czwartek, 12 czerwca 2014

4.

Ivy

 Impreza naprawdę szybko się rozkręciła i po niecałych 2 godzinach nie było już prawie żadnego alkoholu. Ashton nie mógł tak po prostu wyjść ze swojego domu w trakcie imprezy, dlatego to ja z Mattem musieliśmy pójść do sklepu. Matt wypił już parę piw i żadne z nas nie miało jeszcze prawa jazdy, dlatego nie mogliśmy użyć samochodu. Na całe szczęście niedaleko był sklep alkoholowy, z którego zdarzało nam się już wcześniej korzystać. Kobieta, która tam pracowała, nigdy nie pytała nas o dowód.
 - Ugh, mogliśmy pojechać moim motorem - jęknął z niezadowoleniem Matt.
 Spojrzałam na niego z rozbawieniem, widząc jak męczy się z reklamówkami, które niósł, mi dał tylko jedną, najlżejszą.
 - Nie, piłeś alkohol - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - Daj mi jeszcze jakąś torbę, pomogę Ci.
 - Nie! - zawołał od razu, zaciskając mocniej dłonie na reklamówkach, na co parsknęłam śmiechem pod nosem. - A co do alkoholu, to piłem tylko parę piw, to praktycznie się nie liczy.
 Uniosłam brew i pokręciłam po chwili głową, widząc jego poważną minę.
 - W takim razie ciekawe dlaczego pomyliłeś tego chłopaka z dziewczyną.
 Zaśmiałam się głośno, widząc jak jego twarz robi się cała czerwona. Chwilę przed tym, jak Ash wysłał nas do sklepu, Matt postanowił, że poderwie jakąś laskę. Tylko, że tą laską okazał się chłopak, całkiem przystojny, muszę przyznać.
 - Miałaś o tym już więcej nie mówić...
 Wzruszyłam nieznacznie ramionami, szczerząc się do niego wesoło. Właśnie doszliśmy do domu Irwinów, więc nic już mu nie odpowiedziałam i weszłam szybko do środka. Wow, wyglądało na to, że przez ten czas, gdy nas nie było, przyszło sporo nowych osób.
 Rozpakowaliśmy z Mattem cały alkohol, który przynieśliśmy, a on od razu zabrał jedną butelkę dla siebie i wyszedł z kuchni bez słowa. Chyba trochę obraził się za to, że się z niego śmiałam.
 Znałam tę kuchnię tak dobrze jak moją własną, sięgnęłam do szafki, w której wiedziałam, że są szklanki i wzięłam jedną. Nalałam do niej trochę wódki i dolałam soku pomarańczowego, robiąc bardzo słabego drinka. Ashton prosił mnie, żebym pomogła ogarniać mu imprezę, bo tym razem było o wiele więcej osób niż ostatnio. Dlatego był to dopiero mój pierwszy drink tego wieczoru i prawdopodobnie ostatni.
 Wróciłam do salonu i zaczęłam rozglądać się za Ashtonem, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec. Po pierwsze, było zbyt dużo ludzi, po drugie, było dosyć ciemno i nie mogłam rozpoznać nikogo po twarzach. Na pewno nie pomagało mi to, że mam słaby wzrok.
 Oparłam się o jedną ze ścian, stając trochę na uboczu i jeszcze raz zaczęłam przypatrywać się tłumowi. Wydawało mi się, że widziałam Norę, ale nie byłam całkowicie pewna. Wszyscy ludzie tutaj zebrani wyglądali na nieźle pijanych, miałam tylko nadzieję, że nikt nie zarzyga zaraz podłogi, co prawdopodobnie musiałabym sprzątać. Zmarszczyłam lekko nos i napiłam się trochę z mojej szklanki. Drink był tak słaby, że w ogóle nie czułam alkoholu, ale nie przeszkadzało mi to. Nie potrzebowałam go, żeby dobrze się bawić.
