niedziela, 24 maja 2015

rozdział bonusowy nr 1

Calum

rok po epilogu

 Alex związała włosy w koczka na czubku głowy i podwinęła rękawy swojej bluzki, po czym wyciągnęła kilka potrzebnych jej rzeczy z lodówki. Oparłem się przedramionami o stół i przygryzłem wargę, przyglądając się mojej pięknej dziewczynie, która chodziła w tę i z powrotem po całej kuchni. Miałem pomóc jej w robieniu kolacji, ale nie mogłem się skupić na niczym innym oprócz wpatrywania się w nią z zamyśleniem.
 Byliśmy już ze sobą prawie 4 lata, mieszkaliśmy razem od roku i prawie nigdy się nie kłóciliśmy. Jej rodzice traktowali mnie jak członka rodziny, a moi uwielbiali ją chyba nawet bardziej ode mnie. Zresztą nie dziwiłem się im ani trochę, Alex była idealna pod każdym względem i kochałem ją cholernie mocno. Dlatego naprawdę chciałem się jej oświadczyć.
 - Alex? - spytałem, a ona mruknęła cicho, chcąc dać mi znać, żebym kontynuował. - Um, dalej uważasz, że nigdy nie będziesz chciała wziąć ślubu?
 Jedynym problemem w naszej całej relacji było właśnie to, jak bardzo mieliśmy różne zdanie na ten konkretny temat. Rozmawialiśmy już wcześniej o tym parę razy i okazało się, że jej nie zależało na tym ani trochę. Może nie przeszkadzało mi to, aż tak, ale jednak od zawsze wyobrażałem sobie, że kiedyś wezmę ślub.
 A od kiedy poznałem Alex, wiedziałem, że będę chciał, żeby kiedyś została moją żoną.
 - Taaak - odpowiedziała wolno i zerknęła na mnie przez ramię. - Nie zmieniam tak łatwo zdania. Nie rozumiem, po co mi jakiś papierek, żeby pokazać, że moja miłość jest prawdziwa.
 Pokiwałem lekko głową, bo właśnie to Alex zawsze mówiła, nie wiedziałem, dlaczego w ogóle pomyślałem, że może tym razem powie co innego. Zawsze jednak się łudziłem, że może jednak pewnego dnia całkowicie zmieni swój pogląd na tę sprawę.
 Dlatego byłem tak głupi i kupiłem pierścionek, który właśnie schowany był w pudełku, a ono znajdowało się teraz w kieszeni moich spodni. W tym momencie miałem wrażenie, że nagle zrobiło się o wiele cięższe i miałem ochotę pozbyć się go jak najszybciej.
 Powinienem był słuchać Luke'a, gdy odradzał mi kupienie pierścionka, ale uparłem się i takim sposobem wydałem naprawdę dużo pieniędzy na coś, co nigdy mi się nie przyda. Może oddam go Michaelowi, jeśli kiedyś w ogóle zdecyduje się oświadczyć Ivy. Gdybym był na jego miejscu, już dawno bym to zrobił, biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy temu zostali rodzicami.
 - Ok - mruknąłem, nie mogąc ukryć mojego rozczarowania.
 - Co jest? - spytała Alex i zostawiła wszystko, a zamiast tego obróciła się twarzą do mnie, przyglądając mi się podejrzliwie.
 - Nic - powiedziałem szybko, kręcąc głową. - Zupełnie nic.
 - Słonko, widzę, że coś kręcisz -odpowiedziała i przewróciła oczami.
 Alex podeszła do mnie, stając zbyt blisko (bałem się, że zauważy pudełko w mojej kieszeni) i uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Przepraszam, Cal.
 Pokręciłem energicznie głową na boki i wyprostowałem się, po czym zrobiłem krok do tyłu. Musiałem stąd wyjść, schować gdzieś ten pierścionek tak, żeby Alex nie mogła go zobaczyć i spróbować wybić sobie to z głowy.
 - Nie, rozumiem, jasne, nie ma sprawy - wyrzuciłem z siebie na jednym oddechu, a Alex uśmiechnęła się z rozczuleniem.
 Zanim mogłem wyjść z kuchni, położyła dłonie na moich policzkach i pocałowała mnie lekko. To od razu poprawiło mi humor, więc oddałem jej pocałunek, na chwilę zapominając o naszej wcześniejszej rozmowie.
