sobota, 20 grudnia 2014

26.

Michael

 Patrzyłem w jeden punkt na ścianie od ostatnich kilku minut, nie zwracając uwagi na to, co działo się wokół mnie. Nie mogłem przestać myśleć o Ivy, od kiedy zostawiłem ją w centrum handlowym. Właściwie to nie mogłem przestać o niej myśleć od czasu, gdy pocałowaliśmy się pierwszy raz na imprezie Ashtona.
 Trochę żałowałem, że ją tak potraktowałem. Wiedziałem, że w końcu Ivy znudzi się ciągłe uganianie za mną i sobie odpuści. Mimo tego ciągle odpychałem ją od siebie i wciąż trudno było mi uwierzyć, że naprawdę mogła mnie lubić. Skoro mogła mieć każdego chłopaka, jakiego by chciała, dlaczego uparła się akurat na mnie?
 - Mike, dobrze się czujesz?
 Zamrugałem kilka razy i wolno odwróciłem głowę w stronę Luke'a.
 - Taa - mruknąłem.
 - Nic nie zjadłeś - dodał Calum ze zdziwieniem.
 Potarłem oczy i wzruszyłem ramionami. Jedyne na co miałem teraz ochotę to pójść spać, całą noc zarwałem, grając na playstation. Wtedy byłem zbyt skupiony, by myśleć o cholernej Ivy.
 - Na pewno nic Ci nie jest? - spytał Luke.
 - Po prostu się nie wyspałem - odpowiedziałem chłodno. - Przestań do mnie gadać, nie masz czasem niczego innego do roboty? Ashton pewnie do Ciebie napisał.
 Luke przez chwilę wpatrywał się we mnie z niezadowoleniem, jakby zastanawiał się, co odpowiedzieć, po czym wyciągnął telefon. Gdy się zarumienił, już wiedziałem, że miałem rację i będę go miał z głowy przez resztę przerwy.
 Nie spodziewałem się za to, że Ivy podejdzie do naszego stolika i stanie nade mną, kładąc dłonie na swoje biodra. Uniosłem brew i zmierzyłem ją wzrokiem, chcąc bez słów przekazać jej, że nie powinna tutaj być.
 - Hej, Ivy! - zawołał Calum z podekscytowaniem.
 - Hej, Cal - odpowiedziała z niepewnym uśmiechem. - Hej, Luke.
 Luke kiwnął głową w jej stronę, przyglądając się uważnie temu, co się działo przed nim. Wyglądało na to, że jednak zapomniał na chwilę o swojej komórce.
 - Mikey, możemy porozmawiać? - spytała Ivy głosem nieznoszącym sprzeciwu.
 Calum wyglądał na skołowanego, jakby właśnie dostał czymś w głowę, za to Luke miał minę, jakby tylko potwierdziło to coś, z czego już zdawał sobie sprawę. Kurwa, miałem nadzieję, że się myliłem i Luke wcale nie domyślił się, co działo się między Ivy a mną.
 - Um, ok - rzuciłem.
 Nie miałem teraz wyboru i musiałem iść z nią porozmawiać. Tak czy siak musiałbym wymyślić jakąś historyjkę dla Luke'a i Caluma, nawet jeśli nigdzie bym z nią nie poszedł. Wstałem z krzesła i przerzuciłem pasek od plecaka przez ramię. Gdy szedłem za Ivy w stronę wyjścia ze stołówki, czułem na sobie spojrzenia wszystkich.
 - Co Ty robisz?! - spytałem ze złością, gdy tylko znaleźliśmy się na korytarzu.
 Ivy zmrużyła oczy, posyłając mi groźne spojrzenie i ruszyła dalej. W końcu zatrzymaliśmy się w części, gdzie nikogo nie było.
 - Wszyscy widzieli, że wychodzimy razem - dodałem, krzyżując przed sobą ramiona.
 - Rozmawiam z dużą ilością ludzi w tej szkole - powiedziała Ivy i przewróciła oczami.
 - Ale nie powinnaś rozmawiać ze mną - mruknąłem.
 Ivy doskonale wiedziała, że jej reputacja może na tym ucierpieć, jeśli będzie za mną widziana. 
 - Nie obchodzi mnie to, Michael - syknęła. - Chciałam porozmawiać z Tobą wcześniej, ale wyszedłeś tak szybko z chemii, że nie zdążyłam Cię złapać.
 Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że zrobiłem to specjalnie. Nie byłem jeszcze pewien, co powinienem jej powiedzieć, dlatego chciałem odwlekać tę rozmowę jak najdłużej mogłem. Jak widać, nie bardzo mi się to udało.