 Jakiś chłopak szedł w moją stronę i stanął obok mnie, ale nie rozpoznałam go. Nie widziałam go nigdy wcześniej, podejrzewałam, że jest jednym ze studentów z uczelni Ashtona.
 - Cześć - powiedział głośno, by mieć pewność, że go usłyszałam.
 Było w nim coś dziwnego, ale nie mogłam powiedzieć co. Miał czarne włosy sięgające za brodę i szare oczy, które patrzyły teraz na mnie intensywnie. Był niewiele wyższy ode mnie.
 - Hej - odpowiedziałam, uśmiechając się nieznacznie.
 Zawsze lubiłam poznawać nowych ludzi, więc mimo mojego przeczucia, nie zraziłam się i postanowiłam chociaż przez chwilę z nim porozmawiać. Zdecydowanie nie był zbyt przystojny i wyglądał na niezadbanego, ale kim jestem, żeby go oceniać. 
 - Jestem Wade - powiedział i przysunął się bliżej do mnie.
 Zmarszczyłam lekko brwi i zrobiłam mały krok w tył, czując się niekomfortowo z jego bliską obecnością. Nie spuszczał oczu z mojej sylwetki, przyglądając mi się jak drapieżnik swojej ofierze i wtedy to do mnie dotarło. Najbardziej niepokoiły mnie jego oczy, była w nich jakaś emocja, której nie umiałam rozpoznać.
 - Jak się nazywasz? - spytał, gdy nic mu nie odpowiedziałam.
 - Um... - mruknęłam, rozglądając się na boki w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy.
 Wade położył rękę na ścianie obok mojej głowy, nachylając się do mnie. Nie było czuć od niego alkoholu, co zaniepokoiło mnie jeszcze bardziej, wiedząc, że taki po prostu jest, a nie, że wywołały to procenty.
 - Co powiesz na to, że urwiemy się stąd? - zamruczał, prawdopodobnie myśląc, że brzmi to seksownie.
 Pokręciłam szybko głową i chciałam odsunąć się od niego, ale położył drugą rękę po drugiej stronie mojej głowy. Spojrzałam niepewnie na jego jedną dłoń, a potem drugą i wróciłam wzrokiem do jego twarzy.
 - Mam chłopaka - powiedziałam pierwsze, co mi przyszło na myśl.
 Myślałam, że gdy to usłyszy, da mi spokój, ale wcale się na to nie zapowiadało. Uniósł brew, przyglądając mi się i nie wyglądał na przekonanego. Jakby od razu wiedział, że kłamię.
 - Jak się nazywa? - spytał, przysuwając się jeszcze bliżej mnie. - Jest tutaj?
 Teraz naprawdę zaczęłam się denerwować i przełknęłam nerwowo ślinę, zastanawiając się, co powiedzieć.
 - Um, jest i... muszę do niego pójść. Teraz. Miło być poznać. Cześć.
 Schyliłam się i przeszłam szybko pod jego ręką, po czym jak najszybciej się dało, zaczęłam przechodzić między ludźmi. Nie odwróciłam się, żeby zobaczyć jego reakcję.
 Wpadłam prosto na kogoś i poczułam jak dłoń zaciska się na moim ramieniu, by pomóc mi utrzymać równowagę.
 - Ashton! - zawołałam, czując jakby ciężar właśnie spadł mi z piersi.