 Alex zaśmiała się cicho, gdy odsunęła się ode mnie, a ja jęknąłem z niezadowoleniem. Pochyliłem się znowu w jej stronę, łapiąc za jej biodra i połączyłem nasze usta kolejny raz. A wtedy ona przysunęła się jeszcze bliżej i oparła się swoim ciałem o moje.
 - Calum? - spytała, marszcząc brwi.
 - Yhym? - mruknąłem i pocałowałem ją w czoło.
 - Co masz w kieszeni?
 Zamrugałem kilka razy, patrząc na nią wielkimi oczami, po czym szybko zrobiłem dwa kroki do tyłu, wchodząc w ścianę. Zakląłem głośno, a Alex przyglądała mi się w połowie z zaciekawieniem, w połowie z rozbawieniem.
 - To co z tą kolacją? - rzuciłem głupio, na co ona zaśmiała się cicho.
 Mogłem od razu wyjść z kuchni albo nawet nie brać tego pudełka ze sobą, nie wiedziałem nawet, po jaką cholerę to zrobiłem. A najlepiej byłoby, gdybym po prostu nie kupował pierścionka zaręczynowego, skoro wiedziałem, że moja dziewczyna nie chciała wziąć ślubu. Czasem naprawdę zachowywałem się jak idiota, ale nigdy nie powiedziałbym tego przy moich przyjaciołach (na pewno nie przy Michaelu).
 - Callyyyy - powiedziała Alex śpiewnym głosem, podchodząc do mnie. - No co tam masz?
 - Nic, to... - myślałem intensywnie nad jakimś kłamstwem, ale miałem zupełną pustkę w głowie. - Nic. Kiedy chcesz pójść odwiedzić Cliffordów?
 Alex zmrużyła na mnie oczy, a ja zasłoniłem dłonią moją kieszeń, żeby przypadkiem po prostu nie zdecydowała się wyciągnąć pudełka sama.
 - Calum Thomas Hood - powiedziała wolno, a ja zaśmiałem się sztucznie, udając, że wcale nie panikowałem właśnie wewnętrznie. - Co przede mną ukrywasz?
 - Zupełnie n...
 Nie zdążyłem dokończyć, bo Alex złapała za moją rękę, odciągając ją na bok i włożyła dłoń do mojej kieszeni.
 - Hej! - zawołałem z oburzeniem. - Powinnaś szanować moją przestrzeń osobistą i nie ruszać moich rzeczy bez mojego pozwolenia!
 Alex uniosła wysoko brwi, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Byliśmy razem tak długo, że praktycznie wszystkie rzeczy w tym domu były naszymi wspólnymi i przeważnie zachowywaliśmy się, jakbyśmy byli ze sobą sklejeni biodrem. Taa, w ogóle nie zachowywałem się teraz podejrzanie...
 - Calum, nie chcę ci przypominać, kto rozwalił moje rurki, bo próbował się w nie wcisnąć, a nie pamiętam, żebyś pytał mnie, czy możesz je pożyczyć...
 - Myślałem, że to moje...
 - Serio? - spytała i zaśmiała się cicho.
 - Ok, nie... ale nie zrobiłaś prania, więc wszystkie moje rzeczy były brudne - powiedziałem, jakby było to oczywiste i ona powinna zdawać sobie z tego sprawę.
 - Naucz się wreszcie nastawiać pralkę! - zawołała i pstryknęła mnie palcem w nos.
 Skrzywiłem się lekko, a wtedy ona wyciągnęła pudełko z mojej kieszeni, bo przez cały ten czas trzymała tam dłoń, a ja za bardzo skupiłem się na rozmowie, żeby zwracać uwagę na to, co robiła.
 Wziąłem głęboki oddech, wpatrując się wielkimi oczami w jej twarz, chcąc wyłapać każdą najmniejszą emocję. Alex jeszcze na mnie nie spojrzała, zamiast tego nie spuszczając wzroku z pudełka w swojej dłoni.
 - To... nie to, o czym myślisz - powiedziałem niepewnie.
 Alex otworzyła pudełko i przygryzła wargę, widząc pierścionek.
 - Ok, może to jednak dokładnie to, co myślisz... - dodałem i potarłem dłonią kark.
 Zapanowała między nami niekomfortowa (a przynajmniej dla mnie) cisza, gdy ja obserwowałem Alex, a ona wpatrywała się w przedmiot w swojej dłoni. Nie miałem pojęcia, o czym teraz myśli, choć strasznie chciałem się dowiedzieć.