 - Chciałam Cię przeprosić... - zaczęła o wiele spokojniejszym tonem. - Wiem, że źle się zachowałam, przeszkadzałam Ci na filmie, zdenerwowałem tego kolesia, a później zasnęłam. Naprawdę, naprawdę Cię przepraszam, to było okropne z mojej strony.
 Nie powinna mnie przepraszać, to ja powinienem to zrobić. Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę, nie odzywając się ani słowem. Tak naprawdę nawet nie byłem na nią o to bardzo zły, a Ivy kolejny raz starała się naprawić coś, co nie było wyłącznie jej winą. To ja za bardzo bałem się dopuścić ją do siebie, że wolałem ciągle skupiać się na tym, jak wiele nas dzieliło.
 To, że kilka dni wcześniej uświadomiłem sobie, jak ona i Calum by do siebie pasowali, wcale mi nie pomagało. 
 - Nie wiem, co powinnam zrobić, raz mówisz, że Ci zależy, a później, że powinnam umówić się z Calumem... Powiedz mi, o czym myślisz, proszę.
 Zacisnąłem usta i spojrzałem gdzieś na ścianę obok jej głowy. Ivy czekała cierpliwie, aż się odezwę, nie pośpieszając mnie ani razu, mimo tego, że nie mieliśmy dużo czasu.
 - Calum pasuje do Ciebie bardziej niż ja, jesteście naprawdę podobni z charakterów, nie zauważyłaś tego? My jesteśmy całkiem różni, nie jestem tak otwarty jak Ty, nie lubię ciągle przebywać z innymi ludźmi jak Ty, nie lubię chodzić na imprezy jak Ty...
 - Mikey - powiedziała cicho, przerywając mi.
 Poczułem, jak lekko dotknęła mojej twarzy i spojrzałem na nią znowu, na co ona uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Ale to nie Calum mi się podoba. Moglibyśmy być dobrymi przyjaciółmi, ale nie chciałabym się z nim umawiać. Lubię to, że jesteśmy różni, lubię Cię takiego, jakim jesteś. Myślałam, że o tym wiesz.
 Odetchnąłem głęboko, myśląc o tym, co powinienem teraz powiedzieć. Nie mogłem w kółko psuć wszystkiego, a Ivy nie mogła ciągle starać się tego naprawiać.
 - Przepraszam... za wczoraj - mruknąłem, ledwo ruszając ustami.
 Mimo tego, jak ciężko było mi to wymówić, Ivy wyglądała na zadowoloną z tego, że w ogóle to zrobiłem.
 - Nie jesteś już na mnie zły? - spytała.
 - Nie byłem na Ciebie zły, to nie była twoja wina - odpowiedziałem, kręcąc głową. - To Ty powinnaś być na mnie zła.
 - I byłam - dodała z rozbawieniem. - Ale skoro już wiem, dokładnie dlaczego się tak zachowałeś, to doskonale Cię rozumiem. Po prostu nie rób już tak więcej, ok Mikey? Lubię tylko Ciebie, nikogo innego, nieważne, czy zabierzesz mnie na film, który mi się nie podoba.
 Ivy bez problemu mówiła mi o wszystkim, co czuje, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo to na mnie działało. Uśmiechnąłem się lekko i pokiwałem głową, spoglądając w dół na nią. Najpierw gdy Ivy podeszła do naszego stolika, wyglądała, jakby była gotowa na wielką kłótnię ze mną. Teraz za to wyglądała na naprawdę szczęśliwą, że między nami wszystko było w porządku.
 - Randki chyba nie są dla nas - powiedziałem, opierając się ramieniem o ścianę.
 - Ta, lepiej wychodzi nam siedzenie w Twoim pokoju - rzuciła i przysunęła się bliżej mnie.
 Rozejrzałem się szybko po korytarzu, a gdy nikogo nie zobaczyłem, pochyliłem się w jej stronę, muskając krótko jej usta moimi.
 - Możesz przyjść do mnie wieczorem.
 Ivy uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową, po czym złapała w dłoń materiał mojej koszulki. Stanęła na palcach, żeby pocałować mnie znowu i tym razem trwało to chwilę dłużej.
 - Ok, ale tym razem nie będziesz grał na playstation - szepnęła przy moich ustach.
 Zaśmiała się na widok mojej zszokowanej miny i puściła mi oczko, a później śmiejąc się lekko, zaczęła iść. Przez chwilę zastanawiałem się co dokładnie, miała na myśli, ale zakląłem głośno, przypominając sobie o tym, że moja mama będzie wtedy w domu. To zdecydowanie nie było mi na rękę.

