środa, 8 kwietnia 2015

43.

ok, ostrzegam: ten rozdział zawiera scenę +18

*

Ivy

 Byłam pierwszy raz w domu Nory, bo nigdy wcześniej nas tutaj nie zapraszała, a teraz gdy wreszcie się tu znalazłam, urządziła wielką imprezę. Nie spodziewałam się, że będzie tu, aż tyle osób, miałam wrażenie, że zebrała się tu cała nasza szkoła. No może oprócz mojego chłopaka i jego dwóch przyjaciół...
 Zakręciłam rurką w moim praktycznie pełnym drinku, bo zdążyłam upić z niego dopiero kilka łyków, mimo tego, że byłam tu już od dobrych dwóch godzin. Ashton chciał, żebym tu przyszła, żebyśmy napili się razem, ale jakoś nie miałam ochoty dzisiaj na alkohol. Zdecydowanie wystarczyło mi oglądanie pijanego Ashtona, który złapał moją wolną dłoń i machał nią energicznie w rytm muzyki.
 - Tańcz, Ivy! - zawołał, chichocząc głośno.
 Uśmiechnęłam się do niego nieznacznie i zaczęłam ruszać głową na boki, na co on jęknął z niezadowoleniem. To było dość zabawne, oglądać go w takim stanie, ale żałowałam, że nie było tutaj Michaela.
 - Tęsknię za Lukieeeem - powiedział nagle Ashton, jakby dokładnie wiedział, o czym myślałam.
 - Nie chciał tutaj przyjść? - spytałam głośno, by mieć pewność, że mnie usłyszy.
 - Pójdę do niego zadzwonić.
 Zanim się zorientowałam, co się dzieje, Ashton wyszedł z salonu, zostawiając mnie samą, mimo jego wcześniejszych zapewnień, że każdą chwilę spędzimy razem. Cudownie. Rozejrzałam się dookoła i napiłam mojego drinka, po czym sama wyszłam z pokoju. Skoro Ashton poszedł zadzwonić do swojego chłopaka, ja mogłam zrobić to samo.
 Zamknęłam się w łazience i usiadłam na krawędzi wanny, po czym wyciągnęłam telefon z torebki. Wybrałam numer Michaela, po czym przyłożyłam komórkę do ucha i napiłam się jeszcze trochę mojego drinka. Mogłam skończyć przynajmniej ten jeden.
 Skrzywiłam się lekko, gdy Michael nie odebrał, ale przypuszczałam, że był zbyt skupiony na swoim kochanym playstation, żeby móc wstać i odebrać ze pierwszym razem. Dlatego zadzwoniłam do niego kolejny raz i cierpliwie czekałam, mając nadzieję, że w końcu odbierze.
 - Dzwonisz do mnie, bo jesteś najebana? - usłyszałam wreszcie jego poirytowany głos.
 - Nie - odpowiedziałam z rozbawieniem. - Przyjdź tutaj.
 - Co? Nie ma mowy.
 - Mikeeeey, proszę - mruknęłam i mogłam sobie wyobrazić, jak w tym momencie przewrócił oczami.
 - Nie - powiedział stanowczo.
 - Naprawdę bardzo chciałabym, żebyś tu przyszedł - dodałam, wiedząc, że w końcu uda mi się go w jakiś sposób przekonać.
 - Przecież jesteś z Ashtonem - odpowiedział, a w tle ciągle mogłam usłyszeć dźwięki jego gry.