 - Hej Ivy, co jest? Coś się stało? Wyglądasz, jakbyś przed chwilą zobaczyła ducha.
 Ashton zaśmiał się lekko, na co uśmiechnęłam się niepewnie. Przesunęłam palcami przez włosy nerwowym ruchem, na co Ash uniósł pytająco brew.
 - Um, jakiś dziwny koleś mnie zaczepiał...
 Złapałam za jego przedramię i zaczęłam rozglądać się dookoła za tym całym Wadem, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec.
 - Co? Kto?
 Ashton pociągnął mnie za rękę, w której trzymałam szklankę, tak bym stanęła z nim twarzą w twarz. Ash zmarszczył brwi i widziałam, jak jego oczy spoglądają na mnie z zaniepokojeniem. Czasem naprawdę czułam się, jakbym była jego młodszą siostrą, był strasznie opiekuńczy w moim stosunku.
 - Nie wiem, jakiś Wade. - wzruszyłam ramionami.
 - Nie znam żadnego Wade'a - mruknął Ash, przygryzając nerwowo wargę. - Zresztą nie znam połowy tych ludzi.
 Posłałam mu uspokajający uśmiech, by się tym nie martwił. W końcu nic takiego się nie stało, nie pierwszy i nie ostatni raz jakiś koleś zaczepiał mnie na imprezie. Niepotrzebnie przesadzałam, Ash miał całą imprezę na głowie, nie musiał martwić się jeszcze o mnie.
 - Nie przejmuj się, to nic takiego. - machnęłam lekceważąco ręką i jednym łykiem wypiłam całą zawartość mojej szklanki.
 - Który to? - spytał Ashton, nie zwracając uwagi na to, co przed chwilą powiedziałam.
 Zaczął rozglądać się dookoła ze zmrużonymi oczami i wyglądał w tym momencie naprawdę śmiesznie. Zaśmiałam się lekko, na co on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
 - Ash, spokojnie - powiedziałam, uśmiechając się do niego i wtuliłam się w niego, na co od razu objął mnie ramieniem. - Zresztą nie widzę go nigdzie. Nie przejmuj się tym, nie powinnam była o tym wspominać.
 - Hej - mruknął z niezadowoleniem. - Masz zawsze mówić mi o wszystkim, jasne?
 Odsunęłam się od niego i pokiwałam głową, uśmiechając się teraz szerzej.
 - Jasne. Pójdę to odstawić.
 Pomachałam mu szklanką przed twarzą i poszłam do kuchni, odłożyłam ją na stół, opierając się na chwilę o blat. Po cholerę powiedziałam o tym Ashtonowi, przecież to nie było nic takiego, a on pewnie teraz będzie mnie o to męczył przez najbliższy czas.
 Dopiero po chwili zauważyłam paczkę papierosów na blacie, zagryzłam wargę, zastanawiając się, czy powinnam to zrobić. To był dość stresujący dzień, chyba należała mi się chwila odprężenia. Wzięłam paczkę do ręki i sprawdziłam jej zawartość, w środku były 3 papierosy i zapalniczka. Idealnie. Schowałam ją do kieszeni moich spodni i ruszyłam do wyjścia z tyłu domu.
 Ash miał w ogródku ławkę-huśtawkę, na której lubiłam przesiadywać, a skoro chciałam zapalić, to najlepiej będzie, jeśli zrobię to na zewnątrz. Przy ławce była niewielka lampa, gdzie czemu zobaczyłam, że ktoś już tam siedział, nie byłam tylko pewna kto. Podeszłam trochę bliżej, mrużąc oczy, by lepiej widzieć i wtedy zauważyłam te charakterystyczne włosy.
 - Michael?