 - Dlatego pytałeś, czy dalej nie chcę brać ślubu... - powiedziała w końcu, ale brzmiało to bardziej jakby mówiła do samej siebie.
 - Taa, to było głupie, nie powinienem był tego kupować, przecież wiedziałem, że...
 - Ok, spytaj mnie - rzuciła, przerywając mi.
 Uniosła na mnie wzrok, a ja otworzyłem szeroko usta i po chwili zamknąłem je, zastanawiając się, czy dobrze rozumiałem, co chciała, żebym zrobił.
 - Spytać o co?
 - Czy za ciebie wyjdę, spytaj mnie - odpowiedziała i przygryzła wargę, a na jej twarzy pojawił się wesoły uśmiech.
 - Nie...
 - Spytaj mnie, Calum - powtórzyła.
 - Mówiłaś, że nie zmieniasz tak łatwo zdania... - powiedziałem niepewnie, jakbym oczekiwał, że nagle krzyknie, że żartowała i mam oddać pierścionek do sklepu.
 - Bo nie zmieniam - odpowiedziała, kiwając lekko głową. - Dalej nie czuję potrzeby, żeby wziąć ślub, ale myślę, że jeśli chodzi o ciebie, to... - przerwała na chwilę i wzruszyła ramionami. - Mogłabym przywyknąć do bycia nazywaną panią Hood.
 - Robisz to tylko, dlatego, że mi na tym zależy?
 - Nie, robię to tylko i wyłącznie dla pierścionka - zażartowała, po czym odwróciła pudełko w moją stronę. - Jest przepiękny, więc chcę go mieć na palcu.
 Uśmiechnąłem się nieznacznie i pokręciłem głową, patrząc na nią z rozbawieniem. Naprawdę miałem ją teraz o to spytać? Nie byłem pewien, czy ona tego chciała czy po prostu robiła to ze względu na mnie.
 Alex włożyła mi pudełko w dłoń, całując mnie lekko, po czym spojrzała na mnie z poważną miną.
 - Naprawdę Calum, jesteś jedyną osobą, z którą mogłabym wziąć ślub, w innym wypadku bym się nie zgodziła, ale to jesteś ty i... spytaj mnie wreszcie.
 Zaśmiała się cicho na koniec, a ja miałem ochotę wycałować ją całą i wyściskać. Jakim cudem udało mi się sprawić, że ktoś tak wspaniały jak ona się we mnie zakochał? Czasem wciąż nie mogłem w to uwierzyć.
 Wyciągnąłem pierścionek z pudełka i schowałem je z powrotem do kieszeni. Alex zrobiła krok do tyłu i przyglądała mi się uważnie, a wtedy klęknąłem przed nią na kolano. Złapałem jej dłoń w swoją, splatając nasze palce razem, a drugą rękę, w której trzymałem pierścionek, uniosłem wyżej.
 - Alex... - zacząłem niezręcznie, uświadamiając sobie, że nie miałem wymyślonej żadnej wspaniałej przemowy na ten moment. - Jesteśmy już razem prawie 4 lata i były to najlepsze lata w całym moim życiu, dlatego mam nadzieję, że będę mógł spędzić ich z tobą tyle jeszcze 20 razy więcej. Wiesz, że kocham cię do szaleństwa i o niczym nie marzę tak bardzo, jak o tym, żebyś została moją żoną, więc chciałem cię spytać... - zrobiłem na chwilę przerwę dla lepszego efektu i wtedy z uśmiechem dokończyłem: - czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i wyjdziesz za mnie?
 - Oczywiście - odpowiedziała od razu, nie mogąc przestać się uśmiechać.
 Założyłem pierścionek na jej rękę i podniosłem się szybko, obejmując dłońmi jej twarz, po czym pocałowałem ją mocno. Nie mogłem ogarnąć myślami tego, że to naprawdę się właśnie stało. Byłem tak szczęśliwy, że chętnie wyszedłbym teraz na zewnątrz i zaczął krzyczeć, oznajmiając wszystkim, że się zaręczyłem. I nie mogłem już się doczekać, jak powiem Luke'owi, że miałem rację, idąc wtedy do jubilera.
 Alex spojrzała na swoją rękę i zaśmiała się cicho, a ja zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem. Pomachała dłonią przed moją twarzą, ruszając palcami, uświadamiając mi wtedy, co uznała za takie zabawne.
 - To nie ten palec, słonko.

*

4 lata po epilogu

 Zacząłem masować palcami skronie, wpatrując się w ekran mojego laptopa. Zostało mi już do napisania tylko kilka ostatnich zdań mojego artykułu i mogłem go wysłać, co znaczyło, że do końca dnia nie musiałem robić nic więcej. 
 Uwielbiałem moją pracę, bo nawet nie musiałem ruszać się z domu, robiłem to, co lubiłem, czyli - przekonywanie ludzi do moich opinii i dzielenie się wszystkimi informacjami, których się dowiedziałem, do tego miałem z tego niezłe pieniądze, a poza tym mogłem mieć na oku nasze cztery psy.
 Które chwile wcześniej zajęły każdy skrawek kanapy wokół mnie i spały teraz w najlepsze. Odetchnąłem głęboko, po czym zabrałem się z powrotem od pisania, chcąc wreszcie mieć to za sobą. Gdy kilka minut później wreszcie skończyłem, przesunąłem wzrokiem po całym tekście, sprawdzając, czy nie było tam przypadkiem błędów, a później wysłałem artykuł.
 Oparłem się bardziej o tył kanapy i odchyliłem głowę do tyłu, zamykając oczy. Byłem dość zmęczony po dzisiejszym dniu i mimo, że nie było jeszcze wieczora, miałem wrażenie, jakby ciągnął się w nieskończoność. Z samego rana musiałem wyprowadzić wszystkie psy, później Luke pilnie chciał się ze mną spotkać, dlatego zabrałem go ze mną na zakupy do sklepu, a przez jego towarzystwo trwało to trzy razy dłużej niż normalnie, po powrocie do domu musiałem zrobić coś do jedzenia na później, bo inaczej nie zebrałbym się do tego. Gdy to miałem z głowy, napisałem dwa artykuły, wyszedłem kolejny raz z psami, nakarmiłem je, posprzątałem całe mieszkanie i znowu wróciłem do pisania. Miałem na dzisiaj dosyć.
 Otworzyłem oczy, słysząc dźwięk otwieranych drzwi i zerwałem się z kanapy, a razem ze mną wszystkie psy. Szybko przeszedłem do przedpokoju, gdzie Alex właśnie kończyła ściągać buty i zgarnąłem ją w swoje ramiona, unosząc nad ziemię. Zaśmiała się lekko, jakbym ją tym zaskoczył i wcale nie witał jej w ten sposób dzień w dzień.
 Pocałowałem ją w policzek, nie puszczając jej jeszcze przez dłuższą chwilę, a ona przesunęła palcami przez moje włosy, uśmiechając się wesoło, gdy przesuwała wzrokiem po całej mojej twarzy. Odstawiłem ją z powrotem na ziemię, a wtedy Alex kucnęła, żeby pogłaskać każdego z naszych psów, które przez cały ten czas szczekały i biegały wokół nas.
 - Jak miło, wszystkie moje pieski przyszły mnie przywiać - powiedziała, patrząc na mnie znacząco.
 - Zabawne, zabawne - skomentowałem i pomogłem jej ściągnąć kurtkę. - Chcesz zjeść już teraz?
 Alex pokręciła przecząco głową i poszła do salonu, a tam opadła na kanapę, na której jeszcze chwilę wcześniej siedziałem. Wyciągnęła do mnie ręce, na co uśmiechnąłem się szeroko i od razu położyłem się obok niej, przytulając ją mocno.
 - Jak w pracy? - spytałem, a ona wtuliła się we mnie bardziej.
 - Bez zmian - powiedziała i ziewnęła cicho, wydając z siebie przy tym krótki pisk, a ja uśmiechnąłem się z rozczuleniem. - Jak u ciebie w pracy?
 - Dopiero skończyłem ostatni artykuł - odpowiedziałem, przesuwając dłonią w górę i dół jej pleców.
 - Mhm... pamiętasz, że Ivy ma niedługo urodziny?
 Zmarszczyłem lekko brwi, zastanawiając się, który był już dzień i rzeczywiście, Alex miała rację, urodziny Ivy były za kilka dni. Kompletnie wyleciało mi to wcześniej z głowy, tym bardziej że jedyną datą, która dla mnie teraz istniała to dzień, w którym weźmiemy ślub.
 - Kupiłam jej prezent i idziemy do nich w sobotę - dodała po chwili.
 - Ok, to dobrze - powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.
 Alex odsunęła się nieco ode mnie i podciągnęła się wyżej, żebyśmy byli na tej samej wysokości, po czym musnęła lekko moje usta. Uśmiechnąłem się szeroko, po czym przekręciłem nas tak, że leżałem na plecach, a ona ułożona była na mnie wygodnie.
 - Nie mogę uwierzyć, że za miesiąc będziemy po ślubie.
 - I wreszcie będziesz panią Hood tylko po trzech latach bycia zaręczonym - rzuciłem, a ona przewróciła oczami.
 - To wcale nie tak długo, uspokój się, Cally - odpowiedziała i uderzyła mnie lekko dłonią w pierś.
 Wsunąłem dłonie pod materiał jej koszulki, kilka razy przesuwając nimi po jej gładkiej skórze i w końcu oparłem je na dolnej części jej pleców.
 - Moja mama mówi, że powinnam wyjąć kolczyka z nosa na ślub - powiedziała z niezadowoleniem.
 - Uwielbiam tego kolczyka.
 Pocałowałem czubek jej nosa, a ona uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Mhm, powiedziałam jej, że nie ma na to szans, a poza tym to mój ślub i moja twarz, więc mogę wyglądać jak tylko chcę.
 - Ani na chwilę nie pomyślałem, że mogłabyś odpowiedzieć jej coś innego - skomentowałem, a ona zaśmiała się cicho.
 Spojrzałem w bok na podłogę, gdzie nasze psy się położyły, zajmując miejsca jak najbliżej nas. Zawsze wszędzie za nami chodziły, przez co często ciężko było się zamknąć bez nich w pokoju chociaż na 10 minut. Alex uważała, że to moja wina, bo każdego z nich za bardzo niańczyłem po tym, jak go przygarnęliśmy.
 - Hm, chyba całkiem dobrze mnie znasz - powiedziała. - Może powinnam jeszcze specjalnie na tę okazję zrobić całe kolorowe włosy, co?
 Od razu pokręciłem przecząco głową, na co ona zrobiła niezadowoloną minę.
 - Myślę, że wystarczy Michael ze swoimi zielonymi włosami.
 Alex westchnęła teatralnie i pokiwała lekko głową, jakby chciała mi przez to pokazać, że niechętnie się na to zgodzi. Prawda była taka, że jeśli naprawdę chciałaby pofarbować włosy, to nikt by jej nie powstrzymał.
 - Do tego czasu prawdopodobnie zrobi już inny kolor - powiedziała, przesuwając palcem po mojej szczęce.
 Zadrżałem pod jej dotykiem, a ona uśmiechnęła się wesoło, zauważając to. Przyglądałem się uważnie blond włosom otaczającym jej twarz, zielonym oczom wpatrującym się we mnie z czułością i jasnoróżowym ustom, które tak lubiłem całować.
 - Jesteś piękna, wiesz o tym? - spytałem poważnie.
 - Ty też nie jesteś najgorszy, słonko - odpowiedziała na to, a jej uśmiech tylko się powiększył. - Wyobraź sobie, jak pięknie musiałyby wyglądać nasze dzieci z takimi genami.
 Zaśmiałem się cicho na jej słowa i ścisnąłem lekko jej boki, po czym przewróciłem nas znowu (prawie spadając przy tym z kanapy) i teraz to ona leżała pode mną.
 - Mhm, chcesz się o tym przekonać?
 Nie mówiłem poważnie, Alex dobrze o tym wiedziała, bo oboje uznaliśmy, że na to mieliśmy jeszcze sporo czasu. Pocałowałem jej szyję i zacząłem przesuwać się ustami w górę, na końcu składając długi pocałunek na jej ustach. Uniosłem się wyżej na rękach, by nie opierać na niej całej mojej wagi i móc na nią patrzeć.
 - Może później, co Cally?
 Przygryzłem wargę, kiwając lekko głową i odgarnąłem kilka kosmyków z jej twarzy. Siedem lat razem, a ja dalej czułem się tak samo jak na początku naszego związku, gdy pierwszy raz uświadomiłem sobie, że się w niej zakochałem.
 - Strasznie mocno cię kocham, Alex - powiedziałem trochę ciszej, choć nie było tu nikogo oprócz nas (i psów). - I nie mogę się doczekać, aż zostaniesz moją żoną.
 Alex położyła dłonie na mojej szyi, kciuki opierając na szczęce i pociągnęła mnie w swoją stronę. Jej usta delikatnie dotknęły moich w sposób, który sprawił, że serce zaczęło mi bić szybciej.
 - Ja też cię kocham, słonko - szepnęła, nie odsuwając się ode mnie ani o milimetr.
 Jakim cudem mi się tak poszczęściło, że moją narzeczoną - niedługo już żoną - był ktoś tak wspaniały jak ona, naprawdę nie miałem pojęcia. Wiedziałem tylko, że byłem cholernie wdzięczny Ashtonowi, że poznał nas wtedy na moich 18. urodzinach.

