czwartek, 31 lipca 2014

9.

Michael

 - Co Ty na to? Mike? Mike?
 Calum uderzył mnie w ramię i spojrzałem na niego z rozdrażnieniem. Luke uniósł brwi, przyglądając mi się z zaciekawieniem, na co przewróciłem oczami i wszedłem do stołówki.
 - Mówiłem, że przyjdziemy do Ciebie dzisiaj wieczorem? - mruknął Cal i zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie.
 Odwróciłem się w jego stronę z niezadowoloną miną, nie przypomniałem sobie, żebyśmy coś takiego ustalali wcześniej. Może dlatego, że to nigdy nie miało miejsca.
 - Pogralibyśmy w Halo albo Fifę - dodał Cal proszącym głosem.
 Luke pokiwał głową, uśmiechając się nieznacznie i westchnąłem cicho.
 - Ok, jak chcecie - odpowiedziałem.
 Calum wyszczerzył się w moją stronę, jakby usłyszał właśnie najwspanialszą wiadomość na świecie i nie miałem pojęcia, czemu aż tak się cieszy. Postanowiłem jednak o to nie pytać, obawiając się, że Cal da mi wykład o tym, jak miłe to jest, gdy przyjaciele spędzają razem czas i że powinienem się cieszyć z tego, że oni dalej się ze mną trzymali mimo moich humorów (tak, Calum już kilka razy dał mi tę przemowę i uwierzcie mi, była naprawdę długa).
 Złapałem za tacę i zacząłem spoglądać przez szybkę na jedzenie, które dziś można było zjeść w szkole, kiedy Luke krzyknął przy moim uchu:
 - O mój Boże, frytki!
 Zmarszczyłem brwi, rzucając mu spojrzenie przez ramię i spojrzałem z powrotem na ladę. Miał rację.
 - Jak to możliwe? - spytał Luke, wytrzeszczając oczy. - Czy to jakiś żart? Gdzieś jest ukryta kamera?
 W szkole przeważnie było obrzydliwe żarcie, więc nic dziwnego, że Luke był zdziwiony, ale trochę przesadzał. Ludzie wokół zaczynali się na niego patrzeć, z czego musiał nie zdawać sobie sprawy zbyt zaaferowany tym ewenementem. Normalnie Luke nie lubił być w centrum uwagi i unikał takich sytuacji jak ognia.
 - Luke, uspokój się - mruknął Calum, śmiejąc się pod nosem.
 - Powiedzcie, że też to widzicie?
 Luke spojrzał to na mnie, to na Cala wielkimi oczami i oczekiwał naszej odpowiedzi.
 - Tak - powiedział Calum, kiwając lekko głową.
 - A może to nie są frytki - wyszeptałem tak, żeby tylko Luke mógł mnie usłyszeć, gdy kolejka się przesunęła. - Może to tylko tak wygląda, a naprawdę...
 - Co chcecie? - przerwała mi kucharka, wyglądając na znudzoną.
 Cała nasza trójka poprosiła tylko o frytki, bo reszta jedzenia wyglądała tak samo źle jak zawsze i zaczęliśmy kierować się do naszego stałego stolika. Luke dalej przypatrywał się swojej tacy podejrzliwie, jakby myślał, że nagle zniknie mu sprzed nosa. 
 Przez to, że przyglądałem się Luke'owi, nie zwracałem uwagi na to, co jest przede mną i nagle ktoś mocno uderzył we mnie ramieniem, wytrącając mi tacę z rąk. I wiedziałem, że to wcale nie był przypadek.
 Nick Peterson, jeden z największych idiotów w tej szkole stał przede mną z grymasem na twarzy.
 - Uważaj, jak chodzisz, frajerze! - syknął.
 Calum spojrzał na niego, wyglądając na podenerwowanego i od razu wiedziałem, o czym myśli. Gdyby Nick dowiedział się, że Cal całował się z jego dziewczyną, byłoby z nim naprawdę kiepsko.
 Zaśmiałem się ponuro, patrząc na Nicka z pogardą. Jeśli myślał, że się go bałem, to był w wielkim błędzie.