 Skończyłam drinka i odstawiłam pustą szklankę na umywalkę, po czym westchnęłam cicho.
 - Ashton prawdopodobnie uprawia teraz seks z Lukiem przez telefon...
 Michael zaśmiał się cicho, na co na mojej twarzy pojawił się wesoły uśmiech. Uwielbiałam jego śmiech, a tym bardziej jeśli to ja go powodowałam.
 - Wiesz, że naprawdę pewnie by tego nie zrobili?
 - Racja, to bardziej coś, co my moglibyśmy zrobić - odpowiedziałam, a wtedy usłyszałam, jak Michael wziął głęboki oddech.
 Nasłuchiwałam przez chwilę dźwięków po drugiej stronie i mogłam usłyszeć kilka przekleństw.
 - Właśnie przegrałem, dzięki.
 - Świetnie, w takim razie tu przyjdziesz? - spytałam, po czym podniosłam się i podeszłam bliżej lustra.
 Przeciągnęłam palcami przez włosy, starając się je lepiej ułożyć, a wtedy przysunęłam twarz blisko odbicia, by upewnić się, że mój eyeliner się nie zepsuł.
 - Nie, Ivy, ugh. Miałaś przecież siedzieć z Ashtonem...
 - Taa, ale powiedziałam Ci, że poszedł rozmawiać z Lukiem i kto wie, czy teraz jeszcze go zobaczę.
 Właściwie nawet nie mówiłam tego specjalnie, żeby namówić Michaela do przyjścia tutaj. To było bardzo prawdopodobne, że gdy Ashton dodzwonił się do Luke'a, a on usłyszał, jak jest pijany, poprosił go, żeby przyszedł do jego domu. 
 - Czekaj, ale... nie ma tam Matta, prawda? - spytał szybko Michael.
 - Nie wydaje mi się, żeby tu był, nie widziałam go i nie miało go tu w ogóle być - odpowiedziałam, kręcąc lekko głową, choć nie mógł tego zobaczyć.
 Michael już nic na to nie odpowiedział i jedyne co słyszałam to jego cichy oddech, więc znaczyło to, że nie zaczął grać kolejny raz. A to było dla mnie naprawdę dobrym znakiem.
 - Mikey, masz tu darmowy alkohol - powiedziałam po chwili.
 - Ok, ok, przyjdę - rzucił w końcu ze zrezygnowaniem. - Wyślij mi adres.
 Zaśmiałam się lekko, bo oczywiście, że na wspomnienie o alkoholu, zgodził się tutaj przyjść. To, że jego dziewczyna chciała, żeby przyszedł, było nieważne, ale fakt, że mógł się napić, od razu przesądzał sprawę. Typowy Michael. Ale nie zamieniłabym go na nikogo innego. 
 Byłam pewna, że go kocham i to właściwie już od jakiegoś czasu. Nie chciałam mu tego jednak powiedzieć, bo podejrzewałam, że nie był na to gotowy i mogłabym tylko wszystko tym zepsuć. W końcu Michael to był Michael i nigdy nie mogłam mieć pewności, jakby na to zareagował. Poza tym nie byliśmy ze sobą bardzo długo, więc musiałam jeszcze trochę poczekać, ale nie miałam z tym żadnego problemu.
 Dla niego mogłam zrobić wszystko.