*

mam nadzieję, że Calex wyszło ok, Calum taki słodki tutaj <3
w następnym tygodniu prawdopodobnie też coś dodam!

i dziękuję za wszystkie komentarze pod epilogiem, były naprawdę przeeeemiłe i nie mogłam się przestać uśmiechać jak głupia do ekranu. uwielbiam was <3

7 komentarzy:

  1. jestem bardzo podekscytowana tym rozdziałem, bo czekałam na perspektywę Caluma całe życie <3
    awww, już sam początek jest… awww
    „Jej rodzice traktowali mnie jak członka rodziny, a moi uwielbiali ją chyba nawet bardziej ode mnie” fuck, jaram się tym zdecydowanie za bardzo XD
    O Ś W I A D C Z Y Ć !? TAK PROSZĘ
    życie bez ślubu? Alex to ja. choć w tym przypadku wolałabym, żeby wyszła za Caluma i urodziła mu milion dzieci, które zabieraliby na protesty i akcje charytatywne i żyliby w małym domku z psami
    „Nie rozumiem, po co mi jakiś papierek, żeby pokazać, że moja miłość jest prawdziwa „ serio… za każdym razem jak mnie ktoś zapyta to odpowiadam dokładnie to samo XD Alex moja queen i soulmate (sorka Calum, ale ekhm, odbijam ci dziewczynę)
    aydafdhadak, kupił pierścionek, matko jak cute
    BOŻE MIVY RODZICAMI MAM ŁZY W OCZACH POKAŻCIE MI TO CUDO CHCE JE ZOBACZYĆ
    uwielbiam jak Alex mówi „słonko” <3
    Calex to są takie słodziaki, że mam ochotę piszczeć … otp
    buhahhah, Calum be like „musze ukryć pierścionek” „Alex nie może tego zobaczyć” a po sekundzie „ok, całuje mnie, jest fajnie” „zapominam o pierścionku, wyjebane” XD
    mweheheh, no muszę przyznać, że to nie było zbyt mądre, ale taki urok naszego słoneczka
    „Calum Thomas Hood […] Co przede mną ukrywasz?” to jest najlepsza rzecz na świecie, nie pytaj dlaczego … Alex bądź moją damą plzzzz
    bejb, nie udawaj, że nie lubisz jak twoja dziewczyna wsadza ci ręce w spodnie, ekhm ]:-> to nie przejdzie
    SKLEJENI BIODREM … jednocześnie prawie płacze, bo tak bardzo kocham Calex i myśl o tym, że są praktycznie nierozłącznie jest >>>>>, a z drugiej strony sikam XD
    ahahahahahahahahahahahahahahahaha, fuck nie wytrzymam, już nie wiem z kim wolałabym żyć, proszę chcę do Calex i chce żeby Calum łaził w moich rurkach i je rozwalił omg
    Alex, ty cwana bestio, well played
    „Ok, spytaj mnie.” TO SIE DZIEJE … HIHI YAAAAAAAAAASSSSSSSSSS, mówiłam już że Alex to moja queen? tak? ok, pewnie powtórzę to jeszcze milion razy
    „że nagle krzyknie, że żartowała i mam oddać pierścionek do sklepu.” buahahahahahahhaahsjHAJGASKJGSHGSj SIKAM NIE MOGE
    no właśnie, spytaj ją wreszcie!