*

  Mogłem się spodziewać tego, że po ostatniej lekcji dorwą mnie Calum i Luke. Ledwo zamknąłem moją szafkę, a pojawili się po obu moich bokach, tak że nie mogłem pójść w żadną stronę. Warknąłem pod nosem, zakładając na siebie płaszcz i zapiąłem każdy guzik.
 - Czego chciała od Ciebie Ivy?
 Wiedziałem, że będzie to pierwsza rzecz, którą usłyszę, dlatego już wcześniej przygotowałem sobie na to odpowiedź.
 - Chodziło o ten projekt z chemii - skłamałem.
 Wspominałem im coś wcześniej o tym, że pracowaliśmy razem w grupie i wydawało się, że wtedy w to uwierzyli. Dlatego wolałem trzymać się dalej tamtego kłamstwa, zamiast wymyślać kolejne, co było jeszcze mniej prawdopodobne.
 - My nie mamy takich dużych projektów - powiedział Calum ze zdezorientowaną miną. - Czasami robimy coś w parach, ale nigdy nie mieliśmy projektów w grupach.
 Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę wyjścia, nie oglądając się na nich. Wiedziałem, że pójdą za mną.
 - Może po prostu Wasz nauczyciel tego nie robi - odpowiedziałem od niechcenia.
 - Cały nasz rocznik ma tego samego nauczyciela z chemii - rzucił Luke, przyglądając mi się podejrzliwie.
 Rzuciłem mu groźne spojrzenie i przyśpieszyłem kroku, chcąc już znaleźć się na zewnątrz. Luke prosił się, żebym go uderzył. Kolejny raz.
 - Mam z Ivy razem 3 lekcje, a nigdy nie byłem z nią w grupie, cholera - burknął Calum z niezadowoleniem.
 Wyszliśmy na zewnątrz i Luke powiedział, że jego mama ma po niego przyjechać, a Calum zabierze się z nimi. Odrzuciłem jego ofertę, żebym pojechał z nimi. Wolałem pojechać autobusem niż słuchać jęczenia Caluma o Ivy.
 - Czy to nie auto Ashtona? - spytał Calum.
 Spojrzałem we wskazanym przez niego kierunku, ale nie byłem pewien, czy należało do niego. Nie zwracałem na niego, aż tyle uwagi. Luke za to pokiwał od razu głową, ledwo zobaczył samochód.
 Ashton wysiadł z auta i jego spojrzenie od razu powędrowało w naszą stronę. Spodziewałem się, że zobaczę szeroki uśmiech na jego twarzy, gdy zobaczy Luke'a. Jednak jego usta wykrzywiły się w grymasie, a jego oczy utkwione były we mnie. Kurwa, co znowu mu zrobiłem?
 - Clifford - syknął, podchodząc bliżej nas. - Musimy porozmawiać.
 - Dlaczego wszyscy chcą dzisiaj z nim rozmawiać? - mruknął cicho Calum, zwracając się do Luke'a.
 - Nie mamy o czym rozmawiać? - powiedziałem niepewnie, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 Ashton wyglądał, jakby najchętniej rozwaliłby mi szczękę, dlatego nie chciałem nigdzie z nim iść. Już raz od niego dostałem, co bolało jak skurwysyn, więc wolałbym nie przechodzić przez to kolejny raz.
 Luke za to wpatrywał się w swoje buty, próbując ukryć się za Calumem. Najchętniej złapałbym go za kurtkę i pociągnął w moją stronę, używając go jako tarczy przed Ashtonem. Luke'a na pewno by nie uderzył, ja mogłem nie mieć tyle szczęścia.
 - Oczywiście, że mamy - odpowiedział Ashton z poirytowaniem. - Powinniśmy porozmawiać o tym, jak zachowujesz się jak kutas w stosunku do dziewczyn, które zasługują na o wiele więcej.