 - Współczuję Twoim rodzicom, Peterson - rzuciłem, jak gdyby nigdy nic, wiedząc, że to zbije go z tropu.
 Nick zmarszczył brwi, zastanawiając się, co miałem na myśli, a Cal zacisnął palce na materiale mojej koszulki, ciągnąc mnie lekko w jego stronę. Nie ruszyłem się z miejsca i tylko posłałem mu krótkie spojrzenie, zauważając zielonego na twarzy Luke'a za jego ramieniem.
 Widziałem, że kilka osób spogląda w naszą stronę, w tym grupka jego głupich przyjaciół. Ivy patrzyła w moją stronę i byłem pewien, że ma niezły ubaw, widząc jak jej kumpel we mnie uderzył.
 - Ty... - zaczął Nick.
 Wróciłem spojrzeniem do niego i chyba wreszcie załapał, o co mi chodziło, bo wyglądał, jakby chciał coś rozwalić. Najprawdopodobniej moją twarz.
 - To taki żart, Nick - powiedział szybko Calum, ciągnąc mnie mocniej, tak że w końcu przesunąłem się w jego stronę. - Sorry i um... smacznego.
 Słyszałem, jeszcze jak Nick prychnął pod nosem i mruknął: "pieprzone dziwaki", ale Cal miał za dużo siły w porównaniu do mnie i odciągnął mnie od niego. Luke poszedł za nami, dalej wyglądając, jakby miał zaraz zwymiotować.
 - Mike, nie możesz mówić do niego czegoś takiego! - warknął Cal, gdy usiedliśmy przy stole.
 Zabrałem kilka frytek z jego tacy, bo moje jedzenie wylądowało na podłodze stołówki i nie miałem zamiaru ani tego sprzątać, ani iść po nowe.
 - Dlaczego? - spytałem ze znudzeniem.
 - Pomyśl o Luke'u! - krzyknął.
 Spojrzałem na Luke'a, śmiejąc się lekko, a on próbował posłać groźne spojrzenie Calumowi, ale nie bardzo mu się to udało.
 - Wszystko ze mną ok, dziękuję - powiedział sarkastycznie.
 - Wyglądasz, jakbyś miał zwymiotować... - mruknął niepewnie Calum.
 - Właściwie Luke mógłby się przydać w takiej sytuacji, mógłby zwymiotować mu na buty... albo na twarz - dodałem, kiwając głową z zadowoleniem.
 Cal prychnął pod nosem z powodu mojej niewrażliwości, a Luke posłał w moją stronę nieznaczny uśmiech. Wiedziałem, że Luke'a stresują niektóre sytuację, tym bardziej takie, gdy ktoś najchętniej pobiłby jego przyjaciela, ale Calum potrafił przesadzać. Czasem traktował go jak dziecko.
 Przez chwilę przy naszym stole zapanowała cisza, podczas gdy ja dalej podjadałem ich jedzenie i nie usłyszałem sprzeciwu od żadnego z nich.
 - Mike, Luke - odezwał się nagle Cal z podekscytowaniem, wracając do swojego radosnego zachowania. - Wydaje mi się, że Ivy właśnie kłóci się z Nickiem.
 Popatrzyłem w stronę ich stołu i rzeczywiście wyglądało, jakby nie rozmawiali o czymś przyjemnym. Ivy mówiła coś do niego z niezadowoloną miną, a Nick patrzył na nią z niedowierzaniem. Reszta ich znajomych spoglądała na Ivy, jakby właśnie wyrosły jej rogi.
 - Myślę, że czepia się go o to, że wytrącił Ci tacę z rąk - powiedział Calum, uśmiechając się szeroko.
 - Wątpię - rzuciłem krótko i odwróciłem wzrok od sceny, o której mówiliśmy.
 - Dla mnie też tak to wygląda - poparł go Luke, wyglądając już na uspokojonego. - Ledwo Nick usiadł do stołu, zaczęła coś do niego mówić. 
 - Może zdradził Deb - mruknąłem i zaśmiałem się lekko. - Chociaż nie, oni zdradzają się cały czas, więc nie byłaby o to zła.
 Cal pokiwał głową, wyglądając na rozbawionego, ale Luke zmarszczył brwi i powiedział:
 - Jestem całkiem pewny, że on jej nigdy nie zdradził.
 - Nieważne - odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
 - Jeśli jesteśmy już przy temacie Ivy... - zaczął Calum i spojrzał w stronę Luke'a, jakby czekając na jego zgodę.
 Luke uśmiechnął się pod nosem i spojrzał w moją stronę. Nie miałem pojęcia, o co im chodzi, ale trochę przerażał mnie sposób, w jaki na mnie patrzyli.
 - Wracałeś wczoraj sam do domu? - spytał Cal, przyglądając mi się podejrzliwie. - No wiesz z kręgielni.
 Czy oni właśnie zasugerowali, że wiedzieli o tym, że odprowadziłem Ivy do domu? Nie odzywałem się przez chwilę, zastanawiając się nad tym, jak powinienem rozegrać tę sytuację. Nie chciałem, żeby pomyśleli, że coś jest między nami, bo tak nie było.
 - Dlaczego o to pytasz? - odezwałem się w końcu, chcąc dowiedzieć się najpierw czegoś więcej.
 - Przyznaj się, Mike - powiedział Cal, a ja uniosłem pytająco brwi.
 - Widzieliśmy Cię z Ivy - wyznał Luke. - Zaraz po tym, jak się rozstaliśmy, odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem, że z nią idziesz.
 - Ok - odpowiedziałem i sięgnąłem po frytkę z jego talerza.
 Słyszałem, jak Calum bierze głęboki oddech i uśmiechnąłem się pod nosem, wiedząc, że zaczynam go irytować tym, że nic nie mówię. Pewnie chciałby, żebym opowiedział mu każdy najmniejszy szczegół mojej rozmowy z Ivy. Nie byłby zbytnio zadowolony z faktu, że Ivy wiedziała o jego domniemanej miłości do niej i uważała to za zwykłe zauroczenie, które szybko mu przejdzie. Na pewno nie byłby też szczęśliwy, że nazwała mnie seksownym. Ok, może i powiedziała, że mój wysoki wygląd jest seksowny, ale to jedno i to samo, prawda?
 - Mike! - jęknął Calum. - Powiedz coś więcej.
 Westchnąłem cicho, przewracając oczami i oparłem się rękami o stół.
 - Ta, szedłem z nią, okazało się, że idzie w tę samą stronę i... - wzruszyłem ramionami. - Jakoś tak wyszło.
 - Jakoś tak wyszło? - zawołał Cal piskliwym głosem. - Jakoś tak wyszło, że szedłeś z Ivy Foster? Dlaczego mi nie zdarzają się takie rzeczy...
 Luke zaśmiał się lekko i poklepał go po ramieniu. Może Calum powinien lepiej umawiać się z Lukiem, zamiast wciąż marzyć o Ivy. Zdecydowanie lepiej, by na tym wyszedł. 
 - Co mówiła? - spytał, wciąż nie dając mi spokoju.
 - Nic takiego, nie rozmawialiśmy dużo.
 Wiedziałem, że skłamałem, ale prawda bolałaby go jeszcze bardziej niż to niewinne kłamstwo. Nic mu się nie stanie, jeśli nie dowie się o wszystkim.
 Calum otworzył usta, jakby chciał mnie o coś jeszcze spytać, ale dzwonek obwieścił koniec przerwy i musieliśmy wracać na zajęcia.
 - Chodź, Cal - mruknął Luke, podnosząc się z miejsca. - Mamy teraz matmę.
 Wstałem z miejsca i zarzuciłem pasek od mojego plecaka na ramię, podczas gdy Calum westchnął głośno, niechętnie robiąc to samo.
 - To jeszcze nie koniec, Mike! - zawołał.
 - Oczywiście... - mruknąłem, przewracając oczami.
 W końcu wyszliśmy ze stołówki i poszliśmy w kierunku naszych klas, oni w jedną stronę, ja w drugą. Wiedziałem, że Calum tak łatwo nie zostawi tego wszystkiego w spokoju. Zapowiadał się długi wieczór, skoro mieli do mnie przyjść. Już żałowałem, że się na to zgodziłem.