*

 - Michael - powiedziałam, ciągnąc go lekko za ramię.
 - Co?
 Spojrzał na mnie ze znudzeniem, przykładając do ust butelkę piwa, którą otworzył, gdy tylko tutaj przyszedł. Nie spodziewałam się, że będzie wyglądał, aż tak dobrze, gdy się tu pojawi. Jak zawsze miał na sobie czarne rurki, a do tego czarną koszulkę z wyciętymi bokami, ale to co najbardziej mnie zaskoczyło i sprawiało, że miałam w głowie nieczyste myśli, to czarna czapka z daszkiem założona tył na przód na jego głowę.
 Przysunęłam się bliżej niego i stanęłam na palcach, żeby mów wyszeptać do jego ucha:
 - Pieprz mnie.
 Michael kaszlnął głośno, gdy zakrztusił się piwem, a ja posłałam mu rozbawione spojrzenie.
 - To nie było zabawne... - powiedział z niezadowoleniem.
 - Trochę było - odpowiedziałam i splotłam razem nasze palce, po czym zaczęłam go ciągnąć w stronę wyjścia z pokoju.
 Wszyscy tutaj byli już na tyle pijani, że nie zwracali na nas w ogóle uwagi, więc bez żadnych problemów udało mi się wyjść do przedpokoju, a wtedy zaczęłam wchodzić po schodach. Michael zatrzymał się nagle, przez co pociągnął mnie za rękę i spojrzałam na niego przez ramię.
 - Czekaj, mówiłaś serio?
 Pokiwałam głową, a jego oczy się powiększyły, gdy spoglądał na mnie przez chwilę w szoku, po czym kilkoma dużymi łykami skończył swoje piwo i odłożył pustą butelkę na podłogę. Tak czy siak, było ich już tam pełno.
 Zaśmiałam się cicho, gdy teraz to on zaczął ciągnąć mnie po schodach, a później otworzył pierwsze lepsze drzwi. W środku nikogo nie było i gdy Michael zaświecił światło, skrzywiłam się lekko, rozglądając się po pokoju. Musiał należeć do Nory.
 Nie zdążyłam nawet do końca zamknąć za sobą drzwi, bo Michael już mnie do nich przyciskał, a jego usta wylądowały na moich. Zsunęłam pasek mojej torebki z ramienia i upuściłam ją na ziemię gdzieś obok, nie przejmując się teraz niczym oprócz tego, że mój chłopak mnie całował. Oplotłam rękami jego szyję, a on od razu wsunął dłonie pod moją koszulkę i zaczął przesuwać nimi w górę i dół.
 Przygryzłam lekko jego dolną wargę, na co rozchylił usta i wysunął język do przodu. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny, a jego dłonie znajdowały się coraz wyżej pod moją koszulką.
 - Mikey... - mruknęłam, gdy oderwałam się od niego, oddychając szybko. - Pieprz mnie.
 - Mogłaś od razu uprzedzić mnie, że będziemy robić właśnie to, gdy do mnie zadzwoniłaś, wtedy nie musiałabyś mnie namawiać tyle czasu - powiedział, ściągając moją koszulkę.
 Sięgnęłam dłonią za sobą do zamka na drzwiach i przekręciłam go szybko, upewniając się, że nikt nie będzie mógł otworzyć drzwi, mimo tego, że właśnie się o nie opierałam. Tak właściwie to nie planowałam najpierw, że właśnie to się wydarzy, ale postanowiłam pominąć ten szczegół.
 - Wtedy nie mogłabym zobaczyć Twojej zaskoczonej miny, gdy powiedziałam Ci to osobiście.
 Zaśmiałam się lekko i przyciągnęłam go do mnie z powrotem, od razu wróciliśmy do całowania się, a chwilę później moje nogi już były oplecione wokół jego talii. Teraz naprawdę się cieszyłam, że zdecydowałam ubrać spódniczkę zamiast dżinsów.
 Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, paznokciami lekko przesuwając po jego plecach, jego dłonie sięgnęły do zapięcia mojego stanika, ale szybko powiedziałam:
 - Mikey, nie ma na to czasu, po prostu...