 Zacisnąłem mocno zęby i założyłem ramiona na pierś, obrzucając go nieprzyjemnym spojrzeniem.
 - Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
 Widziałem kątem oka, jak Calum i Luke spoglądają na siebie w niezrozumieniu, jakby mieli nadzieję, że ten drugi wyjaśni im, co się dzieje.
 - Dobrze wiesz, o czym mówię.
 Oczywiście podejrzewałem, o czym mówił. Pewnie Ivy zdążyła opowiedzieć mu wszystko o naszej nieudanej randce. Nie chciałem z nim o tym rozmawiać ani przy moich przyjaciołach ani na osobności, dlatego próbowałem wymigać się z całej tej sytuacji.
 - Luke, kiedy przyjedzie Twoja mama? - spytałem, patrząc szybko w jego stronę.
 Na moje słowa Ashton spojrzał w jego kierunku i jego mina od razu złagodniała. Wyglądał, jakby dopiero teraz zauważył, że Luke tam stał.
 - Luke - powiedział miękko.
 Luke uśmiechnął się nieznacznie, kiwając głową w jego stronę. Przez chwilę panowała między nami wszystkimi cisza i miałem nadzieję, że uda mi się uniknąć jakikolwiek rozmowy z Ashtonem. Może gdybym teraz zrobił kilka kroków do tyłu, a później zaczął szybko iść, nie zauważyliby tak szybko, że zniknąłem?
 - Ash!
 Tylko Ivy tu brakowało. Liczyłem na to, że jej uda się odciągnąć stąd Ashtona i wszyscy zapomnimy o tej całej sytuacji. Ta, nie powinienem się nawet łudzić, że tak się stanie.
 - Hej, chcecie zabrać się z nami? Akurat wszyscy się zmieścimy - rzuciła Ivy, nie zauważając tej dziwnej atmosfery.
 - Miałem właśnie porozmawiać z Michaelem - rzucił Ashton, przypominając sobie o mnie.
 Cholera. Ivy spojrzała to na mnie, to na niego i chyba musiała zrozumieć, o co chodziło.
 - Musimy już jechać, Ash.
 Ashton wyglądał na niezadowolonego i widziałem po nim, że nie chciał mi tego odpuścić. Za bardzo mieszał się w sprawy moje i Ivy, ja nie czepiałem się o każdą rzecz, którą zrobił nie tak, a dotyczyła Luke'a. No może oprócz tego jednego razu, gdy powiedziałem mu, że się kurwi.
 - Cal, moja mama już przyjechała - odezwał się Luke.
 Odetchnąłem z ulgą, wiedząc, że nie dowiedzą się o niczym. Przynajmniej na tę chwilę. Wszystko wyjdzie na jaw prędzej czy później i wolałem odwlekać tę chwilę jak najbardziej się dało.
 - Zobaczymy się później? - spytał go Ashton.
 Luke pokiwał głową, rumieniąc się, gdy wszyscy na niego spojrzeliśmy. Calum wyglądał na naprawdę nieszczęśliwego, że nie usłyszy reszty naszej rozmowy i ruszył za nim w stronę samochodu jego mamy.
 - W takim razie ja też będę się zbierał - powiedziałem.
 - Możemy Cię podwieźć - zaproponowała Ivy.
 Ashton i ja w tym samym czasie popatrzyliśmy na nią z niedowierzaniem. On pewnie nie mógł uwierzyć w to, że nie jest na mnie zła, za to ja, że chciała, żebym spędził z nim jeszcze choć chwilę dłużej.
 - Wolę pojechać autobusem - odpowiedziałem, robiąc krok w tył.
 Ivy pokręciła głową z rozbawioną miną, podejrzewając, że może trochę bałem się Ashtona. Biorąc pod uwagę to, że mnie nie znosił i jak rozbudowane miał ramiona, zdecydowanie nie chciałem być z nim zamknięty w samochodzie.
