niedziela, 13 lipca 2014

7.

Ivy

 Gdy weszłam do klasy od chemii, moje spojrzenie od razu skierowało się na sam tył pomieszczenia. Tak jak się spodziewałam, już tutaj był.
 Michael siedział w ostatniej ławce z głową pochyloną w dół, nie zwracając uwagi na nic, co działo się wokół niego. Włosy miał rozrzucone po całej głowie jak zawsze i pierwsze na co zwróciłam uwagę to ich kolor. Póki co jeszcze ich nie pofarbował, ale mogłam się założyć, że nie minie dużo czasu, aż to znowu zrobi. Mrużył lekko oczy, jakby chciał coś zobaczyć i byłam pewna, że w dłoniach schowanych pod blatem trzyma telefon.
 Zawsze wyglądał, jakby nic go nie obchodziło, ale wiedziałam, że to nie do końca jest prawdą. Na początku chciałam go nienawidzić, po tym jak mnie potraktował, ale to szybko minęło, gdy zobaczyłam go w drzwiach mojego domu. Michael może nawet sam nie zdawał sobie z tego sprawy, ale nie byłam mu tak całkiem obojętna, nie uważałam też, żeby naprawdę mnie nienawidził. I chociaż upierał się, że nie chce mnie nic ze mną wspólnego, jego czyny przemawiały do mnie głośniej niż słowa. Osoba, która kogoś nienawidzi nie pojechałaby specjalnie do domu tego kogoś, by go przeprosić. Michael powiedział, że chce, żebyśmy wrócili do niezwracania na siebie uwagi w szkole, ale nie mogłam na to pozwolić. 
 Może byłam zbyt uparta i naiwna, ale nie chciałam rezygnować z tej znajomości. Michael był inny niż wszyscy ludzie, których dotychczas spotkałam i nie mogłam się doczekać, by móc poznać go lepiej. 
 Usiadłam w końcu na miejscu, po tym jak zbyt długo stałam w drzwiach, przyglądając się Michaelowi. Nikt jednak tego nie zauważył i gdy tylko opadłam na krzesło, jedna z dziewczyn z klasy zaczęła do mnie coś mówić. Przez chwilę starałam się z nią rozmawiać, ale nie mogłam skupić na niej uwagi, więc w końcu dała mi spokój.
 Parę razy odwróciłam się za siebie, zerkając w stronę Michaela. Zachowywał się tak jak zawsze, wpatrywał się w miejsce pod ławką i gdybym nie dostrzegała telefonu wystające spod ławki, mogłabym przypuszczać, że robi coś obrzydliwego. Nigdy jednak nie przyglądałam się mu, aż tak uważnie na lekcji jak w tym momencie. Miał zmarszczone brwi, co tworzyło lekkie zmarszczki na jego czole. Język miał lekko wysunięty między wargi i cała jego twarz oddawała wyraz wielkiego skupienia.
 I wiem, że chłopcy nie lubią, gdy się tak o nich mówi, ale jest naprawdę piękny. W moich oczach wygląda idealnie.
 Wróciłam wzrokiem do przodu klasy i próbowałam skupić się na tym, co mówił nauczyciel. W końcu pewne jego słowa przykuły moją uwagę:
 - Teraz dobierzcie się w pary i przeprowadźcie ten eksperyment.
 Spojrzałam po ludziach siedzących obok mnie ze zdziwieniem, nie do końca rozumiejąc, co mam zrobić. Nasz nauczyciel zaczął chodzić po klasie i rozdawać fiolki z różnymi płynami. Dopiero po chwili udało mi się zauważyć, że na tablicy jest wszystko zapisane. Całe szczęście.
 Parę osób spytało mnie, czy chcę z nimi pracować, ale odmówiłam. To była doskonała okazja, żeby móc spędzić czas z Michaelem, gdzie nie mógłby nagle odejść lub po prostu mnie olać. Siedziałam przez chwilę w miejscu, stukając palcami o ławkę, gdy wszyscy wokół mnie dobierali się w pary.
 - Clifford - odezwał się nagle nauczyciel. - Masz parę?
 Odwróciłam lekko głowę, nie chcąc, by zauważył, że na niego patrzę. Michael prawie podskoczył na miejscu, zaskoczony tym, że ktoś zwrócił się bezpośrednio do niego. Znowu zmarszczył brwi, ale tym razem już nie wyglądał na skupionego, wyglądał, jakby był zagubiony.
 Nauczyciel westchnął i nie wyglądał na w ogóle tym zaskoczonego. Rozejrzał się krótko po klasie i w końcu spytał:
 - Czy ktoś nie ma jeszcze z kim pracować?
 Dokładnie na to czekałam, przez kilka sekund nie robiłam nic, spoglądając po klasie, żeby upewnić się, że nikt się nie zgłosił. Tak jak się spodziewałam, każdy miał już parę. Podniosłam rękę do góry, uśmiechając się lekko w stronę naszego nauczyciela, na co on odetchnął z ulgą.
 - Świetnie, w takim razie Foster usiądź z Cliffordem.