 Nie zdążyłam dokończyć, bo ruszył mocno biodrami, tak że uderzyłam plecami o drzwi i wydałam z siebie cichy pisk. Zrobił to kolejny raz, ale tym razem nie byłam już zaskoczona i tylko bardziej przylgnęłam do jego ciała.
 - Chyba nie chcesz tego zrobić na tym łóżku...
 - Ugh, nie - odpowiedziałam od razu, kręcąc głową.
 Michael postawił mnie z powrotem na ziemi i chciał zdjąć z głowy czapkę, ale szybko złapałam go za rękę, powstrzymując go od tego.
 - To zostaje.
 Sięgnęłam do jego paska, który rozpięłam sprawnym ruchem i zsunęłam trochę jego spodnie, podczas gdy on przyglądał mi się z zadowolonym z siebie uśmiechem.
 - W takim razie już wiem, co powinienem ubierać, gdy akurat mam ochotę na...
 - Mniej gadania, więcej pieprzenia - mruknęłam, całując go krótko w usta.
 Szybko zsunęłam z siebie bieliznę, zostając w mojej spódniczce i staniku, a Michael wyciągnął z kieszeni prezerwatywę. Uniosłam na niego brew, widząc, że nosił ją przy sobie, na co on tylko wzruszył ramionami.
 - Kurwa, wyglądasz tak seksownie - powiedział cicho, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.
 Zsunął trochę bokserki i założył na siebie prezerwatywę, po czym podniósł mnie znowu nad ziemię, przyciskając mnie do drzwi. Kolejny raz oplotłam go nogami w pasie, a on wszedł we mnie szybkim ruchem. Myślałam, że mimo wszystko ostrzeże mnie w jakiś sposób.
 - Michael! - krzyknęłam, łapiąc się mocno jego ramion.
 - Mówiłaś mniej gadania, więcej pieprzenia - przypomniał mi, uśmiechając się zadziornie.
 Jedną dłoń oparł na drzwiach obok mojej głowy, a drugą zacisnął na mojej talii, gdy zaczął wolno ruszać biodrami. Pocałowałam miejsce na jego szyi i kierowałam się coraz wyżej, póki nie dotarłam do jego ust. Zaczęliśmy całować się szybko i zachłannie, ale dalej ruszał się w dość wolnym tempie, jakby chciał zrobić mi na złość.
 - Szybciej - powiedziałam prosto w jego usta.
 Michael odsunął lekko swoją twarz od mojej, by łatwiej było mu na mnie patrzeć.
 - A gdzie "proszę"? - spytał poważnie.
 - Proszę, Mikey...
 Nie przeszkadzało mi w ogóle to, że chciał, żebym go o to poprosiła, skoro znaczyło to, że dostanę to, czego chciałam, a on przestanie się ze mną drażnić. I to zdecydowanie podziałało, bo przyśpieszył, a ja wydałam z siebie głośny jęk, ciesząc się, że w domu grała tak głośna muzyka. Byłam pewna, że na następny dzień będę miała okropne siniaki na plecach od tego, jak uderzałam o drzwi za każdym razem, ale teraz ledwo co zwracałam na to uwagę. Znowu zaczęliśmy się całować i przez naprawdę długą chwilę to robiliśmy, póki Michael nie przerwał pocałunku, wypuszczając z siebie głośno powietrze.
 - Kurwa, Ivy...
 Patrzenie na niego było prawie tak samo przyjemne, jak uczucie, w które wprawiały mnie jego ruchy. Jego źrenice były powiększone, usta lekko rozchylone, policzki zarumienione, a na czole zebrały mu się kropelki potu. Na dodatek ciągle miał na głowie tę cholerną czapkę, dzięki której wyglądał jeszcze seksowniej. Był najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek widziałam.
 Zaczęłam powtarzać jego imię raz za razem,  gdy jego biodra zaczęły ruszać się jeszcze szybciej, uderzając dokładnie w to miejsce, które sprawiało, że rozpadałam się na kawałki.
 Michael oparł się czołem o moje i oboje oddychaliśmy niespokojnie, będąc już na skraju naszych świadomości. Oplotłam ramionami jego szyję i po kilku kolejnych ruchach, oboje doszliśmy w tym samym czasie.
 Nie mogłam się uspokoić przez dłuższą chwilę, gdy drżałam na całym ciele, a Michael złożył długi pocałunek na mojej skroni.
 - To było... - zaczęłam, ale nie mogłam skupić się wystarczająco, żeby skończyć moje zdanie.
 Gdy stanęłam na podłodze, miałam wrażenie, jakby nogi miały się pode mną ugiąć, więc oparłam się znowu plecami o drzwi. Michael szybko podciągnął swoje bokserki i podszedł do biurka, przy którym stał śmietnik i wyrzucił tam prezerwatywę.
 - Mikey! - pisnęłam. - Nie możesz wyrzucić tego tam...
 - A co, mam zabrać ze sobą? - zakpił i uniósł brew.
 Podciągnął swoje spodnie i zapiął pasek, gdy ja dalej stałam w tym samym miejscu i nie zrobiłam nic, żeby się ubrać.
 - To była najlepsza rzecz na świecie - powiedział, nawiązując do tego, co zaczęłam mówić wcześniej i pocałował mnie mocno w usta.
 Uśmiechnęłam się do niego nieznacznie, gdy pochylił się, żeby podnieść części moich ubrań z podłogi i podał mi moją bluzkę. Zamiast podać mi brakującą część mojej bielizny, schował ją do kieszeni swoich spodni, uśmiechając się niewinnie w moją stronę.
 - Nie żartuj sobie, oddawaj! - zawołałam.
 Włożyłam z powrotem moją koszulkę i poprawiłam moje włosy, po czym wyciągnęłam rękę w jego stronę. On nic sobie z tego nie robił, śmiejąc się, gdy widział moją zniecierpliwioną minę.
 W końcu podeszłam do niego, uderzyłam go lekko w ramię i sama zabrałam mu moją własność. Michael przyglądał mi się przez cały czas uważnie z tym głupim uśmieszkiem na twarzy, gdy szybko ubrałam się do końca. Podniosłam torebkę z ziemi, założyłam z powrotem jej pasek na ramię i odetchnęłam głęboko.
 - Wyglądam normalnie? - spytałam go, odblokowując drzwi.
 - Wyglądasz, jakbyś przed chwilą się z kimś jebała - odpowiedział, a ja złapałam jego dłoń w moją, gdy wyszliśmy z pokoju.
 Rozejrzałam się dookoła, ale na szczęście nikogo nie zauważyłam, więc miałam nadzieję, że nikt nie wiedział, że właśnie byliśmy w tym pokoju.
 - Nie wiem, czy Ci wierzyć - rzuciłam i zeszliśmy po schodach na dół, a później z powrotem weszliśmy do salonu.
 Jakiś czas temu mignął mi przed oczami Ashton, więc jednak dalej tutaj był. Dlatego chciałam go znaleźć, sprawdzić, jak się trzymał i jeśli trzeba było, załatwić mu transport do domu.
 - Możemy teraz już iść do mnie? - spytał Michael, nachylając się nade mną, tak że mogłam poczuć jego oddech na moim uchu. - Impreza była naprawdę fajna, ale myślę, że możemy już się zbierać.
 Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam przeciskać się między ludźmi, ale gdy nie bardzo mi to wychodziło, zatrzymałam się i powiedziałam Michaelowi, że chcę znaleźć Ashtona. Wtedy on westchnął głośno, ale zaczął iść pierwszy, nie zwracając uwagi na to, że co chwilę uderza w kogoś ramieniem. Trzymałam się mocno jego dłoni, praktycznie drepcząc mu po piętach, więc gdy nagle się zatrzymał, wpadłam na jego plecy.
 - Uważaj, jak chodzisz - usłyszałam czyjś nieprzyjemny głos.
 Wychyliłam się zza Michaela, by zobaczyć, kto stał przed nim i szczęka praktycznie opadła mi na podłogę z zaskoczenia.
 - Spierdalaj - burknął Michael, chcąc przejść obok niego, ale ja nie ruszyłam się z miejsca.
 Michael spojrzał w moją stronę, a widząc moją zszokowaną minę, popatrzył z powrotem na chłopaka przed sobą i chyba dopiero teraz dotarło do niego, że był to Wade. Ten sam koleś, który łaził za mną od kilku miesięcy.
 - Hej, Ivy - powiedział Wade, gdy mnie zauważył i uśmiechnął się w moją stronę.