*

Ivy

 Dalej nie mogłam uwierzyć, że Nick tak się zachował. Wiedziałam, że ich nie lubi, ale nie pomyślałabym, że zaczepi ich i będzie próbował wszcząć bójkę. Właściwie to nawet nie zrobił nic Calumowi i Luke'owi. Jego atak był skierowany na Michaela. I naprawdę mnie to rozzłościło.
 Nie mogłam się opanować i gdy tylko podszedł do naszego stolika, zaczęłam na niego krzyczeć. Widziałam, że moi znajomi są zdziwieni moim zachowaniem, a Katie szturchnęła mnie mocno w żebra, chcąc, żebym się zamknęła. Nic sobie z tego nie robiłam i kontynuowałam mój monolog. W końcu Nick mnie przeprosił, czego wcale nie oczekiwałam. Powinien przeprosić Michaela i właśnie to mu powiedziałam, choć wątpiłam, że byłby w stanie to zrobić.
 Wyszłam szybko z klasy, nie czekając na Katie, z którą miałam ostatnią lekcję i skierowałam się do wyjścia. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś idzie ze mną, odkąd tylko wyszłam z angielskiego i gdy spojrzałam przez ramię, zobaczyłam Caluma. No tak, w końcu miałam z nim lekcje.
 - Hej Cal - rzuciłam pogodnym tonem.
 - Och cześć Ivy... nie zauważyłem Cię.
 Zaśmiałam się lekko, a Calum się zmieszał, bo oboje wiedzieliśmy, że nie była to prawda. Przecież szedł kilka kroków za mną.
 Cal wyrównał ze mną kroku i szliśmy w ciszy, póki nie doszliśmy do drzwi wejściowych, które szybko otworzył i pokazał ręką w stronę wyjścia.
 - Panie przodem.
 - Dziękuję - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
 Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Ashtona, który miał po mnie przyjechać. W końcu moje spojrzenie wylądowało na nim i plecak prawie spadł mi z ramienia, gdy zobaczyłam, z kim stał. Calum nie wyglądał na, aż tak zaskoczonego jak ja i oboje ruszyliśmy w ich kierunku.
 - Dlaczego Ash rozmawia z Lukiem i Michaelem? - spytałam i po chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak zabrzmiało. - To znaczy chodziło mi o to...
 - Ashton i Luke jakby się zakumplowali? - przerwał mi Calum.
 - Co?
 Wow, Ashton nie mówił mi o tym wcześniej. Nie miałam pojęcia, że ma jakikolwiek kontakt z Lukiem.
 - Na tej imprezie, na którą nas zaprosiłaś, dużo gadali czy coś... I wymienili się numerami - wytłumaczył mi Calum. - Dziwnie to zabrzmiało, jakby na siebie lecieli.
 Cal zaśmiał się niepewnie, a ja uniosłam brwi, przyglądając mu się z rozbawieniem. Wydawał się nerwowy, co było dosyć słodkie.
 W końcu podeszliśmy wystarczająco blisko nich, żeby Ash mnie zauważył i wielki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
 - Ivyyy! - zawołał.
 Luke i Michael odwrócili się w naszą stronę i widziałam, że są zdziwieni, że idę razem z Calumem.
 - Hej Ash... Co robicie? - spojrzałam to na niego, to na pozostałych.
 Ashton zarzucił mi rękę na ramiona i miałam wrażenie, że Michael skrzywił się lekko. Prawdopodobnie z samego faktu, że musiał znosić moje towarzystwo.
 - Rozmawiamy - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
 Zdecydowanie później będę musiała wypytać go co do tej tajemniczej znajomości z Lukiem, o której nie raczył mnie wcześniej poinformować. 
 - Dzięki, że mogliśmy przyjść na Twoją imprezę - odezwał się Calum, wpatrując się w niego. - Było świetnie.
 - Jasne, nie ma sprawy.
 Calum uśmiechnął się szeroko, najwidoczniej uszczęśliwiony jego odpowiedzią, a ja przeniosłam wzrok na Michaela. Miał znudzoną minę, jakby był tutaj tylko ze względu na swoich kolegów, a sam najchętniej by stąd poszedł. Wiedziałam, że nie było możliwe, żeby chwilę wcześniej miał przyjazną rozmowę z Ashtonem. Pewnie stał z boku, przewracając oczami, gdy to Luke z nim rozmawiał.
 - Przepraszam za Nicka, Mikey - powiedziałam nagle. - Nic Ci się nie stało?
 Calum zaczął szaleńczo kaszleć, jakby się czymś zakrztusił, a Luke uderzył go mocno w plecy. Michael nie wyglądał na zbytnio zadowolonego tym, co powiedziałam.
 - Oczywiście, że nic mi się nie stało. Co taki idiota jak on mógłby mi zrobić? - zwrócił się do mnie chłodnym tonem.
 Poczułam, jak Ashton zaciska dłoń na moim ramieniu i gdy spojrzałam na jego twarz, gromił Michaela wzrokiem.
 - Po prostu chciałam się upewnić, że wszystko z Tobą ok - odpowiedziałam mu.
 Widziałam po twarzy Michaela, że zaskoczyła go moja odpowiedź, jego oczy rozszerzyły się i tylko pokiwał głową.
 - Ok, musimy już iść, prawda Ivy? - odezwał się Ashton, przerywając tę niekomfortową ciszę.
 - Um, nie... - mruknęłam.
 Ashton zaśmiał się lekko, jakby to co powiedziałam, było naprawdę zabawne i pociągnął mnie za sobą, idąc wolno w stronę swojego samochodu.
 - Pogadamy później, Luke! - zawołał. - Hej Calum! - machnął ręką i jego twarz spoważniała, gdy powiedział ostatnie słowo: - Michael.
 Pomachałam do nich, prawie potykając się o moje stopy, gdy Ash dalej ciągnął mnie za sobą i w końcu straciłam ich z oczu. Zaśmiałam się, łapiąc go za rękę i ściągnęłam ją w moich ramion.
 - Nie mówiłeś mi, że masz nowego kumpla.
 - Co? - spytał ze zdziwieniem i obszedł samochód, żeby otworzyć go kluczami.
 - Luke'a.
 Uniosłam pytająco brwi, a Ash zdążył wejść już do środka i z cichym westchnieniem zrobiłam to samo. Spoglądałam na niego wyczekująco, gdy odpalił silnik i zaczęliśmy wyjeżdżać z parkingu. W końcu Ashton spojrzał na mnie przez ramię, prawdopodobnie wyczuwając na sobie moje spojrzenie.
 - Och Luke. Gadałem z nim na imprezie, naprawdę fajny gość.
 Pokiwałam głową, zastanawiając się nad tym wszystkim. Ashton kolegował się z Lukiem. Było to dla mnie dość nieoczekiwane, ale właściwie cieszyłam się, że tak się stało.
 - Masz z nim cały czas kontakt? - spytałam niewinnym tonem, włączając radio.
 - Tak, piszemy ze sobą.
 Zaśmiałam się lekko, bo tak jak Calum wcześniej, teraz Ash powiedział to, jakby na siebie lecieli.
 - Fajnie - odpowiedziałam i pokiwałam głową. - Załatwisz mi numer Michaela?
 Ashton spojrzał na mnie z niezadowoloną miną i szybko wrócił spojrzeniem na drogę.
 - Mogłem się domyślić, że będzie Ci chodziło o coś takiego... Dlaczego akurat ten koleś?
 Uśmiechnęłam się nieznacznie, patrząc na Ashtona, wyglądał, jak starszy brat zmartwiony o swoją młodszą siostrę.
 - Lubię go.
 - Za to on nie wygląda, jakby lubił Ciebie - mruknął Ash i westchnął głośno. - Ivy, nie wydaje mi się, żeby to miało...
 - Całowałam się z nim - przerwałam mu.
 Ashton nacisnął mocno na pedał, tak że auto się zatrzymało i całe szczęście nikt nie jechał za nami. Wytrzeszczyłam na niego oczy, a on w taki sam sposób spojrzał na mnie.
 - Jak to? Kiedy?
 - Na Twojej imprezie - odpowiedziałam, a on znowu ruszył.
 Przez chwilę w samochodzie panowała cisza i zastanawiałam się, o czym myślał. Czekałam, aż odezwie się pierwszy, chcąc sprawdzić, co o tym myśli.
 - Ivy... - zaczął łagodnym głosem. - Może on tylko chce Cię wykorzystać?
 Pokręciłam przecząco głową, a Ash przewrócił oczami, co od razu przypomniało mi o sposobie, w jaki robił to Michael. Mimo wszystko lubiłam go, naprawdę go lubiłam.
 - Zresztą nie mówię, że chcę z nim kręcić - powiedziałam. - Chcę poznać go lepiej.
 Ash nic nie odpowiedział, chociaż czekałam, aż to zrobi i w końcu spytałam kolejny raz:
 - To jak załatwisz mi ten numer?
 Samochód zatrzymał się na światłach i Ashton odwrócił się w moją stronę z poważną miną.
 - Ok, zrobię to... -  mruknął niechętnie Ash.
 Uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa, ale widziałam, że to jeszcze nie koniec.
 - Ale jeśli on Cię skrzywdzi, to połamię mu obie nogi.
 Zaśmiałam się lekko, a Ashton wymamrotał do mnie, że wcale nie żartuje i jest całkowicie poważny. Pochyliłam się w jego stronę i pocałowałam go w policzek. Ashton był najlepszym przyjacielem, jakiego mogłam sobie wymarzyć.