 Kiwnęłam głową i wstałam z miejsca, zabierając ze sobą mój plecak. Michael nie spuścił ze mnie wzroku ani na chwilę, gdy szłam przez klasę w jego stronę i gdy w końcu usiadłam na krześle, które przyciągnęłam do jego ławki.
 - Serio? - spytał kpiącym tonem.
 - Hm? - mruknęłam.
 Przeniosłam spojrzenie z niego na fiolki i podniosłam jedną z nich, przyglądając się kolorowemu płynowi.
 - Zrobiłaś to specjalnie - odezwał się w końcu Michael.
 Kiwnęłam głową, potwierdzając, co powiedział, a na mojej twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech.
 - Myślałem, że skończymy z tym.
 Wróciłam wzrokiem do niego, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi, a Michael zaczął machać ręką między nami z niezadowoloną miną. Znowu zmarszczył brwi i wiedziałam już, że robił tak w trzech sytuacjach. Gdy był na czymś skupiony, gdy nie wiedział, co się dzieje i gdy był zły.
 - Och - wyrwało mi się i uśmiechnęłam się szeroko. - Więc uważasz, że jest coś między nami?
 Michael zrobił wielkie oczy i wyglądał na przerażonego tym, że mogłam pomyśleć coś takiego. Przyglądając mu się, zaczęłam się lekko śmiać, bo nigdy wcześniej nie widziałam go tak wyglądającego.
 - Ja... ugh, nie - powiedział w końcu, przewracając oczami, do czego też już się zaczęłam przyzwyczajać. - Miałaś mnie olewać w szkole. Mieliśmy więcej nie rozmawiać. Tak jak kiedyś.
 Michael wcale nie patrzył na mnie, mówiąc to i zamiast tego zaczął wpatrywać się w fiolkę w mojej dłoni. Postanowiłam w końcu, że nic mu na to nie odpowiem i miałam to przeczucie, że naprawdę on wcale tego nie chciał. A nawet jeśli chciał, to jeszcze zmienię jego zdanie.
 - Ok, myślę, że to ta fiolka - powiedziałam, przelewając ją do większego, pustego naczynia.
 Michael tylko uniósł brwi, przyglądając się temu, co robię i nie wykazując się w ogóle chęcią pomocy. Nie przejęłam się tym jednak, spojrzałam na chwilę w stronę tablicy i zmrużyłam oczy, próbując lepiej zobaczyć. 
 - Do tego powinniśmy dolać to.
 Podniosłam inną fiolkę, a Michael spojrzał na mnie powątpiewająco, jakby szczerze wątpił, że mogłam zrobić to dobrze.
 - Jesteś pewna? - spytał ze znudzeniem w głosie.
 - Całkiem pewna... - odpowiedziałam, ale mimo moich słów, mój głos zdradzał, że tak nie jest.
 - Jeśli to wybuchnie i spali Ci brwi... - Michael powiedział wolno i zwilżył usta językiem, zanim skończył mówić: - To mogę zaryzykować.
 Wzruszył na koniec lekko ramionami, a ja wybuchnęłam śmiechem, wolną dłonią zasłaniając usta, by nauczyciel mnie nie usłyszał. Michael wyglądał na zmieszanego, jakby sam nie wiedział, czy ma się cieszyć, że mnie to rozbawiło, czy ma być zły z tego powodu.
 - Nie wiem, czemu Cię lubię - rzuciłam z rozbawieniem.
 I to była całkowita prawda. Michael ciągle był dla mnie niemiły i próbował mnie obrazić, a ja mimo wszystko z jakiegoś dziwnego powodu czułam do niego sympatię. 
 Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że przez ten cały czas Michael mi się przyglądał. Jego oczy miały w sobie jakąś emocję, której nie potrafiłam odczytać, a usta zacisnęły się w linie.
 - Co? - spytałam po chwili.
 To dopiero spowodowało, że odwrócił wzrok i zaczął uparcie wpatrywać się w fiolki.
 - Nic.
 Przez kilka kolejnych minut Michael w ogóle na mnie nie patrzył i wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał.
 Wiedząc, że i tak by mi nie pomógł, sama skończyłam nasze zadanie. Wszystko wyszło, tak jak powinno, co spowodowało zadowolony uśmiech na mojej twarzy.
 - Mikey... - zaczęłam mówić.
 - Dlaczego tak mnie nazywasz? - przerwał mi, krzywiąc się lekko.
 Wzruszyłam ramionami i przypominając sobie, jak nakrzyczał na mnie, bym tak do niego nie mówiła, dodałam:
 - Przepraszam.
 Michael otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko je zamknął i pokręcił głową. Jego spojrzenie skierowało się w końcu do naczyń na ławce i widziałam, że jest zaskoczony, że udało mi się to dobrze zrobić.
 Gdy zadzwonił dzwonek kończący lekcje, Michael pierwszy zerwał się z miejsca i wyszedł, jakby coś się paliło. Westchnęłam cicho, wpatrując się w drzwi, za którymi przed chwilą zniknął i nie mogąc wyrzucić z myśli jego spojrzenia, gdy powiedziałam, że go lubię.