 - Nie odzywaj się do niej - warknął Michael, popychając go. - Nie patrz na nią i kurwa zostaw ją w spokoju.
 Zrobiłam kilka kroków do tyłu, chcąc znaleźć się dalej od tego kolesia i zastanawiałam się, jak to do cholery było możliwe, że znalazł się nawet tutaj. Michael popchnął go jeszcze kilka razy i naprawdę miałam nadzieję, że nie wyniknie z tego jakaś bójka, bo wiedziałam, że to mój chłopak by wtedy oberwał.
 To właśnie Ashtona szukałam, ale teraz nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć, gdy zauważyłam, jak podszedł prosto do Wade'a i Michaela. Bo Ashton mógł zrobić z tego jeszcze większe zamieszanie, ale jednocześnie pomóc Michaelowi.
 - Nora! - zawołałam, zauważając ją niedaleko mnie. - Co ten koleś tutaj robi? Znasz go?
 Na szczęście wyglądała na dość trzeźwą, więc szybko spojrzała we wskazanym przeze mnie kierunku i po chwili pokiwała głową z niezadowoloną miną.
 - To mój brat.
 Wytrzeszczyłam na nią oczy, zastanawiając, się czy na pewno dobrze usłyszałam, bo nie było możliwe, żeby to właśnie powiedziała... Tyle, że Nora wyglądała na całkowicie poważną.
 - Nie wiedziałam, że masz brata. Czy on... jest... um, czy wszystko z nim w porządku? - powiedziałam niepewnie, nie będąc pewną, jak ubrać to w słowa.
 - Ta, ale jest idiotą i go nienawidzę, dlatego nikomu o nim nie mówię - mruknęła w odpowiedzi, po czym sobie poszła, nie przejmując się tym, że Ashton właśnie trzymał go za materiał koszulki.
 Michael stał obok i po prostu przyglądał się temu, co robił Ashton, wiedząc, że mój przyjaciel pewnie zaraz rozwali Wade'owi twarz. Byłam pewna, że Michael właśnie na to liczył...
 Podeszłam bliżej, kierując się prosto w stronę Ashtona, ale Michael złapał mnie w pasie, ciągnąc mnie w swoją stronę.
 - Zostaw ich, niech Ashton mu przyjebie.
 - Michael, nie, to wcale niczego nie rozwiązuje - powiedziałam i próbowałam mu się wyrwać, ale on złapał mnie tylko mocniej.
 Widząc, że nie miałam szans, żeby się od niego uwolnić, postanowiłam skupić się na tamtej dwójce, która póki co jeszcze się nie biła, ale Ashton trzymał pięść przy twarzy Wade'a.
 - Stary, spokojnie, nie bij mnie - rzucił tamten, unosząc ręce w obronnym geście. - Nigdy nie zrobiłem jej nic złego, ok? Ktoś mnie namówił, żebym trochę ją postraszył. Dam jej spokój, przysięgam.
 Co. Do. Cholery. Chyba nie tylko ja byłam zaskoczona tym, co powiedział, bo Michael poluźnił uścisk wokół mnie, ale zostałam na miejscu.
 - Co? - spytał Ashton, marszcząc brwi ze zdezorientowaniem i opuścił lekko rękę.
 - Naprawdę już dam jej spokój, wcale nic do niej nie mam, przepraszam.Ktoś mnie o to poprosił.
 Ashton puścił materiał jego koszulki, więc Wade korzystając z okazji, szybko przebiegł obok nas i musiałam przyznać, że zachowywał się zupełnie inaczej niż wtedy, gdy mówił coś do mnie. Teraz wydawał się bardziej... normalny. Dlatego nie trudno mi było uwierzyć w to, że mówił prawdę.
 - Co to kurwa było - mruknął Michael. - Co za pierdolony kłamca, kto niby mógłby kazać mu Cię postraszyć...
 Zacisnęłam usta w cienką linię, zastanawiając się nad tym bardziej i dla mnie odpowiedź była dość jasna. Tylko jedna osoba przychodziła mi na myśl, to nie mógł być nikt inny. W tym roku za dużo nieprzyjemnych rzeczy wydarzyło się między nami, nie wspominając już o tym, że uparcie sądziła, że czuję coś do Ashtona, z którym ona desperacko próbowała się zejść.
 Dlatego nie miałam wątpliwości, że to była Deb. 