*

nie wiem w ogóle skąd wzięła się ta scena "Luke jara się frytkami, jakby widział je pierwszy raz w życiu" ;D

13 komentarzy:

  1. Gdyby nie to, że Ivy ciągle powtarza, iż Ash to tylko jej przyjaciel i zachowuje się w stosunku do niej jak starszy brat, pomyślałabym, że jest coś na rzeczy. Zapewne Mikey też ma takie myśli, ale kto go tam wie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta scena była totalnie świetna! (Luke jara się frytkami) <3 Czy Luke i Ash ten teges? ^^ to by było słodkie *-*
    Michael totalnie pasuje do swojej roli XD Uwielbiam go takiego oschłego. Oczywiście zapewne w środku tłumi by nie rzucić się na Ivy XD
    Weny <3
    Pozdrawiam, Vic

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział, zrób nareszcie przełom w Mikeyu i Mivy feels <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Luke jara sie frytkami jako scena.z zycia wzieta :D
    Czekam na nn @DREWSOSJ

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial xreszta jak i zawsze, zycze weny i czekam na nastepny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :) heh Luke xd
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepsze opowiadanie z mikem jakie kiedykolwiek czytalam! jest genialne
    @fuckinglukeey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, tak się zastanawiam czy mogłabyś mnie informować o rozdziałach? @fuckinglukeey

      Usuń
  8. Genialny jak zwykle *-*
    Hahahah ta scena z frytkami >>>>>>>>.
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  9. To opowiadanie jest super :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. + poleciłam twojego bloga u sb na http://miloscjestjaktatuaz.blogspot.com/

      Usuń