*

Michael

 Lekcje strasznie mi się dłużyły tego dnia, więc gdy wreszcie mogłem opuścić szkołę, nie mogłem się doczekać, aż znajdę się w moim pokoju. Szybko wyszedłem z klasy i idąc korytarzem, usłyszałem, jak Luke woła moje imię. Zatrzymałem się, wzdychając głośno. Czego on znowu chciał...
 Luke podszedł do mnie razem z Calumem, oboje szczerząc się jak idioci, na co uniosłem pytająco brew.
 - Moja mama dała mi swój samochód, możesz się z nami zabrać - powiedział Luke.
 Lekki uśmiech wypłynął na moją twarz i pokiwałem głową. Świetnie, tym sposobem nie będę musiał iść na autobus, a później czekać na przystanku i będę w domu jeszcze szybciej niż planowałem.
 Wyszliśmy ze szkoły i Calum jak zwykle gadał przez całą drogę o jakichś głupotach, a Luke śmiał się co chwilę, spoglądając na niego. Szybko jednak umilkli, gdy zobaczyliśmy przed nami tę puszczalską Deb i jej głupią koleżanką, Kate.
 - Hej Debbie - zawołał do niej Calum.
 Ona tylko spiorunowała go wzrokiem i nic nie odpowiedziała, odwracając się w naszą stronę plecami. Jak miło z jej strony. Gdy wyminęliśmy je, Calum mruknął pod nosem:
 - Ok, całuj się ze mną na imprezie, później nie odpowiadaj mi na głupie cześć, czemu nie.
 Zaśmiałem się cicho, a Luke wyglądał, jakby nie był pewien czy ma być rozbawiony, czy oburzony. Calum nie wyglądał jednak, jakby był bardzo smutny z powodu tej sytuacji.
 Auto Luke'a było zaparkowane blisko wyjazdu z parkingu i oczywiście, że musiałem mieć takie szczęście i Ivy Foster stała niedaleko niego. Za jakie grzechy...
 - Myślicie, że ona odpowie mi na cześć? - spytał Cal.
 Przewróciłem oczami, a Luke wzruszył ramionami. Ivy wpatrywała się w swój telefon z niezadowoloną miną i zdawało się, że nie zauważyła, jak zbliżamy się w jej stronę.
 - Hej Ivy - powiedział Calum niepewnie.
 Widziałem, jak wpatrywał się w nią z uwielbieniem i musiałem odwrócić wzrok, bo inaczej mógłbym zwymiotować. Ivy uniosła głowę, najpierw z zaskoczeniem widocznym na jej twarzy, ale gdy zobaczyła nas, uśmiech pojawił się na jej twarzy. Dlaczego do cholery tak cieszyło ją to, że nas widzi...
 - Och hej Cal - odpowiedziała. - Cześć Luke.
 Luke kiwnął głową w jej stronę i wtedy oczy Ivy spoczęły na mnie. Zacisnąłem usta w linię, przypominając sobie, co powiedziała wcześniej. Powiedziała, że mnie lubi. Ale niemożliwe było, żeby naprawdę mnie lubiła. Niemożliwe. To musiała być kolejna część jej głupiej gierki.
 - Michael.
 Od razu zauważyłem, że nie nazwała mnie Mikey. Zwróciła się do mnie moim pełnym imieniem, tak jak tego od niej chciałem i teraz nie byłem pewien, czy jestem z tego zadowolony.
 - Czekasz na kogoś? - spytał Calum.
 - Nie do końca... Mama właśnie napisała mi, że nie będzie mogła po mnie przyjechać.
 Ivy skrzywiła się lekko i schowała komórkę do kieszeni swoich dżinsów, przez co podążyłem wzrokiem w dół jej nóg. Miała zajebiste nogi.
 - Wygląda na to, że będziesz musiała pojechać autobusem - powiedziałem chłodno.
 Calum zgromił mnie wzrokiem, a Luke wyglądał, jakby był w niekomfortowej dla niego sytuacji, Ivy tylko kiwnęła głową z lekkim uśmiechem na twarzy. Cal spojrzał w stronę Luke'a, robiąc te swoje wielkie, proszące oczy, którym naprawdę trudno było się oprzeć. Patrzyli na siebie przez chwilę, jakby rozmawiali ze sobą bez słów i nie miałem pojęcia, co się dzieje.
 - Luke ma samochód - powiedział nagle Calum.
 - Dobrze dla niego - odpowiedziała Ivy z rozbawieniem.
 - Możemy podwieźć Cię do domu - dodał.
 Tylko nie to. Zabiję Cię, Cal. 
 Ivy uniosła brwi, spoglądając na naszą grupę, a później rozejrzała się po parkingu, zapewne sprawdzając, czy ktoś z jej głupich znajomych nie widział, jak z nami rozmawia.
 - Jeśli to nie problem.
 Spojrzała na Luke'a, czekając na jego odpowiedź i naprawdę miałem nadzieję, że powie jej, że to jest problem. Oczywiste było jednak, że tego nie zrobi.
 - Jasne, nie ma sprawy.
 Cholera, Luke.
 - Siedzę z przodu - powiedziałem szybko.
 Jeśli już musiałem jechać w jednym samochodzie z Ivy, to przynajmniej nie chciałem siedzieć koło niej. Calum nawet nie zaczął się ze mną o to kłócić, co normalnie by zrobił i wiadome było, że był bardziej niż zachwycony tą całą sytuacją.
 Wsiedliśmy do samochodu, Luke za kierownicą, ja obok niego, a Ivy z tyłu razem z Calumem, który praktycznie ślinił się, spoglądając na nią. Idiota.
 Włączyłem radio i zacząłem zmieniać kanały, starając się nie zwracać uwagi na Ivy.
 - Och, uwielbiam tę piosenkę - powiedziała, na co od razu zmieniłem stację.
 Luke prychnął pod nosem, próbując powstrzymać śmiech, a w lusterku zobaczyłem, jak Calum gromi mnie wzrokiem. Od tego momentu nikt już się nie odezwał i jechaliśmy w niekomfortowej ciszy. Nie odwróciłem się do tyłu ani razu, ale wiedziałem, że Ivy wpatruje się w tył mojej głowy. Naprawdę nie wiedziałem, o co jej chodzi i dlaczego po prostu nie mogła zostawić mnie w spokoju.
 - Um... - Calum odchrząknął, zwracając uwagę wszystkich na siebie. - Dobrze bawiłaś się na imprezie u Ashtona?
 Zacząłem uparcie wpatrywać się w wycieraczkę za oknem, próbując zachować neutralną minę. Cal nie miał pojęcia, że na imprezie Ivy całowała się ze mną.
 - Było świetnie - odpowiedziała i mogłem wyczuć w jej głosie, że uśmiecha się szeroko. - Jedna z jego lepszych imprez.
 Przewróciłem oczami, a Luke spojrzał na mnie kątem oka.
 - Nie widziałem Cię tam w ogóle - rzucił Calum, brzmiąc na zawiedzionego.
 - Myślę, że oboje byliśmy dość zajęci - mruknęła z rozbawieniem.
 Brakowało jeszcze tylko tego, by wskazała na mnie palcem. Byłem pewien w tym momencie, że Luke i Calum zrozumieli, że Ivy wie o pocałunku Cala i Deb. Przynajmniej dla mnie było to oczywiste po tym, co powiedziała. I było też oczywiste, że zasugerowała, że sama robiła coś podobnego.
 Calum odpowiedział jej coś, zmieniając temat ich rozmowy, a ja przestałem już zwracać na nich uwagę. Nie mogłem się doczekać, aż wysiądę z tego samochodu. Lepiej wyszedłbym na tym, gdybym pojechał autobusem...
 Po czasie, który wydawał mi się wiecznością, dojechaliśmy na osiedle, na którym mieszkała Ivy. Powiedziała Luke'owi, w które miejsce ma skręcić i po chwili zatrzymaliśmy się przed jej domem. Wreszcie.
 - Dzięki za podwiezienie - odezwała się, uśmiechając się szeroko.
 - Nie ma za co - odpowiedział jej Luke, kiwając głową.
 Ivy wysiadła z samochodu i zanim zamknęła drzwi, zawołała:
 - Do zobaczenia jutro w szkole!
 Luke i Calum pożegnali się z nią, a ja zapadłem się niżej w moim fotelu, chcąc znaleźć się jak najdalej od niej. W końcu Ivy ruszyła w stronę swojego domu, a my odjechaliśmy.
 Przez chwilę żaden z nas się nie odezwał i miałem nadzieję, że tak zostanie. Ostatnio jednak nic nie szło po mojej myśli i Calum przerwał tę ciszę.
 - Całowała się z kimś na imprezie, prawda?
 Nie odpowiedziałem nic, zaciskając usta w cienką linię i powstrzymując się przed jakąś głupią uwagą. 
 - Myślę, że tak - odpowiedział wolno Luke.
 Calum westchnął cicho i oparł się ramieniem o tył mojego fotela.
 - Ciekawe kto to był. Jak myślicie?
 Poruszyłem się niekomfortowo na moim miejscu, pragnąc jak najszybciej wydostać się tego samochodu. Dlaczego musiał drążyć ten temat, to, że dowie się tego, nic przecież nie zmieni. Może oprócz tego, że będę miał wielkiego siniaka pod okiem i o jednego przyjaciela mniej. 
 Nikt na tym nie skorzysta, więc uwierz mi Calum, że wolałbyś nie wiedzieć, kto to był.

11 komentarzy:

  1. Genialny. Nie mogę się doczekać następnego.
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  2. TO JEST ZAJEBISTE! Genialny pomysł, normalnie gratuluję :D Mike jest idealny do tej "roli", ale nie męcz mnie i niech przestanie być takim chamem dla Ivy :D xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Spryciara mała. Nieźle sobie to wykombinowała z parami na lekcji. Czuje, że Cal prędzej, czy później dowie się, z kim dziewczyna całowała się na imprezie Ashtona i Michael będzie mieć nie mały kłopot z przyjacielem, ale to tylko moje gdybanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha Mikey mnie rozbraja! Poprzez bycie gburem stara się zatuszować, że tak naprawdę lubi Ivy, co jest trochę denerwujące, ale jednak słodkie. Świetny pomysł i wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuper, a mikey jest boski i slodki *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twojego bloga i smialo.moge przyznac, ze jest jednym z moich ulubionych.
    Codziennie tu zagladam aby sprawdzic czy nie ma nowego rozdzialu lub by przeczytac wszystko od poczatku.
    Chyba sie uzaleznilam
    Zycze weny i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jest genialny! już nie mogę doczekać się następnego! ;) xx @xxhemminhs69

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest swietne, wczoraj znalazlam twojego bloga i moge smialo stwierdzic, ze jest jednym z moich ulubionych. :) Z nicierpliwoscia czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  9. Supeer ! Uwielbiam twojego bloga, bo jet tak jakby inny od wszytkich ^_^ dziekujemy ze dla nas piszesz i kochamy cie i czekamy na natepny :* ♥♡

    OdpowiedzUsuń