*

a teraz idę się schować pod kołdrę i nigdy nie przeczytam komentarzy pod tym rozdziałem *rumieni się*
pisząc końcówkę, ledwo co widziałam na oczy, bo jestem taka senna, ale mam nadzieję, że to miało sens

wszystkiego najlepszego dla mojej kochanej przyjaciółki @FANFIC_AF <3
rozdział ze specjalną urodzinową dedykacją dla Ciebie! mam nadzieję, że się nie zawiodłaś. 
sto lat, sto lat, sto lat <3

13 komentarzy:

  1. Halo, policja? Proszę przyjechać na blogspota, mamy tu prawdziwy wybuch feelsów.
    A na Deb już szykuję jakąś piłę mechaniczną czy coś. Nikt nie będzie straszył mi Ivy

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorący ten rozdział! Opłacało mu się przyjść na tą imprezę. Ivy z resztą też na tym skorzystała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera. :o
    KOOOOCHAM CIĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘEEEEE MOCNO.

    W sumie to chciałabym być na miejscu Ivy. XDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Ivy, Mikey cholernie seksownie wygląda w czapce :) ♥ Mam nadzieję że Wade się nareszcie od niej odczepi, a Deb w końcu zrozumie, że nie ma szans u Ashtona.
    To bezkonkurencyjnie jest najlepsze FanFiction o Michael'u jakie czytałam ever :)
    Dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Michael jednak podjął dobrą decyzję. ;) Świetny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham Cię i się o Ciebie martwię! proszę mi tu nie zarywać nocek! rozdział jak zwykle idealny, uwielbiam Michaela i Ivy razem <3

    OdpowiedzUsuń
  7. omg pijany Ashton to mój ulubiony Ashton XD
    nie martw się baby też tęsknię za Luke'iem :(
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    IVY KOCHA MICHAELA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    znaczy się ja to już wiedziałam w sumie wcześniej ale że się teraz tak przyznała przed samą sobą jest takie oeoigaoureaeni
    MIKEY TEŻ JĄ KOCHA, ON TEGO MOŻE JESZCZE NIE WIEDZIEĆ, ALE WAŻNE ŻE JA TO WIEM, NO NIE?
    ja pierdziele Michael ty niewyżyty kretynie jak ja cię kocham XD
    a już zwłaszcza jak nosisz tą czapkę ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
    śmiałam się bardziej niż powinnam jak on się opluł tym piwem XDDDDD
    "A gdzie "proszę"?" umarłam, ok Michael you need to stop, now!
    dobra a teraz na poważnie
    mam ochotę przywalić Deb jak jeszcze nigdy więc błagam zepnijcie tam wszyscy dupska i się na niej odegrajcie pls :((((((
    ps. Michael moim mistrzem kocham go po tym rozdziale tak bardzo jak jeszcze nigdy
    pss. Ciebie też kocham!!!! bo tak w sumie to ty go stworzyłaś... nevermind XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Impreza bez Michaela, Caluma i Luka to na pewno nie jest impreza.A już na pewno nie taka, na którą ja bym poszła. :/ Ale hej, pijany Ashton, to lubię ... XD
    Tak panie Irwin, proszę zadzwoń po swoją królewnę, żebym mogła poryczeć się od słodkich Lashton moments. Dziękuje.
    "- Dzwonisz do mnie, bo jesteś najebana?" Buhahahah, jakby ci to przeszkadzało Mikey. Nie powiem, kto najebany właził przez okno do domu Ivy ... *pokazuje niedyskretnie palcem*
    Seks telefon z Lukiem, też na to wpadłam!
    "- Racja, to bardziej coś, co my moglibyśmy zrobić - odpowiedziałam, a wtedy usłyszałam, jak Michael wziął głęboki oddech." Mwehehehehheheh ]:-> Nie, wcale nie wiem, co zdarzy się później i nie, wcale prawie nie piszczę.
    Zawsze wzrusza mnie moment, w którym Michael porzuca swoje playstation dla Ivy *ociera łezkę* To jest dopiero miłość.
    "- Mikey, masz tu darmowy alkohol - powiedziałam po chwili.- Ok, ok, przyjdę." HAHAHAH ZARAZ SIĘ ZESIKAM ZE ŚMIECHU AHAHAHHAHA, MICHAEL TY JESTEŚ HAHAHAH
    " Dla niego mogłam zrobić wszystko." To i wszystkie wcześniejsze zdania ... dhadjhajdhgaid Ivy wiesz, że jesteś moją ulubienicą i jeszcze nigdy nie kochałam żadnej głównej bohaterki tak jak ciebie, ale teraz to już w ogóle przeszłaś samą siebie ... Michael odbijam ci laskę, sorry.

    IHIHIHIHI ... zawstydziłam się, czuje co właśnie nadchodzi ..
    Chciałam napisać "Ivy ty niegrzeczna dziewczynko" i nagle zdałam sobie sprawę z tego jak to brzmi ... LOL ok i tak to napisałam, jestem nienormalna XD No w każdym razie nie spodziewałam się po Ivy takich słów, chociaż ...
    "zaczął ciągnąć mnie po schodach, a później otworzył pierwsze lepsze drzwi." Chyba naprawdę nie mógł się doczekać ... XD
    JA PIER... SEKS PRZY DRZWIACH ?!?!?!?! CZUJE ŻE ZARAZ TUTAJ ZEJDĘ SPEŁNIŁY SIĘ MOJE MARZENIA OMGOMGOMG CZY JA ŚNIE?
    Uf, em, ale ok, po kolei może. (Mam teraz ten problem, że dziwnie mi jest cytować pewne fragmenty... eckhm.)
    Po pierwsze to Michael jest w chuuuuuuuj w chuuuuj sekswony tutaj. Ja po prostu aż nie mogłam tego czytać, tak bardzo przytłaczało mnie to że jest tak idealny, aż wszystko zaczęło mnie boleć. I to jaki był zachłanny to jest moje życie i w ogóle mam ochotę piszczeć bardzo głośno, więc przytykam głowę do poduszki i *10min później* Nie, dalej czuje to samo. MICHAEL JA CIĘ PROSZĘ
    "jego dłonie sięgnęły do zapięcia mojego stanika, ale szybko powiedziałam: - Mikey, nie ma na to czasu, po prostu..." wowowwowo, nono Ivy ... XD hehhe, cieszę się jak idiotka do ekranu i co chwila piszczę w rękaw.
    "Nie zdążyłam dokończyć, bo ruszył mocno biodrami, tak że uderzyłam plecami o drzwi i wydałam z siebie cichy pisk." FML musiałam zacytować akurat ten fragment, bo jest chyba moim ulubionym i na nim się rozryczałam. Nie że ze smutku, po prostu z nadmiaru emocji, które rozwalały mi brzuch i czaszkę, podczas czytania. To jest zbyt idealne, naprawdę tak bardzo mi się podoba...
    O tak, Mikey nie ściągaj czapki. Za dobrze w niej wyglądasz.
    "- A gdzie "proszę"? - spytał poważnie." HSJHGAJGD PRZESTAŃ PO PROSTU PRZESTAŃ
    Ugh, fuck. Ten moment, kiedy Ivy opisuje Michaela i robi to w taki cute i pełen miłości sposób ... Moje małe kruche serce zaraz pęknie, jak dla mnie za dużo emocji jak na jeden rozdział. Już nie wiem czy płacze czy się ciesze i co się w ogóle ze mną dzieje. I tak, po przeczytaniu zgadzam się z Ivy - Michael jest najpiękniejszą osobą jaką znam, na pewno w tej czapce.
    "- To była najlepsza rzecz na świecie - powiedział" DLA MNIE TEŻ (dziwnie to brzmi, ale naprawdę miałam to na myśli XD)
    Hehehehe, złodziej majtek ... No, ale dobra to też było zajebiście seksowne. Szkoda tylko, że mu je zabrano ... XD
    Ogólnie cały Michael tutaj to wcielenie seksu i męskości i ja nie wiem pod kim uginają się tu kolana ... Dobrze, że siedzę ... Inaczej pewnie byłoby ze mną źle, gdybym pierdolnęła na ziemie i nie potrafiła się z niej podnieść bo ... bo to wszytko wina PAW i TWOJA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michael, który przepycha się przez tłum, napierdalając łokciami ... mistrz XD
      TAK DADDY ASHTON, do boju! Obroń swoją przyjaciółkę. Żałuje, że nie było w tym momencie Luke'a, który pewnie srał by ze stresu, a ja zachwycałabym się jakie to jest urocze <3
      Serio Nora, serio?
      Ale Michael ... fml śmieje się w chuj "niech Ashton mu przyjebie". Zaraz nie wytrzymam, hdgadhgaj.

      DEB?DEB? NO JA NIE WIEM .... Ale ktokolwiek to jest niech się szykuje na moje przybycie, bo jeżeli ktoś coś do Ivy to ja za siebie nie ręczę. NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE POWTARZAM.

      BOŻE CO TY MÓWISZ! Ja bym się miała zawieść tak pięknym cudownym fantastycznym pełnym emocji idealnym genialnym rozdziałem? Nope, baby. To jest najlepszy prezent jaki mogłabym dostać, dziękuję ! <3 :* Wszystko było perfekcyjne, więc tym bardziej cieszę się, że jest dla mnie :') Ja nie wiem, co zrobię jak ta historia się kiedyś skończy, ale na pewno nie będzie wesoło.
      Już tęsknie za poprzednim, obecnym i następnym rozdziałem :( Chyba umrę i nie wytrzymam do kolejnego.

      Jeszcze raz dziękuje, jesteś najlepsza <3

      Usuń
  9. omg świetny rozdział hffshksdgsd i trochę rozumiem ivy, ja też uwielbiam jak michael nosi czapki, lmao.
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow tego się nie spodziewałam. :P

    OdpowiedzUsuń