego, patrząc na niego pytająco. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że jesteśmy pod jego blokiem.
- Och - wyrwało mi się.
Chciałam spędzić z nim jeszcze trochę więcej czasu, ale wiedziałam, że Michael chce jak najszybciej pójść do domu i pozbyć się mojego towarzystwa.
- Więc.. - zaczęłam mówić, choć nie byłam pewna, co dokładnie chciałam powiedzieć.
W żaden sposób nie mogłam go zatrzymać, nie miałam co do tego wątpliwości. Michael podrapał się po tyle głowy, rozglądając się dookoła i wrócił wzrokiem do mnie, wyglądając na niepewnego tego, co miał właśnie zrobić.
- Chcesz wejść na górę?
Wytrzeszczyłam na niego oczy, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę właśnie to powiedział. Nie odzywałam się przez chwilę, próbując przetworzyć to co właśnie się stało. Michael skrzywił się i zapewne pomyślał, że właśnie zastanawiam się jak mu odmówić. Powinien wiedzieć, że byłam bardziej niż chętna, żeby spędzić z nim więcej czasu i cholera zobaczyć jego mieszkanie! Może nawet uda mi się obejrzeć jego pokój.
- Jasne - odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko.
Michael pokiwał głową i sam wyglądał, jakby nie wierzył, że właśnie to robił. Jeszcze 5 dni temu powiedział mi, że mnie nienawidzi, a teraz sam zaproponował, żebyśmy spędzili ze sobą więcej czasu i to na dodatek w jego mieszkaniu. Byłam z siebie dumna, że udało mi się tego dokonać.
Weszliśmy do jego klatki i zaczęliśmy wchodzić po schodach. Michael szedł przede mną, tak że mogłam obserwować każdy jego ruch.
- Rozumiem, że jednak zmieniłeś zdanie co do tego gorącego seksu na Twoim łóżku?
Michael obrócił się w moją stronę i przewrócił oczami.
- Zamknij się - burknął.
Wygrzebał klucz z kieszeni spodni, a ja zaśmiałam się lekko, czekając, aż otworzy drzwi.
- Zmuś mnie - odpowiedziałam pewnym siebie głosem.
Michael spojrzał na mnie, mrużąc oczy i przekręcił klamkę, otwierając drzwi od mieszkania. Pociągnął mnie za rękę ku sobie, tak że weszłam do środka i jego usta wylądowały na moich. Gdy powiedziałam, żeby mnie zmusił, właśnie to miałam na myśli, ale nie myślałam, że naprawdę to zrobi.
Nie zamierzałam jednak narzekać, bo musiałam przyznać, że czekałam na ten moment od czasu imprezy Ashtona. Chciałam znowu go pocałować i wreszcie mogłam to zrobić. Upuściłam reklamówkę na podłogę i zamknęłam stopą drzwi za nami. Wplotłam palce w jego włosy, próbując przyciągnąć jego twarz bliżej mojej. Musiałam stać na palcach, żeby dosięgnąć jego ust, a on musiał pochylić się w dół.
Rozchyliłam usta, czując jego język na mojej dolnej wardze i zamruczałam z zadowoleniem. Jego ramiona oplotły mnie w pasie i uniósł mnie lekko do góry, by łatwiej nam było się całować, biorąc pod uwagę naszą różnicę w wzroście.
Michael jednak nie był taki silny, jakby chciał, a ja nie ważyłam tyle co te niesamowicie chude dziewczyny, więc upuścił mnie z powrotem na ziemię. Wymamrotał coś pod nosem, wyraźnie niezadowolony z siebie, a ja zaśmiałam się cicho, spoglądając w górę na jego twarz. Jego usta były zaczerwienione i nie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu, wiedząc, że ja to spowodowałam.
- Pokażesz mi swój pokój?