    fuck, teraz robi się emocjonalnie … zaczynam płakać… jasne, Calum w ogóle nie ułożyłeś tej przemowy, skoro doprowadziła mnie do takiego stanu… shit, to są najromantyczniejsze oświadczyny ever
    „To nie ten palec, słonko.” WTF TERAZ PŁACZE JESZCZE BARDZIEJ ONI SĄ IDEALNI OMG CALEX AF

    yuup, wymarzona praca – siedzieć w domu i pisać
    wiedziałam, że będą psy!
    hdagdagfafhj, codzienne witanie w progu fml fml fml * łezka*
    „Jak miło, wszystkie moje pieski przyszły mnie przywiać - powiedziała, patrząc na mnie znacząco.” tak, Calum = rasowy puppy
    „- Uwielbiam tego kolczyka.” nie wiem, ale jakoś tak to i narracja później … dhgajgdadgajk
    omg… temat dzieci, czuje że … czuje że to coś znaczy…
    ok, dobra… jednak nie hahahhahahaaha XD
    ej oni są tacy cute, że marzy mi się opowiadanie o nich albo chociaż z dobrych dwadzieścia rozdziałów Calex (wiem, że tego nie zrobisz, ale naprawdę czytałabym to z wielką chęcią)
    Calum jest mistrzem i go kocham i chce takiego faceta, no i też chce taką dziewczynę jak Alex. ogólnie byłoby super jakby przygarnęli mnie do swojej rodzinki.
    końcówka najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Calum >>>>>>>>>>>
    O mój Boże jakie to było urocze
    Calex *chlip chlip*
    Następny Lashton czy może poród? 😂
    Nie, nic.. Xd
    Genialne x

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo cudowni :') Po cichu liczę, żę jeden z bonusowych rozdziałów będzie ze ślubu Mivy albo Calex. I niech pojawi się Lashton. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo chciałabym drugą część tej historii. Cal taki kochany, Alex taka dobra. Jej, zazdroszczę im takiego związku. I kto by pomyślał 7 lat temu, że nasz pan Hood mógłby zakochać się w kimś innym niż Ivy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww, Cal a'ka najsłodsza istota na ziemii *3*
    Jak Ty to zrobiłaś, że masz taki talent?!
    Ściskam
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  6. ojacie
    to było taaaaakie cute że nie mogę!!!!! Calex rule!!!!
    nie mam bladego pojęcie co bym chciała w następnym rozdziale:(
    Lashtona? Cliffordów (ojaciepierdziele) (wcaleniepłacze) (wszystkozemnąwporządku) a może ślub Calex? jeju za dużo tego:(((((
    kocham to opowiadananie so much i błagam żeby bonusowe rozdziały nigdy się nie skończyły:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chce więcej bonusowych >>>> To opowiadanie is maj lajf:)

    OdpowiedzUsuń