*

Michael

 Byłem pewien, że jestem tu całkiem sam, więc gdy nagle usłyszałem czyjś głos, zakląłem głośno pod nosem. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że ta dziewczyna wypowiedziała moje imię. Prawdopodobnie dziewczyna, może jestem już tak bardzo pijany, że sobie to tylko wyobrażam.
 Obróciłem głowę w jej stronę, właściwie nie wiem kogo innego spodziewałem się zobaczyć, wątpiłem, żeby jakakolwiek dziewczyna na tej imprezie znała moje imię, poza nią oczywiście. Ivy uśmiechnęła się w moją stronę i podeszła bliżej, a po chwili usiadła obok mnie. Przyglądałem się jej dokładnie, zastanawiając się dlaczego siedziała tu ze mną, zamiast być w środku. Przecież widziałem, jak gada z jakimś kolesiem, byłem całkiem pewny, że będą w tym momencie bardzo zajęci. Jeśli wiecie, co mam na myśli.
 - Co? - spytała, zauważając moje zdziwienie.
 - Olałaś mnie, gdy zauważyłaś mnie wcześniej w środku - powiedziałem.
 Nawet nie o tym akurat myślałem, ale samo mi się wyrwało, uświadamiając mnie w tym, że naprawdę się upiłem. Nigdy w życiu na trzeźwo nie robiłbym Ivy Foster wyrzutów o to, że mnie olała. Zaśmiałem się lekko, na co oczy Ivy rozszerzyły się ze zdziwienia.
 - Hej! Pierwszy raz słyszę, jak się śmiejesz! - zawołała wesołym głosem.
 - Hej! Nie zmieniaj tematu.
 Ivy wyglądała na naprawdę rozbawioną moim zachowaniem, ale nic sobie z tego nie robiłem. Byłem pijany, było mi wolno. Prawdopodobnie będę żałował tego jutro rano, ale teraz mnie to nie obchodziło.
 - Nie widziałam Cię w środku - mruknęła, wzruszając ramionami.
 - Ta, jestem całkiem pewny, że na mnie spojrzałaś.
 Usiadłem na ławce po turecku, obracając się bardziej w jej stronę, na co na jej twarzy pojawił się mały uśmiech. Odepchnęła się nogami od ziemi kilka razy, żeby rozbujać huśtawkę, po czym usiadła tak samo jak ja.
 - W środku jest naprawdę ciemno, a ja mam słaby wzrok - odpowiedziała.
 Wyglądało na to, że mówiła szczerze, więc postanowiłem jej odpuścić. Pokiwałem głową, śmiejąc się pod nosem kolejny raz.
 - Więc widzę, że dobrze się bawisz? - spytała z szerokim uśmiechem na twarzy.
 Miała naprawdę ładny uśmiech. W ogóle cała była ładna, właściwie była seksowna. Cholernie seksowna. Tak, to zdecydowanie lepiej ją opisywało. Miała długie włosy, co zawsze podobało mi się u dziewczyn i ciemne oczy, w które można się było wpatrywać godzinami.
 - Mikey?
 Potrząsnąłem lekko głową, próbując wyrwać się z rozmyślań.
 - Co?
 - Dobrze się bawisz? - powtórzyła pytanie.
 - Taa, mogłem wypić darmowy alkohol.
 Zaśmiała się na moje słowa i odgarnęła włosy za ucho, gdzie zauważyłem parę kolczyków. Ok, to było gorące.
 - Jesteś pijany? - spytała z rozbawieniem.
 - Nie - odpowiedziałem od razu.
 Zaśmiałem się głośno, bo tak, byłem nieźle pijany. Gdybym był trzeźwy, na pewno bym z nią tutaj nie siedział.
 - Hej - zawołałem nagle.
 - Hej? - mruknęła z rozbawieniem, ale nie o to mi teraz chodziło.
 Pokręciłem głową i oblizałem usta, chętnie napiłbym się kolejnego piwa.
 - Gdzie zgubiłaś tego kolesia? Widziałem, jak z nim gadasz.
 Spoglądała na mnie pytającym wzrokiem, nie mając pojęcia, o czym mówię. Niemożliwe, że byłem, aż tak pijany, by to sobie wymyślić. Niemożliwe. A może jednak...
 - Staliście pod ścianą, trzymał rękę koło Twojej głowy.
 Dopiero gdy to powiedziałem, uświadomiłem sobie, jak dziwnie mogło to zabrzmieć. Jakbym przyglądał się jej i temu co robi, gdy w rzeczywistości nie mogło mnie to bardziej nie obchodzić. Nieważne, jestem pijany.
 - Och, um, nie znam go - powiedziała, a uśmiech zniknął z jej twarzy.
 Zapadła między nami cisza, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Obserwowałem, jak Ivy rozgląda się dookoła, jakby chciała sprawdzić, czy nie ma tu nikogo oprócz nas. Musiałem przyznać, że teraz w ogóle mnie nie denerwowała, tak jak normalnie nie mogę jej znieść, to teraz siedzenie z nią tutaj nie było takie złe. Miałem z kim porozmawiać, skoro moi przyjaciele mnie zostawili. O właśnie, Calum. Wpadłem na genialny pomysł.
 - Ivy - powiedziałem, zwracając jej uwagę z powrotem na mnie.
 Kiwnęła lekko głową, pokazując mi, że słucha.
 - Znasz Caluma, prawda?
 Calum nigdy mi się za to nie odpłaci, pomyślałem, śmiejąc się cicho.
 - Yhym, więc co z nim?
 - Calum Cię kocha - powiedziałem od razu, czym wywołałem u niej rozbawienie.
 - Calum ledwo mnie zna! -zawołała.
 Wzruszyłem ramionami, szczerząc się w jej stronę, na co jej oczy jakby rozbłysły.
 - Nieważne, on Cię uwielbia, cały czas mówi o tym, że będziesz jego dziewczyną.
 Ivy zasłoniła usta dłonią, śmiejąc się lekko. Właściwie była całkiem urocza.
 - Kłamiesz - powiedziała i szturchnęła mnie palcem w pierś.
 Spojrzałem na jej dłoń, a ona szybko zabrała ją, kładąc na swoim udzie.
 - Nie, serio... - pokręciłem głową. - Możesz coś dla mnie zrobić?
 - Um, zależy.
 Uśmiechała się do mnie przyjaźnie, czekając na to, co powiem. Alkohol w moich żyłach zdecydowanie pomagał mi teraz, doradzając, żebym mówił wprost, zamiast owijać w bawełnę.
 - Mogłabyś np... zabrać go na górę do któregoś z pokoi? No wiesz...
 Przez chwilę myślałem, że się obrazi, uderzy mnie albo sobie pójdzie. Chyba nie powinno się mówić takich rzeczy do dziewczyn.
 - Co? - spytała, wybuchając śmiechem.
 - Zabrałabyś go do pokoju na... małe co nieco - mruknąłem, mając nadzieję, że rozumie o co mi chodzi.
 Ivy przyglądała mi się chwilę, jakby nie wierzyła w to, że naprawdę powiedziałem do niej coś takiego. Mimo wszystko wyglądała też na rozbawioną tą sytuacją.
 - A co jeśli wolałabym zabrać do pokoju kogoś innego? - spytała, unosząc pytająco brew.
 - Kogo? - spytałem z niezadowoleniem.
 Ivy wyglądała teraz na jeszcze bardziej rozbawioną i oblizała usta, na co moje oczy od razu powędrowały w tym kierunku.
 - Ciebie - mruknęła cicho.
 Spoglądałem na nią przez chwilę bez żadnej emocji na mojej twarzy i wypuściłem głośno powietrze z ust. Ivy przyglądała mi się z ciekawością, jakby chciała sprawdzić moją reakcję. Nie zastanawiając się nawet nad tym, co robię, pochyliłem się w jej stronę i złapałem dłonią za jej podbródek. Pocałowałem ją lekko, drugą ręką oplatając ją w pasie. Chyba nie spodziewała się tego, bo przez chwilę nie zrobiła nic, dopiero gdy naparłem mocniej na jej usta, jej odpowiedziały mi z taką samą gorliwością. Oplotła rękami moją szyję, przyciągając moją twarz do swojej jeszcze bardziej. O ile było to w ogóle możliwe.
 Może w moim stanie nie mogłem teraz zbyt dobrze oceniać sytuacji, ale zdecydowanie umiała zajebiście całować. Miałem wrażenie, jakby jej usta idealnie współgrały z moimi. Przesunąłem dłoń z jej twarzy na talię, przyciągając ją do mnie tak, że w końcu usiadła na moich skrzyżowanych nogach.
 Jej ręce przesunęły się w moje włosy i szarpnęła za nie lekko, na co z mojego gardła wydobył się jęk. Czułem, jak uśmiecha się przy moich ustach, wiedząc, że udało jej się to spowodować. Nie chcąc pozostać w tyle, zsunąłem dłonie w dół jej pleców i ścisnąłem jej pośladki. Podskoczyła lekko, nie spodziewając się, że to zrobię i pisnęła:
 - Mikey!
 Zaśmiałem się cicho, nie mogąc się powstrzymać, ale zaraz znowu wróciłem do całowania jej. Nie mając nic do stracenia, przesunąłem językiem po jej dolnej wardze. Ivy rozchyliła usta, co od razu wykorzystałem, wsuwając mój język do środka. Bingo, Michael. Jesteś właśnie tam, gdzie chciałeś. Nasze pocałunki stały się jeszcze bardziej zachłanne, a jej palce zacisnęły się mocniej na moich włosach, przesyłając przez moje ciało przyjemne dreszcze. 
 Calum rzeczywiście nigdy mi się za to nie odpłaci.

*

zmieniłam zdjęcie Ivy w jej zakładce ;)

8 komentarzy:

  1. Rozdział jest genialny! Już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  2. Omom *_* Ja chce już kolejny! Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że ona się wkurzy o ten tekst, a jednak nas zaskoczyłaś. Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa gdy zobaczyłam, że jest już nowy rozdział. Kocham to opowiadanie, ale chyba już to wiesz. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział..:) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, dostajesz nominację do Liebster Award ! Zapraszam do mnie : )
    http://ukojenie-fanfiction.blogspot.com/
    PS gratuluję świetnego opowiadania :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie jest takie epickie, że jestem aż zła, że nie ma dalszych rozdziałów! Strasznie mi się podoba. I jeszcze Michael, jeju! Tak fajnie napisałaś jego postać. Z zapartym tchem czekam na kolejny rozdział. :D
    Pozdrawiam i obserwuję!
    http://przysiega-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ale się skończyło.. a raczej zaczęło :D

    OdpowiedzUsuń