 - Nic Ci nie zrobię, wsiadaj - rzucił Ashton, obchodząc samochód.
 Jeszcze przed chwilą wyglądał, jakby nie chciał mnie w swoim aucie jeszcze bardziej niż ja nie chciałem tam być. Musiał jednak uświadomić sobie, że będzie miał wtedy okazję, żeby ze mną porozmawiać.
 Ivy zajęła miejsce z przodu, a ja niechętnie usiadłem z tyłu, choć wolałbym być w każdym innym miejscu. 
 - Wyjaśniłam już sobie wszystko z Michaelem - odezwała się Ivy, gdy wyjechaliśmy z parkingu.
 - Zauważyłem - odpowiedział Ashton z niezadowoleniem. - To skończony dupek, Ivy, powinnaś dać sobie z nim spokój.
 Przewróciłem oczami, słysząc, jak mówił o mnie, jakby mnie tam nie było.
 - Przestań, Ash. Ja też źle się wczoraj zachowałam i...
 - Nie broń go, za każdym razem go bronisz, a on ciągle robi to samo!
 Zacisnąłem pięści i zazgrzytałem zębami, mimo tego, że wiedziałem, że Ashton miał rację.
 - Zamknij się - powiedziałem. - albo poznam Luke'a z moim kuzynem.
 Ashton zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, o co mi chodzi, a Ivy odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie z rozbawieniem.
 - Twoim kuzynem?
 - Jest gejem, studiuje medycynę i wygrał konkurs na najseksowniejszego faceta internetu.
 Luke znał już go od dawna i nigdy nie wykazał jakiegokolwiek zainteresowania jego osobą, ale Ashton nie musiał o tym wiedzieć. Ivy zaśmiała się lekko, a Ashtona mina od razu zrzedła i nie odezwał się już ani słowem. Wreszcie. Odetchnąłem głęboko, opierając się głową o tył siedzenia.
 Ivy próbowała zacząć jakąś rozmowę, ale widząc, że żaden z nas nie był na to chętny, w końcu sobie odpuściła. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod moim blokiem, a gdy chciałem wyjść z samochodu, Ashton powiedział:
 - Miłego tłumaczenia się z tego swoim przyjaciołom.
 Rzuciłem mu nieprzyjemne spojrzenie i skrzywiłem się, widząc jego zadowoloną z siebie minę.
 - Nie mów nic Luke'owi.
 - Nie mogę niczego obiecać - odpowiedział, wzruszając ramionami.
 W tym momencie miałem ochotę złapać za jego głowę i uderzyć nią o kierownicę.
 - Ash, proszę Cię... - mruknęła Ivy.
 Ashton kolejny raz wzruszył ramionami i spojrzał znacząco przez okno, jakby chciał mi przypomnieć, że powinienem już dawno wysiąść.
 - On nic nie powie, Mikey - odezwała się do mnie Ivy. - Przyjdę do Ciebie wieczorem.
 Pokiwałem głową i pochyliłem się w jej stronę, przyciskając moje usta do jej na trochę dłużej niż powinienem. Możliwe, że zrobiłem to, żeby dopiec Ashtonowi.
 Gdy wysiadłem z samochodu, pokazałem mu środkowy palec i szybko ruszyłem do klatki, a później praktycznie wbiegłem po schodach na moje piętro.
 W pokoju rzuciłem się na łóżko i wyciągnąłem z kieszeni telefon, czując wibracje. Ivy zdążyła już napisać mi SMSa o tym, jakim jestem idiotą i jak Ashton nienawidzi mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Uśmiechnąłem się pod nosem i zablokowałem telefon, rzucając go na materac.
 Kiedyś nie mogłem wytrzymać nawet chwili w towarzystwie Ivy, teraz nie mogłem się już doczekać, aż tutaj będzie.