*
haha, nie wiedziałam, jak zakończyć rozdział, więc zaczęli się całować...
ugh, to wyszło za szybko, ale cholera, za bardzo lubię ich razem!
awwwww świetny rozdział rozwaliła mnie ta scena w sklepie xd dodawaj jak najszybciej nowy rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńNiesamowite zakończenie tak jak i cały rozdział :-P
OdpowiedzUsuńNadal mam wielkiego banana na twarzy a mama patrzy się na mnie jak na idiotke xd Awww... Pocałowali się! Jeeeeeej!
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńOMG boski.
OdpowiedzUsuńczekam na nn ♥
@DREWSOSJ
Hahahahah jrbdndjciidjedbbfbx ♥♥♥♥♥♥♥♥♥ kocham to ahhahahahahaha i ciebie też ♡♡♡♡♡ czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńprzez cały rozdział szczerzyłam się do komputera, aż mnie usta zaczęły boleć haha. Co ja mogę powiedzieć (a raczej napisać, no ale okej) - rozdział sam w sobie jest świetny, a scena w sklepie - boska! myślałam że nie wyrobię ze śmiechuXD a Luke i Ashton? to takie dziwne, ale jak Mickey zaczął to shippować to może też zacznę. hehe
OdpowiedzUsuńi oczywiście na koniec najlepsze.
POCAŁOWALI SIĘ OMG OMG OMG
#fangirling soł macz
nie mogę uwierzyć, shippuje to taaak bardzo od poczatku, więc niech Michael lepiej pokaże jej swój pokój i niech sprawdzą czy łóżko jest wystarczająco wygodne ^^
NO I WENY ŻYCZĘ NA KOLEJNE WSPANIAŁE ROZDZIAŁY <3 - j.
uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy przez cały rozdział ;D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ^^
czekam na następny ;)
Jak ja się głupio uśmiecham jak czytam... ;D Super rozdział :)
OdpowiedzUsuń(ja wcześniej komentowalam jako "Zuza*" a teraz będę tak... Pisze żebyś wiedziała że jestem tą samą osobą =])
Czekam na next ;D
Dlaczego wszystkie moje ulubione rozdziały mają w sobie jakieś podteksty seksualne? jestem aż tak zboczona? XD
OdpowiedzUsuńzdecydowanie mój ulubiony rozdział *o*
ahahahahaha Luke i Ash ahahahahahaha Mike przybij haj fajw ja też ich shippuje xd
jejciu ONI SIĘ CAŁOWALI! jejciu fangirluje *o*
to co, następny rozdział i gorący sex na łóżku Mike'a? (chciałabym. może to by jakoś ich zbliżyło do siebie?)
Pozdrawiam
Vic from these-awkward-moments.blogspot.com
Super, czekam na nn ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHahaha dlaczego mi tak ciepło? Zdecydowanie chcę więcej takich rozdziałów. Mikey w końcu otwiera się na uczucia i tak trzymać. Czekam na ciąg dalszy tego zakończenia.
OdpowiedzUsuńWOW genialny i nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńMożesz mnie informować na tt? @megatightening
Super !!
OdpowiedzUsuńMikey taki aww *__*
Kocham to tę parę <3
czekam na nexta i życzę weny :)
Czemu to jest taaakie genialne?! masakra, kocham Cię
OdpowiedzUsuńJeny ja tu zaraz zwariuję, dziewczyno! Czytam twoje opowiadanie codziennie po kilka razy, bo tak bardzo pragnę nowy rozdział! I się cieszę jak głupia i za każdym razem wyczaję jakiś mały szczegół który pominęłam, to cudowne!!! I jeszcze mi się dzisiaj śnił ciąg dalszy i już chcę nowy rozdział żeby zobaczyć czy to się sprawdzi!! Hahahahhaha jeju kocham to opowiadanie i w ogóle Mikey i Ivy awwww♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?:(((((
OdpowiedzUsuńza szybko? NIE! TAK JEST IDEALNIE
OdpowiedzUsuń