*

zmieniłam nazwę mojego konta tutaj i na twitterze

jestem przeziębiona i ledwo co kontaktuję z rzeczywistością, więc jeśli ten rozdział jest beznadziejny, to dlatego!

16 komentarzy:

  1. Jaki beznadziejny? Jest cudowny! Boję się tylko tego jak zareaguje na to wszystko biedny Calum

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku jejku jejku, genialny rozdzial!! @luvvmyhoranx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeju! Nie moglam się doczekac *.* w następnym ma być więcej Ivy z Michaelem <3 uwielbiam to opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahahahahahaha Xd Mikey który chce rozwalić łeb Ash'a o kierownice? Mój ulubiony Mikey! <3 Mivy *.* Michael zapoznaj mnie z swoim kuzynem proszę... Dla takiego jestem w stanie nawet płeć zmienić! Xd Lashtoon *......* Och... God! Kurwa, kurwa, kurwa! ❤ Rozdział zajebisty!
    Kuruj się skarbie! Kochamy cię! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest cudny! Już się nie mogę doczekać jak się akcja rozwinie! Tak świetnie, że się pogodzili, a już się bałam :D Mam tylko nadzieję że Ashton się trochę przekona do Mikey'a i że się nie pozabijają! :D Chciałabym życzyć Ci Wesołych Świąt i wiele prezentów! Szybkiego powrotu do zdrowia! Pozdrawiam! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuzyn hahaha nie mogę z tego fragmentu opowiadania! :D Mikey znalazł sobie niezły sposób na Ashtona. Relacje między Mivy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Czasami za nimi nie nadążam, ale to własnie jest w nich fajne i ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział ;D Mikey ma przerąbane... Haha ;P
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Michael jest najlepszy <3
    i ten moment kiedy wściekły Ashton uśmiecha się na widok Luke'a ... /łezka/

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże *.* to mój ulubiony rozdział <3 To chyba musisz być częściej przeziębiona żeby pisać takie zajebiste rozdziały ♥
    Calum jest taki dsbnfuinbeuifbiu :33

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciało mi się płakać ze śmiechu jak przeczytałam, że Michael chciał walnąć głową Ash'a o kierownicę XD A póżniej przywlić Michael'owi że pocałował Ivy po to żeby dodatkowo wkurwić Ash'a jezu oni chyba nigdy nie zaczną się lubić albo chociażby nie próbować się pozabijać XDD Kocham Cię, jezu Mivy ❤
    Wracaj do zdrowia i najwspanialszych świat w Twoim życiu!!! ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział . Był. Zajefajjjjjjjny . I zdrowiej

    OdpowiedzUsuń
  12. Aww boskie. :3 hahahaha Końcówka rozdziału była najlepsza. xd Uwielbiam Ashtona. xd
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń